08-20-2004, 10:02 PM
Jako komentarz do bulwersującego zachwytu Julii Hartwig nad własnymi dokonaniami w artykule dla Czesława Miłosza z okazji Jego 93. urodzin (Tygodnik Powszechny, czerwiec 2004); oraz do pozy tej poetki - zrozpaczona przyjaciółka - po śmieci Noblisty.
Julii Hartwig
Jak pięknie jest mówić
o swoich zasługach,
składając komuś innemu
urodzinowe życzenia.
Jak łatwo jest wchodzić ością
w cudze pokolenie,
integrować się z nim z rozkoszą,
przyrównywać do siebie.
Jak miło jest niepostrzeżenie
zestawić się z autorytetem,
stanąć obok wielkiego człowieka,
albo i przed nim, zacienić go.
Niektórzy mają dar.
Diamentowy i świetlisty.
Inni mogą mieć tylko nadzieję,
że – a nuż – promyk na nich padnie.
Niektórzy mają dar.
Inni mają świadomość ich daru.
Trzeba korzystać z cudzego daru,
przecież może się wyczerpać.
Ameryka jest dużym krajem.
To nie przypadek, że właśnie tam,
razem – nie poradziłby sobie...
Przypomnieć mu, koniecznie.
Młodociani zagubieni
mieli siłę, jeszcze by go pogrążyli!
Bez pomocy, bez tej pomocy, on,
kim byłby dzisiaj?
***
Teraz, kiedy Czesław Miłosz
nie żyje,
można już być Julią Hartwig.
Jego miejsce na ziemi jest wolne.
Da się je zająć.
Tylko należy być zdolnym.
Wolno teraz dużo mówić.
Przeinaczać fakty.
Przecież już nie zaprzeczy,
nie zdementuje, nie poprawi.
Tylko prawda pozostanie,
niestety.
Poezja – ona zaświadczy.
Poezja – ona zweryfikuje.
Jak głupio jest więc
nic nie mówić.
Julii Hartwig
Jak pięknie jest mówić
o swoich zasługach,
składając komuś innemu
urodzinowe życzenia.
Jak łatwo jest wchodzić ością
w cudze pokolenie,
integrować się z nim z rozkoszą,
przyrównywać do siebie.
Jak miło jest niepostrzeżenie
zestawić się z autorytetem,
stanąć obok wielkiego człowieka,
albo i przed nim, zacienić go.
Niektórzy mają dar.
Diamentowy i świetlisty.
Inni mogą mieć tylko nadzieję,
że – a nuż – promyk na nich padnie.
Niektórzy mają dar.
Inni mają świadomość ich daru.
Trzeba korzystać z cudzego daru,
przecież może się wyczerpać.
Ameryka jest dużym krajem.
To nie przypadek, że właśnie tam,
razem – nie poradziłby sobie...
Przypomnieć mu, koniecznie.
Młodociani zagubieni
mieli siłę, jeszcze by go pogrążyli!
Bez pomocy, bez tej pomocy, on,
kim byłby dzisiaj?
***
Teraz, kiedy Czesław Miłosz
nie żyje,
można już być Julią Hartwig.
Jego miejsce na ziemi jest wolne.
Da się je zająć.
Tylko należy być zdolnym.
Wolno teraz dużo mówić.
Przeinaczać fakty.
Przecież już nie zaprzeczy,
nie zdementuje, nie poprawi.
Tylko prawda pozostanie,
niestety.
Poezja – ona zaświadczy.
Poezja – ona zweryfikuje.
Jak głupio jest więc
nic nie mówić.