12-05-2004, 08:45 PM
Nurtuje mnie pewien wątek natury filozoficznej, w stosunku, do którego trudno jest mi określić właściwą postawę, a jeśli już do takowej dochodzę, to nie jestem pewien, czy nie jestem aby zbyt krótkowzroczny. Czy nie pomijam jakiś aspektów.
Założenia:
Najważniejszym celem w życiu człowieka jest dążenie do szczęścia, osiągnięcie go i jeżeli to możliwe jak najdłuższe w nim trwanie.
Szczęście jest pojęciem subiektywnym. Oznacza dla różnych ludzi co innego, dlatego nie możemy mówić, że ktoś określający coś jako jego szczęście jest w błędzie.
Teza:
Człowiek, który osiągnął szczęście i który nie szkodzi innym, jeśli tego chce to powinien w tym trwać nie zależnie od tego, co uważają inni.
W społeczeństwie przyjęty jest ogół zasad moralnych, postaw uznawanych za wartościowe oraz takich, które, mówiąc eufemistycznie, są postrzegane jako złe. Złem nazywane jest często także takie postępowanie, które nikomu nie szkodzi. Tzn szkodzi w mniejszym lub większym stopniu tylko osobie zainteresowanej, ale w przypadku, który mnie inspiruje do takich przemyśleń, ta osoba jak najbardziej zdaje sobie sprawę z tego i z pełną odpowiedzialnością godzi się na to, ponieważ w tym widzi swój sens życia. Jeżeli szczęście jest pojęciem subiektywnym to nikt nie ma prawa mówić " to nie jest prawdziwe szczęście, tylko ci się tak wydaje" (tzn ma prawo mówić, co komu się tam żywnie podoba, ale co to kogo obchodzi). A i jeszcze z góry wykluczam w rozważaniach takie podejście, że sobie może i nie szkodzi, ale może szkodzić bliskim. Dlaczego? Gdyż ich nic nie obchodzi, a nawet jeśliby obchodziło to zrozumieliby, że ta osoba w ten sposób czuje się szczęśliwa i uszanowaliby to, bo cóż jest w życiu ważniejszego?
Życie jest krótkie, można je przeżyć nie doświadczywszy w nim nic wartego zapamiętania. W takim razie trzeba uparcie szukać. A jeśli się znalazło, a wszyscy mówią: Jesteś głupi, a to co robisz jest złe? Olać ich.
Prawdą może być, że w tym przypadku jego życie może ulec skróceniu, ale czy lepiej mieć długie nudne życie, czy krótsze, ale zajebiście treściwe?
To jest rozważanie b. indywidualne, ponieważ w różnych sytuacjach można szukać różnych aspektów, które jednak komuś brużdżą, ale jeśli takowych się nie znajdzie? Zignorować system społecznych wartości moralnych. Nie zawsze to co powszechne musi być słuszne.
Prosiłbym o komentarze wszystkich, którzy mają coś do powiedzenia.
tz
Założenia:
Najważniejszym celem w życiu człowieka jest dążenie do szczęścia, osiągnięcie go i jeżeli to możliwe jak najdłuższe w nim trwanie.
Szczęście jest pojęciem subiektywnym. Oznacza dla różnych ludzi co innego, dlatego nie możemy mówić, że ktoś określający coś jako jego szczęście jest w błędzie.
Teza:
Człowiek, który osiągnął szczęście i który nie szkodzi innym, jeśli tego chce to powinien w tym trwać nie zależnie od tego, co uważają inni.
W społeczeństwie przyjęty jest ogół zasad moralnych, postaw uznawanych za wartościowe oraz takich, które, mówiąc eufemistycznie, są postrzegane jako złe. Złem nazywane jest często także takie postępowanie, które nikomu nie szkodzi. Tzn szkodzi w mniejszym lub większym stopniu tylko osobie zainteresowanej, ale w przypadku, który mnie inspiruje do takich przemyśleń, ta osoba jak najbardziej zdaje sobie sprawę z tego i z pełną odpowiedzialnością godzi się na to, ponieważ w tym widzi swój sens życia. Jeżeli szczęście jest pojęciem subiektywnym to nikt nie ma prawa mówić " to nie jest prawdziwe szczęście, tylko ci się tak wydaje" (tzn ma prawo mówić, co komu się tam żywnie podoba, ale co to kogo obchodzi). A i jeszcze z góry wykluczam w rozważaniach takie podejście, że sobie może i nie szkodzi, ale może szkodzić bliskim. Dlaczego? Gdyż ich nic nie obchodzi, a nawet jeśliby obchodziło to zrozumieliby, że ta osoba w ten sposób czuje się szczęśliwa i uszanowaliby to, bo cóż jest w życiu ważniejszego?
Życie jest krótkie, można je przeżyć nie doświadczywszy w nim nic wartego zapamiętania. W takim razie trzeba uparcie szukać. A jeśli się znalazło, a wszyscy mówią: Jesteś głupi, a to co robisz jest złe? Olać ich.
Prawdą może być, że w tym przypadku jego życie może ulec skróceniu, ale czy lepiej mieć długie nudne życie, czy krótsze, ale zajebiście treściwe?
To jest rozważanie b. indywidualne, ponieważ w różnych sytuacjach można szukać różnych aspektów, które jednak komuś brużdżą, ale jeśli takowych się nie znajdzie? Zignorować system społecznych wartości moralnych. Nie zawsze to co powszechne musi być słuszne.
Prosiłbym o komentarze wszystkich, którzy mają coś do powiedzenia.
tz