08-09-2004, 09:50 AM
Bez Tytułu
Odszedłeś od nas Jacku
ileż to już razy nas zostawiałeś
w ciemnych czasach spod znaku 'gestapo'
gdzie mogliśmy jedynie marzyć o wolności
o której śpiewałeś z lepszego świata
Jednak za ówczesnymi 'Murami'
dałeś nam odrobinę 'Raju'
w tym (już) 'Muzeum' beznadziejności i terroru.
gdzie niemal każdy czuł się jak w poczekalni
na lepsze czasy
(niczym przedszkolak bojący się kary
wymyślonej przez ‘władze’ pod postacią naszej pani)
Mimo wszystko warto było czekać
i gardła zamieniać w krzyk,
który w końcu został usłyszany
także przez Boga, który zapragnął
abyś już tylko dla niego tworzył
po dziesięciu latach wygnania (jak sam nazwałeś)
wróciłeś znów do źródła
kiedy nastał nam czas wszelakich możliwości
czas karnawału po czerwonym poście
Byłeś Sarmatą, byłeś w stajence
czasem jak głupi Jasio naiwnie szukałeś
wody zrozumienia
w świecie, który mało co Cię rozumiał
Kiedy brałeś oddech w krainach kangurów
wpatrując się w dwie skały
my szarpaliśmy tu struny i gardła
chcąc choć w namiastce zastąpić
Twą nieobecność
i tak było zawsze i tak będzie zawsze ...
(Bez większych skutków jednak)
Raz w roku zostawiałeś upragnione 'muszelki' Paci
aby znów w 'Małym' można było usłyszeć 'Barabasza'
jakby zakutego w 'Zbroję', która miała chronić przed 'Obławą'
tym razem nowego (już) systemu
W końcu pozostałeś sam jakby mimochodem
taki wybrałeś sobie los
(swoją krtań w bólu tym wykrwawię)
Twój głos umarł za wszystkie nasze głosy
Jakiż to kraj teraz odwiedzasz Kosmopolaku?
Paryż, Monachium czy znów Australię?
Tym razem dalej i już na zawsze,
Odszedłeś sam
Astropolaku
Dziękujemy za to, że byłeś w naszych czasach
Odszedłeś od nas Jacku
ileż to już razy nas zostawiałeś
w ciemnych czasach spod znaku 'gestapo'
gdzie mogliśmy jedynie marzyć o wolności
o której śpiewałeś z lepszego świata
Jednak za ówczesnymi 'Murami'
dałeś nam odrobinę 'Raju'
w tym (już) 'Muzeum' beznadziejności i terroru.
gdzie niemal każdy czuł się jak w poczekalni
na lepsze czasy
(niczym przedszkolak bojący się kary
wymyślonej przez ‘władze’ pod postacią naszej pani)
Mimo wszystko warto było czekać
i gardła zamieniać w krzyk,
który w końcu został usłyszany
także przez Boga, który zapragnął
abyś już tylko dla niego tworzył
po dziesięciu latach wygnania (jak sam nazwałeś)
wróciłeś znów do źródła
kiedy nastał nam czas wszelakich możliwości
czas karnawału po czerwonym poście
Byłeś Sarmatą, byłeś w stajence
czasem jak głupi Jasio naiwnie szukałeś
wody zrozumienia
w świecie, który mało co Cię rozumiał
Kiedy brałeś oddech w krainach kangurów
wpatrując się w dwie skały
my szarpaliśmy tu struny i gardła
chcąc choć w namiastce zastąpić
Twą nieobecność
i tak było zawsze i tak będzie zawsze ...
(Bez większych skutków jednak)
Raz w roku zostawiałeś upragnione 'muszelki' Paci
aby znów w 'Małym' można było usłyszeć 'Barabasza'
jakby zakutego w 'Zbroję', która miała chronić przed 'Obławą'
tym razem nowego (już) systemu
W końcu pozostałeś sam jakby mimochodem
taki wybrałeś sobie los
(swoją krtań w bólu tym wykrwawię)
Twój głos umarł za wszystkie nasze głosy
Jakiż to kraj teraz odwiedzasz Kosmopolaku?
Paryż, Monachium czy znów Australię?
Tym razem dalej i już na zawsze,
Odszedłeś sam
Astropolaku
Dziękujemy za to, że byłeś w naszych czasach