08-11-2007, 03:20 AM
Napisalem to jakies 3 lata temu wiec moze brzmiec smiesznie i naiwnie, ale zdecydowalem sie zamiescic....
Modlitwa, albo moja z Bogiem rozmowa
“I gdy zaszedłem przed Twoje Ołtarze,
I klękam skromnie aż ból mnie ścina,
Bądź łaskaw Panie, że się tak wyrażę,
Wyjaśnić tu prawdę mi Chleba i Wina,
I Piekła mroki, a i Nieba cudy
I mękę Twego jedynego Syna.
Bo ja, co znoszę zadane mi trudy,
Jak myślą wstecz sięgam, usłyszeć chciałem,
Jak ten, co narodzon z plemienia Judy,
Zstąpi wyłożyć to, co spytałem.”
I tako rzekłem, modlitwę niosący
Jakoś z nadzieją, a przecież wiedziałem,
Że ja proch marny, ten światła żebrzący
Nie zyska nigdy oświecenia blasku -
W człowieczych dziejach nie brak próbujących.
Wiec czemuż znowu, tkwiąc w grzechu potrzasku,
Wyniesion być miałbym nad lepszych miliony,
Modlących się wciąż, od świtu do brzasku?
Nie dla mnie sekrety, nie mnie eony
Boskich tajemnic, świata kreowanie.
Mnie pewnie rozdziobią i krucy, i wrony -
A i to marne winy zamazanie.
“Jednak i na to zważ Panie Zastępów,
Że ja sam na grzechów mych przebłaganie
Staram Sie wyjść z tych szatańskich odmętów,
A to niełatwe, chyba że mi wskażesz
Jak mam się wyzbyć mej drogi zakrętów?
Ja wiem, że jeśli mi siebie pokażesz,
To tak jak Tomasz Niewierny zrozumiem -
A jeśli nie, srogo mnie ukarzesz -
I nic ponadto obiecać nie umiem.”
Wiec padam krzyżem przed Stwórcy Kaplicą,
Czekając na to, czego się nie dowiem,
Gdy wtem coś wieje mi nad potylicą,
To i ja myślę „ach cóż to za mara”,
A wicher ciągle rzuca okolicą.
Kiedy już sądzę, że to przyszła kara,
Że Anioł Choroby miecz oto wyciąga,
Glos z Nieba do mnie przemawia: „Twa wiara
Jest szczera, i choć wyzwanie Bogu urąga,
Rzesza niebieskich decyzję podjęła,
Wiedząc, że sekret człowieka pociąga -
Raczy uchylić cząstkę Swego dzieła”
I wnet wiatr ustał, a ogień mi miły
Ciało me głaskał i radość mnie wzięła.
I kiedym nabrał tej niebiańskiej siły,
W sekundzie jednej coś mnie uderzyło:
Wizje sprzed czasu w oczy moje biły
I w mym rozumie coś się pojawiło -
Coś bijącego, ale lodem twarde,
Myślą gorącą serce mi przebiło.
I odrzucając wszelaką pogardę,
Mając przed wzrokiem Trzy Niebiańskie Trony,
Wróciłem tutaj, a oczy me harde
Zwróciłem na was. Bo sekret Korony
Jest prosty i brzmi w tym krótkim stwierdzeniu:
„Módl się i pracuj - a będziesz zbawiony”.
Modlitwa, albo moja z Bogiem rozmowa
“I gdy zaszedłem przed Twoje Ołtarze,
I klękam skromnie aż ból mnie ścina,
Bądź łaskaw Panie, że się tak wyrażę,
Wyjaśnić tu prawdę mi Chleba i Wina,
I Piekła mroki, a i Nieba cudy
I mękę Twego jedynego Syna.
Bo ja, co znoszę zadane mi trudy,
Jak myślą wstecz sięgam, usłyszeć chciałem,
Jak ten, co narodzon z plemienia Judy,
Zstąpi wyłożyć to, co spytałem.”
I tako rzekłem, modlitwę niosący
Jakoś z nadzieją, a przecież wiedziałem,
Że ja proch marny, ten światła żebrzący
Nie zyska nigdy oświecenia blasku -
W człowieczych dziejach nie brak próbujących.
Wiec czemuż znowu, tkwiąc w grzechu potrzasku,
Wyniesion być miałbym nad lepszych miliony,
Modlących się wciąż, od świtu do brzasku?
Nie dla mnie sekrety, nie mnie eony
Boskich tajemnic, świata kreowanie.
Mnie pewnie rozdziobią i krucy, i wrony -
A i to marne winy zamazanie.
“Jednak i na to zważ Panie Zastępów,
Że ja sam na grzechów mych przebłaganie
Staram Sie wyjść z tych szatańskich odmętów,
A to niełatwe, chyba że mi wskażesz
Jak mam się wyzbyć mej drogi zakrętów?
Ja wiem, że jeśli mi siebie pokażesz,
To tak jak Tomasz Niewierny zrozumiem -
A jeśli nie, srogo mnie ukarzesz -
I nic ponadto obiecać nie umiem.”
Wiec padam krzyżem przed Stwórcy Kaplicą,
Czekając na to, czego się nie dowiem,
Gdy wtem coś wieje mi nad potylicą,
To i ja myślę „ach cóż to za mara”,
A wicher ciągle rzuca okolicą.
Kiedy już sądzę, że to przyszła kara,
Że Anioł Choroby miecz oto wyciąga,
Glos z Nieba do mnie przemawia: „Twa wiara
Jest szczera, i choć wyzwanie Bogu urąga,
Rzesza niebieskich decyzję podjęła,
Wiedząc, że sekret człowieka pociąga -
Raczy uchylić cząstkę Swego dzieła”
I wnet wiatr ustał, a ogień mi miły
Ciało me głaskał i radość mnie wzięła.
I kiedym nabrał tej niebiańskiej siły,
W sekundzie jednej coś mnie uderzyło:
Wizje sprzed czasu w oczy moje biły
I w mym rozumie coś się pojawiło -
Coś bijącego, ale lodem twarde,
Myślą gorącą serce mi przebiło.
I odrzucając wszelaką pogardę,
Mając przed wzrokiem Trzy Niebiańskie Trony,
Wróciłem tutaj, a oczy me harde
Zwróciłem na was. Bo sekret Korony
Jest prosty i brzmi w tym krótkim stwierdzeniu:
„Módl się i pracuj - a będziesz zbawiony”.
Trzeba mieć do czego wracać,
Czego trzymać się by sprostać.
Trzeba jeszcze mieć w co wierzyć
By się z własną pieśnią zmierzyć.
Czego trzymać się by sprostać.
Trzeba jeszcze mieć w co wierzyć
By się z własną pieśnią zmierzyć.