"Pompeja" a "Gdy slonce bylo bogiem" Zenona Kosidowskiego ? - thomas.neverny - 05-05-2010
Ja sie zawsze zastanawialem czy w tym przypadku jednym ze zrodel inspiracji JK nie byla ksiazka „Gdy slonce bylo bogiem” Zenona Kosidowskiego.
Wiem ze na calym swiecie ukazalo sie wiele ksiazek i albumow o Pompeii. Ale tez pamietam ze w latach 70ych w PRLu nie byly one ogolnie dostepne. Natomiast Kosidowski dostepny byl, jego ksiazki byly wtedy popularne i wznawiane.
Dzieki uprzejmosci Elzbiety moglem jeszcze raz zajrzec do „Gdy slonce bylo bogiem”. Wielkie dzieki.
Ponizej wklejam fragmenty i koncowke rozdzialu „Jak zatrzymany w swym biegu zegarek”. Nie wiem jakie beda Wasze wrazenia po lekturze. Wiem ze oba teksty sa na ten sam temat (Pompeja), wiec "sie naklada". Ale nadal mam wrazenie ze widze sporo dodatkowych podobienstw miedzy tekstami ZK i JK : dramatyczna narracja i niektore szczegoly (wzmianki nt srebrnych nauczyn, kochanki gladiatora, psa na lancuchu...
Cytat:Dopiero w roku 1864 kierownik wykopalisk Fiorelli wpadl na szczesliwy pomysl. Na jednej z uliczek odgrzebano czaszke czlowieka, reszta zas szkieletu tkwila w stwardnialym popiele wulkanicznym. Badania wykazaly, iz w czasie katastrofy zmoczony przez deszcz popiól ulozyl sie ciasno naokolo ciala, które z biegiem czasu zbutwialo, pozostawiajac dokladna forme.
Fiorelli wypelnil otwór plynnym gipsem i po jego stwardnieniu wydobyto na powierzchnie cztery ludzkie postacie. Mialy one pelne, zaokraglone ksztalty zywego czlowieka, na ich twarzach malowalo sie przerazenie i przedsmiertna meka. (...) Otrzymano w ten sposób liczne, gleboko przejmujace odlewy, przechowywane obecnie w muzeum w Neapolu. Niezaleznie od tego kronika wykopalisk pompejanskich notuje odkrycie mnóstwa szkieletów, rzucajacych ciekawe swiatlo na poszczególne fragmenty katastrofy.
W swiatyni Izydy kaplani siedzieli wlasnie przy uczcie, kiedy zaskoczyl ich wybuch Wezuwiusza. Na stole mieli chleb, wino, kurczeta, ryby i jaja. Biesiadnicy zerwali sie z lóz i zaczeli zbierac swoje skarby. W gruba plachte lniana zawineli ogromna ilosc zlotych i srebrnych monet, posaz ki Izydy, srebrne naczynia ofiarne i inne kosztownosci. Nie uszli jednak zbyt daleko: padli pokotem pod gradem kamieni, rozsypujac skarby swiatyni po bruku. Inni kaplani zgineli w przyleglych pokojach gospodarczych. Jeden z nich z toporkiem w reku przerabal sie przez dwie sciany, przy trzeciej jednak upadl i skonal, zatruty wyziewami.(...)
W szkole gimnastyki i szermierki, zwanej palestra, gdzie znajdowal sie ogromny basen plywacki i kaplica opiekunki mlodziezy Izydy,- mlodziez odbywala, jak zwykle, swoje cwiczenia. Grad kamieni i popiolu spedzil atletów z dziedzinca pod okalajacy go portyk kolumnowy. Dach jednak zawalil sie i wielu mlodzienców znalazlo tam smierc. Kaplan Izydy, chcac umknal z dwoma srebrnymi naczyniami rytualnymi, wpadl do basenu wypelnionego po brzegi popiolem i mimo straszliwych wysilków nie zdolal sie stamtad wydostac. Znaleziono jego cialo skrecone w przedsmiertnych skurczach.
Podobny incydent mial miejsce w koszarach gladiatorów. Obecni tam bojownicy igrzysk spostrzegli sie zbyt pózno, ze budynek ich stal sie raczej pulapka niz schronieniem. Dopiero gdy pokoje wypelnily sie oparami siarki, a wejscia zatarasowaly zwaly masy wulkanicznej - rzucili sie wszyscy do ucieczki, przy czym zupelnie zapomnieli o ratowaniu dwóch kolegów, którzy za jakies przewinienie przebywali w lochu w zelaznych kajdanach. Ale ucieczka byla spózniona. W dwóch salach cwiczebnych, gdzie na scianach byl rozwieszony rynsztunek gladiatorski, zginelo przeszlo 50 gladiatorów oraz jedna kobieta, ozdobiona bardzo kosztowna bizuteria.
Niemniejsza groza panowala w pewnym swietnym palacu przy drodze zmarlych. Pod sala kolumnowa tego palacu znajdowaly sie obszerne piwnice, wypelnione ogromnymi amforami do wina. Wlasciciel domu schronil sie tam z rodzina i licznymi niewolnikami. Zona, wystrojona w zloty naszyjnik i liczne kosztowne bransolety, miala na reku niemowle oraz starszego syna i córke u boku. Czeladz zaniosl a do piwnicy chleb, owoce i inna zywnosc, sakwe z srebrnymi monetami i duzy wór wypelniony zastawa stolowa z grubej srebrnej blachy.
Gdy do palacu zaczely przenikac wyziewy, nieszczesni domownicy usilowali wydostac sie na swieze powietrze, ale wejscia do piwnicy okazaly sie juz calkowicie zasypane popiolem i kamieniami. (...)
Niejako godlem rozpoznawczym Pompei stal sie odlew gipsowy psa lancuchowego. Biedny pies, zapomniany w ogólnym zamieszaniu w przedpokoju pewnego domu, wygrzebywal sie na powierzchnie narastajacego zwalu popiolu, dopóki pozwalala na to dlugosc lancucha. Potem padl na wznak i zdechl z wyciagnietymi w skurczu przedsmiertnym konczynami.
W palacu „Pijanego Fauna”, w tym samym, gdzie podziwialismy mozaike batalistyczna bitwy pod Issos, pod stropem portyku w perystylu znaleziono gniazdo ze szkieletem golebicy siedzacej na jajach. W jednym z jaj kryl sie szkielecik niewyklutego pisklecia. Znalezisko to, nie tyle archeologicznie wartosciowe, ile wzruszajace, glównie z tych wzgledów zasluguje na wzmianke, ze bardziej niz jakiekolwiek inne wykopalisko odzwierciedla przedziwny los miasta, którego serce stanelo nagle, jak zatrzymany w swym biegu zegarek.
Re: "Pompeja" a "Gdy slonce bylo bogiem" Zenona Kosidowskiego ? - Przemek - 05-05-2010
To bardzo możliwe, że JK czytał Kosidowskiego, a właściwie pewne biorąc pod uwagę jego upodobanie do książek. I jest tym samym bardzo prawdopodobne, że to była jedna z inspiracji do napisania piosenki. A co do dostępności albumów, to podejrzewam, że do nich także mógł mieć dostęp w bibliotekach, może u znajomych, albo w domu...
|