07-13-2007, 10:29 AM
Z różnych względów, ale głównie dlatego, że przeniesiono mi ten tekst najpierw do HP a potem do Karczmy, zamieszczam go tutaj, gdzie chyba od początku jednak winno być jego miejsce.
Myślał,
że uzdrowi go
sok z kapusty
biczowanie lipową rózgą
nacieranie borsuczym sadłem
pięt i korzonków
okładanie skroni razowym chlebem
Ufnie sądził,
że stan agonii
to stan przejściowy
stan – dodajmy - dość przyjemny:
moim głównym zmartwieniem -
zwykł mawiać -
jest czytanie książek
Myślał,
że potulny grubasek
raz w tygodniu odwiedza go z miłości
zawsze w piątek o szesnastej
klękał przy łóżku, całował dłoń
nacierał stopy
tłuszczem zwierzęcym
- pieką mnie odciski, Przyjacielu - zwierzał się
- Trzeba, Mistrzu, kupić filcowe wkładki, boleści miną
- Słyszysz, Przyjacielu? Czy słyszysz, że ptak tłucze się o szybę zimnej części domu?
- Głupie stworzenie, Mistrzu.
- Ale przecież nie on jeden, Przyjacielu! Są inne i próbują się tu dostać.
- Głupie stworzenia, Mistrzu.
On jednak wątpił,:
chyba nie jest wyłącznie dziełem przypadku
że ptaki rozbijają się zawsze o szybę
zimnej części domu?
Myślał,
że pierwszy przyjaciel rodziny
przyjaciel rodziny, czyli przyjaciel wszystkich -
choć anemiczny, niezborny, o żółwim spojrzeniu
zatroszczy się
w razie czego
o jego młodą kobietę
Wreszcie przesadził z kapustą
i chlebem
Można powiedzieć: kres jego życiu
zadał wilczy apetyt
Ale przede wszystkim nie zaopatrzył się
w filcowe wkładki.
Gdyby nie jeden łyk za dużo
jeden oddech nie w porę
jeden krok zbyt szeroki
medycyna najbliższych przyjaciół
odniosłaby kolejny triumf
wiedzy nad życiem
Myślał,
że uzdrowi go
sok z kapusty
biczowanie lipową rózgą
nacieranie borsuczym sadłem
pięt i korzonków
okładanie skroni razowym chlebem
Ufnie sądził,
że stan agonii
to stan przejściowy
stan – dodajmy - dość przyjemny:
moim głównym zmartwieniem -
zwykł mawiać -
jest czytanie książek
Myślał,
że potulny grubasek
raz w tygodniu odwiedza go z miłości
zawsze w piątek o szesnastej
klękał przy łóżku, całował dłoń
nacierał stopy
tłuszczem zwierzęcym
- pieką mnie odciski, Przyjacielu - zwierzał się
- Trzeba, Mistrzu, kupić filcowe wkładki, boleści miną
- Słyszysz, Przyjacielu? Czy słyszysz, że ptak tłucze się o szybę zimnej części domu?
- Głupie stworzenie, Mistrzu.
- Ale przecież nie on jeden, Przyjacielu! Są inne i próbują się tu dostać.
- Głupie stworzenia, Mistrzu.
On jednak wątpił,:
chyba nie jest wyłącznie dziełem przypadku
że ptaki rozbijają się zawsze o szybę
zimnej części domu?
Myślał,
że pierwszy przyjaciel rodziny
przyjaciel rodziny, czyli przyjaciel wszystkich -
choć anemiczny, niezborny, o żółwim spojrzeniu
zatroszczy się
w razie czego
o jego młodą kobietę
Wreszcie przesadził z kapustą
i chlebem
Można powiedzieć: kres jego życiu
zadał wilczy apetyt
Ale przede wszystkim nie zaopatrzył się
w filcowe wkładki.
Gdyby nie jeden łyk za dużo
jeden oddech nie w porę
jeden krok zbyt szeroki
medycyna najbliższych przyjaciół
odniosłaby kolejny triumf
wiedzy nad życiem
[b][color=#000080]Warszawskie bubki, żygolaki
Z szajka wytwornych pind na kupę,
I ty, co mieszkasz dziś w pałacu,
A srać chodziłeś pod chałupę,
Ty, wypasiony na Ikacu -
całujcie mnie wszyscy w dupę.[/color][/b]
Z szajka wytwornych pind na kupę,
I ty, co mieszkasz dziś w pałacu,
A srać chodziłeś pod chałupę,
Ty, wypasiony na Ikacu -
całujcie mnie wszyscy w dupę.[/color][/b]