03-26-2007, 01:32 PM
A tam przez Ciebie. Po prostu by było szybciej (i prościej) przekopiowałem załącznik z e-maila nie szukając skąd to jest tak naprawdę, wyglądało na dobrze opracowane. Po paru miesiącach zgłosił się właściciel i udowodnił, że nim jest. Dogadaliśmy się że dam jego adres pod odpowiednimi informacjami i na tym się skończyło. Nie pierwszy i nie ostatni raz. Z trzema wywiadami też tak było, że nie znałem autorek i ich nie podałem. Zgłosiły się i wszystko miło się załatwiło. Nawet dostałem jeszcze jeden wywiad wtedy
