05-12-2005, 05:30 PM
tak dla odmiany jeden z rzadkich u mnie wierszy o charakterze epickim-wlasciwie jest to raczej po prostu ballada- tekst posiada swoja melodie i ze tak powiem dzieki niej broni sie przed zarzutami o lekko rozkolysany rytm
pozdrawiam z nadzieja na jakis komentarz i przepraszam za dlugosc tekstu.
Wśród bagien i borów nad rzeką wzniesiony
Stał zamek potężny i pilnie strzeżony
Przez smoki i trolle, olbrzymy, potwory
Przez wszelkie złe mary i złe metafory.
Nie różnił się jednak aż tak od tych zamków,
Co kwitną nam latem na plażach wśród piasków,
Jak one miał mury i fosę i baszty
I most miał zwodzony, i donżon przepastny.
Lecz zamku właściciel nie cenił go sobie
Bo stał się dla niego grobowcem nie domem:
Tu w wieży najwyższej go myszy dorwały
Pogryzły, zagryzły, kostki wylizały.
Tak niesie wieść gminna, kto gminie nie wierzy
Niech teraz posłucha o tym jak do wieży
Ruszyła po latach zbrojna ekspedycja
By sprawdzić co warta jest Polska Tradycja.
Na czele szedł biskup w pastorał zbrojony
By duchy złe straszyć i sprawiać pozory,
Że wiara już nowa na stałe tu gości,
Lecz las ciągle pełen był bogów przeszłości.
Za jego plecami szedł książę niemrawo,
A za nim szli inni gęsiego lub ławą
Zależnie jak na to pozwalał stan drogi,
Co wiodła przez las ich bezbrzeżny głęboki,
Przez puszczę zieloną bagnistą i parną,
Cóż więcej o drodze tej pisać nie warto.
Więc szli tak czas jakiś niech będzie lat cztery,
Bo śpieszyć się dokąd za bardzo nie mieli,
lecz w końcu dotarli do celu choć siły
I prowiant swój cały po drodze spożyli.
Tymczasem sam zamek poważnie się zmienił
Mur w fosie zatonął a fosa w zieleni
Ostała jedynie najwyższa się wieża
Do której już nasza wyprawa dobiega
I pędzi po schodach z nadzieją na łupy
Już są! Co znaleźli? Ja wiem tylko trupy.
Właściwie nie trupy lecz same kosteczki
Wśród nich walał także się diadem książęcy.
Nie było tam jednak skarbów nieprzebranych
Nie było niestety też jadła czy strawy
Prócz myszy co ciągle mieszkały w ruinach
Więc biskup i książę i jego drużyna
Rzucili się na nie i w mig je wybili
I smażąc na ogniu je wolnym nucili
Nucili swą piosnkę jej słów nie przytoczę
Odłóżmy je lepiej na późniejsze noce
I również zostawmy już dalsze ich losy
Wieczorem zamknęli na zawsze swe oczy
Nie wiemy dlaczego? może mysie mięso
Zepsute już było przesiąkło legendą
Tak starą jak kraj nasz więc pewnie nieświeżą
Cóż nad tym niech lepsi się od nas już biedzą!
Bo dla nas ważniejszy jest morał bajeczki
Dawajcie jeść myszom nie bądźcie niegrzeczni
I chodźcie spać wcześnie i rzadko się garbcie
Kochajcie swych dziadków rodziców i babcie
Od czasu do czasu śpiewajcie też pieśni
O których nie lubią pamiętać współcześni
I pamiętajcie bo stały to motyw:
Kto szuka prawd w baśniach ten miewa kłopoty.
X.2003-IV.2004
pozdrawiam z nadzieja na jakis komentarz i przepraszam za dlugosc tekstu.
Wśród bagien i borów nad rzeką wzniesiony
Stał zamek potężny i pilnie strzeżony
Przez smoki i trolle, olbrzymy, potwory
Przez wszelkie złe mary i złe metafory.
Nie różnił się jednak aż tak od tych zamków,
Co kwitną nam latem na plażach wśród piasków,
Jak one miał mury i fosę i baszty
I most miał zwodzony, i donżon przepastny.
Lecz zamku właściciel nie cenił go sobie
Bo stał się dla niego grobowcem nie domem:
Tu w wieży najwyższej go myszy dorwały
Pogryzły, zagryzły, kostki wylizały.
Tak niesie wieść gminna, kto gminie nie wierzy
Niech teraz posłucha o tym jak do wieży
Ruszyła po latach zbrojna ekspedycja
By sprawdzić co warta jest Polska Tradycja.
Na czele szedł biskup w pastorał zbrojony
By duchy złe straszyć i sprawiać pozory,
Że wiara już nowa na stałe tu gości,
Lecz las ciągle pełen był bogów przeszłości.
Za jego plecami szedł książę niemrawo,
A za nim szli inni gęsiego lub ławą
Zależnie jak na to pozwalał stan drogi,
Co wiodła przez las ich bezbrzeżny głęboki,
Przez puszczę zieloną bagnistą i parną,
Cóż więcej o drodze tej pisać nie warto.
Więc szli tak czas jakiś niech będzie lat cztery,
Bo śpieszyć się dokąd za bardzo nie mieli,
lecz w końcu dotarli do celu choć siły
I prowiant swój cały po drodze spożyli.
Tymczasem sam zamek poważnie się zmienił
Mur w fosie zatonął a fosa w zieleni
Ostała jedynie najwyższa się wieża
Do której już nasza wyprawa dobiega
I pędzi po schodach z nadzieją na łupy
Już są! Co znaleźli? Ja wiem tylko trupy.
Właściwie nie trupy lecz same kosteczki
Wśród nich walał także się diadem książęcy.
Nie było tam jednak skarbów nieprzebranych
Nie było niestety też jadła czy strawy
Prócz myszy co ciągle mieszkały w ruinach
Więc biskup i książę i jego drużyna
Rzucili się na nie i w mig je wybili
I smażąc na ogniu je wolnym nucili
Nucili swą piosnkę jej słów nie przytoczę
Odłóżmy je lepiej na późniejsze noce
I również zostawmy już dalsze ich losy
Wieczorem zamknęli na zawsze swe oczy
Nie wiemy dlaczego? może mysie mięso
Zepsute już było przesiąkło legendą
Tak starą jak kraj nasz więc pewnie nieświeżą
Cóż nad tym niech lepsi się od nas już biedzą!
Bo dla nas ważniejszy jest morał bajeczki
Dawajcie jeść myszom nie bądźcie niegrzeczni
I chodźcie spać wcześnie i rzadko się garbcie
Kochajcie swych dziadków rodziców i babcie
Od czasu do czasu śpiewajcie też pieśni
O których nie lubią pamiętać współcześni
I pamiętajcie bo stały to motyw:
Kto szuka prawd w baśniach ten miewa kłopoty.
X.2003-IV.2004