No nie wiem... Przychodzi mi do glowy np. "Do muzy suplikacja" - czyli zartobliwie-poetycka prosba poety o wene tworcza.
Ale najbardziej mi pasuje "Potega slowa"! I to polecam
!!:
O, biedni moi, głodni, ciemni współplemieńcy
Opiekający resztki w rodzinnych ogniskach!
Wam z oczu wiatr równinny dymem łzy wyciska
I do snu śpiewa innym, wam jak upiór jęczy!
Na szczęście macie mowę, która to tłumaczy
Jak szabli świst, krzyk orła, piosenka skazańca;
Co ponoć umarłego poderwie do tańca,
A i powód do dumy wykroi z rozpaczy.
Ach, gdybyście umieli, jak dawni Inkowie,
Przykroić przyzwoicie kamień do kamienia,
Sznureczki tak zawiązać, żeby pokolenia
Wiedziały bez wahania, co im węzeł powie!
Albo mieć choćby siłę, bezczelność i chciwość
Katolickiej konkwisty, rabusiów brodatych
By przetapiać na sztaby rzadkie numizmaty
Pławiąc się w barbarzyństwie pienistym jak piwo!
A wy macie gadane, co kota ogonem
Odwróci, kiedy trzeba i kiedy nie trzeba,
Kłamiąc sobie, że słowo prowadzi do nieba,
Choć drogowskaz "do piekła" - waszą chwali stronę.
Ciągle przecież istniejesz, schorowany szczepie,
Choć, co pęd wielki puścisz - już dla ciebie obcy;
Jest bo jakaś parada w spruchniałej niemocy -
Trzymajmy się korzeni! W gnojnej glebie lepiej!
Zapytasz - skąd w tej pieśni archaiczne tony,
Ten trzynastozgłoskowiec, jak ze szkolnej męki?
Cóż, współczesna poezja, to jedynie dźwięki,
Poruszają żołądek, a nie ból świadomy...
pozdrawiam