Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
O Kurskim, Tusku, rodzinie, ćwierćinteligentach itd.
#39
MJ napisał(a):podobnie dziecko lumpów często kontynuuje eee... tradycje rodzinne.
Gwoli ścisłości należałoby dodać, że zdarzają się i dzieci "lumpów", które się wybijają - ale trzeba przyznać, że jest im trudniej. A to, że ktoś ma szczęście pochodzić z rodziny inteligenckiej jeszcze nie oznacza, że będzie wiadome tracyje kontynuował. Miałem na myśli raczej kulturę osobistą, zasób słownictwa, sposób wyrażania myśli i tym podobne. Przykładowo - znam pewnego pana, który pochodzi ze znanej rodziny arystokratycznej po mieczu i "bardzo dobrej ziemiańskiej" po kądzieli. Jest profesorem AWF-u i działaczem sportowym - niemniej jednak nie nazwałbym go intelektualistą. Wszakże po każdej rozmowie z nim, zachwycam się taktem, wyczuciem i kulturą tego człowieka, która niechybnie swoje korzenie ma właśnie w takim, a nie innym wychowanie. Słowem - nie zawsze inteligencja idzie w parze z pewnego rodzaju obyciem, kulturą.

Przykład drugi: na uczelni mojej Mamy wykłada pewien doktor habilitowany (na stanowisku profesora). Kiedy dzwoni rozmowa wygląda mniej więcej tak:

-Dzień dobry, (nazwisko). Ja chcę rozmawiać z doktor (nazwisko mojej Mamy). (bez imion!)
- Dzień dobry. Niestety, Mama wyszła na spacer. Powinna wrócić w ciągu pół godziny. Czy mam Jej coś przekazać ?
- Nie. Do widzenia.

Niestety ton głosu owego pana jest niemożliwy do "napisania". Dziwnym trafem ów pan to tak zwane "pierwsze pokolenie".

Nie mam na myśli tego, że pochodzenie determinuje czyjeś zdolności (zwłaszcza techniczne, matematyczne) - tylko, że po prostu po sposobie wyrażania się, akcentowaniu wyrazów, ilości błędów językowych, zachowaniu przy stole, ilości "dziękuję", "proszę" i "przepraszam" i paru innych nie mniej istotnych sprawach można niejednokrotnie odróżnić dwóch ludzi o zgoła odmiennym pochodzeniu. Wcale nie twierdzę, że to świadczyć musi koniecznie negatywnie o kimś pochodzącym z rodziny "bez tradycji", ale często ta różnica rzutuje na międzyludzkie kontakty, kiedy wiążą się ze sobą (na przykład w małżeństwie) ludzie o różnym "backgroundzie".

Nie ukrywajmy, że pewne rzeczy bardzo trudno nadrobić ludziom pochodącym z rodziny w której na przykład w ogóle nie czyta się książek - albo (co gorsza) nawet nie żywi się szacunku do takich co książki zwykli czytać.

Co do kontynuowania jakichkolwiek tradycji to różnie to bywa. Znam ludzi wybitnie inteligentnych, niezmiernie oczytanych, którzy zaharowują się jako krajowi konsultanci do spraw sprzedaży pampersów, czy czegoś podobnie idiotycznego. Jednie po tym jaką drogę życiową ktoś wybrał ciężko rozpoznać jego "background".

Ktoś może oczywiście napisać (albo co gorsza pomyśleć sobie), że jestem zarozumiały i mam przewrócone w głowie, pisząc takie rzeczy. Zaznaczam jednak, że ja absolutnie nikim nie zamierzam pogardzać z powodu jego pochodzenia (rodziny się w końcu wybiera) - tylko po prostu uważam to za skrajną hipokryzję - twierdzenie, że to z jakiej kto pochodzi rodziny nie ma zupełnie wpływu na to jakim jest człowiekiem.

Ja i tak jestem mało radykalny. Żona brata mojego pradziadka zwykła mawiać do męża (który był podówczas rektorem UJ i musiał się spotykać z rozmaitymi ludźmi) - "
"Stanowczo protestuję ! Nie możemy przyjąć u nas w domu tego człowieka. Przecież on jest z ludu" (inna sprawa, że przeważnie miała rację :Smile ).

Poza tym sięganie za daleko w zastanawianiu się kto jest z jakiej rodziny bywa mylące. Niektórym wydaje nam się, że pochodzimy z "od zawsze" znakomitej rodziny co jest przecież absurdem. Interesuję się trochę genealogią i na przykład dowiedziałem się, że mój prapraprapradziadek (pierwszy prezes krakowskiego Towarztstwa Przyjaciół Sztuk Pięknych, człowiek niewątpliwie oczytany, wielbiciel zabytków i znany księgarz) był synem chłopa (organisty w prowincjonalnym miasteczku) i mieszczanki (także z prowincji) - co przecież nie oznacza, że był "gorszy".

Wszystkim, którzy uważają, że ludzi segreguję polecam piosenki Wojciecha Młynarskiego: Truskawki w Milanówku, Terpentyna Dziadka Pohla czy też dwa utwory, których tytułów nie pamiętam i nie mam nigdzie nagranych. Pierwszy mówi o tym co zrobić, żeby człowieka "odchamić". Odpowiedź brzmi bodajże tak: czytać, uczyć kultury, właściwego zachowania - i tak przez trzy pokolenia ! A drugi o tym jak to chciano zebrać w jednym miejscu (i bodajże gdzieś zawieść) całą warszawską inteligencję. Podstawiono parę tirów z przyczepkami - a wystarczyłby mikrobus.

Pozdrawiam serdecznie i naprawdę przepraszam, jeśli ktokolwiek opacznie zrozumiał moją powyższą wypowiedź i poczuł się urażony.
[b][i]
Z wiekiem człowiek myślący widzi, że wszystko jest śmieszne i przestaje się rzeczami przejmować.
[/i][/b]
JK


Wiadomości w tym wątku

Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Wychowywanie dzieci w rodzinie dauri 17 6,652 09-05-2011, 12:24 PM
Ostatni post: Kuba Mędrzycki

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości