12-04-2005, 12:31 PM
W grząskim znoju, przychylnego słońca.
Zapach wiatru niesie rozkazy:
"Nie dajcie się zepchnąć,trwajcie do końca!"
Dziś dla tych łąk nie znane te frazy.
Lepki swąd,migdałowa rozkosz.
Czarna panienka, po was Moskale
przychodzi,tuli,lawety wloką...
Dziś tu turzyce rosną wytrwale.
"Bóg z nami" w stalowej mowie,
aryjskie twarze,bledną w pół kroku.
Zawrócił wiatr,zgniótł jako mrowie.
Dziś bataliony wychodzą o zmroku.
Pech teatralny, zapomniano masek.
Zgaszono światło,opadła kurtyna.
Car zasnął w łożu, najeźdźcy pod lasem.
Osowiec-twierdza, mogiły-gęstwina.
Zapach wiatru niesie rozkazy:
"Nie dajcie się zepchnąć,trwajcie do końca!"
Dziś dla tych łąk nie znane te frazy.
Lepki swąd,migdałowa rozkosz.
Czarna panienka, po was Moskale
przychodzi,tuli,lawety wloką...
Dziś tu turzyce rosną wytrwale.
"Bóg z nami" w stalowej mowie,
aryjskie twarze,bledną w pół kroku.
Zawrócił wiatr,zgniótł jako mrowie.
Dziś bataliony wychodzą o zmroku.
Pech teatralny, zapomniano masek.
Zgaszono światło,opadła kurtyna.
Car zasnął w łożu, najeźdźcy pod lasem.
Osowiec-twierdza, mogiły-gęstwina.