11-29-2010, 06:47 AM
Drogi Radku, nie chce mi się dyskutować tu szeroko, bo nie mam ani czasu ani ochoty, ale zechciej czytać ze zrozumieniem. Ja doskonale rozumiem, że ktoś może mieć poglądy takie a nie inne i nawet te skrajnie ortodoksyjne w kwestii katolicyzmu. Tak więc nie przeszkadza mi własnie ortodoksyjnośc Marka Jurka, dopóki owa ortodoksyjność nie zaczyna być eksponowana w sferze publicznej, która jest JAKOBY neutralna światopoglądowo. Podobnie nie przeszkadzają mi poglądy paru innych skrajnych polityków… dopóki oni nie stają się właśnie aktywnymi politykami. Na tym polega właśnie wolność przekonań i poglądów. Wolność polega na tym, że kończy się tam, gdzie zabiera wolność innym. Mogę być sobie skrajnym ksenofobem, rasistą, faszystą etc. Ale dopóki nie nawołuję do linczu, anarchii etc. nikomu nic do tego. Może zestawienie wydać się kontrowersyjne, ale to samo dotyczy katolicyzmu. Oczywiście wpływanie na kraj nie kłóci się z byciem chrześcijaninem. Ale ja napisałem, że bycie politykiem z tym się trochę kłóci. Można być nie tylko chrześcijaninem, można być katolikiem o bardzo surowym stanowisku i wpływać na kraj swoją postawą, zachowaniem. Każdy członek różnych kółek różańcowych, sodalicji, grup pielgrzymkowych i podobnych grup właśnie to robi. Robi to jednak …hmmm… dośc pokojowo. Ale nie pcha się do polityki przez duże P. Kiedy kółko różańcowe staje się partią polityczną i z założenia ( a takie jest założenie każdej partii) dąży do władzy i rządzenia krajem (a więc wszystkimi ludźmi niezależnie od przekonań) to staje się to niebezpieczne. Bo taka partia wcześniej czy później staje się partią wyznaniową sensu stricte a od tego do talibanu już bliziutko. Oczywiście możesz bronić postaw religijnych, że to wredni politycy wykorzystują religię do swych brudnych, niecnych celów. Zgoda, ale tak samo religia a właściwie jej przedstawiciele, czyli hierarchia kościelną wykorzystuje politykę do swoich, często niezbyt czystych i chrześcijańskich celów. Ale to zupełnie inny temat, nie mówiąc, że zupełny OF.
Żeby było jasne: ja nie popieram ani nie sprzeciwiam się temu, co nazywasz odchodzeniem od chrześcijańskiego systemu wartości. Wolałbym jednak, żeby ten zwrot, którym już setki polityków i nie tylko polityków wytarło sobie gęby, nie był tu używany, bo jest z gruntu niewiele znaczący. Jak już pisałem, tzw. chrześcijański system wartości nie odbiega wcale w podstawach od systemów wyznawanych w innych kulturach. Chrześcijaństwo przez wieki czerpało garściami tak z judaizmu jak i pogaństwa a tzw. system wartości przez te 2000 lat zmieniał się jak w kalejdoskopie, tak, jak zmieniał się świat i był naginany dowolnie do potrzeb aktualnie rządzących państwem i… Kościołem! Jeśli ktoś tego nie widzi, to jest po prostu ślepy i udaje, że historia zaczęła się ledwo kilka lat temu.
W większości kultur istnieje zakaz kradzieży, zabijania, cudzołożenia, czczenia cudzych bogów. Dekalog nie jest wcale taki wyjątkowy w judaizmie i chrześcijaństwie. No i co? Ano nic, bo ludzie są ludźmi i daleko im do ideałów, które sami stworzyli ( jak chcą jedni) lub zesłał im Bóg na kamiennych tablicach ( jak chcą drudzy). Dostaję drgawek, kiedy co raz jakiś hierarcha kościelny wymądrza się nadużywając słowa „od zawsze” lub „nigdy” w odniesieniu do historii kościoła. Mam wtedy wrażenie, że mam do czynienia z matołami, którzy nawet matury nie zdali. Nie chodzi mi tu teraz o jakieś rozrachunki i demagogię. Ale chrześcijaństwo, katolicyzm, jak i każda skądinąd religia ma na swoich rękach krew milionów istnień. Bo taka była historia różnych narodów i w dziejach raz kapłanom było po drodze z rządzącymi i czerpali korzyści z mordów i nierządu, innym razem sami byli prześladowani.
Ale to znowu OF.
Podsumowując: kiedy polityk głosi, że jest katolikiem, mnie to absolutnie nie przeszkadza. Kiedy zakłada partię, gdzie na sztandarach jest religia, to już zdecydowanie tak, bo jak pisałem: Bogu co boskie, cesarzowi co cesarskie.
Jak masz jakieś uwagi to mogę sobie podyskutować na priv jeśli potrafisz uszanować prawo do poglądów inne niż własne. Tu zakończę temat, bo wiem, że na forum zagląda sporo ludzi, którzy pragnąc trafić do nieba są gotowi zaprowadzać siłą raj na ziemi… w imie oczywiście miłości bliźniego.
Żeby było jasne: ja nie popieram ani nie sprzeciwiam się temu, co nazywasz odchodzeniem od chrześcijańskiego systemu wartości. Wolałbym jednak, żeby ten zwrot, którym już setki polityków i nie tylko polityków wytarło sobie gęby, nie był tu używany, bo jest z gruntu niewiele znaczący. Jak już pisałem, tzw. chrześcijański system wartości nie odbiega wcale w podstawach od systemów wyznawanych w innych kulturach. Chrześcijaństwo przez wieki czerpało garściami tak z judaizmu jak i pogaństwa a tzw. system wartości przez te 2000 lat zmieniał się jak w kalejdoskopie, tak, jak zmieniał się świat i był naginany dowolnie do potrzeb aktualnie rządzących państwem i… Kościołem! Jeśli ktoś tego nie widzi, to jest po prostu ślepy i udaje, że historia zaczęła się ledwo kilka lat temu.
W większości kultur istnieje zakaz kradzieży, zabijania, cudzołożenia, czczenia cudzych bogów. Dekalog nie jest wcale taki wyjątkowy w judaizmie i chrześcijaństwie. No i co? Ano nic, bo ludzie są ludźmi i daleko im do ideałów, które sami stworzyli ( jak chcą jedni) lub zesłał im Bóg na kamiennych tablicach ( jak chcą drudzy). Dostaję drgawek, kiedy co raz jakiś hierarcha kościelny wymądrza się nadużywając słowa „od zawsze” lub „nigdy” w odniesieniu do historii kościoła. Mam wtedy wrażenie, że mam do czynienia z matołami, którzy nawet matury nie zdali. Nie chodzi mi tu teraz o jakieś rozrachunki i demagogię. Ale chrześcijaństwo, katolicyzm, jak i każda skądinąd religia ma na swoich rękach krew milionów istnień. Bo taka była historia różnych narodów i w dziejach raz kapłanom było po drodze z rządzącymi i czerpali korzyści z mordów i nierządu, innym razem sami byli prześladowani.
Ale to znowu OF.
Podsumowując: kiedy polityk głosi, że jest katolikiem, mnie to absolutnie nie przeszkadza. Kiedy zakłada partię, gdzie na sztandarach jest religia, to już zdecydowanie tak, bo jak pisałem: Bogu co boskie, cesarzowi co cesarskie.
Jak masz jakieś uwagi to mogę sobie podyskutować na priv jeśli potrafisz uszanować prawo do poglądów inne niż własne. Tu zakończę temat, bo wiem, że na forum zagląda sporo ludzi, którzy pragnąc trafić do nieba są gotowi zaprowadzać siłą raj na ziemi… w imie oczywiście miłości bliźniego.
Jeśli grzmiące obrzędy bezcześci, jeśli babrze się w szczątkach wstydliwych -
To nie po to, by mieć nośny temat do pieśni,
lecz by wstyd - był ostrogą - dla żywych
To nie po to, by mieć nośny temat do pieśni,
lecz by wstyd - był ostrogą - dla żywych