03-23-2010, 10:59 AM
Może spróbuję wcielić się w rolę avocatus diaboli. Na początek, jakie umiejętności rozwija matematyka?
- rachowanie: bywa przydatne, ale w dzisiejszych czasach każdy ma kalkulator na wyciągnięcie ręki w komórce.
- myślenie abstrakcyjne: występuje także w innych, może bardziej przydatnych w życiu codziennym dziedzinach: prawo, ekonomia, filozofia, modelowanie obiektowe w informatyce... A i w literaturoznawstwie można poszaleć, np. w dziedzinie strukturalizmu (Todorov, Greimas itp).
- dyscyplina (poruszanie się w obrębie bezwarunkowo obowiązujących reguł) - występuje w wielu dziedzinach, również humanistycznych (np. pisanie wierszy o ściśle określonej formie)
- systematyczność - j.w, konieczna np. przy nauce języków obcych.
O czymś zapomniałem? Z drugiej strony, przeciętnemu zjadaczowi chleba bardzo niewiele potrzeba matematyki, by radzić sobie w życiu codziennym: cztery działania, proporcje, najprostsze wzory na powierzchnię i objętość i proste równania z jedną niewiadomą.
Może więc lepiej byłoby dać spokój z powszechnym nauczaniem matematyki, a w miejsce wprowadzić (od gimnazjum) matematykę na wysokim poziomie (dla rozumiejących i zainteresowanych), a u innych rozwijać umiejętności wskazane powyżej przy pomocy innych przedmiotów?
Przeczytałem ciekawy artykuł, z którym nie do końca się zgadzam:
<!-- m --><a class="postlink" href="http://interia360.pl/artykul/matematyka-po-chinsku,38571">http://interia360.pl/artykul/matematyka ... nsku,38571</a><!-- m -->
Autor narzeka, iż w szkołach uczą rozwiązywania zadań metodami, które być może nie są optymalne, ale za to są bardzo przewidywalne i skuteczne. Ale na egzaminach, stety czy niestety, właśnie liczy się skuteczność. Kandydat raczej nie ma czasu na poszukiwanie optymalnego i eleganckiego rozwiązania (które być może nawet nie istnieje).
Alternatywą byłoby zastąpienie egzaminów pisemnych egzaminami ustnymi, gdzie ocena zależałaby nie tyle od dostarczenie w skończonym czasie prawidłowego wyniku, co na zbadaniu kreatywności i pomysłowości kandydata. Uważam, że w obecnych uwarunkowaniach gospodarczo-społeczno-mentalnych w kraju jest to nierealne. Pozostaje więc nauczać rozwiązywania zadań metodami skutecznymi, a rozwijać kreatywność na kółkach zainteresowań.
Przykładowe zadanie, z rozwiązaniem typu "brute force" oraz z rozwiązaniem krótszym (niestety najlepsze rozwiązanie, autorstwa Lutra, zniknęło).
<!-- l --><a class="postlink-local" href="http://www.kaczmarski.art.pl/forum/viewtopic.php?f=12&t=5626">viewtopic.php?f=12&t=5626</a><!-- l -->
- rachowanie: bywa przydatne, ale w dzisiejszych czasach każdy ma kalkulator na wyciągnięcie ręki w komórce.
- myślenie abstrakcyjne: występuje także w innych, może bardziej przydatnych w życiu codziennym dziedzinach: prawo, ekonomia, filozofia, modelowanie obiektowe w informatyce... A i w literaturoznawstwie można poszaleć, np. w dziedzinie strukturalizmu (Todorov, Greimas itp).
- dyscyplina (poruszanie się w obrębie bezwarunkowo obowiązujących reguł) - występuje w wielu dziedzinach, również humanistycznych (np. pisanie wierszy o ściśle określonej formie)
- systematyczność - j.w, konieczna np. przy nauce języków obcych.
O czymś zapomniałem? Z drugiej strony, przeciętnemu zjadaczowi chleba bardzo niewiele potrzeba matematyki, by radzić sobie w życiu codziennym: cztery działania, proporcje, najprostsze wzory na powierzchnię i objętość i proste równania z jedną niewiadomą.
Może więc lepiej byłoby dać spokój z powszechnym nauczaniem matematyki, a w miejsce wprowadzić (od gimnazjum) matematykę na wysokim poziomie (dla rozumiejących i zainteresowanych), a u innych rozwijać umiejętności wskazane powyżej przy pomocy innych przedmiotów?
Przeczytałem ciekawy artykuł, z którym nie do końca się zgadzam:
<!-- m --><a class="postlink" href="http://interia360.pl/artykul/matematyka-po-chinsku,38571">http://interia360.pl/artykul/matematyka ... nsku,38571</a><!-- m -->
Autor narzeka, iż w szkołach uczą rozwiązywania zadań metodami, które być może nie są optymalne, ale za to są bardzo przewidywalne i skuteczne. Ale na egzaminach, stety czy niestety, właśnie liczy się skuteczność. Kandydat raczej nie ma czasu na poszukiwanie optymalnego i eleganckiego rozwiązania (które być może nawet nie istnieje).
Alternatywą byłoby zastąpienie egzaminów pisemnych egzaminami ustnymi, gdzie ocena zależałaby nie tyle od dostarczenie w skończonym czasie prawidłowego wyniku, co na zbadaniu kreatywności i pomysłowości kandydata. Uważam, że w obecnych uwarunkowaniach gospodarczo-społeczno-mentalnych w kraju jest to nierealne. Pozostaje więc nauczać rozwiązywania zadań metodami skutecznymi, a rozwijać kreatywność na kółkach zainteresowań.
Przykładowe zadanie, z rozwiązaniem typu "brute force" oraz z rozwiązaniem krótszym (niestety najlepsze rozwiązanie, autorstwa Lutra, zniknęło).
<!-- l --><a class="postlink-local" href="http://www.kaczmarski.art.pl/forum/viewtopic.php?f=12&t=5626">viewtopic.php?f=12&t=5626</a><!-- l -->