05-18-2005, 02:03 PM
Michalfie, nie podoba mi się słowo „przeciwnik”, bo nie jestem Twoim przeciwnikiem.
Nie podoba mi się słowo „zawzięty”, bo nie jestem zawzięty, w każdym razie nie w tym przypadku. Równie dobrze mógłbym powiedzieć, że Ty jesteś zawzięty w pisaniu złych wierszy. Co jest przyczyną, a co skutkiem? Ale rozumiem, że żartowałeś.
No a że nie podoba mi się wiersz - to już pisałem, w związku z czym ja bym niczego w nim nie zmieniał. Nie ma sensu. Nic mu nie pomoże oprócz napisania go na nowo, a i to nie jestem pewien, czy temat jest wart takiego trudu.
Tym razem (tu także odpowiadam VanThunderboltowi) napisałem poprzednio krótko, żeby nie pastwić się nad wierszem po raz drugi z rzędu, ale to nie znaczy, że nie da się pokazać konkretnych błędów (niektóre zresztą wskazali przede mną Kate i Spalding). Więc Ty też musisz pokazać na faktach, że to dobry wiersz, drogi VanT., bo co z tego, że zaręczysz swoim gustem? Franc Fiszer kilkadziesiąt lat temu na dowód, że istnieje Bóg, dawał słowo honoru, ale on kpił.
I jeszcze co do nadziei Michalfa, że wreszcie coś mi się spodoba z jego wierszy.
Mnie już się spodobało.
Parę razy o tym wspominałem (dodając ogólny zarzut o nieprzystawalności do naszych czasów). Wtedy nie włączałem się co chwilę, bo inni Cię słusznie chwalili, dostrzegali bardzo dobre pointy, doceniali, nie musiałem śpiewać w chórze, a nie miałem odmiennego zdania.
Ponieważ jakość Twoich wierszy zmieniła się ostatnio dramatycznie, uznałem, że Cię przechwalili i należy Ci się kopniak dla równowagi (nie bierz tego dosłownie, oczywiście). Nie chodzi o Ciebie, bo Ty sobie poradzisz beze mnie. Chodzi, że tak powiem szumnie, o dobry gust. O to należy walczyć z odkrytą przyłbicą i ścierać się bez wytchnienia.
Pozdrawiam
Nie podoba mi się słowo „zawzięty”, bo nie jestem zawzięty, w każdym razie nie w tym przypadku. Równie dobrze mógłbym powiedzieć, że Ty jesteś zawzięty w pisaniu złych wierszy. Co jest przyczyną, a co skutkiem? Ale rozumiem, że żartowałeś.
No a że nie podoba mi się wiersz - to już pisałem, w związku z czym ja bym niczego w nim nie zmieniał. Nie ma sensu. Nic mu nie pomoże oprócz napisania go na nowo, a i to nie jestem pewien, czy temat jest wart takiego trudu.
Tym razem (tu także odpowiadam VanThunderboltowi) napisałem poprzednio krótko, żeby nie pastwić się nad wierszem po raz drugi z rzędu, ale to nie znaczy, że nie da się pokazać konkretnych błędów (niektóre zresztą wskazali przede mną Kate i Spalding). Więc Ty też musisz pokazać na faktach, że to dobry wiersz, drogi VanT., bo co z tego, że zaręczysz swoim gustem? Franc Fiszer kilkadziesiąt lat temu na dowód, że istnieje Bóg, dawał słowo honoru, ale on kpił.
I jeszcze co do nadziei Michalfa, że wreszcie coś mi się spodoba z jego wierszy.
Mnie już się spodobało.
Parę razy o tym wspominałem (dodając ogólny zarzut o nieprzystawalności do naszych czasów). Wtedy nie włączałem się co chwilę, bo inni Cię słusznie chwalili, dostrzegali bardzo dobre pointy, doceniali, nie musiałem śpiewać w chórze, a nie miałem odmiennego zdania.
Ponieważ jakość Twoich wierszy zmieniła się ostatnio dramatycznie, uznałem, że Cię przechwalili i należy Ci się kopniak dla równowagi (nie bierz tego dosłownie, oczywiście). Nie chodzi o Ciebie, bo Ty sobie poradzisz beze mnie. Chodzi, że tak powiem szumnie, o dobry gust. O to należy walczyć z odkrytą przyłbicą i ścierać się bez wytchnienia.
Pozdrawiam