12-08-2004, 08:08 AM
Przy okazji szperania w wywiadach z Jackiem (wywiad Anny M. Erecińskiej z 1997, niestety brak źródła) znalazłem taką oto jego wypowiedź na temat tego utworu. Na pytanie dziennikarki "Czy są piosenki, ktorych Pan nie lubi?", Jacek odpowiedział:
"Tak, tak. Na przykład bardzo nie lubię piosenki, o którą mnie nieustannie ludzie proszą, "Listy syna Polaka do ojca buraka". To jest korespondencja między takim typowym Polakiem, karierowiczem, a jego ojcem, chłopem. I tam nie ma żadnej głębi, symboliki, tylko dwie, spłycone bardzo, postawy wobec rzeczywistości politycznej. Ona jest być może śmieszna, ale przegadana i nieprawdziwa w fakcie, że chłopak tak sobie daje radę, zmienia fronty, a w efekcie na zachód wyjeżdża uczciwie myślący chłop, porzucając ojcowiznę. Jeśli tak się zdarzało, to tylko w wyjątkowych wypadkach. Poza tym jest też w tej piosence pewien banał, w rodzaju myślenia Konopnickiej, że na wsi, u starych ludzi, drzemie jakaś siermiężna, istotna prawda o życiu i trzymaniu się zasad. Być może można było pocieszać się tym w czasach komunizmu, gdzie wieś była ostoją prywatnej gospodarki, albo z perspektywy emigracyjnej. Natomiast jaka jest wieś, wystarczy teraz spojrzeć w wolnym kraju. Ja nie mówię, że tam nie ma takich postaw, tylko wszystko jest znacznie bardziej skomplikowane. Ponieważ teraz jestem starszy i ostrożniejszy w sądach, gdybym miał napisać tę piosenkę, unikałbym schematu i postacie byłyby bardziej skomplikowane w swoich argumentacjach. Ten przykład pokazuje, dlaczego nie lubię tego rodzaju piosenek, które z kolei ludzie bardzo lubią, bo nie trzeba przy nich myśleć...."
Ja myślę jednak, że ten utwór nie jest wcale chybiony, bo postawy opisane w nim przez Jacka można zaobserwować do dzisiaj... To, że wszystko jest bardziej skomplikowane niż wynika z utworu to oczywiste. Ale jak widać czas biegnie a ludzkie postawy w wielu wypadkach się nie zmieniają. I to tak naprawdę jest straszne...
"Tak, tak. Na przykład bardzo nie lubię piosenki, o którą mnie nieustannie ludzie proszą, "Listy syna Polaka do ojca buraka". To jest korespondencja między takim typowym Polakiem, karierowiczem, a jego ojcem, chłopem. I tam nie ma żadnej głębi, symboliki, tylko dwie, spłycone bardzo, postawy wobec rzeczywistości politycznej. Ona jest być może śmieszna, ale przegadana i nieprawdziwa w fakcie, że chłopak tak sobie daje radę, zmienia fronty, a w efekcie na zachód wyjeżdża uczciwie myślący chłop, porzucając ojcowiznę. Jeśli tak się zdarzało, to tylko w wyjątkowych wypadkach. Poza tym jest też w tej piosence pewien banał, w rodzaju myślenia Konopnickiej, że na wsi, u starych ludzi, drzemie jakaś siermiężna, istotna prawda o życiu i trzymaniu się zasad. Być może można było pocieszać się tym w czasach komunizmu, gdzie wieś była ostoją prywatnej gospodarki, albo z perspektywy emigracyjnej. Natomiast jaka jest wieś, wystarczy teraz spojrzeć w wolnym kraju. Ja nie mówię, że tam nie ma takich postaw, tylko wszystko jest znacznie bardziej skomplikowane. Ponieważ teraz jestem starszy i ostrożniejszy w sądach, gdybym miał napisać tę piosenkę, unikałbym schematu i postacie byłyby bardziej skomplikowane w swoich argumentacjach. Ten przykład pokazuje, dlaczego nie lubię tego rodzaju piosenek, które z kolei ludzie bardzo lubią, bo nie trzeba przy nich myśleć...."
Ja myślę jednak, że ten utwór nie jest wcale chybiony, bo postawy opisane w nim przez Jacka można zaobserwować do dzisiaj... To, że wszystko jest bardziej skomplikowane niż wynika z utworu to oczywiste. Ale jak widać czas biegnie a ludzkie postawy w wielu wypadkach się nie zmieniają. I to tak naprawdę jest straszne...
Być wciąż spragnionym - to nektar istnienia.