11-17-2010, 10:35 AM
czapon napisał(a):Miło przeczytać rozsądne podejście do sprawy
Moim zdaniem - to nie jest rozsądne podejście do sprawy, bo w całej tej ustawie rozmywa się dwie zasadnicze kwestie:
1. Bzdurność zakazu palenia w pubach i wprowadzenie konieczności na ulicy wystawania palaczy, goszczących w małych placówkach, które nie mają drugiej, odrębnie klimatyzowanej sali. Jeśli knajpa jest dla palących li i jedynie, to ja tam nie chodzę. Mam sto innych miejsc. Ale po ulicy muszę chodzić, więc zamiast mieć mniej kontaktu z dymem, mam go więcej (oczywiście, ja jestem tutaj tylko egzemplifikacją niepalącej części społeczeństwa

2. Jeszcze większą bzdurność nierespektowania konsekwencji tego nielegalnego palenia. Jeśli istniałyby dobrze oddzielone wagony dla palących czy dobrze wentylowane palarnie w instytucjach typu szpital lub urząd - ja nie musiałabym do nich zaglądać. Ale muszę skorzystać z wc w IC, urzędzie czy szpitalu, muszę przechodzić przez własną klatkę schodową i korzystać z windy. A te toalety robią się palarniami, podobnie jak radośnie wszyscy mają tak głęboko, że chyba na wysokości dwunastnicy, kwestię zadymiania wind i klatek schodowych.
Przy czym nie wiem dlaczego nikt nie zwraca uwagi, że kontakt z dymem to nie tylko potencjalny rak. Akurat rak to małe piwo. Kontakt z dymem dla osób z astmą, innymi formami problemów z układem oddechowym, ostrą postacią HIT to natychmiastowe pogorszenie stanu zdrowia, do bezpośredniego zagrożenia życia włącznie (duszności). Ponadto przy AZS, niektórych formach neuropatii, uszkodzeń/stanów zapalnych błon śluzowych itp. kontakt ten dodatkowo generuje zaostrzenie objawów. Jeśli ja rozpyliłabym w pociągowym kiblu czy w szpitalu inną substancję porażającą układ oddechowy, drażniącą/uszkadzającą błony śluzowe i nerwy obwodowe - też dostanę 500 zł mandatu? Dlaczego więc palacz może powodować zagrożenie życia osób, których drogi oddechowe nie tolerują dymu papierosowego? Dlaczego w sytuacji wdmuchiwania dymu do autobusu, palenia w szpitalnym kiblu czy blokowej windzie nie jest pociągany do takiej odpowiedzialności karnej, do jakiej pociągnięto by osobę, która rozpyli np. gaz łzawiący?
Do tego dochodzi czasowe zniszczenie odzieży i fryzury, bo prześmierdnięte dymem ubrania i włosy nie spełniają już swojej roli (np. gdy idzie się na spotkanie i dress code jest jednym z ważniejszych elementów). Ostatecznie niepalących nie sponsorują pralnie, wodociągi, producenci pralek i proszków do prania. A jak będę chciała pośmierdzieć, to zrobię kupę w majtki.
I tak oto bardzo potrzeba ustawa została jak zwykle... no, żeby się nie wyrażać, to powiem - puszczona z dymem. Narusza zarówno prawa niepalących do ochrony zdrowia, jak i palących do możliwości decydowania o korzystaniu ze środków prawnie w Polsce dozwolonych.