![]() |
Wątek "karczemny". W zasadzie tylko do Pawła. - Wersja do druku +- Forum o Jacku Kaczmarskim (https://kaczmarski.art.pl/forum) +-- Dział: Różności (https://kaczmarski.art.pl/forum/forumdisplay.php?fid=6) +--- Dział: Hyde Park (https://kaczmarski.art.pl/forum/forumdisplay.php?fid=26) +--- Wątek: Wątek "karczemny". W zasadzie tylko do Pawła. (/showthread.php?tid=7396) |
Wątek "karczemny". W zasadzie tylko do Pawła. - MacB - 05-25-2010 Ja wiem, że mnie nie lubisz. I ja to szanuję. Bądź jednak (a to potrafisz, wiem o tym) skrupulatny, gdy swą niechęć podpierasz argumentacją rodem z tego forum. Wymieniłeś niedawno kilka nieładnych cech mojego charakteru. Owszem - i mnie czasami trudno "przeprosić, podziękować, przyznać się do błędu, stanąć w obronie słabszego". Każdy, jak mniemam, ma w sobie coś ze strusia - to tylko kwestia proporcji. Ty we mnie widzisz przewagę tych cech i masz prawo do takiej oceny, ktoś może je dostrzec u Ciebie - również pozwól mu na to, a obaj najwyżej zastanówmy się nad samymi sobą... Dla podparcia swej oceny uprzejmy byłeś przypomnieć coś takiego: Niktważny napisał(a):Pozwól, że przypomnę kontekst tamtej lutrowej wypowiedzi. Dyskusja dotyczyła Bielki, jego "antyry", skuteczności owego specyfiku i pytań kto w tę skuteczność (włączając samego JK) wierzył, a kto od początku wiedział, że to lipa.Niktważny napisał(a):A mnie z kolei przykro jest patrzeć, ze ten, do którego się zwracasz czerpie niezrozumiałą przyjemność z wytkania takimu Duchowi słabej znajomości języka polskiego, natomiast w sytuacjach, kiedy trzeba wykazać się choćby szczątkową odwagą cywilną (przeprosić, podziękować, przyznać się do błędu, stanąć w obronie słabszego) potrafi jedynie chować głowę w piasek.One się odnoszą to co najmniej kilu sytuacji, w których uż. MacB nie miał ochoty - nie wiem, czego jeszcze - aby wykazać się choćby niewielką asertywnością. Nie chcę wracać do dalekiej przeszłości więc przypomnę tylko jeden epizod sprzed roku. Otóż nie tak dawno "ktoś" zwracając się do inteligentnego i wykształconego napisał tak:Cytat:Ależ Maćku, przecież on nie pomagał! Chyba nie podejrzewasz, że na pomoc JK w chorobie dał chociaż jedną złotówkę?!To były słowa wprost skierowane do MacB. I wcale "nie wymagało wielkiego charakteru" od Maćka, aby na powyższy wpis odpowiedzieć to, co doskonale wiedział. A wiedział, ze w czasach, kiedy organizował koncerty pomocowe dla JK w Przemyślu i zwracał się do nas z prośbą o uczestnictwo, nigdy żeśmy mu nie odmówili i zawsze braliśmy w tych koncertach udział na zasadzie "non profit" - podobnie zresztą, jak i inni wykonawcy. Wiedział też - a przynajmniej powinien - że zapraszaliśmy go także na któryś z koncertów pomocowych realizowanych w Łodzi (jeden z trzech organizowanych w roku 2003). Niby to - zwłaszcza dzisiaj - drobiazg, nie? A jednak jakoś świadczy o tzw. odwadze cywilnej. Niktważny napisał(a):Dla mnie w ogóle nie jest problemem sam fakt, czym się JK leczył. Gdyby nie akcja pomocowa, gdyby nie ten cały szum o ratowaniu zdrowia i życia - rodzaj terapii wybrany przez JK, brak tej terapii, operacja, wszystko jedno co - uznałbym za całkowicie wolny wybór chorego, do którego ma prawo i wara innym od jego decyzji.Odpisałem: MacB napisał(a):Odpowiedziałeś:Paweł Konopacki napisał(a):Dla mnie w ogóle nie jest problemem sam fakt, czym się JK leczył. Gdyby nie akcja pomocowa...A ty bankier ciągle o pieniądzach - chciałoby się żartobliwie, za Vabankiem, skwitować tę pisaninę... Niestety - zamiast śmieszyć mierzi mnie to ciągłe wypominanie Jackowi, iż w taki a nie inny sposób dysponował pieniędzmi otrzymanymi od ludzi. Trzeba było, kurwa, nie pomagać! Niktważny napisał(a):Straciłem ochotę na odgrzewaną po raz enty dyskusję, w której - jak to mieliśmy liczne przykłady jeszcze na Liście - strony okopywały się coraz bardziej na swoich stanowiskach. Ale wtrącili się Elżbieta i Kuba. Ty brnąłeś dalej:MacB napisał(a):Trzeba było, kurwa, nie pomagać!Widzisz, i tu prezentujesz pierdolenie, którego nie cierpię. Tak, jak Ty, można uwalić każdy problem. I tak, lub podobnie, cały problem uwalało się w dyskusjach - na zasadzie robienia wyrzutów tym, którzy mieli wątpliwości. Niktważny napisał(a):W tym stylu prowadzoną rozmowę (w której ja już z własnego wyboru nie uczestniczyłem) wtrącił się Luter:Kuba Mędrzycki napisał(a):Kręcisz tak jak lubisz najbardziej. Bo sama kwestia 'doktora' i tej całej antyry jest już dawno jasna i oczywista.Ja ten wątek ujmuję od tej strony, której zazwczaj się nie porusza i jednocześnie od tej strony, która mnie najbardziej dotknęła. Ja się osobiście poczułem oszukany, zrobiony ordynarnie w chuja przez człowieka, który w pewnym momencie był postacią dla mnie bardzo ważną. Luter napisał(a):Odpowiedziałeś dość wyczerpująco:MacB napisał(a):Trzeba było, kurwa, nie pomagać!Ależ Maćku, przecież on nie pomagał! Chyba nie podejrzewasz, że na pomoc JK w chorobie dał chociaż jedną złotówkę?! Niktważny napisał(a):I chciałbyś, abym nadal w tamtej rozmowie uczestniczył?Luter napisał(a):Ależ Maćku, przecież on nie pomagał! Chyba nie podejrzewasz, że na pomoc JK w chorobie dał chociaż jedną złotówkę?!no proszę, dzisiaj tak można mówić. Może gdzieś, na Liście albo Forum zachowały się jeszcze wpisy o organizowanych, m.in przeze mnie w Łodzi koncertach na rzecz JK. Były takie dwa. Gdzieś mam jeszcze cegiełki z jednego. Naprawdę musze to skanować, zeby wykazać, że kłamiesz? Dziś, po 7 latach łatwo mówić "nie pomagał", bo nikt przez tyle czasu nie trzyma kwitów, dowodów i tego wszystkiego, co pozwoli się bronić, przed Twoim kłamstwem. Tiaa.... to może i rzeczywiście nie wymagało wielkiego charakteru, ale ja jednak - i była to moja decyzja tamtego dnia, za którą biorę odpowiedzialność do dziś i za którą możesz mną dziś pomiatać - swój bezcenny kapitel ciała... wsadziłem w piasek! ![]() Re: Wątek "karczemny". W zasadzie tylko do Pawła. - Luter - 05-25-2010 Maćku Kochany, przeczytałem te obudzone na chwilę niedawne demony i cóż - mimo takiej, a nie innej treści, pozostaje nostalgia. Jakież to były spory, dyskusje i oskarżenia! I to przecież sama końcówka! Wcześniej bywało znacznie weselej. Niestety - albo właśnie stety - dziś jak na dłoni widać bezowocność i jałowość tamtych sporów. Bo człowiek w swojej bezbrzeżnej naiwności myśli, że różnica zdań zasadniczo wynika z niewiedzy, z niezrozumienia. Wydaje się, że im większa różnica stanowisk, tym więcej drobnych elementów jest do uzgodnienia i da się uzgodnić, bo oczywiste, że ta różnica stanowisk musi wynikać z niedoinformowania obu stron. Wydaje mu się, że po wymianie informacji i ustaleniu twardych faktów wszystko stanie się prostsze. Ja teraz piszę o sobie, bo to mi się wtedy naiwnie wydawało. Tymczasem w rzeczywistości jest zupełnie odwrotnie! Brak przepływu informacji i znajomości tych samych faktów ma znaczenie marginalne! Tak! Większość różnic tak zwanych nie do zasypania wynika bowiem z tego, że pojawia się postawa "nikt nam nie udowodni, że czarne jest czarne, a białe jest białe!". O to chodzi! Kiedy się to zrozumie, oczywiste się staje, że racjonalna argumentacja, wymiana informacji i ustalanie twardych faktów jest dosłownie dolewaniem oliwy do ognia i może na drugą stronę zadziałać jedynie jak płachta na byka! Taka argumentacja nie tylko nie może przybliżyć stanowisk, a wręcz przeciwnie - może na zawsze uniemożliwić porozumienie! Dlaczego? Bo racjonalna argumentacja, to próba ustalenia, że czarne jest czarne, a białe jest białe, podczas kiedy druga strona za nic nie da sobie tego właśnie wmówić! To proste. Teraz proste. Re: Wątek "karczemny". W zasadzie tylko do Pawła. - Niktważny - 05-25-2010 MacB napisał(a):Bądź jednak (a to potrafisz, wiem o tym) skrupulatny, gdy swą niechęć podpierasz argumentacją rodem z tego forum.Tyle, że przytoczenie tego kontekstu zasadniczo niczego nie zmienia. Fakt nadal pozostaje faktem: Luter kłamał, Ty mogłeś jego kłamstwa w sposób krótki i odnoszący się do faktów sprostować, zwłaszcza, że zwrócił się do Ciebie. Nie zrobiłeś nic, choć mogłeś. Mogłeś, ale nie musiałeś. Wybrałeś bierność. Trudno. W podobny sposób zachowałeś się kilka razy. Sytuacje były różne - mniej lub bardziej ewidentne. Kiedyś już Ci nieco zbliżony przypadek wytknąłem i nawet wówczas, o dziwo, przyznałeś mi rację. Pamiętasz, o czym mówię? MacB napisał(a):Ja wiem, że mnie nie lubisz. I ja to szanujęTonietak. Nie, że Cię nie lubię. Widzisz, od pewnego czasu ja w ogóle mało kogo definitywnie nie lubię. Zaczynam rozumieć, ze prawie każdy z nas składa się jakby z kilku części. Ładnie do Ewa Volny w biografii Gajdy opisuje, kiedy mówi, że ona wierzy, iż była taka część JK, która chciała domu, rodziny, spokoju itp. I była też taka część JK, która wchodziła w konflikt z tą pierwszą. I ta druga część ostatecznie zwyciężyła - przynajmniej w tym okresie, który E. Volny wspomina. Później - np. w czasach Alicji - mogło być już zupełnie inaczej i np.i JK dojrzał do tego, czego nie rozumiał ileś lat wcześniej. Jedno się z drugim nie kłóci, bo człowiek w pewnym zakresie stale się zmienia. Z Tobą - jak z każdym prawie - jest podobnie. Szanuję tę część Ciebie, która jest pomocna innym, dociekliwa czy prowokująca w dyskusjach, zaangażowana w tzw. sprawę JK. A nie lubię tej części egoistycznej, biernej, czy pozbawionej cywilnej odwagi. Nie podejmuję się oceniać, która zwycięża, bo zbyt mało Cię znam. Nawet w takim Lutrze pewien pierwiastek, który szanuję. O mnie to samo pewnie można by powiedzieć, że jestem ulepiony z różnych kawałków - i złych i dobrych, plugawych i zupełnie znośnych. Od indywidualnej oceny zależy, która część aktualnie przeważa. Więc to nie tak, że Cię nie lubię. Nie lubię w Tobie pewnego kawałka. Jaki to kawałek, napisałem wcześniej. |