05-16-2009, 09:51 PM
mot napisał(a):A odnośnie tego, co się tyczy przegadania, to słyszałem już ten argument, ale ja po prostu nie dostrzegam tych "zbędnych fraz" w kaczmarowych piosenkach.
Ten zarzut (czy też argument) ma dość osobliwą historię. Otóż sformułował go i sam sobie postawił sam Artysta. Podczas pisania Wojny postu z karnawałem i Sarmatii Jacek przyłapał się na tym, że niekiedy bezwiednie używa słów, których znaczenie rozumie jedynie intuicyjnie, a po dokładne definicje musiałby sięgnąć do słownika. Oczywiście takie słowa skreślał, uznając, że skoro on je ledwo rozumie, to znaczy, że dla odbiorcy, słuchającego piosenki podczas koncertu, może to być już przeszkoda na tyle duża, że przeważy element edukacyjny (pozytywny), wynikający z samego faktu poszerzania słownictwa. Ta obserwacja wzbudziła w Jacku proces przyglądania się swoim tekstom pod kątem ich gęstości, ładunku treściowego poszczególnych fraz i ich wieloznaczności.
W wyniku przemyśleń na ten temat Jacek dość istotnie uprościł teksty w późniejszych utworach. W następnych programach piosenki nie iskrzą już tak wyrafinowanym słownictwem, jak również tak skomplikowanymi konstrukcjami gramatycznymi, choć odbyło się to bez szkody dla intelektualnej gęstości treściowej tekstów. Można powiedzieć, że w Pochwale łotrostwa wynika to niejako z samej konstrukcji i założenia programu (wiele fraz jest lapidarnych; środkiem wyrazu jest dosadność, a klimat utworów buduje niekiedy pewna asceza językowa), jednak tendencja ta utrzymana jest również w trzech następnych programach. Podkreślam, że nie chodzi tutaj o uproszczenie tekstów, bo to oczywiście nie miało miejsca, lecz o istotne zmniejszenie udziału ornamentyki słownej w budowaniu klimatu i konstrukcji znaczeniowych. Inna sprawa, że taka barokowa ornamentyka do Sarmatii po prostu pasuje, ale nie zmienia to faktu, że to właśnie Sarmatia wzbudziła w Jacku takie samokrytyczne spojrzenie na teksty, pod tym kątem.
Ponieważ Jacek lubił ubierać niektóre swoje opowieści w kostiumy anegdotek, stąd powstało słynne opowiadanie o ojcu wykreślającym ołówkiem (ze śpiewnika Sarmatii) jego zdaniem nic nie wnoszące frazy. Jacek opowiedział to Grażynie Preder, a ponieważ anegdotka jest chwytliwa, a miłośnicy twórczości JK skłonni są, o ironio, wszystkie opowieści brać dosłownie, powstał taki mit, jakoby teksty JK były przegadane. Co więcej - ten bezsensowny zarzut funkcjonuje jak samonapędzająca się machina, bo przecież "sam Jacek mówił że...". Druga strona medalu jest natomiast taka, że nikt rozumny takiego zarzutu na poważnie nie sformułuje, zaś mniej rozumny jest za głupi, żeby sam na to wpaść. Powtórzyć natomiast za Kaczmarem na serio to, co on mówił, puszczając do słuchacza oko, w swej bezmyślności potrafi każdy. W ten sposób powstają różne idiotyzmy nt. Kaczmarskiego, który myśli, że w kasynach się tylko wygrywa.
Pozdrawiam,
KN.