01-26-2007, 04:35 PM
Pils napisał(a):Ale co takiego straciły Stany Zjednoczone?? Przecież wyszli z tej wojny jako mocarstwo militarne i przede wszystkim gospodarcze.Mi chodziło raczej o sprawę Roosevelta... Jego koniec znasz.. Ale jeśli chodzi o samo USA- faktycznie stało się potęgą gospodaczą i militarną + znacznie podniósł się ich prestiż po rozprawie z Japonią. Wiadomo już wtedy było, że ze Stanami nie ma żartów. (Jakoś tylko "potężne ZSRR" nie mogło tego zrozumieć...). Ale po pierwsze- Stany nie zyskały chyba żadnego poważnego terytorium po II wojnie światowej... Podczas gdy Czerwoni przejęli we władanie praktycznie 1\5 globu umacniając tym samym swoja pozycje i stając się naprawdę realnym zagrożeniem dla rozwalonej wojną Europy. Po drugie- USA wmieszało się w sprawę pomocy dla zrujnowanej Europy- doktryna Trumana i plan Marshalla chyba znamy z historii- stąd olbrzymie kwoty zza oceanu. USA pomagało nawet ZRSS- nawet jeszcze w czasie przebudowy- o tym się nie mówi, ale to fakt. Wysyłali ciężką kasę do Rosji dla ludności cywilnej, podczas gdy radzieccy "specjaliści" wykorzystywali ją w celach zbrojeniowych. To przyspieszało i ta już galopujący wyścig zbrojeń- armia radziecka była trzykrotnie liczniejsza od armi USA, i dwukrotnie liczneijsza od wojska całej Europy Zachodniej. Jedym słowem- Boże miej nas w opiece... Jednak rzeczywiście poważne problemy wewnętrzne, brak organizacji owej armii, sypiąca się pseudo-gospodarka, zrujnowane rolnictwo (dla przykładu po roku 1979 tylko trzy razy zebrano więcej niż 200 mln ton zboża- to akurat udało mi się zapamiętać dokładnie

Myslicie, że USA nie bało się czerwonych? ZSRR na swoim terenie, oraz na terenie swoich satelit (również w Polsce, jak i DDR) miało rozmieszczonych ponad 30 tys głowic nuklearnych... Wątpię, żeby Stany przyjmowały to ze spokojem...
stopawel napisał(a):polecam książki Suworowa zwłaszcza "Lodołamacz", który patrzy na historię z trochę innej perspektywyA czytaliście książkę Smagiera? "Narodziny i upadek imperializmu- ZSRR 1917-1991"? Ciężka niebywale- męczyłąm ją prawie przez miesiąc... Ale warto było

Publikacja odsłania całą perfidię ZSRR i to niezależnie od wodza- od Lenina do ojca "przebudowy". I jest w miarę obiektywna- to mi się najbardziej podobało- żadnych ocen- jedynie fakty. I to nie tylko ze strony ZSRR ale również Europy zachodniej i USA.
A Ty czcij, co żyje radośnie! A Ty szanuj to, co umiera.