Liczba postów: 5,238
Liczba wątków: 221
Dołączył: Aug 2005
Reputacja:
0
W związku z wprowadzeniem w roku 2010 matematyki jako obowiązkowego przedmiotu na maturze mam kilka pytań.
- Czy Waszym zdaniem przedmiot ten powinien być obowiązkowy na maturze? Dlaczego?
- W jakim minimalnym wymiarze matematyka powinna być powszechnie nauczana (od podstawówki do końca liceum)?
- Jakie są główne przyczyny tego, że wielu uczniów (średniozdolnych) nie radzi sobie z matematyką? Zbyt wyśróbowany poziom? Żli nauczyciele? Brak zainteresowania? Ograniczone możliwości intelektualne w logicznym myśleniu?
- Czy uczniowie nieradzący sobie z matematyką mają z nią problem od samego początku, czy też na początku sobie radzą, ale przychodzi moment, w którym przestają rozumieć (a jeżeli tak, to jaki to moment)?
Ja (jako matematyk) nie chcę zabierać głosu, ale powiem, że jestem za obowiązkową nauką zupełnie nieprzydatnej w życiu codziennym łaciny przez co najmniej rok. Może nawet kosztem roku nauki matematyki.
Liczba postów: 374
Liczba wątków: 18
Dołączył: Sep 2008
Reputacja:
0
To może z perspektywy studenta studiów technicznych. Ja matematykę zdawałem i powiem szczerze, że podstawowa wersja to nie był żaden problem. Problem z matematyką pojawił się na studiach, gdy okazało się, że matematyki muszę się uczyć praktycznie od zera bo jedyne przydatne umiejętności wyniesione z poprzednich szkół to dodawanie, odejmowanie, mnożenie i dzielenie. Na szczęście udało się dość sprawnie nadrobić zaległości, ale wrażenie pozostało jedno- poziom matematyki w liceum był żenujący. I to nie jest kwestia szkoły, to jest kwestia programu, który jest tak okrojony względem tego co przerabiali ludzie sprzed reformy, że szkoda gadać.
Nie chcę się wypowiadać co do kwestii dlaczego, bo jest po pewnie sprawa bardzo zróżnicowana i indywidualna. Natomiast jestem zdania, że poziom matematyki w zakresie rozszerzonym powinien być podwyższany, bo jest to jedyny sposób na w miarę bezbolesne przejście przez pierwszy rok studiów technicznych. Ode mnie na roku około 40-50% ludzi miało warunek z analizy matematycznej (tu trzeba zaznaczyć, że większość z nich miała ponad 80% na maturze rozszerzonej z matematyki). Świadczy to o tym, że z nauczaniem tego przedmiotu jest wybitnie coś nie tak.
Cytat:zupełnie nieprzydatnej w życiu codziennym łaciny
Jak nieprzydatnej Kościół coraz szerzej sięga po łacińskie teksty modlitw i pieśni w trakcie liturgii, i nie powiem żałuję, że nie miałem łaciny w szkole.
"Drobiazgi niepotrzebne ratuj, Kiedyś je dziecku swemu dasz. Przydadzą się przyszłemu światu..."
Liczba postów: 1,338
Liczba wątków: 119
Dołączył: Oct 2005
Reputacja:
0
1. Matematyka powinna być obowiązkowa. Zdając maturę powinno się być człowiekiem wszechstronnie wykształconym. Matematyka, to nie nauka dodawania, ale nauka logicznego myślenia. Być może Prus nie zdał matury przez matematykę, ale humanisto! nie jesteś Prusem!
2. Od podstawówki do liceum, ale także powinna być nauczana na studiach. Jeśli ja na swoich studiach miałem "ochamiacze", czyli przedmioty takie jak: "Twórcze rozwiązywanie konfliktów", "Filozofia przyrody", "Sztuka współczesna", to dlaczego humaniści nie powinni mieć "schamiaczy" w których poznali by zasadę działania komputera.
3. Źli nauczyciele.
4. Nie wiem.
Na koniec posłużę się anegdotą, którą opowiedziała mi znajoma polonistka (nie, to nie Grabi): Czy różni się matematyk od humanisty? Matematyk nie wie kto napisał Lalkę i się tego wstydzi, a humanista nie umie dodawać i jest z tego dumny.
[img]http://www.challenge-roth.com/img/challengeroth-logo.gif[/img] Unten 10.
Liczba postów: 768
Liczba wątków: 17
Dołączył: Dec 2004
Reputacja:
0
ja napisał(a):2. Od podstawówki do liceum, ale także powinna być nauczana na studiach. Jeśli ja na swoich studiach miałem "ochamiacze", czyli przedmioty takie jak: "Twórcze rozwiązywanie konfliktów", "Filozofia przyrody", "Sztuka współczesna", to dlaczego humaniści nie powinni mieć "schamiaczy" w których poznali by zasadę działania komputera. Kubuniu - na socjologii miałem logikę, statystykę (30 godzin wykład plus ćwiczenia), technologie informacyjne oraz antropologię i socjologię Internetu (ale to już mało techniczny przedmiot). Zaś na antropologii miałem wykład z logiki (30 godzin) plus obecnie są już obowiązkowe technologie informacyjne (30 godzin ćwiczeń). To tak w ramach tego, że i na studiach humanistycznych są odchamiacze w postaci takich zajęć
Ja matury z matematyki nie zdawałem, ale uważam, że powinna być obowiązkowa.
Jak się zastanowię nad moją klasą w podstawówce i gimnazjum to ludzie, którzy byli mocni z wszystkich przedmiotów radzili sobie dobrze też z matematyką i odwrotnie - ludzie słabi ogólnie byli słabsi z matmy. W liceum była już spora różnica. Moja klasa miała profil humanistyczny i było sporo osób, które po prostu gorzej sobie radziły z liczeniem, zapamiętywaniem formułek oraz biegłością w rozwiązywaniu zadań. W sumie to nie wiem, z czego to wynika. Może to być efektem niechęci, uprzedzenia i strachu przed matematyką. Nie mi to oceniać. Ja z matematyką kłopotów nie miałem i jak tylko chciałem zadania na poziomie podstawowym na luzie rozwiązywałem. Chyba jest tak, że matematyka jest źle nauczana i kojarzy się traumą i nauczycielem, który wymaga a sam nie potrafi przekazać. Ale to jest problem ogólnie polskiej szkoły nie samej matematyki.
Pozdrawiam
Liczba postów: 1,338
Liczba wątków: 119
Dołączył: Oct 2005
Reputacja:
0
Oli,
logika jest na wszystkich studiach. Jednakże moja logika była z całą pewnością inna niż Twoja. Z całą pewnością miałeś więcej poświęcone logice zdań itd. Moja logika zajmowała się bardziej teorią mnogości. Moim zdaniem, to nie jest przedmiot matematyczny.
Statystyka jest Ci potrzebna na studia, więc nie jest to schamiacz. Nie traktowałem przedmiotu na którym uczyłem się "modus ponens" jako przedmiotu humanistycznego, tylko jako coś co będzie mi przydatne w karierze informatyka (bądź też wydawało mi się, że będzie mi przydatne).
Technologie informacyjne od biedy można potraktować jako schamiacz, ale doskonale wiesz, że będzie to bardzo naciągane, gdyż komputery są podstawowym narzędziem pracy większości z nas. Pewnie na tym przedmiocie nie miałeś wytłumaczone jak działa DNS lub co to jest Qos, tylko jak napisać formułkę w excelu lub jak zrobić prezentację w power pointcie. Na moich studiach także uczyłem się narzędzi, które mają mi pomóc w realizacji powierzonych mi zadań. Ciężko mi znaleźć jakieś narzędzia, które nie byłyby powiązane z komputerami, ale czy są takowe? Z długopisu umiem korzystać już od podstawówki, a i do biblioteki potrafię pójść i pożyczyć książkę bez studiów wyższych.
[img]http://www.challenge-roth.com/img/challengeroth-logo.gif[/img] Unten 10.
Liczba postów: 6,122
Liczba wątków: 99
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
0
ja napisał(a):Moja logika zajmowała się bardziej teorią mnogości. Moim zdaniem, to nie jest przedmiot matematyczny. Teoria mnogości to rdzeń i podstawa całej matematyki, choć prawda, że większości osób matematyka wyższa jeśli się już z czymś kojarzy, to głównie z analizą matematyczną.
Liczba postów: 1,284
Liczba wątków: 20
Dołączył: Mar 2006
Reputacja:
0
W takim razie, uż. Ja chodzi Ci o ścisły przedmiot, który jest absolutnie zbędny?
"Gdy czasem ogarnia cię uczucie dziwnego przygnębienia - nie przejmuj się. Pewnie jesteś głodny."
Liczba postów: 1,338
Liczba wątków: 119
Dołączył: Oct 2005
Reputacja:
0
Można by tak powiedzieć. Chodzi mi o przedmiot matematyczny, który rozszerzy perspektywę, można to uznać za przedmiot absolutnie zbędny.
[img]http://www.challenge-roth.com/img/challengeroth-logo.gif[/img] Unten 10.
Liczba postów: 5,238
Liczba wątków: 221
Dołączył: Aug 2005
Reputacja:
0
Może spróbuję wcielić się w rolę avocatus diaboli. Na początek, jakie umiejętności rozwija matematyka?
- rachowanie: bywa przydatne, ale w dzisiejszych czasach każdy ma kalkulator na wyciągnięcie ręki w komórce.
- myślenie abstrakcyjne: występuje także w innych, może bardziej przydatnych w życiu codziennym dziedzinach: prawo, ekonomia, filozofia, modelowanie obiektowe w informatyce... A i w literaturoznawstwie można poszaleć, np. w dziedzinie strukturalizmu (Todorov, Greimas itp).
- dyscyplina (poruszanie się w obrębie bezwarunkowo obowiązujących reguł) - występuje w wielu dziedzinach, również humanistycznych (np. pisanie wierszy o ściśle określonej formie)
- systematyczność - j.w, konieczna np. przy nauce języków obcych.
O czymś zapomniałem? Z drugiej strony, przeciętnemu zjadaczowi chleba bardzo niewiele potrzeba matematyki, by radzić sobie w życiu codziennym: cztery działania, proporcje, najprostsze wzory na powierzchnię i objętość i proste równania z jedną niewiadomą.
Może więc lepiej byłoby dać spokój z powszechnym nauczaniem matematyki, a w miejsce wprowadzić (od gimnazjum) matematykę na wysokim poziomie (dla rozumiejących i zainteresowanych), a u innych rozwijać umiejętności wskazane powyżej przy pomocy innych przedmiotów?
Przeczytałem ciekawy artykuł, z którym nie do końca się zgadzam:
<!-- m --><a class="postlink" href="http://interia360.pl/artykul/matematyka-po-chinsku,38571">http://interia360.pl/artykul/matematyka ... nsku,38571</a><!-- m -->
Autor narzeka, iż w szkołach uczą rozwiązywania zadań metodami, które być może nie są optymalne, ale za to są bardzo przewidywalne i skuteczne. Ale na egzaminach, stety czy niestety, właśnie liczy się skuteczność. Kandydat raczej nie ma czasu na poszukiwanie optymalnego i eleganckiego rozwiązania (które być może nawet nie istnieje).
Alternatywą byłoby zastąpienie egzaminów pisemnych egzaminami ustnymi, gdzie ocena zależałaby nie tyle od dostarczenie w skończonym czasie prawidłowego wyniku, co na zbadaniu kreatywności i pomysłowości kandydata. Uważam, że w obecnych uwarunkowaniach gospodarczo-społeczno-mentalnych w kraju jest to nierealne. Pozostaje więc nauczać rozwiązywania zadań metodami skutecznymi, a rozwijać kreatywność na kółkach zainteresowań.
Przykładowe zadanie, z rozwiązaniem typu "brute force" oraz z rozwiązaniem krótszym (niestety najlepsze rozwiązanie, autorstwa Lutra, zniknęło).
<!-- l --><a class="postlink-local" href="http://www.kaczmarski.art.pl/forum/viewtopic.php?f=12&t=5626">viewtopic.php?f=12&t=5626</a><!-- l -->
|