Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Reforma edukacji
#1
Mam pytanie związane z kończącymi się niedługo wakacjami - co powinno zostać Waszym zdaniem zrobione w ramach reformy edukacji publicznej?

Zgodnie z zasadą obowiązującą w dziale "Szkoła" przedstawiam własną koncepcję. Wszelkie podręczniki powinny być dostępne (bezpłatnie) w internecie (w postaci stron html oraz e-booków pdf), a koszt ich wyprodukowania powinien być pokrywany z podatków (jako element polityki prorodzinnej państwa).

Obecny koszt kompletu nowych podręczników (a te często się zmieniają) wynosi aż do 600 złotych <!-- m --><a class="postlink" href="http://www.halolodz.pl/wiadomosci/artykul,2304,1,1.html">http://www.halolodz.pl/wiadomosci/artykul,2304,1,1.html</a><!-- m --> , co stanowi połowę kosztu podstawowego lecz przyzwoitego nowego laptopa (który można również nabyć taniej okazyjnie). Byłoby lepiej, gdyby państwo dofinansowywało zakup laptopa (albo readera pdf-ów) niż zakup papierowych podręczników.

Podręczniki używane w szkołach publicznych powinny być własnością państwa, opracowywane powinny być w ramach zamówień publicznych, z obowiązkową odsprzedażą autorskich praw majątkowych na rzecz państwa. Oczywiście równolegle mogłyby być sprzedawane wersje papierowe (za cenę papieru i druku), albo każdy mógłby sobie wydrukować swoje ulubione fragmenty z pliku pdf.

Takie rozwiązanie byłoby znacznie tańsze dla społeczeństwa, nie wspominając o innych oczywistych zaletach, takich jak możliwość aktualizacji podręczników, linkowania, wyszukiwania, itd. I bardziej ekologiczne.
Odpowiedz
#2
dauri napisał(a):Podręczniki używane w szkołach publicznych powinny być własnością państwa
Chodzi Ci o to, żeby papierowe wersje czekały w szkole na uczniów?
dauri napisał(a):opracowywane powinny być w ramach zamówień publicznych, z obowiązkową odsprzedażą autorskich praw majątkowych na rzecz państwa.
Oczywiście bardzo by Ci się podobało, gdyby dzieci musiały uczyć się z jedynego podręcznika opracowanego na zamówienie np. Giertycha?
Pomysł może szczytny, ale doprowadziłoby to do braku konkurencji, a co za tym idzie zatrzymania rozwoju i ewolucji podręczników, poziom stale by się obniżał.
Jest jeszcze kwestia wynagrodzenia autorów, zamówienie podręczników to jedno, ale tak naprwdę autorzy zarabiają za sprzedaż kolejnych egzemplarzy (co również motywuje do opracowania dobrego podręcznika), kto za to miałby płacić?
Zgadzam się natomiast, że koszty zakupu zestawu podręczników są ogromne i jest to poważny problem.
"Gdy czasem ogarnia cię uczucie dziwnego przygnębienia - nie przejmuj się. Pewnie jesteś głodny."
Odpowiedz
#3
Przede wszystkim bezwzględnie musi zostać wprowadzone nauczanie blokowe. Jeśli przerabiamy np. socrealizm, to jednocześnie na polskim, historii i sztuce. Przy okazji nauczanie powinno być interaktywne - tu świetnie sprawdzają się rekonstrukcje historyczne. Poszerzyć dla potrzeb edukacji o elementy z innych działów niż historia, niech młody człowiek sobie uczestniczy (tak jak buduje swoje wirtualne byty w internetowach grach).

Podręczniki powinny być tworzone blokowo do zagadnień, nie przedmiotów. Oczywiście, pewne skrypty byłyby dostosowane tylko do jednego przedmiotu, ale to raczej jako uzupełnienie.

Program musi być dostosowany do rzeczywistości i uczeń musi widzieć powiązanie zgłębianych zagadnień z życiem. Np. matematyka - większość uczniów sobie z nią nie radzi lub radzi słabo, ale nikt nie ma problemów z kupowaniem na Allegro, inwestowaniem, przeliczaniem zysków Wink. Język polski - jeśli uczymy się jakichś wypowiedzi, to z konkretnym zastosowaniem, czyli nie notujemy fikcyjnej dyskusji w zeszycie, tylko odtwarzamy np. rozprawę sądową czy debatę polityczną.
Odpowiedz
#4
Ja uważam że pomysł z laptopami jest dobry. Nie widzę potrzeby "dofinansowania ze strony państwa" w tej kwestii, oczywiście poza rodzinami które pomoc tę i tak otrzymują. Laptop byłby po prostu jako narzędzie pracy dla dziecka ale w domu też by był a w takim razie jest to przedmiot prywatny (na cały cykl nauki) i państwo nie ma obowiązku ani niczego takiego aby taki laptop dofinansować.
Co do konkurencji ja bym zrobił tak, że podręczniki zawierają samą wiedzę ale trzeba kupić do nich ćwiczenia (które są o ponad połowę tańsze niż książki). W takim wypadku podręcznik mógłby być za darmo lub kupowany przez szkołę i udostępniany uczniom na czas nauki (programy o wygasającej ważności które potem same się usuwają).
[color=#800000][i]Więc cóż jest piękno? Wód słoneczne bryzgi?
Diament w popiołach? Pamięć? Doskonałość?[/i][/color]
Odpowiedz
#5
Widzę też taką możliwość, żeby w szkole uczeń pracował na komputerze szkolnym, a w domu - na domowym. Nie musiałby wtedy nosić do szkoły teczki, tylko pendrive z materiałami (albo z całym sytemem operacyjnym, wtedy komputer moznaby uruchamiać ("bootować") z pendrive)(1). Byłoby to tańsze niż kupowanie komputera każdemu uczniowi, chociaż być może konieczne byłoby wsparcie dla części rodzin na zakup własnego komputera. Alternatywą byłoby odrabianie lekcji w szkole, w bibliotece czy w innym miejscu z dostępnym komputerem.

(1) np coś w stylu "Sugar on a stick"
<!-- m --><a class="postlink" href="http://spins.fedoraproject.org/soas/">http://spins.fedoraproject.org/soas/</a><!-- m -->
Odpowiedz
#6
Torrentius napisał(a):Oczywiście bardzo by Ci się podobało, gdyby dzieci musiały uczyć się z jedynego podręcznika opracowanego na zamówienie np. Giertycha
No to by była tragedia, ale z drugiej strony ...
Torrentius napisał(a):Pomysł może szczytny, ale doprowadziłoby to do braku konkurencji, a co za tym idzie zatrzymania rozwoju i ewolucji podręczników, poziom stale by się obniżał.
Ja myślę, że teraz się to odbywa na zasadzie który wydawca przekupi nauczyciela, bardzo mi się to nie podoba i nie widzę w tym wcale szczytnych celów nawiązujących do konkurencji. Dodam, że nie piszę tego bezpodstawnie.
Rozumiem to, że trzeba uaktualniać podręczniki, ale znowu nie co rok. Dlaczego nie można kupić książek od starszego kolegi/koleżanki, bo już nauczyciele sobie zmieniają wydawnictwo. Miałem już nawet doświadczenia tego typu, że córka spisała w szkole (przed rozpoczęciem danej klasy) listę podręczników, a nagle się okazało, że nauczyciel po rozpoczęciu roku zmieniał sobie na inne. I znowu niepotrzebne wydawanie pieniędzy, że już nie wspomnę o totalnym wdupiemactwie, co powiedzą rodzice. Co powiedzą ? .... porzucają k****mi i kupią nowe.
Jaśko napisał(a):Widzę też taką możliwość, żeby w szkole uczeń pracował na komputerze szkolnym, a w domu - na domowym. Nie musiałby wtedy nosić do szkoły teczki, tylko pendrive z materiałami
I nic by z tego nie wynikło. Podam przykład tylko z Wordem, moje dzieci pracują w domu na 2007, a w szkole mają 2003, co w wielu sprawach komplikuje sytuację.
No chyba, że powinny w ramach nie doganiania przez szkołę technologi pozostać w domu przy 2003, ale gdzie wtedy ten rozwój ?
[i]Nawet drzewa próchnieją przedwcześnie
A przecież istnieją - bezgrzesznie.[/i]
Odpowiedz
#7
Torrentius napisał(a):Chodzi Ci o to, żeby papierowe wersje czekały w szkole na uczniów?
Nie. Pisząc "podręczniki używane w szkołach publicznych powinny być własnością państwa" chodziło mi o prawa autorskie do podręczników. Ale na uczniów mogą czekać papierowe wersje pewnych fragmentów podręczników, wykorzystywane podczas lekcji.
Torrentius napisał(a):Oczywiście bardzo by Ci się podobało, gdyby dzieci musiały uczyć się z jedynego podręcznika opracowanego na zamówienie np. Giertycha?
A skąd ten pomysł? Niczego takiego nie napisałem, a moja koncepcja nie zakłada jednego podręcznika. Powinno być kilka, tak jak jest teraz, byłoby to nawet bardzo wskazane.
Torrentius napisał(a):Jest jeszcze kwestia wynagrodzenia autorów, zamówienie podręczników to jedno, ale tak naprwdę autorzy zarabiają za sprzedaż kolejnych egzemplarzy (co również motywuje do opracowania dobrego podręcznika), kto za to miałby płacić?
Już na to odpowiedziałem - autorzy byliby wyłaniani w drodze przetargów publicznych (lub konkursów). Mniej więcej tak, jak ma to miejsce np. w przypadku przetargów na obiekty architektoniczne lub programy komputerowe. Wynagrodzeniem zwycięzcy przetargu byłaby cena, jaką podał w ofercie.
Karol napisał(a):Przede wszystkim bezwzględnie musi zostać wprowadzone nauczanie blokowe. Jeśli przerabiamy np. socrealizm, to jednocześnie na polskim, historii i sztuce.

To bardzo słuszny postulat, ale chyba dość trudny w realizacji - nauczyciele musieliby mieć 3 fakultety (albo 3*1/3 fakultetu). Ja bym to zrobił troszeczkę inaczej, rozbijając obecny "język polski" na dwa przedmioty - język polski i literaturę. Na języku polskim uczyłoby się języka polskiego (na tekstach nieliterackich) a na literaturze - literatury, i wówczas byłoby łatwiej zrobić nauczanie blokowe dla literatury, historii i sztuki.

W ślad za obecną tendencją za należałoby jeszcze wprowadzić nauczanie blokowe z przedmiotów religia + łacina Smile

Innym moim pomysłem - to uczyć dwóch języków obcych już w podstawówce, a od gimnazjum używać ich jako języków wykładowych (zwłaszcza w nauce historii) i omawiać te same zagadnienia z punktu widzenia różnych państw, w języku danego państwa.
czapon napisał(a):Podam przykład tylko z Wordem, moje dzieci pracują w domu na 2007, a w szkole mają 2003, co w wielu sprawach komplikuje sytuację.
No chyba, że powinny w ramach nie doganiania przez szkołę technologi pozostać w domu przy 2003, ale gdzie wtedy ten rozwój ?
Dlatego w szkołach powinno być stosowane wyłącznie oprogramowanie darmowe: Linux, Open Office itd.
Odpowiedz
#8
dauri napisał(a):Dlatego w szkołach powinno być stosowane wyłącznie oprogramowanie darmowe: Linux, Open Office itd.
Przecież wszystko leży do wzięcia, wystarczy schylić się i podnieść, a im się nie chce Smile. A tak na poważnie to faktycznie nie głupi pomysł.
[i]Nawet drzewa próchnieją przedwcześnie
A przecież istnieją - bezgrzesznie.[/i]
Odpowiedz
#9
czapon napisał(a):
Jaśko napisał(a):Widzę też taką możliwość, żeby w szkole uczeń pracował na komputerze szkolnym, a w domu - na domowym. Nie musiałby wtedy nosić do szkoły teczki, tylko pendrive z materiałami
I nic by z tego nie wynikło. Podam przykład tylko z Wordem, moje dzieci pracują w domu na 2007, a w szkole mają 2003, co w wielu sprawach komplikuje sytuację.
No chyba, że powinny w ramach nie doganiania przez szkołę technologi pozostać w domu przy 2003, ale gdzie wtedy ten rozwój ?
Toteż napisałem:
Jaśko napisał(a):pendrive z materiałami (albo z całym sytemem operacyjnym, wtedy komputer moznaby uruchamiać ("bootować") z pendrive)
i podałem link do przykładowej dystrybucji linuksa, która tak działa. W takim przypadku uczeń będzie dysponować tym samym oprogramowaniem w szkole i gdziekolwiek indziej, gdzie bedzie miał pendrive pod ręką.
Odpowiedz
#10
czapon napisał(a):Ja myślę, że teraz się to odbywa na zasadzie który wydawca przekupi nauczyciela, bardzo mi się to nie podoba i nie widzę w tym wcale szczytnych celów nawiązujących do konkurencji. Dodam, że nie piszę tego bezpodstawnie.

A ja, również nie bezpodstawnie, mogę powiedzieć, że nauczyciele szukają podręczników z którymi najlepiej się pracuje. Ufam, że tak postępuje większość nauczycieli, nawet jeśli nie ze względów etycznych, to praktycznych. Ile może dostać nauczyciel za zakupienie kompletu dla uczniów, pewnie kilkaset zł (raczej 100 niż 1000), a męczyć się będzie musiał z danym podręcznikiem przez 3 lata, czy nie warto mu odpuścić i wybrać coś, co nadaje się do pracy?
dauri napisał(a):A skąd ten pomysł? Niczego takiego nie napisałem, a moja koncepcja nie zakłada jednego podręcznika. Powinno być kilka, tak jak jest teraz, byłoby to nawet bardzo wskazane.
Ok., to byłoby kilka wskazanych przez Min. Romana. Wiem, że nie pisałeś o niczym takim, ale chciałem pokazać, że w ten sposób bardzo łatwo manipulować nauczaniem, a to nie jest korzystne bez względu na opcję polityczną danego ministra.
"Gdy czasem ogarnia cię uczucie dziwnego przygnębienia - nie przejmuj się. Pewnie jesteś głodny."
Odpowiedz
#11
Czyli komputeryzacja?

<!-- m --><a class="postlink" href="http://co-wtorek.salon24.pl/79542,o-polskiej-szkole-chodzenia-po-gorach">http://co-wtorek.salon24.pl/79542,o-pol ... -po-gorach</a><!-- m --> - ciekawy artykuł w temacie problemów polskiej szkoły, swoją drogą pióra profesora informatyki.
Odpowiedz
#12
W ramach reformy powinno się zlikwidować gimnazja i wrócić do wcześniejszego systemu, który był zdecydowanie lepszy.
"Wszyscyśmy z płócien
Rembrandta:
To tylko kwestia
Światła ; "
Odpowiedz
#13
Torrentius napisał(a):Ok., to byłoby kilka wskazanych przez Min. Romana. Wiem, że nie pisałeś o niczym takim, ale chciałem pokazać, że w ten sposób bardzo łatwo manipulować nauczaniem, a to nie jest korzystne bez względu na opcję polityczną danego ministra.

Torrentiusie, ze względu na ułomną naturę ludzką żaden system nie daje gwarancji stuprocentowej bezstronności w takich sprawach, ale wydaje mi się że Min. Roman nie miałby możliwości sprawowania większych nacisków na komisję przetargową w opisanej przeze mnie koncepcji, niż mógłby mieć na osoby zatwierdzające podręczniki w systemie obecnym.

Uważam też, że wybór podręcznika nie powinien być wyłącznie w gestii nauczyciela, swoje słowo powinni mieć także uczniowie oraz ich rodzice. Byłoby to dużo łatwiejsze, gdyby podręczniki były za darmo w sieci.

Myślę też, że powinny być wspierane wszelkie inicjatywy opracowywania podręczników przez samych uczniów czy studentów na zasadzie "open source", pod nadzorem specjalistów. Zamiast podawać uczniom cały materiał "na tacy" o wiele lepiej byłoby, aby mieli oni swój udział w jego opracowywaniu. Nauczyliby się szukać informacji, wybierać, sprawdzać, poprawiać, opracowywać, redagować, atrakcyjnie przedstawiać itp. itp. I nie traktowaliby treści zawartej w podręcznikach jako prawdy objawionej. W takim podejściu materiał na pewno zyskałby na atrakcyjności i niekoniecznie byłby gorszy (może byłby nawet lepszy). Zawsze uważałem, że tradycyjna szkoła za bardzo uczy bierności. Np. uczy rozwiązywania gotowych zadań, ale nie czy nie mogłaby uczyć także ich układania? To trudniejsze, ale o wiele ciekawsze.
Odpowiedz
#14
dauri napisał(a):
Karol napisał(a):Przede wszystkim bezwzględnie musi zostać wprowadzone nauczanie blokowe. Jeśli przerabiamy np. socrealizm, to jednocześnie na polskim, historii i sztuce.
To bardzo słuszny postulat, ale chyba dość trudny w realizacji - nauczyciele musieliby mieć 3 fakultety (albo 3*1/3 fakultetu). Ja bym to zrobił troszeczkę inaczej, rozbijając obecny "język polski" na dwa przedmioty - język polski i literaturę. Na języku polskim uczyłoby się języka polskiego (na tekstach nieliterackich) a na literaturze - literatury, i wówczas byłoby łatwiej zrobić nauczanie blokowe dla literatury, historii i sztuki.
Może i nie - bo wystarczyłoby pisać program pod zagadnienia, a nie przedmioty. Wtedy w tym samym czasie na polskim, historii i sztuce przerabiałoby się to samo (oczywiście, wymagałoby to współpracy nauczycieli wszystkich tych przedmiotów). Ale sama koncepcja podziału języka polskiego na dwa przedmioty jest ciekawa.
Odpowiedz
#15
Jaśko napisał(a):Toteż napisałem:
Jaśko napisał(a):pendrive z materiałami (albo z całym sytemem operacyjnym, wtedy komputer moznaby uruchamiać ("bootować") z pendrive)
i podałem link do przykładowej dystrybucji linuksa, która tak działa. W takim przypadku uczeń będzie dysponować tym samym oprogramowaniem w szkole i gdziekolwiek indziej, gdzie bedzie miał pendrive pod ręką.
Jestem po nocach za bardzo zmęczony, ale w tym przypadku masz rację, nie doczytałem dokładnie.
Torrentius napisał(a):A ja, również nie bezpodstawnie, mogę powiedzieć, że nauczyciele szukają podręczników z którymi najlepiej się pracuje. Ufam, że tak postępuje większość nauczycieli, nawet jeśli nie ze względów etycznych, to praktycznych. Ile może dostać nauczyciel za zakupienie kompletu dla uczniów, pewnie kilkaset zł (raczej 100 niż 1000), a męczyć się będzie musiał z danym podręcznikiem przez 3 lata, czy nie warto mu odpuścić i wybrać coś, co nadaje się do pracy?
Obyś miał rację !
[i]Nawet drzewa próchnieją przedwcześnie
A przecież istnieją - bezgrzesznie.[/i]
Odpowiedz
#16
Przemek napisał(a):W ramach reformy powinno się zlikwidować gimnazja i wrócić do wcześniejszego systemu, który był zdecydowanie lepszy.
Popieram.
"Doświadczenie to nazwa, którą każdy nadaje swoim błędom"

Oscar Wilde
Odpowiedz
#17
Poziomka napisał(a):
Przemek napisał(a):W ramach reformy powinno się zlikwidować gimnazja i wrócić do wcześniejszego systemu, który był zdecydowanie lepszy.
Popieram.
A ja już nie. Na gimnazjum złożyły się trzy najfajniejsze lata mojego życia. W liceum tak pięknie nie jest.

Co do łapówek dla nauczycieli - właśnie obrażono wielu przedstawicieli tego zawodu którzy nigdy by łapówki nie przyjęli.

Co do pendrive'ów z materiałami - pomysł świetny zwłaszcza że dokumenty zajmują minimalne ilości miejsca. A teraz USB 128/256mb to można dostać za darmo w gazecie albo na jakimś festynie jako nagroda za prawidłową odpowiedź. A to nie czyni ich tak pożądanymi celami kradzieży jak laptopy. A że każda biblioteka ma komputer nawet jeśli nie ma go w domu - wprowadzać.
[color=#800000][i]Więc cóż jest piękno? Wód słoneczne bryzgi?
Diament w popiołach? Pamięć? Doskonałość?[/i][/color]
Odpowiedz
#18
Przemek napisał(a):W ramach reformy powinno się zlikwidować gimnazja i wrócić do wcześniejszego systemu, który był zdecydowanie lepszy.
Dlaczego? Z punktu widzenia edukacji, wydaje mi się, że to wszystko jedno. A z punktu widzenia organizacyjnego, uważam, że lepiej odseparować maluchów do uczniów w wieku gimnazjalnym, w ten sposób ich demoralizacja będzie nieco odsunięta w czasie.
Odpowiedz
#19
dauri napisał(a):
Przemek napisał(a):W ramach reformy powinno się zlikwidować gimnazja i wrócić do wcześniejszego systemu, który był zdecydowanie lepszy.
Dlaczego? Z punktu widzenia edukacji, wydaje mi się, że to wszystko jedno. A z punktu widzenia organizacyjnego, uważam, że lepiej odseparować maluchów do uczniów w wieku gimnazjalnym, w ten sposób ich demoralizacja będzie nieco odsunięta w czasie.
Jaka demoralizacja? Demoralizacja zaczęła się z chwilą powstania gimnazjów, wcześniej nie było takich problemów jakie są w gimnazjach.
"Wszyscyśmy z płócien
Rembrandta:
To tylko kwestia
Światła ; "
Odpowiedz
#20
Problemy są zawsze. Gimnazja stworzyły po prostu podział na miejsca gdzie są olbrzymie i miejsca gdzie ich prawie nie ma. Ale naprawdę - czym to się niby różni od tego co się dzieje w liceach?
[color=#800000][i]Więc cóż jest piękno? Wód słoneczne bryzgi?
Diament w popiołach? Pamięć? Doskonałość?[/i][/color]
Odpowiedz
#21
Przemek napisał(a):Jaka demoralizacja? Demoralizacja zaczęła się z chwilą powstania gimnazjów, wcześniej nie było takich problemów jakie są w gimnazjach.
Może nie było z innych powodów. A obecnie uczniowie w wieku gimnazjalnym mialiby podobny stopień demoralizacji (można to też ładniej nazwać "doświadczeniami związanymi z okresem dojrzewania") zarówno w obecnym systemie, jak w poprzednim.

A tutaj coś, co należy wziąć pod uwagę przy wymyślaniu reformy edukacji:
Cytat: Czy komputer i komórka w końcu zrozumieją polski język? Najbliższy rok może być przełomowy - wynika z informacji "Gazety"

<!-- m --><a class="postlink" href="http://gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/1,33181,8268832,Sprzet_elektroniczny_wreszcie_zrozumie_polska_mowe_.html">http://gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/ ... mowe_.html</a><!-- m -->

Oczywiście nie chodzi tu o żadne "rozumienie" tylko o przetwarzanie mowy na tekst. Przez "rozumienie" komputerowe określa się raczej przetwarzanie tesktu na postać bardziej zorganizowaną, w oparciu o którą komputer byłby w stanie odpowiadać na pytania dotyczące tekstu.

I przy okazji duże niezrozumienie zaganienia ze strony autora programu Skrybot, co świadczy o tym, że jego system jest prawdopodobnie w powijakach:
Cytat:Jaką Skrybot ma skuteczność? - Jeśli system nauczy się danej osoby, to osiąga nawet i 100 proc. - przekonuje Bosky. Bez uczenia to, niestety, tylko ok. 80 proc. trafności. - Polski język jest skomplikowany, ma specyficzną odmianę, jeden rzeczownik ma kilkanaście wersji. Na razie nie wyobrażam sobie, by automat miał wysoką skuteczność bez uczenia się głosu konkretnego użytkownika - mówi Bosky.
Wyjaśniam: system przetwarzania mowy na tekst powinien zawierać kilka niezależnych warstw, gdzie każda warstwa formuuje pewne hipotezy i przekazuje je warstwie następnej, po weryfikacji hipotez warstwy poprzedniej. Przykładowo możemy mieć:
- warstwa fonetyczna: dzielenie dźwięku na głoski i przyporządkowanie ich fonemom.
- warstwa fonologiczna: weryfikacja w oparciu o reguły fonologiczne
- warstwa leksykalna: dzielenie strumienia fonenów na wyrazy
- warstwa gramatyczna: weryfikacja w oparciu o reguły gramatyczne
- warstwa semantyczna: weryfikacja w oparciu o semantyczną bazę wiedzy

Hipotezy czynione przez daną warstwę są analizowane przez warstwy następne w oparciu o reguły właściwe dla tej warstwy, z wykorzystaniem redundancji. A język polski jest bardzo redundancyjny (w przeciwieństwie np. do angielskiego), co dostarcza bogatego materiału w procesie przetwarzania. To, że język polski ma specyficzną odmianę, a jeden rzeczownik ma kilkanaście wersji, powinno być ułatwieniem, a nie utrudnieniem w procesie przetwarzania mowy na tekst.

Ponadto uczenie komputera głosu danej osoby może być przydatne wyłącznie dla pierwszej warstwy (fonetycznej), a nie ma ona nic wspólnego z zagadnieniami gramatycznymi, które są brane pod uwagę dopiero dwie-trzy warstwy dalej.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości