01-04-2008, 09:44 PM
sfonek napisał(a):A waśnie, że muszę, chociaż jeden, bo wtedy udowodnię, że jest to zarazem piosenka i wiersz i to jest jedyny sposób.Obawiam się, że takie podejście analityczne może być zgubne... Czy nie lepiej opisać "poezję śpiewaną jako zjawisko" (jak sugeruje temat), czyli przedstawić "zjawisko", jedynie ilustrując je Kaczmarskim (oczywiście zachowując odpowiednie proporcje między stroną tekstową, muzyczną i wykonawczą)?
Można postawić tezę, że śpiewanie poezji jest podejściem do poezji na wskroś naturalnym, wychodząc np. od niniejszej wypowiedzi Barbary Krydy, która była nauczycielką Jacka w liceum im. Żmichowskiej:
Cytat:Jak czytać poezję? Poezja rodowodem swoim związana jest z pieśnią. Mogą to być piosenki nucone dziecku, śpiewane przy pracy, w żartobliwym nastroju zabawy. Są to hymny - utwory poważne i surowe, szturmujące niebiosa błagalną lub dziękczynną pieśnią, towarzyszące zbiorowym przeżyciom, dramatom klęsk i zwycięstw, tułactw i powrotów. Związek pradawny poezji z muzyką (od której odeszła, przybierając kształt wyznania, opowiadania, modlitwy czy refleksji filozoficznej) dostrzec się daje do dziś w sposobie organizowania formy wypowiedzi.Źródło: Barbara Kryda, Krajobraz poezji polskiej, Warszawa 1986
Poddaje się ona cała rytmowi słów i fraz - krótkich lub wydłużonych, powtarzanych lub misternie łączonych. Składają się one w całości, których zasada budowy czasem widoczna jest na pierwszy rzut oka; czasem jednak wcale nie jest tak oczywista. Niekiedy bywa ukryta kunsztownie i daje się rozpoznać dopiero po uważnym wsłuchaniu się w układ wersów, akcentów i pauz. Jedne pulsują spokojnie, jak oddech, inne rwą się, ostre i nieregularne, jeszcze inne podrywają się tanecznym rytmem. Bywają i takie, w których dosłyszeć się da zmienny, wahający się rytm rozmowy, intymnego zwierzenia czy prośby. Wszystkie one właściwe są i zwykłej prozie, i językowi mówionemu. W poezji jednak wybrany pomysł muzyczny - jakby metrum - nabiera szczególnego znaczenia. Wokół niego skupiają się słowa, ciążąc jedno do drugiego, wsuwając się jakby na zaplanowane z góry miejsca, jak nuty w muzycznym takcie. Właściwie więc nazywa się poezję s z t u k ą s ł o w a.
Żeby to usłyszeć, trzeba wiersze c z y t a ć g ł o ś n o. Powtarzać, sprawdzając, jakie tempo, jaki układ akcentów wydobędzie najlepiej sens i znaczenie związanych ze sobą słów. Gdzie na przykład w środku wiersza trzeba głos zawiesić (średniówka), a gdzie mimo jego końca, trzeba głosowo połączyć go z początkiem następnego (przerzutnia), gdzie akcenty rozkładać rytmicznie, regularnie, a gdzie pozwolić im się roztopić w swobodnym rytmie mowy.
Stąd już blisko do poezji śpiewanej. Można też opowiedzieć o stosunku Rosjan do poezji: oni recytując wiersze autentycznie śpiewają, a impreza, na której deklamuje się wiersze nazywa się "koncert".
Można też pokazać parę ciekawostek, gdzie melodia "ignoruje" naturalny rytm wiersza i wprowadza swój własny, np. w piosenkach "Karzeł" i" Astrolog". A także, wychodząc nieco poza Kaczmarskiego, w piosence "Ta nasza młodość" Koniecznego do słów Śliwiaka.