Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Historia lalki
#1
Historia lalki

I

dzień nie był długi ani kroki krótkie
przekleństwo czerwone i celne
kiedy porcelanowa lalka
przedmiot przecież nieważny
uderzyła o beton i rozbiła się w tysiące ostrych kawałków
młody człowiek o nieokreślonym kolorze oczu (z daleka trudno rozpoznać)
pozbierał je niecierpliwie do plastikowej torby
i odszedł w nie swoją stronę
parę pozostało
na pastwę psów
i przede wszystkim ludzi bez historii
których przodkowie wedle wszelkiego prawdopodobieństwa
nie byli nikim innym jak tylko kolejnym etapem
w nudnej i opieszałej ewolucji

II

był rok tysiąc dziewięćset trzeci i świat już trzeci rok uparcie się nie kończył
co spowodowało masowe samobójstwa wśród zagorzałych dekadentów
jakby chcieli przyspieszyć (po co? na co?) kres
święta pachniały choinką (w zasadzie to nic nadzwyczajnego –
przystrojone bombkami o wyszukanych kształtach i ogniem drzewo)
a ojciec wielki nieobecny
przybył jakby zmęczony witany przez dzieci
jak zwiastun dobrej nowiny
dzieci z natury są materialistami
Helenka z warkoczykiem co się tak ślicznie kołysał
a potem zwisał na deszczu bezwładnie nasiąknięty smutkiem
wtedy Helenka jeszcze nie widziała deszczu tylko ze zdziwieniem odkrywała
ojca bez szabli przy boku z ogromnymi wąsami
mówił coś przecież mniejsza o to co
o tym jak to być grzecznym i uśmiechał się przy tym do matki do choinki
unosił się zapach wina cygar
wody kolońskiej
Helenka dostała lalkę z porcelany miała kolor skóry
tak że pewnie ze skóry się robi porcelanę (Chińczycy)
a włosy miała niby to takie jak Helenka w kolorze kasztanów i mokrej ziemi
a jednak złociste jak otwarte powieki


III

Helenka była jeszcze bardzo młoda
tak młoda że nie wiedziała nawet że wino odurza
mężczyźni nie zawsze są jedynie dekoracją w mundurach ułańskich
względnie pomarszczonych maskach starych wujków co się śmieją
tak głośno że nikt ich nie słyszy
nie wiedziała że potrafią do siebie strzelać z niepohamowaną zazdrością
(czy nie o to który ma dłuższe wąsy lepiej jeździ konno?)
nie wiedziała że dopuszczą do tego żeby każdy kolor zamienił się w czerwień
a ludzie niewinni ludzie musieli biec do wozów pociągów kościołów
o ile nie zostały spalone
nie wiedziała że stara ślepa babcia spłonie w opuszczonym domu
i będzie myślała że to sam Pan Bóg daje jej znak
nie wiedziała że lalkę włożyła do walizki jej młodsza siostra
(parę miesięcy później zgasła na jakąś bezimienną chorobę)
wiedziała że się boi że matka i siostra są obok że jest głodna
a cisza zagłusza wszystkie uczucia
- kiedy po tej Odysei okazało się że nie można wrócić na Itakę
strzeżoną pilnie przez druty zasieki i dzikich ludzi w mundurach z gwiazdą
tak wszechobecna jak nigdy była cisza torów i strachu
kiedy wjechaliśmy na nową stację w nowym mieście życiu
już bez mojej siostry z mamą (była tak chora że biedaczka żyła tylko siłą woli)
musiałam zakwitnąć dojrzeć w ciągu tych paru kilkunastu miesięcy
przepełnionych niczym innym jak wodą
która płynie wciąż tylko w tę samą stronę (jakiegoś wodospadu?)
- wspominała po wielu latach

IV

walizka z lalką w środku
paroma zmiętymi fotografiami ojca
jakichś innych ludzi których
nie można już rozpoznać
tyle mają znaków szczególnych
i wieloma równie niepotrzebnymi przedmiotami
leżała na strychu w domu pani Heleny
(dowiedziała się ona w końcu kilku ważnych rzeczy
wyszła nawet za mąż
umiała dopilnować służącej
zasadzić konwalie w ogrodzie)

lalka chociaż ruchoma
w łokciach kolanach
a oczy ma jakby nie malowane
nie dorównała dzieciom

żywe lalki
zstąpiły na ziemię po kolei
zdziwione
chociaż to przecież nic niestosownego żyć
matka jest zawsze ciepła i blada
ojciec jest urzędnikiem

Halinka była najstarsza z nich wszystkich - nad wiek dojrzała jak mówili wszyscy
a w zasadzie rodzice ciocia
o ile dojrzałość może być dziedziczna
więc pewnego dnia dostała lalkę w odświętnej sukni
z sennymi rozwartymi ustami jak gdyby nagle rozbudzoną
lalka była o tyle lepsza od szmacianych o tyle doskonalsza
o tyle lepiej rozumiała Halinkę
że Halinka opowiadała jej o wszystkim
nawet o tym że chciałaby mieć taki czerwony szalik
jak mała Andzia od Stachiewiczów
ale nie chcę prosić mamy mama ma tak mało czasu

Halinka nad wiek dojrzała
tak jak historia kiedy po jednym ciosie spadł drugi w plecy
zgarbione pochylone

trzeba było znowu uciekać
uciekać w zimno wiatr chaos
los jeśli istnieje okazał się zbyt okrutnym władcą
a tyrani nie giną zwykle śmiercią naturalną

zamiast ciepłej kołdry w walizce w tajemnicy znalazła się lalka
rozbudzona już na dobre i mocno przestraszona upokorzona
kiedy Helena dawała złoty zegarek żołnierzowi z karabinem na sznurku
żeby żyć
Halinka czuła się jak przestępczyni
chociaż kiedyś to nie było nic złego - żyć
- mama była ciepła i biała jak bocian
kiedy odlatywaliśmy
ojciec był urzędnikiem
umarł na gruźlicę kości
(nawet barbarzyńskie nazwy można sobie przyswoić
jeśli się jest odpowiednio długo i uporczywie ćwiczonym)

V

tak dużo już o tym pisano wspominano
obejrzano
wystaw zdjęć krzyży
i zniszczonych twarzy
że nie wypada chyba więcej
Halince na przymusowych robotach
wypadły wszystkie włosy zęby
w czasie tyfusu
a lalka została trwale okaleczona
w jakimś pociągu tłoku brudzie
straciła koniuszki trzech czterech palców

VI

po latach w mieszkaniu w jakimś mieście dla powtórnie wygnanych
lalka czekała cierpliwie schowana głęboko w drewnianej skrzynce
pomiędzy ubraniami aż koleżanki Uli
wyjdą przestaną się bawić w dom w sklep
szmacianymi celuloidowymi porcelano-podobnymi lalkami
(córka Haliny urodziła się w łódce na spokojnej brudnej
mętnej wodzie która została po przepłynięciu wodospadu)
Ula nie pokaże koleżankom
dziwacznej i staromodnej jak siwe włosy babci jej wspomnienia
lalki z obtłuczonymi palcami
chociaż kiedyś przeglądając stare papiery notatniki
znalazła wiersz Haliny z marca roku czterdziestego trzeciego
kończył się tak

I teraz jak dawniej kocham ciebie jeszcze
A nawet jak kiedyś - przytulę, popieszczę
Jesteś kochanym członkiem mej rodziny
Choć tyś tylko lalka - trochę szkła i gliny


kiedy Ula była sama uwalniała lalkę ze skrzynki
i długo czule przepraszała

VII

stulecia mają to do siebie że lubią się kończyć
tym razem obeszło się bez nadmiernej dekadencji
świat był na to zbyt dobrze wychowany
żeby nakłaniać do powszechnego zepsucia

i zmiana daty przeszła właściwie bez większego echa
wyłączając może parę zabaw zbyt hucznych
żeby można je było opisać

dni nie są już takie długie jak kiedyś
kroki nie są takie wyważone dostojne
tylko przekleństwa pozostają celne
i dlatego kiedy lalka którą na aukcji można było sprzedać za zawrotną sumę
rozbiła się
młody człowiek syn Uli którego oczu nie było widać
zaklął pozbierał niecierpliwie potłuczone kawałki
i odszedł
ale nawet dla niego to było ważne godne przekleństwa
godne
chociaż to tylko lalka
trochę szkła i gliny z przyklejonymi sztucznymi włosami
i historią w rozwartych błękitnych oczach
które rozprysły się w tysiące ostrych odłamków

22.11.2003
[b][i]
Z wiekiem człowiek myślący widzi, że wszystko jest śmieszne i przestaje się rzeczami przejmować.
[/i][/b]
JK
Odpowiedz


Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Wspomnienia Lalki berseis13 13 6,280 01-23-2013, 07:16 PM
Ostatni post: Zbrozło

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości