01-18-2006, 08:26 PM
Nie chcę już nic
od was dobrodzieje
moi.
Nie żądam wiary
ni oddania swych
dusz
Jestem proch czarny
na służbie własnej woli
I sam przed sobą
wyrywam ciernie z róż
Nie czekam łaski waszej
ani krztyny chleba
którą przez usta
ustawicznie pcham
Jestem na nie
Wszak nie zawsze godzić
trzeba.
I w swej doktrynie
niewzruszenie trwam
Dzisiaj za was drodzy przyjaciele
palę świecę z butelki zetrę kurz
za wasze zdrowie za wieczne wesele
wypiłbym ale...szkoda szkoda słów
od was dobrodzieje
moi.
Nie żądam wiary
ni oddania swych
dusz
Jestem proch czarny
na służbie własnej woli
I sam przed sobą
wyrywam ciernie z róż
Nie czekam łaski waszej
ani krztyny chleba
którą przez usta
ustawicznie pcham
Jestem na nie
Wszak nie zawsze godzić
trzeba.
I w swej doktrynie
niewzruszenie trwam
Dzisiaj za was drodzy przyjaciele
palę świecę z butelki zetrę kurz
za wasze zdrowie za wieczne wesele
wypiłbym ale...szkoda szkoda słów