01-19-2006, 08:47 PM
Ona mówi o niczym
a on milczy o tym samym
cisną dłonie jak cytryny
sok wypływa powiekami
Ona stoi drżą kolana
on całuje je w pokłonie
coś tam mówi "U......."
biegną palce już po łonie
Ona płonie on nie gasi
językami lśnią płomieni
(szalet stał się ich kobiercem)
ona skrzętnie sie czerwieni
On zatrwożył się i blednie
ona znowu łzami broczy
cud stworzenia tak bezwiednie
będą z czterech oczu oczy
całkiem nowe nieskalane
nowa dusza stary świat
On gdzieś odszedł ona sama
w przepaść czasu wózek pcha
a on milczy o tym samym
cisną dłonie jak cytryny
sok wypływa powiekami
Ona stoi drżą kolana
on całuje je w pokłonie
coś tam mówi "U......."
biegną palce już po łonie
Ona płonie on nie gasi
językami lśnią płomieni
(szalet stał się ich kobiercem)
ona skrzętnie sie czerwieni
On zatrwożył się i blednie
ona znowu łzami broczy
cud stworzenia tak bezwiednie
będą z czterech oczu oczy
całkiem nowe nieskalane
nowa dusza stary świat
On gdzieś odszedł ona sama
w przepaść czasu wózek pcha