12-14-2005, 12:34 PM
Ćma...
Małe, głupie stworzonko ciągnące do ognia
Całym swoim jestestwem pragnące ciepła
aż do spalenia...
Ślepa ćma...
Instynktownie podąża za celem
Nie widzi przepaści ni kładki rozumu
aż do upadku...
Nieugięta ćma...
Przez wiatr i mgłę niezmiennie posuwa się naprzód
Po każdym upadku powstaje z wciąż nową siłą
aż po kres świata...
Zakochana ćma...
Taka mała a taka silna potęgą serca
Na szali na przeciw życia składa swój cel
aż do wzajemności...
Małe, głupie stworzonko ciągnące do ognia
Całym swoim jestestwem pragnące ciepła
aż do spalenia...
Ślepa ćma...
Instynktownie podąża za celem
Nie widzi przepaści ni kładki rozumu
aż do upadku...
Nieugięta ćma...
Przez wiatr i mgłę niezmiennie posuwa się naprzód
Po każdym upadku powstaje z wciąż nową siłą
aż po kres świata...
Zakochana ćma...
Taka mała a taka silna potęgą serca
Na szali na przeciw życia składa swój cel
aż do wzajemności...