12-06-2004, 09:19 PM
Witko, widzę emocję kumulujące się w twoim mózgu. Wyraziły się w masie litrówek, błędnie użytych spacji itp. Ale co tam jakoś przebrnąłem.
Postulujesz nieistnienie stanu szczęścia absolutnego, w którym nic nam nie będzie przeszkadzać. Zgadzam się, taka idea to nie na nasze ziemskie warunki. Pisząc o szczęściu w poprzednim poście nie taki stan miałem na myśli. Chodziło mi o szczęście ludzkie, zwyczajne. W życiu możemy doświadczać przykrości zmagać się z problemami codzienności, a jednak czuć się szczęśliwi. Błogosławić wszystkich i wszystko za to, że żyć możemy i to właśnie w taki sposób. I to wydaje mi się możliwe do osiągnięcia i to własnie dążenie do takiego stanu (dla każdego oznacza on co innego) jest celem życia. Wyobrażam sobie jak takie stwierdzenie: co jest sensem życia, musi wyglądać płodzone przez młodzieniaszka, ale co mi tam.
Podobno. Mam taką nadzieję. Jednak, co dla mnie lub dla Ciebie jest największym szczęściem dla kogoś innego wcale nim być nie musi. To jest właśnie ten subiektywizm szczęścia, o którym pisałem.
Jasne, ale póki widzi się coś w danej chwili jako własne szczęście to należy do tego określonego w danej chwili dążyć.
A mi się wydaje, że własnie warto poszukiwać czegoś choćby i tego nie było lub nie bylibyśmy tego w stanie znaleźć. JA takiego życia nie uznałbym za zmarnowane, bo miało cel. Jednak, wyżej już pisałem, że w tym przypadku chodzi mi o szczęście ludzkie, ziemskie, osiągalne.
Postulujesz nieistnienie stanu szczęścia absolutnego, w którym nic nam nie będzie przeszkadzać. Zgadzam się, taka idea to nie na nasze ziemskie warunki. Pisząc o szczęściu w poprzednim poście nie taki stan miałem na myśli. Chodziło mi o szczęście ludzkie, zwyczajne. W życiu możemy doświadczać przykrości zmagać się z problemami codzienności, a jednak czuć się szczęśliwi. Błogosławić wszystkich i wszystko za to, że żyć możemy i to właśnie w taki sposób. I to wydaje mi się możliwe do osiągnięcia i to własnie dążenie do takiego stanu (dla każdego oznacza on co innego) jest celem życia. Wyobrażam sobie jak takie stwierdzenie: co jest sensem życia, musi wyglądać płodzone przez młodzieniaszka, ale co mi tam.
Witka napisał(a):Podobno największe szczęsie można odnależc w drugm człowieku.
Podobno. Mam taką nadzieję. Jednak, co dla mnie lub dla Ciebie jest największym szczęściem dla kogoś innego wcale nim być nie musi. To jest właśnie ten subiektywizm szczęścia, o którym pisałem.
Witka napisał(a):Pozostawiając go razem z innymi ludźmi nieustannym dążeniem do celu będzie wraz z wiekim bedzie zmieniać sie to co owa osoba uważa za absolutne szczęsie
Jasne, ale póki widzi się coś w danej chwili jako własne szczęście to należy do tego określonego w danej chwili dążyć.
Witka napisał(a):Według mnie i tego jakie mocje są kumulowane w moim mózgu to moge na dzień dzisiejszy i parę dni w przyszłośc powiedziec ze lepiej życie spędzić długie i nieciekawe niż marnować je na poszukiwanie czegoś czego i tak i tak nie ma.
A mi się wydaje, że własnie warto poszukiwać czegoś choćby i tego nie było lub nie bylibyśmy tego w stanie znaleźć. JA takiego życia nie uznałbym za zmarnowane, bo miało cel. Jednak, wyżej już pisałem, że w tym przypadku chodzi mi o szczęście ludzkie, ziemskie, osiągalne.