12-22-2010, 09:18 PM
Ja myślę, że rzecz nie w zadawaniu sobie trudu. Tu chodzi, moim zdaniem, o ciągłe podsycanie w narodzie atmosfery tajemniczości i spisku, ale tak, by nie ponosić odpowiedzialności za wypowiadane zdania. Omawiana sytuacja jest klasycznym tego przykładem, a doskonałym jej studium jest dzisiejsza "Kropka nad i" (z udziałem Palikota). Otóż Palikot mówił, że ostatnia wypowiedź Jarosława jest tak kuriozalna, że on się nie zdziwi, kiedy w wigilię Jarosław ogłosi, że jest Lechem. Na co Olejnik, szlachetnie broniąc Jarosława, odparowała, żeby Palikot nie przekręcał, bo przecież prezesowi chodziło o to, że Lech był tak zmieniony, a nie o to, że to nie Lech. Na co Palikot przytomnie zauważył: "Tak? To dlaczego mecenas Rogalski od kilku dni mówi o konieczności ekshumacji pary prezydenckiej?". Otóż to! Tu tkwi sedno. Jarosław mówi, że nie rozpoznał brata, a jego słowa są natychmiast wyjaśniane jako źle zrozumiane - że nie o to chodziło itd. Jednocześnie przedstawiciel części rodzin ofiar katastrofy, w tym Jarosława, mówi o ekshumacji pochowanej na Wawelu pary prezydenckiej. W ten sposób Jarosław udaje, że powiedział co innego niż powiedział, a efekt jest taki, jaki ma być w założeniu - dalsze nekrojątrzenie.
Swoją drogą po raz kolejny zdumiewa mnie podobieństwo polskiej polityki do niegdysiejszych waśni na Forum. Jak już pisałem, wszystkie te elementy - nasilanie się języka niechęci, obrażanie się, wmawianie że jasno sformułowane zdanie znaczy zupełnie co innego niż znaczy etc - przechodziliśmy na Forum, wyprzedzając w tym "elyty" władzy. A rozwaliło mnie kompletnie, kiedy dziś usłyszałem, że Pani Marta ma od dziś formalnego... pełnomocnika (sic!) w osobie własnego męża. Normalnie wszystko już było!
Swoją drogą po raz kolejny zdumiewa mnie podobieństwo polskiej polityki do niegdysiejszych waśni na Forum. Jak już pisałem, wszystkie te elementy - nasilanie się języka niechęci, obrażanie się, wmawianie że jasno sformułowane zdanie znaczy zupełnie co innego niż znaczy etc - przechodziliśmy na Forum, wyprzedzając w tym "elyty" władzy. A rozwaliło mnie kompletnie, kiedy dziś usłyszałem, że Pani Marta ma od dziś formalnego... pełnomocnika (sic!) w osobie własnego męża. Normalnie wszystko już było!
