08-30-2005, 07:37 PM
Dawno nic nie było więc coś odgrzebałem ... :]
Piosenka zdegenerowanego kawalera
Wymyka się sumienie przez okno niedomknięte.
Świadomie nie zagląda w otwarte drzwi duszy,
Gdyż czeka na nie jurne i nad wyraz chętne,
Nieokiełznane, chucią rozgrzane podbrzusze
Przechowa, więc podbrzusze, sumienie na ten czas
(Niby nie zależne a jednak bezdomne)
Nim powiodą w wieczór przedziwnych ukojeń,
Myśli nie małżeńskich powozy stukonne.
Zdąży przy stoliku nasączonym piwem
Na kredyt z wyrzutem trochę monet przegrać,
Które potem łajdak, bez krzty miłosierdzia,
Zjawi się jak zwykle nad ranem odebrać.
Lecz noc jeszcze młoda i kieszeń wciąż ciąży,
Więc półmrok sumieniu śmiałe wizje stwarza,
W których nie rozróżni, (nawet) spojrzenie artysty,
Ciepła wieczernika od blasku ołtarza.
I padnie przed ołtarzem sumienie nad ranem.
Zwodniczych nóg uścisku w porę nie odkryje.
Potem przyjdzie wyrzut należne odbierze.
Sumienie jakby mniejsze…
Lżejsze…
Bledsze…
Ale ciągle ŻYJE!
Piosenka zdegenerowanego kawalera
Wymyka się sumienie przez okno niedomknięte.
Świadomie nie zagląda w otwarte drzwi duszy,
Gdyż czeka na nie jurne i nad wyraz chętne,
Nieokiełznane, chucią rozgrzane podbrzusze
Przechowa, więc podbrzusze, sumienie na ten czas
(Niby nie zależne a jednak bezdomne)
Nim powiodą w wieczór przedziwnych ukojeń,
Myśli nie małżeńskich powozy stukonne.
Zdąży przy stoliku nasączonym piwem
Na kredyt z wyrzutem trochę monet przegrać,
Które potem łajdak, bez krzty miłosierdzia,
Zjawi się jak zwykle nad ranem odebrać.
Lecz noc jeszcze młoda i kieszeń wciąż ciąży,
Więc półmrok sumieniu śmiałe wizje stwarza,
W których nie rozróżni, (nawet) spojrzenie artysty,
Ciepła wieczernika od blasku ołtarza.
I padnie przed ołtarzem sumienie nad ranem.
Zwodniczych nóg uścisku w porę nie odkryje.
Potem przyjdzie wyrzut należne odbierze.
Sumienie jakby mniejsze…
Lżejsze…
Bledsze…
Ale ciągle ŻYJE!
"Nic tak nie obnaża słabych punktów poety jak wiersz klasyczny i właśnie dlatego tak powszechnie się od niego stroni."
(Josif Brodski)
(Josif Brodski)