![]() |
Prośba - Wersja do druku +- Forum o Jacku Kaczmarskim (https://kaczmarski.art.pl/forum) +-- Dział: Różności (https://kaczmarski.art.pl/forum/forumdisplay.php?fid=6) +--- Dział: Hyde Park (https://kaczmarski.art.pl/forum/forumdisplay.php?fid=26) +--- Wątek: Prośba (/showthread.php?tid=7120) |
Prośba - berseis13 - 10-25-2009 Potrzebuję dobrego przekładu wiersza T.S Eliota "Portrait of a Lady" ("Portret Damy" - nie wiem, czy tak został przetłumaczony) Czy ktoś dysponuje takowym przekładem albo orientuje się, gdzie bym go mogła zdobyć?" Pzdr. -Pacia Re: Prośba - Kamil - 10-26-2009 Nie jestem fachowcem od Eliota, ale solidne przekłady jego wierszy i poematów znalazły się w "Wyborze wierszy" wydanym przez Ossolineum. Liryk, który Cię interesuje, na pewno wchodzi w skład tego zbioru. Pozdrawiam. Re: Prośba - berseis13 - 12-20-2009 Kolejna prośba, raczej przyjemna ![]() W drugiej połowe stycznia mamy wieczornicę poetycką poświęconą wierszom miłosnym. Nie pasują mi ckliwości typu "tęskniąc sobie powtarzam pytanie.." ani tym bardziej "między nami nic nie było". Stąd moja prośba: Czy macie jakieś swoje ulubione wiersze miłosne traktujące temat nieco przekornie, albo inaczej? Mogą być to teksty piosenek, od biedy... Przy okazji zycząc wesołych świąt! -P Re: Prośba - Elzbieta - 12-20-2009 Z moich ulubionych Krzysztof Kamil Baczyński "Erotyk" W potoku włosów twoich, w rzece ust, kniei jak wieczór - ciemnej wołanie nadaremne, daremny plusk. Jeszcze w mroku owinę, tak jeszcze różą nocy i minie świat gałązką, strzępem albo gestem, potem niemo się stoczy, smugą przejdzie przez oczy i powiem: nie będąc -jestem. Jeszcze tak w ciebie płynąc, niosąc cię tak odbitą w źrenicach lub u powiek zawisłą jak łzę, usłyszę w tobie morze delfinem srebrnie ryte, w muszli twojego ciała szumiące snem; Albo w gaju, gdzie jesteś brzozą, białym powietrzem i mlekiem dnia, barbarzyńcą ogromnym, tysiąc wieków dźwigając trysnę szumem bugaju w gałęziach twoich - ptak. "Miłość" O nieba płynnych pogód, o ptaki, o natchnienia. Nie wydeptana ziemia, nie wyśpiewane Bogu te drzewa, te kaskady iskier, ten oddech nieba, w ramionach jak w kolebach zamknięty. Jak cokoły drzewa z szumem na poły; serca jak dzbany łaski, takie serca jak gwiazdki, takie oczu obłoki, taki lot - za wysoki. Słońce, słońce w ramionach czy twego ciała kryształ pełen owoców białych, gdzie zdrój zielony tryska, gdzie oczy miękkie w mroku tak pół mnie, a pół Bogu. Twych kroków korowody w urojonych alejach, twe odbicia u wody jak w pragnieniach, w nadziejach. Twoje usta u źródeł to syte, to znów głodne, i twój śmiech, i płakanie nie odpłynie, zostanie. Uniosę je, przeniosę jak ramionami - głosem, w czas daleki, wysoko, w obcowanie obłokom. *** Niebo złote ci otworzę, w którym ciszy biała nić jak ogromny dźwięków orzech, który pęknie, aby żyć zielonymi listeczkami, śpiewem jezior, zmierzchu graniem, aż ukaże jądro mleczne ptasi świt. Ziemię twardą ci przemienię w mleczów miękkich płynny lot, wyprowadzę z rzeczy cienie, które prężą się jak kot, futrem iskrząc zwiną wszystko w barwy burz, w serduszka listków, w deszczów siwy splot. I powietrza drżące strugi jak z anielskiej strzechy dym zmienię ci w aleje długie, w brzóz przejrzystych śpiewny płyn, aż zagrają jak wiolonczel żal -- różowe światła pnącze, pszczelich skrzydeł hymn. Jeno wyjmij mi z tych oczu szkło bolesne -- obraz dni, które czaszki białe toczy przez płonące łąki krwi. Jeno odmień czas kaleki, zakryj groby płaszczem rzeki, zetrzyj z włosów pył bitewny, tych lat gniewnych czarny pył. Norwid ''trzy strofki' Nie bluźń, żem zranił Cię lub jeszcze ranię, Bom Ci ustąpił na mil sześć tysięcy; I pochowałem łzy me, w Oceanie, Na pereł więcéj...! I nie myśl, jak Cię nauczyli w świecie Świątecznych-uczuć świąteczni-czciciele,* I nie mów, ziemskie iż są marne cele Lecz żyj raz przecie...! I myśl gdy nawet o mnie mówić zaczną Że grób to tylko, co umarłe, chowa; A mów... że gwiazda ma była rozpoczną, I bywaj zdrowa... Norwid Jak Gdy Kto Ciśnie W Oczy Człowiekowi Garścią Fijołków... Jak gdy kto ciśnie w oczy człowiekowi Garścią fijołków i nic mu nie powie... * Jak gdy akacją z wolna zakołysze, By woń, podobna jutrzennemu ranu, Z kwiaty białymi na białe klawisze Otworzonego padła fortepianu... * Jak gdy osobie stojącej na ganku Daleki księżyc wpląta się we włosy, Na pałającym układu wianku Czoło - lub w srebrne ubiera je kłosy... * Jak z nią rozmowa, gdy nic nie znacząca, Bywa podobną do jaskółek lotu, Który ma cel swój, acz o wszystko trąca, Przyjście letniego prorokując grzmotu, Nim błyskawica uprzedziła tętno - Tak... ... lecz nie rzeknę nic - bo mi jest smętno. To tylko malutki wybór... Zarówno w Baczyńskim jak i w Norwidzie znajdziesz dużo. Gdybyś potrzebowała prozy mam przecudny zupełnie monolog- bolesny! Re: Prośba - dauri - 12-20-2009 Julian Tuwim Kartka z dziejów ludzkości Spotkali się w święto o piątej przed kinem Miejscowa idiotka z tutejszym kretynem. Tutejsza idiotko - rzekł kretyn miejscowy - Czy pragniesz pójść ze mną na film przebojowy? Miejscowa kretynka odrzekła: - Z ochotą, Albowiem cię kocham, tutejszy idioto. Więc kretyn miejscowy uśmiechnął się słodko I poszedł do kina z tutejszą idiotką. Na miłym macaniu spłynęła godzinka I była szczęśliwa miejscowa kretynka. Aż wreszcie szepnęła: -Kretynie tutejszy! Ten film, mam wrażenie jest coraz nudniejszy. Więc poszli na sznycel, na melbę, na winko, Miejscowy idiota z tutejszą kretynką. Następnie się zwarli w uścisku zmysłowym Tutejsza idiotka z kretynem miejscowym. W ten sposób dorobią się córki lub syna: Idioty, idiotki, kretynki, kretyna, By znowu się mogli spotykać przed kinem Tutejsza idiotka z miejscowym kretynem. ------------------------------------------ Tadeusz Żeleński Boy Madrygał spod ciemnej gwiazdy (tekst męski) Chciałbym przy pani... uchnie Być takim skromnym amantem, Co go się puszcza przez kuchnię, Zanim się puści go kantem. Ot, cichym pragnieniem mojem (Nie dla pieniężnych korzyści) To być w jej domku lift-boyem Lub drabem, co schody czyści. Sprzątałbym z wielkim hałasem, Wstawał ze wszystkich najraniej, By się w nagrodę choć czasem Przytulić do jaśnie pani. Obmywszy z kurzów me ciało, Jak można najidealniej, Pukałbym potem nieśmiało Do jej bieluchnej sypialni. Z emocji leciutko dyszę (Zwyczajnie, osoba w wieku), Aż szept najdroższy usłyszę: "No, właźcież prędzej, człowieku !" Z szacunku słowa nie gadam, Liberię szybko zdejmuję, Kładę się w łóżko i: "Madame est servie", głośno melduję... Powiedz, mój stróżu-aniele, Czy to zuchwalstwem zbyt dużem, Marzyć, choć czasem, w niedzielę Szczęście anioła ze stróżem ?... ------------------------------------ Piotr Cieński Zaloty idioty (tekst żeński) <!-- l --><a class="postlink-local" href="http://www.kaczmarski.art.pl/forum/viewtopic.php?f=42&t=6997">viewtopic.php?f=42&t=6997</a><!-- l --> ------------------------------------ Julian Tuwim "Sic!" Szła Nowym Światem z pieskiem (Ratlerek, wabił się Smyk). Oczy miała niebieskie A piesek – czarne (sic). Widzę – dziewczyna klasa, I wdzięk, i urok, i szyk… - „Przepraszam, jaka to rasa?” Odrzekła: „Ratler” (sic). - „Ratler? To dziwne”, wtrącam, „Myślałem, że fiat lub buick”… Mrużąc oczęta od słońca Szepnęła: „Możliwe”… (sic). Chwyciłem dziewczynę za biodro (Mój stary nerwowy tik), Spojrzała słodko i modro, A piesek – zaszczekał (sic). - „Czy chcesz być moją?” Chciała. Świat mi sprzed oczu znikł! Co wszystko mogą dwa ciała! Nie licząc pieska (sic). Chwila pędziła za chwilą: To całus, to wódki łyk. „Kocham cię, kocham, Marylo”. Maryla jej było (sic). Rozkoszą nienasycony, Jak dzik, jak żbik i jak byk Wyłem: „Co znaczą miliony, Kiedy mam ciebie” (sic). A miły piesek w kąciku Uśmiechnął się na ten krzyk, Coś sobie mruknął po cichu I podniósł nóżkę i… (sik). Re: Prośba - Zbrozło - 12-20-2009 Ja bym polecał "Coś Ty!" Re: Prośba - Simon - 12-20-2009 dauri napisał(a):Julian TuwimW razie czego służę wersją śpiewaną ![]() Re: Prośba - fytysyty - 12-20-2009 Cytat:Ja bym polecał "Coś Ty!"Albo "Potępienie rozkoszy" ![]() Re: Prośba - berseis13 - 12-20-2009 Szukam raczej czegoś.. no.. tragicznego ![]() ![]() Wdowa – to słowo się pożera. Ciało, kartka zdarzeń na ognisku Lewituje drętwa chwilę w tym przeciągu nad czerwoną, wrzącą mapą, która gasi serce, jak jedyne oko. Wdowa. Martwa sylaba z jej półcieniem Echa, odkrywa puste miejsce w ścianie za nią w tajemnym korytarzu – zgniły podmuch Szare wspomnienia, kręte klatki schodów wiodące na szczyt nicości. Wdowo. Zgorzkniały pająk siedzi, siedzi w centrum beznamiętnych słów. Śmierć jest jej suknią, czapką i kołnierzem. Ćma jest twarzą męża, księżycowa, chora krąży wokół jak ofiara, którą chce udusić. By drugi raz go zbliżyć znów, twarz na papierze przyłożyć do serca. Tak jak kładła listy, by się ogrzały a zarazem dawały ciepło, jak żywa istota ale to ona jest teraz papierem, i nikt nie ogrzewa. Wdowa: ten wielki, pusty majątek Boski głos pełen niedomówień obiecuje tylko twarde gwiazdy, przestrzeń nieśmiertelnych szpar między gwiazdami i brak ciał, śpiewających jak strzały do nieba. Wdowa, współczujące drzewa się pochylą, drzewa samotności i żałoby Stoją niczym cień na zielonej murawie lub nawet jak czarne dziury w niej wycięte. Wdowa je przypomina – taki z niej cień. Dłoń pokrywa dłoń, i nic pomiędzy dusza bez kształtu może ją obejść w tej czystej aurze – i jej nie dostrzec. Jedna dusza przeniknie drugą, krucha jak dym i kompletnie niepomna, że taką drogę obrała. Oto jej lęk – ten lęk jego dusza bije, i bije w jej puste istnienie. Jak niebieski Anioł Marii, jak biały gołąb o czystą szybę. Ślepy na wszystko prócz ten szary, bezduszny pokój na który patrzy. I patrzeć musi wciąż. Albo: Do Odtrąconego Kochanka Zimna leżę w wąskim łóżku ze smutkiem patrzę przez kwadrat okna – czerń. Ułożona w północnym niebie, mozaika gwiazd, - diagramy upadłych lat. A od księżyca – oko miłego śmiertelnym chłodem na mnie patrzy rozpalone jego zamarzniętą wiarą. Raz go tak zraniłam. - to był mały kolec. Nie sądziłam, że jego ciało zajmie się ogniem Ani że ten gorąc w środku wzrośnie aż on stanie rozświetlony niczym Bóg. Teraz nie mam dokąd pójść. Chowam się przed nim. Księżyc i słońce odbijają jego blask. O poranku wszystko będzie Tak, jak dawniej. Gwiazdy blakną przed złośliwym świtem. Pozłacany kogut odwróci się, znawca czasu, póki szczyt południa najdzie. Przy tym żarze, mój miły dostrzeże że jestem wciąż rozpalona w złotym piekle. Re: Prośba - dauri - 12-20-2009 Uuu, jak ma być jednocześnie przekornie, nieco inaczej i tragicznie - to ja znam tylko to: Rafał Bryndal Maniek, ja ciebie wolę Teraz ktoś inny ciebie całuje Wtulony w twoje puszyste włosy Ktoś inny mówi tobie: kochanie Kawę do łóżka ktoś inny przynosi Inna szczoteczka w łazience sterczy Inne odbicie lustra dotyka Całkiem inaczej zegar pulsuje Inna w twym sercu szumi muzyka Pamiętam twoje smukłe ramiona Oczy błękitne i pieprzyk na plecach Ten czarny zarost na twoich nogach Zawsze nad ranem mnie tak podniecał Ludzie nas nigdy nie rozumieli Choć bylo nam ze sobą tak cudnie I gdyby nie ten chłopak z baletu... Teraz na świecie żyć coraz trudniej W pracy się dziwią, bom wciąż markotny Usta mi więdną niecałowane Przez całe życie będę pamiętał Noc, kiedy z tobą straciłem wianek Teraz do łaźni sam już uczęszczam Plecy swe myję szczotką ryżową I się rozglądam na wszystkie strony By znależć moją miłość nową Przytulam wdzięki swojego ciała Do białej, mokrej już poduszki Sprężyny trzeszczą, a ja płaczę W przerwach przegryzam słone paluszki Jeszcze się łudzę, gdy cię spotykam Że przyjdziesz do mnie kiedyś po szkole I powiesz do mnie ściszonym głosem: Maniek... ja ciebie wolę. --------------------------------------------- ...no, może jeszcze "Ballada o doktorze Praszczadku" Jeremiego Przybory albo "Ballada o jednej Wiśniewskiej" Jerzego Jurandota (z tym, że to drugie to prawdopodobnie zakamuflowany przekład z rosyjskiego): <!-- m --><a class="postlink" href="http://blograf.blog.onet.pl/1,DA2005-09-18,index.html">http://blograf.blog.onet.pl/1,DA2005-09-18,index.html</a><!-- m --> <!-- m --><a class="postlink" href="http://www.ktw-chelmno.digimer.pl/Spiewnik/wisniewska.htm">http://www.ktw-chelmno.digimer.pl/Spiew ... iewska.htm</a><!-- m --> Re: Prośba - Elzbieta - 12-20-2009 dauri napisał(a):Uuu, jak ma być jednocześnie przekornie, nieco inaczej i tragicznie - to ja znam tylko to:A ja to: (co prawda piosenka) ![]() Adrianna Biedrzyńska & Zbigniew Zamachowski - Czy te oczy mogą kłamać <!-- m --><a class="postlink" href="http://www.youtube.com/watch?v=bzg9mICO74E&feature=related">http://www.youtube.com/watch?v=bzg9mICO ... re=related</a><!-- m --> A poważnie to ''Samotność'' Rilkego, ale nie w przekładach z netu. Mam bardzo dobry przekład-jeśliby Cie zainteresował, napisze. e Re: Prośba - Kazia:) - 12-20-2009 Dla mnie wspaniałym wierszem o miłości jest "Portret kobiecy" Szymborskiej. Musi być do wyboru, Zmieniać się, żeby tylko nic się nie zmieniło. To łatwe, niemożliwe, trudne, warte próby. Oczy ma, jeśli trzeba, raz modre, raz szare, Czarne, wesołe, bez powodu pełne łez. Śpi z nim jak pierwsza z brzegu, jedyna na świecie. Urodzi mu czworo dzieci, żadnych dzieci, jedno. Naiwna, ale najlepiej doradzi. Słaba, ale udźwignie. Nie ma głowy na karku, to będzie ją miała. Czyta Jaspera i pisma kobiece. Nie wie po co ta śrubka i zbuduje most. Młoda, jak zwykle młoda, ciągle jeszcze młoda. Trzyma w rękach wróbelka ze złamanym skrzydłem, własne pieniądze na podróż daleką i długą, tasak do mięsa, kompres i kieliszek czystej. Dokąd tak biegnie, czy nie jest zmęczona. Ależ nie, tylko trochę, bardzo, nic nie szkodzi. Albo go kocha albo się uparła. Na dobre, na niedobre i na litość boską. Re: Prośba - Kazia:) - 12-20-2009 a z męskiego punktu widzenia wiersz Puszkina w tłumaczeniu Tuwima * * * (Kochałem panią...) Kochałem panią - i miłości mojej Może się jeszcze resztki w duszy tlą, Lecz niech to pani już nie niepokoi, Nie chcę cię smucić nawet myślą tą. Kochałem bez nadziei i w pokorze, W męce zazdrości, nieśmiałości, trwóg, Tak czule, tak prawdziwie - że daj Boże, Aby cię inny tak pokochać mógł. Re: Prośba - bryce - 12-20-2009 Przekornie, nieco inaczej i z męskiego punktu widzenia o miłości i jej skutkach na pewno mniej bolesnych niż narodziny dobrego wiersza, gdyż - jak orzekł Miłosz - więcej waży jedna dobra strofa niż ciężar wielu pracowitych stronic. Władysław Broniewski Poród Poród? cóż! poboli, poboli, pomęczy się żeńskie ciało, a z niego powoli, powoli wyjdzie coś i będzie krzyczało. Będą owijali w pieluchy, poślą do szkoły - a wtedy, duchy - sokoły! Poślęczy nad Mickiewiczem, uwielbi Słowackiego i powie: "Jestem niczem, nic z tego ... " Potem podrośnie, będzie pisał miłośnie, niekoniecznie o Maryli, Ludwice. "Nie kocha ... jestem niczem." A wtedy gwiazda zabłyśnie, czoło uwieńczy a jak ze skały wytryśnie wiersz młodzieńczy. To poród bolesny bardziej niż dziecko zrodzić. A ja myślę coraz hardziej: zawsze się mogę odmłodzić. |