Liczba postów: 954
Liczba wątków: 42
Dołączył: Aug 2004
Reputacja:
0
raven87 napisał(a):A powiedzcie mi panowie, skoro już na ten temat weszliśmy: Czy to jest normalne że grając na klasyku, z strunami różnych firm, w granicach cenowych 30-40 zł za komplet, zrywają mi się struny po 2 miesiącach grania? trochę tłukę w tą gitarę co prawda (epitafium WW i inne obławowe klimaty), ale tak chyba nie powinno być. hm? No ja gram na strunach w granicach 19,99-20 zł ze sporą intesywnością, zmieniam je mniej więcej wtedy, kiedy z D schodzi owijka na drugim progu (czyt. rzadko) i jak dotąd żadna nie pękła.
Co Ty robisz tej biednej gitarze? ;>
Liczba postów: 650
Liczba wątków: 32
Dołączył: Aug 2007
Reputacja:
0
Olo napisał(a):Freed - wybacz, nie zauważyłem - powtórzyłem Twoje pytanie. Zostawię już. Pomyśleliśmy o tym samym .
Co do strun – niedawno nieco się zdziwiłem. Od około 1,5 roku „męczę” gitarę marki Cuenca. Dopóki grałem na strunach La Bella, gitara nie stroiła precyzyjnie na progach, co mnie nieco denerwowało. Byłem zły na siebie, że przeoczyłem ten fakt podczas kupowania instrumentu (nie wiem, jakie wtedy miała założone struny, bo po zakupie założyłem moje La Belle). Ostatnio założyłem twarde Savarezy i... :o stroi! Idealnie! Zdziwiłem się mocno, bo byłem przekonany, że to wina gitary...
[i]A jeszcze inni - pojęć gracze -
Bawią się odwracaniem znaczeń
I, niezliczone czerniąc strony,
Stawiają domki z kart znaczonych.[/i]
Liczba postów: 349
Liczba wątków: 4
Dołączył: Sep 2006
Reputacja:
0
Freed napisał(a):Co do strun – niedawno nieco się zdziwiłem. Od około 1,5 roku „męczę” gitarę marki Cuenca. Dopóki grałem na strunach La Bella, gitara nie stroiła precyzyjnie na progach, co mnie nieco denerwowało. Byłem zły na siebie, że przeoczyłem ten fakt podczas kupowania instrumentu (nie wiem, jakie wtedy miała założone struny, bo po zakupie założyłem moje La Belle). Ja i mój stary zdezelowany Hohner bardzo sobie chwalimy struny La Bella 850 B - tak się przyzwyczaiłem do tego brzmienia, że niełatwo mi czasem znaleźć akceptowalny zastępnik w tej kategorii cenowej. Myślę, że choć na najtańsze modele La Bella (Criterion) szkoda kasy, to jednak wśród strun tej firmy ze środkowej półki można trafić na coś ciekawego.
Generalnie chyba jest jednak tak, że dobór strun jest sprawą tak mocno indywidualną, że trudno cokolwiek radzić, czy też dowodzić, że jedne są do dupy, a drugie brzmią rewelacyjnie i wytrzymują 300 Obław granych przy ognisku. (Ognisko jest oczywiscie domowe, a niebo przy tym - niebieskie).
Liczba postów: 650
Liczba wątków: 32
Dołączył: Aug 2007
Reputacja:
0
Te moje to były 900 B. Wiolinki brzmiały pięknie...
[i]A jeszcze inni - pojęć gracze -
Bawią się odwracaniem znaczeń
I, niezliczone czerniąc strony,
Stawiają domki z kart znaczonych.[/i]
Liczba postów: 2,038
Liczba wątków: 68
Dołączył: Mar 2007
Reputacja:
0
kiedyś, dawno temu, miałam fanaberię na kupienie akustyka. Stało się to faktem. Dopóki miał oryginalne struny - brzmiał naprawdę fajnie.
Potem pękła struna h. Kupiłam komplet d'addario. Jakiś felerny - pomyślałam sobie - po któraś pękła (już nie wiem, która) po tygodniu. Ale kiepsko stroiła mi gitara.
Kupiłam następne struny - jakieś inne. I teraz ta gitara nie stroi mi kompletnie. Nie gram na niej od dobrych 3 lat.
Chyba mam źle nabite progi. Bo raczej nie pecha do strun...
Chociaż...?
W klasyku (moim ukochanym, który aż dziw, że żyje jeszcze po tym, co przeszedł w życiu...) mam najczęściej La Bella 850 B. Kiedyś kupiłam do niego nylony d'addario. I też mi szybko pękły.
Teraz gram na jakichś innych, białych. Zgubiłam karteczkę, więc nie wiem, na jakich. W każdym razie na pewno La Bella
Liczba postów: 192
Liczba wątków: 3
Dołączył: Apr 2007
Reputacja:
0
Przepraszam za zwłokę, ale już odpowiadam
Więc pęka mi zawsze D na drugim progu. Tak jak DX pisał, najpierw owijka schodzi a niedługo potem jest po strunie. Czy to wina progu, czy za słabo dociskam struny, czy co właściwie?
Liczba postów: 7,682
Liczba wątków: 130
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
1
To jest najsłabsza struna i ona najczęściej się przeciera w tym miejscu, zwłaszcza gdy ktoś rzadko gra z kapodastrem. Owijka cieniutka, próg wysoki, temperament grającego duży... ))
"Wszyscyśmy z płócien
Rembrandta:
To tylko kwestia
Światła ; "
Liczba postów: 1,018
Liczba wątków: 25
Dołączył: Apr 2007
Reputacja:
0
Próg do zeszlifowania
NestSite
http://www.arturkaczorek.pl
Liczba postów: 650
Liczba wątków: 32
Dołączył: Aug 2007
Reputacja:
0
dzikakaczka napisał(a):Próg do zeszlifowania To raz, a dwa - możesz spróbować założyć struny nie w srebrnej owijce, a w brązowej. O ile trochę inne brzmienie basów Ci nie przeszkadza. Na pewno owijka z brązu wytrzyma o wiele dłużej. Można spróbować np. wspomniane wcześniej struny LaBella 900 B, wg mnie są dosyć trwałe...
[i]A jeszcze inni - pojęć gracze -
Bawią się odwracaniem znaczeń
I, niezliczone czerniąc strony,
Stawiają domki z kart znaczonych.[/i]
Liczba postów: 1,018
Liczba wątków: 25
Dołączył: Apr 2007
Reputacja:
0
Dziś wrzucam na klasyka nowe strunki, Hannabahy czerwone, zobaczymy co się będzie działo
NestSite
http://www.arturkaczorek.pl
Liczba postów: 54
Liczba wątków: 0
Dołączył: Sep 2006
Reputacja:
0
jodynka napisał(a):kiedyś, dawno temu, miałam fanaberię na kupienie akustyka. Stało się to faktem. Dopóki miał oryginalne struny - brzmiał naprawdę fajnie.
Potem pękła struna h. Kupiłam komplet d'addario. Jakiś felerny - pomyślałam sobie - po któraś pękła (już nie wiem, która) po tygodniu. Ale kiepsko stroiła mi gitara.
Kupiłam następne struny - jakieś inne. I teraz ta gitara nie stroi mi kompletnie. Nie gram na niej od dobrych 3 lat.
Chyba mam źle nabite progi. Bo raczej nie pecha do strun...
Chociaż...?
W klasyku (moim ukochanym, który aż dziw, że żyje jeszcze po tym, co przeszedł w życiu...) mam najczęściej La Bella 850 B. Kiedyś kupiłam do niego nylony d'addario. I też mi szybko pękły.
Teraz gram na jakichś innych, białych. Zgubiłam karteczkę, więc nie wiem, na jakich. W każdym razie na pewno La Bella Progi w akustyku mogły być od początku źle nabite, albo z czasem gryf się wypaczył - zdarza się, mimo metalowego pręta w środku gryfu. Jeśli gitara jest tego warta (tz. kosztowała więcej niż jakieś 500 zł) i poza strojeniem jej stan jest dobry, można by pokazać ją lutnikowi.
Ze strun do klasyka, komplety La Bella (nie pamiętam numerów) były zdecydowanie najmocniejsze spośrod tych, które używałem - tracą brzmienie, ale owijka nie pęka, nawet na strunie D. Jeśli większość akordów gramy w postawowych pozycjach, czyli zwykle na progach 1-3, to struna D na drugim progu jest najbardziej narażona na pękanie owijki, bo tam najwięcej pracuje, a przy tym jest najcieńsza z basowych. Nie musi to być wina zbyt wysokiego progu.
Grywający z synem
Liczba postów: 1,018
Liczba wątków: 25
Dołączył: Apr 2007
Reputacja:
0
TomekM napisał(a):Jeśli gitara jest tego warta (tz. kosztowała więcej niż jakieś 500 zł) No się zaczyna problem
Z gitarą za 500-1000 złotych nie opłaca się chodzić do lutnika, bo koszt będzie niewspółmierny do wartości gitary. Koszt lutnika jest kosztem jego pracy niezależnym od wartości gitary
Jak dla mnie, to kupując gitarę do grania/ćwiczenia/koncertowania a nie ciągania jej po ogniskach itp., trzeba liczyć się z wydatkiem 1500-2000 (w zależności czy ma wbudowaną przystawkę) a tak poważnie to 2500-3000.
Oczywiście da się znaleźć modele tańsze, z których jeden w sklepie będzie wyjątkowo dobry.
Natomiast przy obecnych możliwościach brania kredytów w sklepach? Każdego stać na gitarę za 3000, to tylko 20 rat po 150 zł
Pytanie - czy taka jest Ci potrzebna
/edit-literówki
NestSite
http://www.arturkaczorek.pl
Liczba postów: 54
Liczba wątków: 0
Dołączył: Sep 2006
Reputacja:
0
Jeśli okazałoby się, że trzeba od nowa nabić progi, to na pewno nie warto, ale jeśli wystarczyłaby np. regulacja mostka i szlif progów, można się zastanowić, bo koszt nie powinien przekroczyć 100-150 zł (kilkanaście miesiecy temu kolega "robił" za 120 zł taką regulację w elektryku, nie wiem, jak teraz jest z cenami).
Grywający z synem
Liczba postów: 349
Liczba wątków: 4
Dołączył: Sep 2006
Reputacja:
0
dzikakaczka napisał(a):No się zaczyna problem
Z gitarą za 500-1000 złotych nie opłaca się chodzić do lutnika, bo koszt będzie niewspółmierny do wartości gitary. Koszt lutnika jest kosztem jego pracy niezależnym od wartości gitary
No różnie to chyba bywa - jakieś 5 lat temu w mojej gitarze (niska półka Hohnera) zaczęły odklejać się się belki. Brzęczało tak, że zupełnie nie dało się grać. Była to ewidentnie moja wina - nie dbałem o instrument, grał nie tylko w domu, pożyczałem go znajomym, nie straszne mu były góry, plaża, ogniska... Jako, że bardzo lubiłem tę gitarę (człowiek czasem taki sentymentalny bywa ), to nie mając pojęcia o cenach usług lutniczych wybrałem się do pewnego miejscowego Mistrza.
...w słoneczny dzień wszedłem do zakładu lutniczego w jednej z uliczek prowadzących do poznańskiego Rynku. Przywitał mnie lekki półmrok, klimat niczym sprzed 100 lat i... na oko 8-letni chłopiec grający na skrzypcach. Po chwili pojawił się miły starszy pan. Pochwalił się: - to mój syn - Maksym - kiedyś może przejmie po mnie Zakład... Nieśmiało wyciągnąłem gitarę z mocno zniszczonego pokrowca czerwieniąc się i bąkając, że no "pękłem balonik" i czy mógłby mi poradzić, czy warto to coś naprawiać, czy też lepiej pójść do sklepu i kupić nowy instrument. Nie zapomnę tego ciepłego spojrzenia i słów: "To jest Gitara, wie pan, nie ważne że była tania - ona będzie jeszcze brzmiała. Proszę ją u mnie zostawić - zobaczę co się da zrobić."
Po kilku dniach odebrałem instrument - zapłaciłem jakoś 60 czy 80 PLN. Gitara służy mi do dziś (wciąż intensywnie - choć już bardziej "z głową" eksploatowana).
Tym miłym człowiekiem, który naprawił mi gitarę i nauczył, że trzeba mieć szacunek do instrumentu, który nam służy, był pan Benedykt Niewczyk, jeden z najbardziej znanych polskich lutników. Wszystkim odwiedzającym Poznań zachęcam do krótkiej wizyty w jego zakładzie na Woźnej - naprawdę niesamowite przeżycie. Dla tych. którzy nie dali się zanudzić i przeczytali posta do końca - wywiad z Benedyktem Niewczykiem.
Liczba postów: 2,038
Liczba wątków: 68
Dołączył: Mar 2007
Reputacja:
0
Olo napisał(a):No różnie to chyba bywa (...) ja miałam podobnie.
Rozkleiło mi się pudło w mojej ukochanej gitarze (tym wyżej wspomnianym klasyku).
Zawiozłam ją do lutnika, który kiedyś kiedyś, jak jeszcze grałam na skrzypcach, robił mi smyczki.
Skleił pudło, zapytał co słychać (poznał mnie - to było naprawdę fajne uczucie). I nie wziął ani grosza za sklejenie gitary. "Drobiazg!".
Liczba postów: 1,018
Liczba wątków: 25
Dołączył: Apr 2007
Reputacja:
0
Super
Na nieszczęście jak kiedyś niosłem gitarę do sklejenia do lutnika (zabawna historia, odłożyłem gitarę kolegi na górne łóżko na praktykach, żeby się nic z nią nie stało, godzinę później wskoczyłem na górne łóżko zapominając o gitarze, wtem straszny szczęk i stokroć odeń gorszy trzask 8o , na szczęście łóżko miało stare, zapadające się sprężyny i gitara się w nich zagłębiła i tylko pękło wzdłuż pudło).
Kosztowało mnie to bagatela, 300 złotych i to bez lakierowania płyty wierzchniej, więc ślad pozostał.
NestSite
http://www.arturkaczorek.pl
Liczba postów: 8
Liczba wątków: 2
Dołączył: Apr 2009
Reputacja:
0
A to ja się też wypowiem, bo może coś nowego wniosę.
Pół roku temu kupiłem sobie - w gruncie rzeczy w ciemno, bardziej z chwilowej fascynacji niż z głębokiego przemyślenia - takie cuś - <!-- m --><a class="postlink" href="http://www.sklep.audiolite.pl/components/com_phpshop/shop_image/product/8d846979a7b41baf2395191b18e4acef.jpg">http://www.sklep.audiolite.pl/component ... e4acef.jpg</a><!-- m --> . Tańsza wersja skądinąd strasznie drogich gitar typu Dobro.
Powiem szczerze - dźwięk jest wyczuwalnie zupełnie odmienny od akustyków czy klasyków. Po wymianie strun na akustyczne Elixiry jestem nadal totalnie zachwycony - dźwięk jest metaliczny, chłodny, ale równocześnie bardzo miękki. Pomimo swojej akustycznej genezy - jest bardzo wygodna na większość nawet trudnych palcówek, a przy tym bardzo przyzwoicie brzmi przy "Obławach" tudzież innych 'młynkach'. A - co traktuję bardziej jako smaczek, ale za to jaki smaczek! - jak prześlicznie wygląda!
|