02-26-2005, 11:35 AM
Jednak "mój" artykuł mówi całkiem co innego:
"W latach 80., kiedy szefem resortu spraw wewnętrznych został Czesław Kiszczak (do MSW trafił z kontrwywiadu wojskowego), oficerom SB podwyższono normy – z sześciu do dziesięciu tajnych współpracowników na głowę. Gen. Henryk Dankowski, wiceminister nadzorujący SB, poprzeczkę stawiał jeszcze wyżej – 15 agentów. – To już traciło sens, bo przecież każdemu trzeba było przydzielić zadania, pilnować ich wykonania, spotykać się – mówi były funkcjonariusz pionu bezpieczeństwa w Wojewódzkim Urzędzie Spraw Wewnętrznych w Katowicach. – Niektórzy koledzy tworzyli więc fikcję, fałszywą sieć. Słusznie przewidywali, że przełożeni i tak nie będą w stanie skontrolować rozbudowanej na papierze agentury."
Oto dlaczego nie wykryto oszustwa.
A tu na temat liczby TW za Kiszczaka:
"Po 1980 r. werbowanie nabrało rozmachu. – Czesław Kiszczak wniósł do resortu wojskową zasadę, że agentura to podstawa i trzeba mieć wokół siebie ludzi nastawionych służebnie. Gdyby mógł, zwerbowałby wszystkich obywateli – żartuje Wacław Nowak (typowe nazwisko służbowe oficera SB). Kiszczak poprzestał na 100 tys. TW w 1988 r. (patrz ramka). To więcej niż w szczytowym okresie epoki stalinowskiej."
I jeszcze o wymazywaniu z akt (co tłumaczy dysproporcje między "wymaganą" liczbą TW na oficera, a ich liczbą znaną IPN-owi):
"Ostatnio [były oficer SB - przyp. mój - Z.] poczuł wielką satysfakcję, tak jakby udał mu się odwet na tamtych sędziach. Na internetowej „liście Wildsteina” poza sobą znalazł tylko jedno nazwisko tajnego współpracownika, którego przed laty prowadził. Pozostałych 51 skutecznie, taką ma przynajmniej nadzieję, wymazał z akt. Dzięki nim miał w tej robocie sukcesy, dostawał nagrody, teraz udowodnił im, że potrafi okazać wdzięczność."
A na koniec - niespodzianka:
"Korzystaliśmy z następujących opracowań: 1. „Instrukcje pracy operacyjnej aparatu bezpieczeństwa 1945–1989”, IPN 2004 r. 2. Henryk Dominiczak „Organy bezpieczeństwa PRL 1944–1999” 3. Antoni Dudek „Reglamentowana rewolucja” "
Pogrubienia w cytatach - moje.
Ad Katarzyna: Rzeczywiście, nie czytałem "Autoportretu z Kanalią", ale dyskusja wykroczyła już dawno poza treść książki.
Pozdrawiam
Zeratul
"W latach 80., kiedy szefem resortu spraw wewnętrznych został Czesław Kiszczak (do MSW trafił z kontrwywiadu wojskowego), oficerom SB podwyższono normy – z sześciu do dziesięciu tajnych współpracowników na głowę. Gen. Henryk Dankowski, wiceminister nadzorujący SB, poprzeczkę stawiał jeszcze wyżej – 15 agentów. – To już traciło sens, bo przecież każdemu trzeba było przydzielić zadania, pilnować ich wykonania, spotykać się – mówi były funkcjonariusz pionu bezpieczeństwa w Wojewódzkim Urzędzie Spraw Wewnętrznych w Katowicach. – Niektórzy koledzy tworzyli więc fikcję, fałszywą sieć. Słusznie przewidywali, że przełożeni i tak nie będą w stanie skontrolować rozbudowanej na papierze agentury."
Oto dlaczego nie wykryto oszustwa.
A tu na temat liczby TW za Kiszczaka:
"Po 1980 r. werbowanie nabrało rozmachu. – Czesław Kiszczak wniósł do resortu wojskową zasadę, że agentura to podstawa i trzeba mieć wokół siebie ludzi nastawionych służebnie. Gdyby mógł, zwerbowałby wszystkich obywateli – żartuje Wacław Nowak (typowe nazwisko służbowe oficera SB). Kiszczak poprzestał na 100 tys. TW w 1988 r. (patrz ramka). To więcej niż w szczytowym okresie epoki stalinowskiej."
I jeszcze o wymazywaniu z akt (co tłumaczy dysproporcje między "wymaganą" liczbą TW na oficera, a ich liczbą znaną IPN-owi):
"Ostatnio [były oficer SB - przyp. mój - Z.] poczuł wielką satysfakcję, tak jakby udał mu się odwet na tamtych sędziach. Na internetowej „liście Wildsteina” poza sobą znalazł tylko jedno nazwisko tajnego współpracownika, którego przed laty prowadził. Pozostałych 51 skutecznie, taką ma przynajmniej nadzieję, wymazał z akt. Dzięki nim miał w tej robocie sukcesy, dostawał nagrody, teraz udowodnił im, że potrafi okazać wdzięczność."
A na koniec - niespodzianka:
"Korzystaliśmy z następujących opracowań: 1. „Instrukcje pracy operacyjnej aparatu bezpieczeństwa 1945–1989”, IPN 2004 r. 2. Henryk Dominiczak „Organy bezpieczeństwa PRL 1944–1999” 3. Antoni Dudek „Reglamentowana rewolucja” "
Pogrubienia w cytatach - moje.
Ad Katarzyna: Rzeczywiście, nie czytałem "Autoportretu z Kanalią", ale dyskusja wykroczyła już dawno poza treść książki.
Pozdrawiam
Zeratul
[size=85][i]Znaczyło słowo - słowo, sprawa zaś gardłowa
Kończyła się na gardle - które ma się jedno;
Wtedy się wie jak życie w pełni posmakować,
A ci, w których krew krąży - przed śmiercią nie bledną.[/i][/size]
Kończyła się na gardle - które ma się jedno;
Wtedy się wie jak życie w pełni posmakować,
A ci, w których krew krąży - przed śmiercią nie bledną.[/i][/size]