Forum o Jacku Kaczmarskim
Spektakl Teatru Akademickiego "Coś za coś" - Wersja do druku

+- Forum o Jacku Kaczmarskim (https://kaczmarski.art.pl/forum)
+-- Dział: Jacek Kaczmarski (https://kaczmarski.art.pl/forum/forumdisplay.php?fid=3)
+--- Dział: Koncerty (https://kaczmarski.art.pl/forum/forumdisplay.php?fid=15)
+--- Wątek: Spektakl Teatru Akademickiego "Coś za coś" (/showthread.php?tid=7404)



Spektakl Teatru Akademickiego "Coś za coś" - dauri - 06-03-2010

Chyba jeszcze nie było:
Cytat:Coś za coś
Premiera spektaklu odbyła się w dniu 24.04.2010 w Piwnicy pod Harendą w Warszawie.
Piosenki Jacka Kaczmarskiego (1957 - 2004), wybitnego pieśniarza i poety, absolwenta Polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego. Spektakl pt.: "Coś za coś" nie jest próbą podsumowania czy kondensacji twórczości Jacka Kaczmarskiego. Jest próbą własnej interpretacji kilkunastu piosenek, tych powszechnie znanych, jak i takich, które przeciętnego słuchacza mogą zaskoczyć. Młody zespół Teatru Akademickiego postawił sobie za cel ukazanie, że piosenki, które kiedyś były odbierane w kontekście czysto politycznym (czasem wbrew intencjom autora), niosą ze sobą treści uniwersalne i nadal potrafią być inspirujące. Spektakl został przygotowany w odcięciu od warszawskiego zgiełku, podczas dziesięciodniowych warsztatów teatralnych w Kołobrzegu. Co ciekawe, dla młodych aktorów Teatru (grają w nim także zdolni licealiści) było to pierwsze tak głębokie zetknięcie z piosenkami Jacka. Ich podejście okazało się zupełnie "świeże", nieskażone naleciałościami legendy "barda Solidarności".
<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.teatr.uw.edu.pl/cos-za-cos,147.html">http://www.teatr.uw.edu.pl/cos-za-cos,147.html</a><!-- m -->

Najbliższe spektakle 6 i 9 czerwca: <!-- m --><a class="postlink" href="http://www.teatr.uw.edu.pl/nasze-najblizsze-spektakle!,50.html">http://www.teatr.uw.edu.pl/nasze-najbli ... e!,50.html</a><!-- m -->

Czy może ktoś to widział?


Re: Spektakl Teatru Akademickiego "Coś za coś" - Kuba Mędrzycki - 06-03-2010

dauri napisał(a):Czy może ktoś to widział?

Ja, jakieś 6 lat temu Wink Obawiam się, że w tej materii poza tytułem niewiele się zmieniło.


Re: Spektakl Teatru Akademickiego "Coś za coś" - Luter - 06-03-2010

No wiesz, zespół jest całkowicie inny.


Re: Spektakl Teatru Akademickiego "Coś za coś" - Kuba Mędrzycki - 06-03-2010

Luter napisał(a):No wiesz, zespół jest całkowicie inny.

No tak, ten z 2004, miał wiele atutów Wink


Re: Spektakl Teatru Akademickiego "Coś za coś" - MateuszNagórski - 06-03-2010

Ja widziałem i, z tego co wiem, Luter fragment widział. Spektakl jest grany w dwóch wersjach - z akompaniamentem dwóch gitar lub na gitarę i fortepian. Lutrze, którą wersję widziałeś? Ja tę dwugitarową.

Jako ciekawostkę dodam, że na drugiej gitarze przygrywa gitarzysta Czerwonych Gitar, WOjciech Hoffman.


Re: Spektakl Teatru Akademickiego "Coś za coś" - Luter - 06-03-2010

MateuszNagórski napisał(a):Lutrze, którą wersję widziałeś?

Jednogitarową.


Re: Spektakl Teatru Akademickiego "Coś za coś" - MateuszNagórski - 06-03-2010

No, to mamy trzy wersje!


Re: Spektakl Teatru Akademickiego "Coś za coś" - OLI - 06-04-2010

Ja też widziałem.
SŁABE. Nie podobała mi się chyba żadna z aranżacji i żadne wykonanie.


Re: Spektakl Teatru Akademickiego "Coś za coś" - Kuba Mędrzycki - 06-04-2010

OLI napisał(a):SŁABE. Nie podobała mi się chyba żadna z aranżacji i żadne wykonanie.

Pewnie i słabe. Głównie z tego powodu, iż należy pamiętać, że TA nie wystawia JK z wielkiej miłości do twórczości Kaczmara, a raczej z zupełnie innych powodów.


Re: Spektakl Teatru Akademickiego "Coś za coś" - Luter - 06-04-2010

Kubo, mam dwa pytania:
Pierwsze - a jaki, Twoim zdaniem, podmiot wystawia JK z wielkiej miłości do twórczości? Wymień choć jeden.
Drugie - czy uważasz, że wielka miłość do twórczości jest warunkiem koniecznym lub wystarczającym do zrobienia dobrego spektaklu?


Re: Spektakl Teatru Akademickiego "Coś za coś" - Duch77 - 06-04-2010

Wydaje sie,ze kilka takich podmiotow by sie znalazlo.
Poza tem uwazam ,ze nie da sie zrobic dobrej sztuki bez milosci lub chociaz sympatii,jak sie czegos nie czuje to raczej to nie wyjdzie.
Trzeba czuc i stac sie tym czyms ,kims na scenie ,przeniesc sie w ponadcasowosc,ponadwymiarowosc,czasem uwlonic ducha ze swego cial i szybowac i mknac,leciec ku gorze prawdy i zapomnienia ,a czasem calkowitego olsnienia i podziwu.
Ale jest to niewytlumaczalne dla ludzi,ktorzy nigdy tego nie zaznali i nie doswiadczyli,to tak jakby tlumaczyc slepemu swiat,ktory widzimy Wink
Wiele miernot powstaje wlasnie przez to,ze ktos czegos nie czuje ,nie jest do tego absolutnie powolany ,a robi to i tak sie dzieje nie tylko w sztuce.
Oczywiscie nie mam na mysli powyzszego teatru i artystow ,bo sztuki niestety nigdy nie widzialem, :poklon: :mur: :zaplakany: :| :agent: Big Grin :v: Confusedlonik:


Re: Spektakl Teatru Akademickiego "Coś za coś" - MateuszNagórski - 06-04-2010

Duchu, mylisz motywację z jakimiś ogólnymi, bo ja wiem... predespozycjami (?) do wykonywania konkretnego repertuaru.


Re: Spektakl Teatru Akademickiego "Coś za coś" - Luter - 06-04-2010

MateuszNagórski napisał(a):Duchu, mylisz motywację z jakimiś ogólnymi, bo ja wiem... predespozycjami (?) do wykonywania konkretnego repertuaru.

Ano. Predyspozycje są oczywiście potrzebne liczne, jednak tzw. wielka miłość do twórczości nie jest ani warunkiem koniecznym ani wystarczającym do zrobienia dobrego spektaklu, choć oczywiście też może być pomocna.


Re: Spektakl Teatru Akademickiego "Coś za coś" - gosiafar - 06-04-2010

Może konieczna nie jest i parę minusów można czymś nadrobić.
Ale - w wielu dziedzinach - brakuje ludzi z powołaniem!
Nauczycieli, aktorów, księży, lekarzy...
Dlatego w tych wypadkach częściej można mówić o rzemieślnikach.


Re: Spektakl Teatru Akademickiego "Coś za coś" - Niktważny - 06-04-2010

Duch77 napisał(a):Trzeba czuc i stac sie tym czyms ,kims na scenie ,przeniesc sie w ponadcasowosc,ponadwymiarowosc,czasem uwlonic ducha ze swego cial i szybowac i mknac,leciec ku gorze prawdy i zapomnienia ,a czasem calkowitego olsnienia i podziwu.
Ale jest to niewytlumaczalne dla ludzi,ktorzy nigdy tego nie zaznali i nie doswiadczyli,to tak jakby tlumaczyc slepemu swiat,ktory widzimy Wink
Powiada Klasyk:
Cytat:będąc jednocześnie zarówno twórcą, jak i tworzywem tracę niezbędny dystans do dzieła
Mówiąc inaczej: nie sztuka wykitować na scenie - sztuka tak zagrać śmierć, aby widz umierał z zachwytu.
Aktorzy, Duchu, zazwyczaj nie przeżyli śmierci, którą grają a jednak, bywa, potrafią - operując znakomitym warsztatem, a także zdolnością obserwacji, empatii i także talentu - wytworzyć u widza wrażenie prawdziwego umierania.
Gdyby aktor miał odwalić kitę na scenie, nie zaznałby czterech kluczowych w swoim zawodzie gratyfikacji za dobrze wykonaną pracę - braw, pieniędzy, alkoholu oraz kobiet po spektaklu.
Uprawianie zawodu z miłości do materii, którą się człowiek zajmuje często prowadzi na manowce niestety. Niestety też w TA ta prawda była słyszalna. Wysępowali tam (z tego, co kojarzę) zarówno ludzie zdolni, jak zupełnie pozbawieni podstawowych predyspozycji do śpiewania - np. poczucia rytmu, czy słuchu muzycznego. Gdzieś tu kiedyś podrzuciłem nagranie "Przedszkola" w wykonaniu młodego człowieka, który był tyleż energiczny na scenie, co zupełnie głuchy poza nią. Nie wykluczam, że ten człowiek kochał śpiewanie. Szkoda tylko, że brak słuchu uniemożliwiał mu wychwycenie fałszów, które nagminnie prodkował.

Ale chyba kluczową bolączką Teatru Akademickiego jest osobowość szefa - pana ...jak mu tam było? Admaski? Adamczyk? Ktoś kiedyś opowiadał mi, że niektóre z urodziwych wokalistek TA dostawały się na scenę , pokonując po drodze sypialnię dyrektora. Nie wiem, czy to prawda, ale jeśli tak to....to trochę było słychać.

Drugą słabością Teatru, jak pamiętam, była schematyczność realizowanych w nim koncepcji. Tyczyło się to zarówno repertuaru (klasycy piosenki), jak i samych wykonań. Jeden wyjątek od tej reguły by się znalazł - wiersze Leszka Czajkowskiego ('Damsko-męski punkt widzenia" brzmiał tytuł)
Poza tym Brzechwa, Osiecka, Kaczmarski, Grechuta itd. Niestety, ale trudno jest - mając na plecach bagaż tysięcy interpretacji - w sposób ciekawy wykonać kolejny razy Wysockiego, Okudżawę, czy Osiecką. Niestety osobowości takie, jak Adam Nowak, czy Katarzyna Nosowska, czyli twórcy potrafiący na nowo odkryć znane utwory, zdarzają się rzadko. Nikogo takiego droga twórcza nie powiodła do TA - ani przez sypialnię dyrektora, ani bardziej okrężną drogą.
Spektakle (widziałem tylko dwa więc mogę uogólniać) zazwyczaj wyglądały podobnie. A więc: zbioróweczka, solo, duecik, zbioróweczka, solo, duecik. Panie ubrane zazwyczaj na czarno - zwłaszcza w repertuarze dramatycznym. Wrażenie paryskiej ulicy uzyskane za pomocą rozmarzonego wzroku piosenkarki, papierosa i kieliszka wina. Krzyk, jako wyraz wzmożonych emocji zaś odchylona kiecka ukazująca zgrabną kończynę wokalistki - dopełnieniem namiętności i erotyzmu.
Nie mam nic przeciwko odsłoniętym kształtnym kończynom urodziwych wokalistek, ale wolałbym, aby w piosence erotyzm, namiętność czy inne ważne emocje były wyrażane śpiewem, a nie garderobą, lub jej brakiem, krzykiem, albo melorecytacją.

TA bazuje na oczywistym w pewnym wieku chęci wielu młodych ludzi do występowania na scenie. Nie pamiętam jednak, aby któryś z twórców, osiągnąwszy COŚ w swoim twórczym rozwoju przyznawał się, że pierwsze swe kroki stawiał w przypadku pana Admaskiego.


Re: Spektakl Teatru Akademickiego "Coś za coś" - Zbigniew - 06-04-2010

Niktważny napisał(a):a także zdolnością obserwacji, empatii
Prozak życia.


Re: Spektakl Teatru Akademickiego "Coś za coś" - Kuba Mędrzycki - 06-06-2010

Luter napisał(a):Kubo, mam dwa pytania:
Pierwsze - a jaki, Twoim zdaniem, podmiot wystawia JK z wielkiej miłości do twórczości? Wymień choć jeden.

Myślę, że mimo wszystko, znalazłoby się kilka.

Luter napisał(a):Drugie - czy uważasz, że wielka miłość do twórczości jest warunkiem koniecznym lub wystarczającym do zrobienia dobrego spektaklu?

Może się przydać Wink Oczywiście, predyspozycje, o których wspomniał Mateusz także są niezwykle ważnym elementem. Najlepiej gdyby jedno i drugie w odpowiednich proporcjach szło ze sobą w parze.

Niktważny napisał(a):Ale chyba kluczową bolączką Teatru Akademickiego jest osobowość szefa - pana ...jak mu tam było? Admaski? Adamczyk? Ktoś kiedyś opowiadał mi, że niektóre z urodziwych wokalistek TA dostawały się na scenę , pokonując po drodze sypialnię dyrektora. Nie wiem, czy to prawda, ale jeśli tak to....to trochę było słychać.

Podobno może nie tyle się tam dostawały, co zapewniało im to byt na owej scenie Wink


Re: Spektakl Teatru Akademickiego "Coś za coś" - Luter - 06-06-2010

Kuba Mędrzycki napisał(a):
Luter napisał(a):Kubo, mam dwa pytania:
Pierwsze - a jaki, Twoim zdaniem, podmiot wystawia JK z wielkiej miłości do twórczości? Wymień choć jeden.

Myślę, że mimo wszystko, znalazłoby się kilka.

No tak, tego można się było domyślić z wcześniejszej Twojej wypowiedzi. Dlatego też nie prosiłem o potwierdzenie tej tezy, tylko o poparcie jej przykładem. Ponawiam więc prośbę: potrafisz wymienić jakiś podmiot, który "wystawia JK z wielkiej miłości do twórczości" czy tylko w to wierzysz, bez umiejętności poparcia tego przykładem?
Dla zachęty powiem, że ja potrafię wymienić jeden taki podmiot.

Kuba Mędrzycki napisał(a):
Luter napisał(a):Drugie - czy uważasz, że wielka miłość do twórczości jest warunkiem koniecznym lub wystarczającym do zrobienia dobrego spektaklu?

Może się przydać Wink Oczywiście, predyspozycje, o których wspomniał Mateusz także są niezwykle ważnym elementem. Najlepiej gdyby jedno i drugie w odpowiednich proporcjach szło ze sobą w parze.

Toteż ja nie zaprzeczam, że "może się przydać", ale to nie zmienia faktu, że nie jest to warunek ani konieczny ani wystarczający. Ergo: argument o braku "wielkiej miłości do twórczości JK" jest w mojej ocenie kompletnie chybiony i od czapy.


Re: Spektakl Teatru Akademickiego "Coś za coś" - Kuba Mędrzycki - 06-06-2010

Luter napisał(a):Ponawiam więc prośbę: potrafisz wymienić jakiś podmiot, który "wystawia JK z wielkiej miłości do twórczości" czy tylko w to wierzysz, bez umiejętności poparcia tego przykładem?

Zadajesz trudne, a raczej niezręczne pytanie. Pozwól, że odpowiedź zachowam póki co dla siebie.

Luter napisał(a):Toteż ja nie zaprzeczam, że "może się przydać", ale to nie zmienia faktu, że nie jest to warunek ani konieczny ani wystarczający.

Czy Ty wszystko musisz analizować matematycznie? Big Grin

Luter napisał(a):Ergo: argument o braku "wielkiej miłości do twórczości JK" jest w mojej ocenie kompletnie chybiony i od czapy.

Wiesz dobrze co miałem na myśli pisząc to w odniesieniu do TA.


Re: Spektakl Teatru Akademickiego "Coś za coś" - Luter - 06-06-2010

Kuba Mędrzycki napisał(a):Zadajesz trudne, a raczej niezręczne pytanie. Pozwól, że odpowiedź zachowam póki co dla siebie.

Nie ma sprawy, ale pozwól, że w związku z tym zgodzimy się, że nie masz argumentów na poparcie swojej tezy.
Temat w każdym razie jest dość głęboki. Trochę on moim zdaniem zazębia się z tematem "czy dobry aktor musi być artystą", a przy omawianiu na forum tego z kolei tematu miałem wrażenie, że dyskutuję jedynie z PMC, więc tym razem sobie daruję.

Kuba Mędrzycki napisał(a):
Luter napisał(a):Toteż ja nie zaprzeczam, że "może się przydać", ale to nie zmienia faktu, że nie jest to warunek ani konieczny ani wystarczający.

Czy Ty wszystko musisz analizować matematycznie? Big Grin
Tu nie chodzi o matematykę, tylko o rozumienie związków przyczynowo-skutkowych, co moim zdaniem jest rzeczą absolutnie niezbędną; inaczej rozmowa jest tyle warta ile wrzask stada półgłówków.

Kubo, chodzi o to, że sugerowany przez Ciebie "brak miłości do twórczości" podałeś jako argument mający implikować tezę, że taki spektakl automatycznie nie może być dobry. Ja się z tą tezą nie zgadzam. Twierdzę bowiem, że możliwa jest zarówno sytuacja, w którym spektakl robiony z "miłości do twórczości" będzie przerażająco beznadziejny jak i taka, że bez "miłości do twórczości" da się zrobić spektakl zupełnie przyzwoity. Oczywiście pozostałe dwie kombinacje są również możliwe, ale to jest chyba oczywiste nawet dla Dziocha.

Kuba Mędrzycki napisał(a):Wiesz dobrze co miałem na myśli pisząc to w odniesieniu do TA.

Wiem i właśnie dlatego mnie to zirytowało!