Forum o Jacku Kaczmarskim
Samo życie - Wersja do druku

+- Forum o Jacku Kaczmarskim (https://kaczmarski.art.pl/forum)
+-- Dział: Różności (https://kaczmarski.art.pl/forum/forumdisplay.php?fid=6)
+--- Dział: Hyde Park (https://kaczmarski.art.pl/forum/forumdisplay.php?fid=26)
+--- Wątek: Samo życie (/showthread.php?tid=5711)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11


- dauri - 04-17-2008

Dzięki Pawle i Lutrze za podanie zapisów testamentowych Jacka - bardzo precyzują i porządkują naszą wiedzę o woli Jacka dot. Jego twórczości oraz Jego stosunku do najbliższych Mu osób.

O ile Paweł wyczerpująco przedstawił swoje rozumienie tych zapisów, o tyle chciałbym poznać Twoje zdanie, Lutrze,co do znaczenia parafu trzeciego. Czy dobrze zrozumiałem, że Twoim zdaniem oznacza on, że Pani Alicja Delgas ma wyłączne prawo do podejmowania decyzji o "ewentualnych przyszłych publikacjach książkowych i płytowych, praw filmowych i telewizyjnych" (przy doradztwie i konsultacjach jak zapisano), na takich warunkach jakie uzna za właściwe, i nie potrzebuje na to zgody dzieci Jacka (a paragraf pierwszy w żaden sposób nie ogranicza tego prawa Pani Alicji)? Pytam, bo nie wypowiedziałeś się jasno w tej kwestii, a Twoje zdanie jest dla mnie ważne, i będę wdzięczny za potwierdzenie Twojego rozumienia tego zapisu, bądź za sprostowanie.

Pozdrawiam
Dauri


- Przemek - 04-17-2008

Paweł Konopacki napisał(a):Wyjątek stanowi umowa z Muzą. Tutaj wszyscy spadkobiercy podpisują jedną i tą samą umowę (trzy podpisy na jednym egzemplarzu).

To wyjątek ten świadczy o tym, że inne umowy osobno negocjowane z każdym są dobrą wolą danego wydawcy i nie są obligatoryjne. Nadal to nie podważa moich wątpliwości. Piszesz Pawle o tym jak dotychczasowa praktyka wygląda, ale nie wiem jednak, czy można to zrobić zgodnie z moją próbą interpretacji zapisów. Może się okazać, że można było to wszystko załatwić prościej kontaktując się tylko z panią Alicją Delgas. Być może nie robiono tego tylko po to, by nie pakować się w niepotrzebne spory sądowe, skoro można było negocjować. Ale czy to było konieczne, czy tylko wygodniejsze, nadal jednak nie wiem...


- Niktważny - 04-17-2008

Przemek napisał(a):No właśnie nie jestem o tym do końca przekonany... Jak dla mnie, to jest jeszcze kilka niejasności.
Przemku, autorskie prawa majątkowe są częścia praw majątkowych JK w ogóle. I te prawa podzielono na trzy RÓWNE cześci. Do testamentu JK powołał trzy osoby, z których każda "bierze" spadek w 1/3. Tu nie ma niejasności.
Przemek napisał(a):Zgodnie z paragrafem 3 jedynie Alicji Delgas przysługuję prawo do decyzji wydawniczych.
Jeszcze raz Ci mówię, ze ten zapis daje jednemu ze spadkobierców prerogatywy raczej pozorne. Bo co to znaczy, "decyzje o ewentualnych przyszłych publikacjach"? Co to znaczy, skoro prawa majątkowe a zatem i autorskie prawa majątkowe, podzielił JK na trzy równe części? W praktyce niewiele to daje, bo spadkobiercy mogą decydowac nawet o polach eksploatacji danego utowru (określanie tych pól dokonuje się w umowie licencyjnej a licencji udzielają właściciele autorskich praw majątkowych - zazwyczaj każdy osobno).
Samą decyzję O wydaniu czegoś faktycznie może podjąć tylko jedna osoba, ale już warunki, na jakich to wydawanie będzie się odbwać - to jest przedmiot umowy między poszczególnymi licencjodawcami a wydawnictwem. Zrozum, ze spadkobierca może licencji nie udzielić i tyle. Nikt nie ma prawa go do tego jakkolwiek zmusić.


- Przemek - 04-17-2008

Paweł Konopacki napisał(a):o to znaczy, skoro prawa majątkowe a zatem i autorskie prawa majątkowe, podzielił JK na trzy równe części?

Zapominasz Pawle o słowie pozostałe. Moim zdaniem, to dość istotne słowo w całej sprawie: "pozostałe prawa i obowiązki majątkowe". A skoro pozostałe, to chyba jakieś zostały wykluczone.

Paweł Konopacki napisał(a):Zrozum, ze spadkobierca może licencji nie udzielić i tyle. Nikt nie ma prawa go do tego jakkolwiek zmusić.

Rozumiem Pawle doskonale. Tylko czy udzielenie licencji jest absolutnie konieczne. Czy to jednak nie jest scedowane na panią Delgas w zapisie mówiącym o decyzjach wydawniczych?? Tak kwestia chyba nadal nie jest rozstrzygnięta.


- Niktważny - 04-17-2008

Przemek napisał(a):To wyjątek ten świadczy o tym, że inne umowy osobno negocjowane z każdym są dobrą wolą danego wydawcy i nie są obligatoryjne.
Nie do końca. Po prostu nikt nie stawiał sprzeciwu, aby tak to bylo rozwiązane. Umowa była standardowa i nie budziła obaw. Wobec tego każdy podpisał to samo. Ale to jest - jak powiadam - wyjątek. Podam Ci sytuację odworotną: początkowo MetalMind przesłał wszystkim jedną umowę - poszczególne egzemplarze poszły do właścicieli paw autorskich w jednakowym brzmieniu. Ale - z tego, co wiem - nie wszyscy podpisali ją w takim brzmieniu, jak ją na początku sformułowano. Między innymi Pacia tej pierwszej wersji nie podpisała. Wydawnictwo dostało jasną informację, ze tego rodzaju umowy Pacia nie podpisze oraz propozycję umowy innego rodzaju (chodzi nie tylko o konkretne warunki w umowie, ale o rodzaj umowy ogóle).
I umowę zawieraną z Pacią zmieniono.
Przemek napisał(a):Może się okazać, że można było to wszystko załatwić prościej kontaktując się tylko z panią Alicją Delgas.
Tak można by było zrobić tylko wówczas, gdyby p. Delgas dziedziczyła w całości autorskie prawa majątkowe. Tak można by było zrobić, gdyby p. Delgas była jedyną osobą mogącą udzielić licencji. Ale tak nie jest.

[ Dodano: 17 Kwiecień 2008, 23:16 ]
Przemek napisał(a):Czy to jednak nie jest scedowane na panią Delgas w zapisie mówiącym o decyzjach wydawniczych?? Tak kwestia chyba nadal nie jest rozstrzygnięta.
Przemku, w testamencie autorskie prawa majątkowe nie zostały w jakiś sposób wyjęte z zakresu praw majątkowych. To musiałoby być wyraźnie napisane, aby mieć takie wątpliwości, jakie Ty masz. Zapis mówi wyraźnie
Cytat:zas przychody z tantiem,praw autorskich i wykonawczych oraz wydawniczych i innych zrodel oraz wszelkie pozostale prawa i obowiazki majatkowe nabyli w rownych czesciach powolani wyzej spadkobiercy.
Gdyby w testamencie był zapis np. taki:
"Wolą moją jest, aby autorskie prawa majątkowe dziedzyczła w całości p. Alicja Delgas, zaś pozostałe prawa i obowiązki majątkowe nabyli w rownych czesciach powolani wyzej spadkobiercy." to wóczas można by kombinować na zasadzie takiej, jak Ty to robisz. Ale takie wyjęcie praw majątkowych - o ile w ogóle jest możliwe - musiałby być wyraźnie spisane. A spisane nie jest.
Zapis o decydowaniu "o przyszłych wydawnictwach" trudno podciągnąć pod prawo jednej osoby do decydowania w całości o autorskich prawach majątkowych.


- Kuba Mędrzycki - 04-17-2008

Przemek napisał(a):Rozumiem Pawle doskonale. Tylko czy udzielenie licencji jest absolutnie konieczne. Czy to jednak nie jest scedowane na panią Delgas w zapisie mówiącym o decyzjach wydawniczych?? Tak kwestia chyba nadal nie jest rozstrzygnięta.

Nie jest rozstrzygnięta, bo moim zdaniem testament jest tak napisany(czy to celowo czy to z niedbałości o szczegóły), że zostawia spore do pole do popisu dla prawników pod względem interpretacji zapisów tegoż dokumentu. I tutaj można sobie spekulować 'co autor miał na myśli' lub co wynika lub nie wynika z danego paragrafu, a tak jak wspomniałem, dobry prawnik i tak zinterpretuje je jak najkorzystniej dla swojego ewentualnego klienta. Wiem, że to oczywistość co piszę, ale z tego co zacytował Luter jak i Paweł, na pierwszy rzut oka dla przeciętnego laika prawniczego, widać że ten dokument zostawia wyjątkowo spore pole do interpretacji.


- Przemek - 04-17-2008

Cytat:Tak można by było zrobić tylko wówczas, gdyby p. Delgas dziedziczyła w całości autorskie prawa majątkowe. Tak można by było zrobić, gdyby p. Delgas była jedyną osobą mogącą udzielić licencji. Ale tak nie jest.

Właśnie tego nadal nie wiem. Może być tak, że wydawcy mogliby pominąć pozostałych spadkobierców i ustalać wszystko z panią Delgas. Dlaczego tego nie robią?? Ja mam kilka odpowiedzi np.:
1. oczywistym jest że wynikłby spór z pozostałymi osobami. Sprawa trafiłaby na drogę sądową w celu ustalenia jak być powinno. W tym czasie zawieszone by było praktycznie każde wydawnictwo, sprawa ciągnęła by się pewnie długo, koszty były by spore. Z pewnością ani pani Delgas, ani wydawcom na tym nie zależy. Prościej i taniej jest się dogadać z pozostałymi osobami, zamiast zawracać sobie głowę drogą sądową.
2. Wydawcy nie zależy na czasie, bo to nie jest priorytetowe wydawnictwo, więc nie przejmują się długimi procedurami, a pakować się w spory sądowe nie chcą bo nie warto z ich punktu widzenia. Lepiej, taniej jest spokojnie dogadać się ze wszystkimi...

Paweł Konopacki napisał(a):Nie do końca. Po prostu nikt nie stawiał sprzeciwu, aby tak to bylo rozwiązane. Umowa była standardowa i nie budziła obaw. Wobec tego każdy podpisał to samo. Ale to jest - jak powiadam - wyjątek. Podam Ci sytuację odworotną: początkowo MetalMind przesłał wszystkim jedną umowę - poszczególne egzemplarze poszły do właścicieli paw autorskich w jednakowym brzmieniu. Ale - z tego, co wiem - nie wszyscy podpisali ją w takim brzmieniu, jak ją na początku sformułowano. Między innymi Pacia tej pierwszej wersji nie podpisała. Wydawnictwo dostało jasną informację, ze tego rodzaju umowy Pacia nie podpisze oraz propozycję umowy innego rodzaju (chodzi nie tylko o konkretne warunki w umowie, ale o rodzaj umowy ogóle).
I umowę zawieraną z Pacią zmieniono.

Hmmm, to jest niepokojące Pawle. Nie rozumiem też, jak można mówić o 1/3 dla każdego, skoro każdy podpisuje inną umowę i jak piszesz, nikomu nic do tego, jakie te warunki są.
Czyżby to nie było sprzeczne z testamentem nakazujacym dzielić na 3 części?

[ Dodano: 17 Kwiecień 2008, 23:26 ]
Kuba Mędrzycki napisał(a):Nie jest rozstrzygnięta, bo moim zdaniem testament jest tak napisany(czy to celowo czy to z niedbałości o szczegóły), że zostawia spore do pole do popisu dla prawników pod względem interpretacji zapisów tegoż dokumentu.

Myślę, że interesujaca by była interpretacja prawnika wymienionego w testamencie.


- Niktważny - 04-17-2008

Przemek napisał(a):Właśnie tego nadal nie wiem. Może być tak, że wydawcy mogliby pominąć pozostałych spadkobierców i ustalać wszystko z panią Delgas. Dlaczego tego nie robią?? Ja mam kilka odpowiedzi np.:
1. oczywistym jest że wynikłby spór z pozostałymi osobami. Sprawa trafiłaby na drogę sądową w celu ustalenia jak być powinno. W tym czasie zawieszone by było praktycznie każde wydawnictwo, sprawa ciągnęła by się pewnie długo, koszty były by spore. Z pewnością ani pani Delgas, ani wydawcom na tym nie zależy. Prościej i taniej jest się dogadać z pozostałymi osobami, zamiast zawracać sobie głowę drogą sądową.
2. Wydawcy nie zależy na czasie, bo to nie jest priorytetowe wydawnictwo, więc nie przejmują się długimi procedurami, a pakować się w spory sądowe nie chcą bo nie warto z ich punktu widzenia. Lepiej, taniej jest spokojnie dogadać się ze wszystkimi...
Przemku, mam wrażenie, że nic ponad to, co napisałem, nie można już dodać. Jeśli nadal masz wątpliwości - trudno! Nie potrafię ich rozwiać.
Mogę tylko powtórzyć, że:
- do udzielenia licencji nikt zmusić nikogo nie może.
- autorskie prawa majątkowe dziedziczone są w trzech równych cześciach. Wobec tego jest trzech licencjonodawców.
- gdyby JK chciał inaczej rozdysponować udziały w swoich prawach majątkowych (w tym autorskich) to by to zrobił. Ale nie zrobił. Podzielił je równo.
Przemek napisał(a):Nie rozumiem też, jak można mówić o 1/3 dla każdego, skoro każdy podpisuje inną umowę i jak piszesz, nikomu nic do tego, jakie te warunki są.

Akurat w przypadku MetalMind chodziło o rodzaj umowy a nie o konkretne warunki finansowe. Szło o to, aby nie zgadzać się na warunki, które naruszałby żywotne i, że tak powiem, długoterminowe interesy Paci.
Udział przychodach z danego projektu zawsze jest dzielony równo a trzy częsci.

[ Dodano: 18 Kwiecień 2008, 00:51 ]
Przemek napisał(a):Może być tak, że wydawcy mogliby pominąć pozostałych spadkobierców i ustalać wszystko z panią Delgas
Nie może być tak, Przemku. Jest trzech właścicieli autorskich praw majątkowych. Z każdym wydawnictwo musi się porozumieć. A sami spadkobiercy muszą się dogadać w razie, gdyby któryś z nich miał zastrzeżenia do warunków umowy. Ale żaden nie może narzucić swojej woli pozostałym.
Przemek napisał(a):Myślę, że interesujaca by była interpretacja prawnika wymienionego w testamencie.

Byłem świadkiem telefonicznej rozmowy Patrycji z tym prawnikiem. Smile


- Przemek - 04-17-2008

Tak, jedna rzecz jest pewna: nie można nikogo zmusić do niekorzystnego rozporządzania swym majątkiem, czyli do akceptowania niekorzystnych zapisów w umowie.


- Niktważny - 04-17-2008

Przemek napisał(a):skoro każdy podpisuje inną umowę i jak piszesz, nikomu nic do tego, jakie te warunki są.
Przemku, pisząc, że "nikomu nic do tego" miałem na myśli, ze każdy ze spadkobierców ma prawo negocjować warunki, które jego zdaniem są najbardziej korzystne. Ma prawo nie zgodzić się też na warunki wynegocjowane przez pozostałych i zaproponować swoje. Ale ostatecznie wynik negocjacji - zgodnie z testamentem - dotyczy wszystkich spadkobierców. Przykładowo: wydawnictwo porponuje udział w zyskach w wysokości 15%. Jeden ze spadkobierców się na to nie zgadza i mówi: chcę 17%. Jeśli wydawnictwo się na to zgodzi, te 17% dzielone jest wówczas na trzy równe części.

[ Dodano: 18 Kwiecień 2008, 01:11 ]
Natomiast, przykładowo, nie może być tak, ze dwóch spadkobierców chce 17% a jeden - 15% i to wola tego ostatniego przeważa.

[ Dodano: 18 Kwiecień 2008, 01:21 ]
Kiedy natomiast doszłoby do sytuacji, ze dwóch chce 15% a jeden - 17% natomiast wydawnictwo nie zgadza się na te 17% to wowczas sprawa wisi do czasu aż się dogadają miedzy sobą albo konflikt rozstrzygnie sąd.
I tutaj - faktycznie - wielkie pole do popisu mają juz prawnicy. Tyle, że pewnie koszty owych prawników przekroczyłyby wysokośc wpływów należnych każdemu spadkobiecy z danego wydawnictwa. Inaczej mówiąc: nikomu chyba nie opłacałoby się procesować. Lepiej zatem, aby się między sobą dogadali.


- berseis13 - 04-18-2008

Nowy poranek, nowy dzień, świeży umysł... I na forum! Smile

Przemek napisał(a):To raczej wydawcy chcą się zabezpieczyć "na wszelki wypadek", bo nie chce im się wnikać w zapisy testamentu

Przemku, w przypadku zmarłego twórcy, wydawnictwa MUSZĄ wnikać w zapis testamentu. Jeśli zaś jakieś małe wydawnictwo, np. studenckie, nie orientujące się o powyższym wymogu, zwraca się do mnie, z prośbą o udzielenie zgody na wykorzystanie jakiegoś utworu, zawsze informuje ich, że są pozostali spdakobiercy, i podaję kontakt do pełnomocnika Kosmy oraz do Pani Delgas.

Kuba Mędrzycki napisał(a):Paweł Konopacki napisał/a:
z tego, co wiem, na dzień dzisiejszy pod tym względem istnieje jakiś niepisany pakt o nieagresji. Czy tak będzie nadal - to zależy wyłącznie od dobrej woli obu stron.

I tego pozostaje obu stronom życzyć!
Tak jak już wyżej napisałam, jeśli chodzi o jakiekolwiek wydawnictwa, nigdy nie miałam zamiaru czegokolwiek blokować. Mówiąc wprost: nie byłoby to w moim interesie. Zachowuje sobię prawo do odmówienia udzielenia zgody, jeżeli np. Wydawnictwo X chciałoby wydać płytę z utworami, na które monopol ma Pomaton. Ponadto, nigdy nie udzieliłam zgody na jakąkolwiek inicjatywę, zanim się nie upewniłam, że pozostali spadkobiercy są o niej poinformowani. W momentach niepewności, podniosłam słuchawkę, zadzwoniłam do Pani Delgas i spytałam, czy otrzymała umowę od takiego a takiego wydawnictwa. Widać, grzeczność nie była obustronna.
Przemek napisał(a):Kuba Mędrzycki napisał/a:
Które teoretycznie Pacia może zastopować ze względów 'finansowych'...


No właśnie nie jestem o tym do końca przekonany... Jak dla mnie, to jest jeszcze kilka niejasności.
Przemku. Masz prosty przykład: Muza stworzyła umowy, Alicja i Kosma je podpisali, mojego podpisu nie ma. Dopóki mój podpis się nie zjawi na umowie, wydawnictwo leży. Pomijam fakt, że w tym wypadku chodziło o niekompetencje Mecenasa GD, chodziło też o to, że nikt się nie pofatygował zadzwonić do mnie. Ale chodzi o to, że bez trzech podpisów, nic nie ruszy z miejsca.
Przemek napisał(a):To wyjątek ten świadczy o tym, że inne umowy osobno negocjowane z każdym są dobrą wolą danego wydawcy i nie są obligatoryjne
Gdyby tak było, box z dvd dawno stałby już na półkach. Przemku, odziedziczyłam, tak jak Paweł już mówił, 1/3 praw AUTORSKICH, nie tylko majątkowych, co oznacza jakby, że każdy utwór Ojca jest po 1/3 moją własnością, jeżeli ktoś chce wydać płytę/książkę, MUSI mieć podpisaną przeze mnie umowę.
Kuba Mędrzycki napisał(a):zostawia spore do pole do popisu dla prawników pod względem interpretacji zapisów tegoż dokumentu.
Nie ma żadnego 'pola do popisu', po prostu ten zapis nie ma żadnej podstawy prawnej. Zapis mógł brzmieć 'wszelkie decyzje... ma podejmować Papież' ale ponieważ jako spadkobiercy jesteśmy właścicielami dorobku intelektualnego Ojca, Papież nie ma tu nic do gadania. MUSI mieć naszą zgodę.
Przemek napisał(a):. oczywistym jest że wynikłby spór z pozostałymi osobami. Sprawa trafiłaby na drogę sądową w celu ustalenia jak być powinno. W tym czasie zawieszone by było praktycznie każde wydawnictwo, sprawa ciągnęła by się pewnie długo, koszty były by spore. Z pewnością ani pani Delgas, ani wydawcom na tym nie zależy. Prościej i taniej jest się dogadać z pozostałymi osobami, zamiast zawracać sobie głowę drogą sądową.
Przemku, jeśli miałby być jakikolwiek 'spór' to musiałby on trafić do sądu PRZED uprawomocnieniem testamentu.
Nie wiem, ile inicjatyw doszło do skutku bez mojej zgody, ale jedno wiem na pewno: płyta Strachów 'Autor' powstała bez mojej zgody. Wynikało to właśnie z tej przyczyny, że pełnomocnicy wydawnictwa nie zrozumieli testametnu. Pani Alicja nie wykazała się, tak jak ja, dobrą wolą, i nie podała do mnie kontaktu, ani nawet nie poinformowała wydawnictwo, że są inni spadkobiercy. Wystarczył jeden telefon do wydawnictwa, aby umowa była podpisana także i ze mną. Mogłabym ciągnąć wydawnictwo do sądu, ale nie mam na to najmniejszej ochoty, Tutaj chodzi tylko o zasadę.

Pozdrawiam


- Przemek - 04-18-2008

berseis13 napisał(a):Gdyby tak było, box z dvd dawno stałby już na półkach.

Pisałem dlaczego nie stoi. Bo wydawnictwu nie zależy tak bardzo na czasie i spokojnie może sobie dla świętego spokoju ze wszystkimi umowy podpisywać.

berseis13 napisał(a):Przemku. Masz prosty przykład: Muza stworzyła umowy, Alicja i Kosma je podpisali, mojego podpisu nie ma. Dopóki mój podpis się nie zjawi na umowie, wydawnictwo leży.

Ale to cały czas nie jest argument za wymagalnością tego podpisu, tylko za asekuranckim podejściem wydawcy.

berseis13 napisał(a):Przemku, odziedziczyłam, tak jak Paweł już mówił, 1/3 praw AUTORSKICH, nie tylko majątkowych, co oznacza jakby, że każdy utwór Ojca jest po 1/3 moją własnością, jeżeli ktoś chce wydać płytę/książkę, MUSI mieć podpisaną przeze mnie umowę.

Trochę nie do końca tak jest. Odziedziczyłaś 1/3 tylko i wyłącznie praw autorskich majątkowych, prawa autorskie osobiste nie mogę być dziedziczone. Przysługują tylko autorowi dzieła i nigdy nie mogę przejść na nikogo innego.

berseis13 napisał(a):Nie ma żadnego 'pola do popisu', po prostu ten zapis nie ma żadnej podstawy prawnej.

No właśnie można jeszcze pomyśleć o kodeksie cywilnym i Art. 982 (i okolice). Może to mieć związek z owym zapisem...

berseis13 napisał(a):Wynikało to właśnie z tej przyczyny, że pełnomocnicy wydawnictwa nie zrozumieli testametnu.
berseis13 napisał(a):Mogłabym ciągnąć wydawnictwo do sądu, ale nie mam na to najmniejszej ochoty

No i chyba właśnie sąd byłby najbardziej kompetentny do rozstrzygnięcia jak należy prawidłowo rozumieć testament.

[ Dodano: 18 Kwiecień 2008, 12:28 ]
Jeszcze trzeba zwrócić uwagę, że takie podpisywanie osobnych umów z każdym ze spadkobierców ma dodatkową wadę - może łatwo prowadzić do korupcji, czy nadużyć.
Mamy trzy osoby x, y, z. Z osobami x i y wydawnictwo bez problemu sie dogadało i wszystko ma dopięte. Niestety osoba z kręci nosem. Co zrobić? Żeby dużo nie kombinować wydawnictwo proponuje osobie z dodatkowe płatne oczywiście konsultacje... Nie mają one formalnie związku z podziałem schedy i są wypłacane tylko jednej osobie, która szybko straci chęć do blokowania wydawnictwa we własnym interesie. I mamy tutaj prosty sposób na naruszenie równego podziału, oczywiście formalnie jak najbardziej legalne, ale moralnie wątpliwe.
Oczywiście w przypadku tylko jednej osoby decydującej za wszystkich też niestety może być pole do przekrętów...


- Niktważny - 04-18-2008

Przemek napisał(a):Bo wydawnictwu nie zależy tak bardzo na czasie i spokojnie może sobie dla świętego spokoju ze wszystkimi umowy podpisywać.
Przemku, to są Twoje teorie. Inaczej: to nie jest tak, że tak jest, jak piszesz Smile To jest tak, że piszesz, co Ci się wydaje. Argument, ze wydawcy nie zależy nie jest trafny. Jak wydawcy nie zależy to się nie podejmuje wydawania. A skoro jednak się podejmuje, to już mu jednak zależy.Wink Dlatego np. płytę Jarre'a wydano bez pytania o zgodę kogokolwiek, rozumiesz? Nikt nie pytał ani Pani Alicji, ani Paci, ani Kosmy czy można umieści utwór JK na nowym albumie. Po porstu to zrobiono i nikt nie pyskował.
Przemek napisał(a):tylko za asekuranckim podejściem wydawcy.
Przemku, wydawca najczęściej sprawdza, jak wygląda testament. Baaa, on MUSI sprawdzić. I byle prawnik jest w stanie prawidłowo zinterretować zapisy tego dokumentu. To nie jest tak, że Muza, czy MetalMind nie mają pojęcia, co postanowił w ostatniej woli JK. Baa, w umowach oba podmioty nawet powołują się na zapisy testamentowe. Zacytuję Ci fragment jednej z umów, sporządzonej przez wydawnictwo X:
Cytat:Za udzielenie licencji, o której mowa w § x ust. y, z i ust. b niniejszej umowy, wydawnictwo wypłaci Spadkobiercy wynagrodzenie tytułem wszelkich tantiem wg stawki ccc% (słownie: cecece procent), przy czym wynagrodzenie obliczane będzie wg podanej wyżej stawki proporcjonalnie do ilości wszystkich nagrań zawartych w videogramie z jednoczesnym uwzględnieniem treści postanowienia Sądu Rejonowego w Gdańsku (tzn. cecece tantiem zostanie rozdzielone zgodnie z tym postanowieniem pomiędzy wszystkich Spadkobierców), a podstawę wynagrodzenia stanowi hurtowa cena sprzedaży netto bez podatku VAT liczona od kwot otrzymanych przez wydawnictwo od jego kontrahentów pomniejszona o dokonane zwroty
Taką umowę daje wydawnictwo spadkobiercy, uprzednio sprawdzając, co postanowił Sąd Rejonowy w Gdańsku (chodzi o postanowienie o nabyciu spadku).
Przemek napisał(a):Odziedziczyłaś 1/3 tylko i wyłącznie praw autorskich majątkowych, prawa autorskie osobiste nie mogę być dziedziczone
Tak! Tu akurat się zgadzam. Tylko prawa majątkowe są zbywalne.
Przemek napisał(a):Niestety osoba z kręci nosem. Co zrobić? Żeby dużo nie kombinować wydawnictwo proponuje osobie z dodatkowe płatne oczywiście konsultacje... Nie mają one formalnie związku z podziałem schedy i są wypłacane tylko jednej osobie, która szybko straci chęć do blokowania wydawnictwa we własnym interesie. I mamy tutaj prosty sposób na naruszenie równego podziału, oczywiście formalnie jak najbardziej legalne, ale moralnie wątpliwe.
Oczywiście w przypadku tylko jednej osoby decydującej za wszystkich też niestety może być pole do przekrętów...
Przemku, już wcześniej pisałem o tym, jak może wyglądać sytuacja, kiedy np. dwóch spadkobierców chce 15% a jedne - 17% zysków. Wówczas wydawnictwo czeka, aż się dogadają. A jak się dogadać nie umieją, mogą isć do sądu, który sprawę rozstrzygnie.
Oczywiscie sprawę może też rozwiązać jakiś "układ" Smile nieformalny. Tyle, ze to nie są interesy na taką skalę. W gruncie rzeczy - w porówananiu z wielkimi nakłdami płyt i książek - wydawnictwa Kaczmara to drobna inicjatywa przynosząca relatwynie gorszowe zyski. Kto by się wkręcał dla takich pieniędzy w układy mogące grozić kryminałem?

[ Dodano: 18 Kwiecień 2008, 12:56 ]
W każdym razie - podusmowując - każde wydawnictwo musi sprawdzić testament, musi zasięgnąć konsultacji prawnika i dopiero po tym konstruuje umowę. Tak się składa, że jak dotąd tylko raz zdarzyło się, aby dane wydawnictwo nikogo nie zapytało o zgodę, oraz tylko raz, kiedy zapytano tylko jednego spadkobiercę a potem wydano płytę. Tyle, że w tym drugim przypadku wydawnictwo musiało przyznać się do błędu i ów błąd naprawić. Ogólnie, interpretacja testamentu jest zawsze jednoznaczna - prawnicy nie mają wątplwości, że dziedziczenie autorskich praw majątkowych odbywa się równo po 1/3 i, że w związku z tym jest trzech licencjonodawców, których zgoda na publikację jest konieczna.


- Przemek - 04-18-2008

Cytat:Przemku, to są Twoje teorie.

Oczywiście! Analizuję sobie sytuację na swój "chłopski rozum" i wyrażam swoje wątpliwości. Interesują mnie tego typu sprawy (znaczy, nie tylko spadkowe, ale ogólnie związane z prawem), a ta dodatkowo dotyczy przyjaciół i znajomych.

Paweł Konopacki napisał(a):Tak! Tu akurat się zgadzam. Tylko prawa majątkowe są zbywalne.

Dodajmy, że prawa autorskie osobiste, to przede wszystkim prawo do podpisu twórcy pod dziełem (w uproszczeniu to ujmując), a siłą rzeczy swego autorstwa nie można komuś przekazać (chyba że ktoś pisze parce magisterskie na zamówienie Wink))

Cytat:Taką umowę daje wydawnictwo spadkobiercy, uprzednio sprawdzając, co postanowił Sąd Rejonowy w Gdańsku (chodzi o postanowienie o nabyciu spadku).

A czy w tym postanowieniu są wszystkie detale dotyczące testamentu, czy tylko podsumowanie, że spadek jest nabyty i w jakich proporcjach?

Paweł Konopacki napisał(a):Kto by się wkręcał dla takich pieniędzy w układy mogące grozić kryminałem?

Myślę, że to by była całkowicie legalne i nie groziłoby niczym. Co najwyżej plotkami i krzywymi spojrzeniami...


- Luter - 04-18-2008

dauri napisał(a):O ile Paweł wyczerpująco przedstawił swoje rozumienie tych zapisów, o tyle chciałbym poznać Twoje zdanie, Lutrze,co do znaczenia parafu trzeciego. Czy dobrze zrozumiałem, że Twoim zdaniem oznacza on, że Pani Alicja Delgas ma wyłączne prawo do podejmowania decyzji o "ewentualnych przyszłych publikacjach książkowych i płytowych, praw filmowych i telewizyjnych" (przy doradztwie i konsultacjach jak zapisano), na takich warunkach jakie uzna za właściwe, i nie potrzebuje na to zgody dzieci Jacka (a paragraf pierwszy w żaden sposób nie ogranicza tego prawa Pani Alicji)?

Tak, dobrze zrozumiałeś. Przecież w testamencie jasno i jednoznacznie wyrażona jest wola Jacka, by wszystkie decyzje dotyczące publikacji i udzielania licencji podejmowała Ala, a wszelkie zyski z tego tytułu dzielone były na trzy równe części (między Alę i dzieci Jacka). Treść paragrafu trzeciego nie wymaga przecież żadnej interpretacji - to, co napisałem powyżej wyrażone jest tam przecież explicite.

Paragrafy 1 i 2 niczego tu nie zmieniają - przecież w nich jest wyraźnie powiedziane, że "przychody z tantiem, praw autorskich i wykonawczych oraz wydawniczych i innych źródeł oraz wszelkie pozostałe prawa i obowiązki majątkowe nabyli w równych częściach powołani wyżej spadkobiercy". Znów mamy powiedziane explicite, że na trzy części mają być dzielone przychody, a nie prawo do decydowania o publikacjach (któremu zresztą poświęcony został osobny paragraf - nr 3).

Dzieci Jacka mogłyby co najwyżej zaskarżać Alę, że działa na ich szkodę, gdyby na przykład podpisywała umowy, w których wynagrodzenie dla spadkobierców byłoby rażąco zaniżane.

A praktyka wygląda dokładnie tak jak pisał Przemek. Wydawnictwa nie wnikają w szczegóły zapisów w testamencie. Jest trzech spadkobierców, więc najprościej podpisać umowy ze wszystkimi, bo to zapewnia brak kłopotów. A jeśli okazuje się, że któryś ze spadkobierców ma jakieś "ale", to tym bardziej nikt wnikać w zapisy w testamencie nie chce, bo po co się szarpać? Rynek wydawniczy naprawdę nie narzeka na brak materiału do publikacji, więc wydawcom nie zależy, żeby wydać akurat Kaczmara, który przecież do szczególnie zyskownych projektów nie należy. Owszem, taka antologia poezji to jest dla wydawnictwa spory prestiż - i właśnie dlatego są w ogóle chętni do tego wydawcy, ale jeśliby miało się to wiązać z jakimś protestem czy nie daj Boże sprawą sądową, to po co to komu? I nikt nawet się nie zastanawia kto w ewentualnym procesie by wygrał. W efekcie praktyka jest taka, że na projekt wyrazić muszą zgodę wszyscy spadkobiercy, choć sprzeczne jest to z zapisem w testamencie.

dauri napisał(a):Pytam, bo nie wypowiedziałeś się jasno w tej kwestii, a Twoje zdanie jest dla mnie ważne, i będę wdzięczny za potwierdzenie Twojego rozumienia tego zapisu, bądź za sprostowanie.

A tego właśnie nie rozumiem. Dlaczego moje zdanie jest dla Ciebie ważne? Przecież ja nie jestem osobą kompetentną do rozstrzygania zapisów prawnych. Wszystko co wyżej napisałem jest moim zdaniem najzupełniej oczywiste dla każdego, kto choć raz widział testament Jacka na oczy. Dokładnie to samo mówili mi specjaliści od prawa autorskiego, z którymi na ten temat rozmawiałem. No ale to wszystko nie ma znaczenia, a moje zdanie już chyba najmniej ma do rzeczy. Liczy się opisana przeze mnie wyżej praktyka wydawców, a w razie gdyby kiedyś doszło do pata - wyrok sądu w ewentualnym procesie.

Smutne jest natomiast to, że trzeba w ogóle o tym rozmawiać i że publikowanie twórczości JK napotyka po śmierci artysty na niezrozumiałe dla mnie przeszkody.

Na koniec chciałbym jeszcze raz publicznie podziękować Patrycji za natychmiastową i pozytywną reakcję na mój pierwszy post w tym wątku. Cokolwiek bowiem byśmy tu sobie nie mówili, gdziekolwiek nie leżałaby prawda i jakiekolwiek nie byłyby ewentualne przyszłe orzeczenia sądów, to bez przychylnej reakcji Paci obydwa omawiane projekty zawieszone zostałyby na czas nieokreślony, a w najlepszym razie na dobrych parę lat.


- Niktważny - 04-18-2008

Luter napisał(a):że publikowanie twórczości JK napotyka po śmierci artysty na niezrozumiałe dla mnie przeszkody.
Tu się akurat zgadzam. Np. nie rozumiem, czemu niektórzy spadkobiercy nie chcą podpisać umowy na kolejne płyty z serii "Jacek Kaczmarski - koncerty". Bardzo to przykre, że tworzą się niezrozumiałe przeszkody.
Luter napisał(a):Tak, dobrze zrozumiałeś. Przecież w testamencie jasno i jednoznacznie wyrażona jest wola Jacka, by wszystkie decyzje dotyczące publikacji i udzielania licencji podejmowała Ala, a wszelkie zyski z tego tytułu dzielone były na trzy równe części (między Alę i dzieci Jacka). Treść paragrafu trzeciego nie wymaga przecież żadnej interpretacji - to, co napisałem powyżej wyrażone jest tam przecież explicite.

Przeczytałem powyższe zdanie Krzysztofa Nowaka. Szanuję fakt, że taki pogląd można reprezentować. Ale, wobec faktu, że KN swoją opinię sformułował publicznie podając się - w jednym z poprzednich postów - za osobę upoważnioną do zajmowania stanowiska w sprawach ostatniej woli JK, oraz wobec faktu, że rzeczona opinia może wprowadzać potencjalnych czytelników w błąd , skontaktowaliśmy telefonicznie się z prawnikiem wymienionym w testamencie - również ja osobiście z nim rozmawiałem. Konkulzją rozmowy było między innymi zamówienie u niego, oraz osoby przez niego wskazanej - specjalisty od prawa autorskiego - pisemnej opinii dotyczącej ostatniej woli JK.
W tej chwili wysyłamy mail z prośbą o sformułowanie takiej pisemnej opinii. Sądzimy, ze otrzymamy odpowiedź w ciągu najbliższego tygodnia. Opinia ta posłuży do wyjaśniania ewentualnych nieporozumień związanych z tematem, o którym tutaj dyskutujemy. Będzie ona także pomocna w sytuacjach, kiedy którykolwiek ze spadkobierców chciałby wykraczać poza zakres przysługujących mu kompetencji.


- Przemek - 04-18-2008

Paweł Konopacki napisał(a):Ale, wobec faktu, że KN swoją opinię sformułował publicznie podając się - w jednym z poprzednich postów - za osobę upoważnioną do zajmowania stanowiska w sprawach ostatniej woli JK

Mi się wydawało, że był upoważniony do cytowania testamentu?

No sprawdziłem i faktycznie, Luter pisze, że jest upoważniony do zacytowania fragmentów testamentu. Jeżeli wyraża opinię, to chyba na takiej samej zasadzie jak ja...


- Niktważny - 04-18-2008

Luter napisał(a):W efekcie praktyka jest taka, że na projekt wyrazić muszą zgodę wszyscy spadkobiercy, choć sprzeczne jest to z zapisem w testamencie.
Luter napisał(a):Przecież w testamencie jasno i jednoznacznie wyrażona jest wola Jacka, by wszystkie decyzje dotyczące publikacji i udzielania licencji podejmowała Ala
Otóż właśnie! Różnica między interpretacjami K. Nowakai osób z nim związanych (także chodzi tu o p. Alicję) i naszymi dotyczy w zasadniczej mierze tego, kto ma prawo udzielać licencji. Naszym zdaniem - i nie tylko naszym - licencji MUSI udzielić każdy, z wymienionych w testamencie spadkobierców autorskich praw majątkowych. Zapis dający p. Alicji upoważnienie do podejmowania decyzji o dalszych ewentualnych wydawnictwach nie ma tu nic do rzeczy. Ów zapis jest jedynie wyrazem pewnej woli, czy też życzenia JK. Nie odbiera on (ów zapis) jednak prawa pozostałym spadkobiercom do dysponowania odziedziczonymi prawami (autorskimi majątkowymi). A zakres tych praw wchodzi TAKŻE udzielanie licencji. W praktyce udzielenie licencji jest równoznaczne z wyrażeniem zgody na warunki, jakm podlegać będzie realizacja danego projektu.
Luter napisał(a):powołani wyżej spadkobiercy". Znów mamy powiedziane explicite, że na trzy części mają być dzielone przychody,
Nie tylko przychody. Także pozostałe prawa majątkowe, czyli TAKŻE autorskie prawa majątkowe. Posiadanie przez trzech spadkobierców w równych częsciach autorskich praw majątkowych równa się z prawem do udzielania przez rzeczonych spadkobierców licencji, podpisywania umów itp. Wydawnictwa mają OBOWIĄZEK respektować tą wolę JK. To nie jest jakaś dobra wola, czy też asekuranckie postępowanie wynikające z chęci uniknięcia nieprzyjemności sądowych itp. To jest absolutny obowiązek.

[ Dodano: 18 Kwiecień 2008, 17:36 ]
Przemek napisał(a):Jeżeli wyraża opinię, to chyba na takiej samej zasadzie jak ja...
Ok, w takim razie przepraszam za nadinterpretację.
Nie zmienia to faktu, ze Luter jest n tym forum i w ogóle w środowisku - czemu dał wyraż choćby dauri - postrzegany, jako autorytet, osoba, z której opinią nalezy się liczyć. To sprawia, że zdanie przezeń wypowiedziane może być postrzegane, jako obowiązująca wykładnia zapisów testamentowych. Datego też wydaje się nam konieczne rozwianie wszelkich wątpliwości związanych z zapisami zawartymi w ostatniej woli JK.
Podobnie, jak w przypadku spraw związanych z podpisywaniem umów z Muzą i MetalMind, będziemy się starali także w tej kwestii o wszystkim informać publicznie - tak, ażeby nikt nie miał wątpliwości, jak się sprawy mają.


- Przemek - 04-18-2008

Paweł Konopacki napisał(a):Posiadanie przez trzech spadkobierców w równych częsciach autorskich praw majątkowych równa się z prawem do udzielania przez rzeczonych spadkobierców licencji, podpisywania umów itp.
Kurde Pawle, ale z testamentu wynika jednoznacznie że autorskie prawa majątkowe nie są podzielone na trzy równe części. Z paragrafu trzeciego jasno wynika, że pani Delgas ma przydzielone większe prawa - prawa do decyzji jakby nie było strategicznych. I właśnie dlatego:
Paweł Konopacki napisał(a):Wydawnictwa mają OBOWIĄZEK respektować tą wolę JK.
Paweł Konopacki napisał(a):Ów zapis jest jedynie wyrazem pewnej woli, czy też życzenia JK.
Mi się wydaje, że ów zapis może podpadać pod art. 982 kc, a wówczas to nie jest wyraz pewnej woli JK.


- Niktważny - 04-18-2008

Przemek napisał(a):Z paragrafu trzeciego jasno wynika, że pani Delgas ma przydzielone większe prawa - prawa do decyzji jakby nie było strategicznych.
Przemku, poczejamy do sofrmułowania tej opinii, o której pisałem, ok?
Moim - i nie tylko moim - zdaniem,zapis, na który się powołujesz daje tylko teoretycznie większe prawa p. Alicji. W rzeczywistości jest właściwie martwy. Dlaczego jest w znacznej mierze martwy - pisałem juz kilka razy. Generalnie dlatego, że ów zapis nie daje p. Alicji większościowego udziału w dziedziczeniu autorskich praw majątkowych. Te prawa - a znim także udzielanie licencji, podpisywanie umów itp - przysługują każdemu spadkobiercy w równej części. P. Alicja może podejmować decyzje O przyszłych publikacjach, ale nie może udzielać licencji ZA, czy w imieniu pozostałych spadkobierców - właścicieli autorskich praw majątkowych.
Zapis, o którym wspominasz, zapis cytowany tutaj kilka razy daje w znacznej mierze jedynie pozorne prerogatywy jednemu ze spadkobierców.
Sądzę, że nie ma sensu międlić tego tematu kolejny raz. Poczekajmy na opinię prawników.


- Luter - 04-19-2008

Paweł Konopacki napisał(a):Poczekajmy na opinię prawników.
Pawle, czy Ty nie widzisz śmieszności tego co piszesz? Czy naprawdę nie rozumiesz, że:

Po pierwsze - prawników - specjalistów od prawa autorskiego popierających interpretację wyrażoną przeze mnie znalazłem już dawno. Nie mam też najmniejszych wątpliwości, że i Ty z łatwością znajdziesz prawników, którzy poprą Twoją interpretację. Zatem nie trzeba czekać tygodnia, by wiedzieć, że będziemy mieli remis w argumentacji "na prawników".
Ileż to razy choćby w ciągu ostatniego roku słyszeliśmy całkowicie sprzeczne opinie wybitnych profesorów prawa w kwestiach dotyczących interpretacji ustaw, zgodności z konstytucją itp? Naprawdę sądzisz, że da się uzyskać proste rozstrzygnięcie za pomocą zapytania prawników? Nie wierzę.

Po drugie - nawet gdyby na ten temat wypowiedziało się całe gremium niezależnych prawników, to ich opinia pozostanie przecież tylko opinią. Jedynym organem upoważnionym do rozstrzygnięcia tej kwestii jest sąd. Czy naprawdę o tym nie wiesz? Już pomijam to, że jesteś studentem historii, ale WOS w liceum to chyba miałeś?

Po trzecie - w wolnym kraju nawet z wyrokiem można się nie zgadzać. Owszem, prawomocny wyrok sądu jest wiążący i trzeba go respektować, ale przecież wolno mieć inne zdanie. Zatem nawet gdyby taki wyrok zapadł, to my tu, na forum, dalej będziemy mogli się spierać, bo zawsze można będzie uważać, że wyrok jest niesprawiedliwy.

Czy Ty tego wszystkiego nie rozumiesz?
Kiedyś udawało Ci się czasem mnie zdenerwować. Dziś potrafisz mnie już tylko rozśmieszyć.

[ Dodano: 19 Kwiecień 2008, 03:14 ]
Paweł Konopacki napisał(a):KN swoją opinię sformułował publicznie podając się - w jednym z poprzednich postów - za osobę upoważnioną do zajmowania stanowiska w sprawach ostatniej woli JK
Oto dowód, że czytasz nie to, co jest napisane, a to co chcesz przeczytać. Z Tobą się nie da rozmawiać, Pawle.
Dla porządku powtórzę, że napisałem coś dokładnie przeciwnego. Cytuję:
Luter napisał(a):Przecież ja nie jestem osobą kompetentną do rozstrzygania zapisów prawnych.
oraz:
Luter napisał(a):No ale to wszystko nie ma znaczenia, a moje zdanie już chyba najmniej ma do rzeczy. Liczy się opisana przeze mnie wyżej praktyka wydawców, a w razie gdyby kiedyś doszło do pata - wyrok sądu w ewentualnym procesie.
Napisałem natomiast, że jestem upoważniony do zacytowania fragmentów testamentu. Wybacz, Pawle, ale mieszanie tych dwóch rzeczy świadczy o tym, że albo nie rozumiesz co czytasz albo cynicznie i kłamliwie przeinaczasz niemal wszystko co czytasz. Tak czy inaczej - zgroza.


- berseis13 - 04-19-2008

Uważam, że dalsze dyskusje nie mają sensu, dopóki sprawa nie zostanie ostatecznie wyjaśniona przez mądrzejszych od nas wszystkich. Powiem krótko: Jeżeli wydawnictwa chcą uniknąć nieprzyjemnych konsekwencji, także finansowych, niech nie próbują wydawać czegokolwiek bez zgody wszystkich spadkobierców.

Pozdrawiam


- Niktważny - 04-19-2008

Luter napisał(a):specjalistów od prawa autorskiego popierających interpretację wyrażoną przeze mnie znalazłem już dawno
To świetnie! Big Grin
Luter napisał(a):to ich opinia pozostanie przecież tylko opinią. Jedynym organem upoważnionym do rozstrzygnięcia tej kwestii jest sąd.
Luter napisał(a):Nie mam też najmniejszych wątpliwości, że i Ty z łatwością znajdziesz prawników, którzy poprą Twoją interpretację.
Lutrze, spokojnie. Opinia jest tylko opinią, wykładnia tylko wykładnią, ale jednak lepiej, żeby się w tej kwestii wypowiedział prawnik aniżeli jakiś Luter czy Konop, nie? Lepiej też, ażeby opinia dobrego prawnika była podstawą dalszej dyskusji, aniżeli opinia moja, czy Twoja. W następnych postach będziesz już polemizował z tą opinią - mam nadzieję na odpowiednim merytorycznym poziomie.

Lutrze, kiedy piszesz, że ostateczną instancją rozstrzygającą tego typu sprawy jest sąd oraz, że do wyroku sądu wszyscy mają rację, nawet ci, którzy kłamią, to przypominasz mi typowego oskarżonego o łapówkarstwo, który broni się argumentem, że dopóki go nie skażą za korupcję, to właściwie trzeba mówić, że łapówki nie wziął.
Luter napisał(a):Oto dowód, że czytasz nie to, co jest napisane, a to co chcesz przeczytać.
Lutrze, już przeprosiłem wcześniej za nadinterpretację. Uspokój się więc.
Luter napisał(a):Owszem, prawomocny wyrok sądu jest wiążący i trzeba go respektować, ale przecież wolno mieć inne zdanie.
Jasne! Wolno mieć zdanie, ze ziemia jest płaska. Można to powtarzać nawet wbrew oczywistym faktom czy dowodom. Można też, jak Moczulski, po trzech skazujących go wyrokach, nadal głośno mówić, że nie miał nic z UB wspólnego. Krótko mówiąc, reprezentujesz nie od dziś pogląd, że jeśli fakty przeczą Twoim przekonaniom, to tym gorzej dla faktów.
Luter napisał(a):dalej będziemy mogli się spierać, bo zawsze można będzie uważać, że wyrok jest niesprawiedliwy.
Lutrze, nie wątpię, że będziesz się spierał, ze 2 + 2 to 5. To w Twoim stylu.

Pozdrawiam Cię, Krzysztofie i sądzę, że najlepiej by było zawiesić rzeczoną dyskusję do chwili, aż pojawią się nowe merytoryczne argumenty.


- Kuba Mędrzycki - 04-19-2008

Paweł Konopacki napisał(a):
Luter napisał(a):dalej będziemy mogli się spierać, bo zawsze można będzie uważać, że wyrok jest niesprawiedliwy.
Lutrze, nie wątpię, że będziesz się spierał, ze 2 + 2 to 5.
A mi to się się widzi, że to raczej Twoja Pawle specjalność.


- Niktważny - 04-19-2008

Kuba Mędrzycki napisał(a):A mi to się się widzi, że to raczej Twoja Pawle specjalność.
Ok. Przyjąlem to Kubo do wiadomości. A teraz proponuję poczekać do chwili, aż prawnicy zaczną udowadniać, czy 2+2 do 5, czy też może jednak 4.


- Simon - 04-19-2008

Cytat:Przepraszam, nie mogłem się już tym razem powstrzymać.
Też się nie mogłem powstrzymać i postawiłem Konopowi browara. Big Grin


- Przemek - 04-19-2008

Paweł Konopacki napisał(a):A teraz proponuję poczekać do chwili, aż prawnicy zaczną udowadniać, czy 2+2 do 5, czy też może jednak 4.
Prawnik postara się udowodnić wszystko za co mu klient zapłaci Smile)))


- Luter - 04-19-2008

Paweł Konopacki napisał(a):Lutrze, kiedy piszesz, że ostateczną instancją rozstrzygającą tego typu sprawy jest sąd
Czyżbyś uważał inaczej?
Paweł Konopacki napisał(a):oraz, że do wyroku sądu wszyscy mają rację, nawet ci, którzy kłamią
Przecież ja tak nie piszę! Ty na przykład bardzo rzadko masz rację.
Paweł Konopacki napisał(a):Jasne! Wolno mieć zdanie, ze ziemia jest płaska. Można to powtarzać nawet wbrew oczywistym faktom czy dowodom.
Ależ tak! Przecież to właśnie Ty jesteś najlepszym tego przykładem. Gdyby nie można było przeczyć oczywistym faktom Twoja obecność na tym forum straciłaby rację bytu.


- dauri - 04-19-2008

Luter napisał(a):A tego właśnie nie rozumiem. Dlaczego moje zdanie jest dla Ciebie ważne? Przecież ja nie jestem osobą kompetentną do rozstrzygania zapisów prawnych. Wszystko co wyżej napisałem jest moim zdaniem najzupełniej oczywiste dla każdego, kto choć raz widział testament Jacka na oczy.
Dzięki Lutrze za odpowiedź. Twoje zdanie jest dla mnie ważne nie jako zdanie osoby kompetentnej do rozstrzygania zapisów prawnych, tylko osoby mającej na forum duży autorytet, z powodu niekwestionowanej wiedzy o Patronie Strony i Jego twórczości. Sądzę, że dla wielu użytkowników jesteś również - w pewnym sensie - autorytetem moralnym, z czego korzystasz np. wypowiadając się w kwestii uczciwości poczynań innych użytkowników.

A pytanie zadałem, gdyż intrygowało mnie, z jakiego powodu oskarżyłeś Pacię o "torpedowanie" wydania DVD z koncertami JK:
Luter napisał(a):Szkoda, że tyle zaangażowania nie włożyła w troskę o DVD z koncertami JK, które gotowe czekają na wydanie, a torpeduje ich wydanie nie kto inny jak Pacia. Nie miała czasu podpisać zgody na wydanie (zajęta promowaniem DVD z Bydgoszczy?).
Myślałem wówczas, na podstawie Twojego powyższego wpisu, że Twoim zdaniem zgoda Paci na wydanie tych płyt jest niezbędna. Ale jak się okazało - myliłem się. Od samego chyba początku uważałeś, że zgoda Paci nie jest do wydania tych płyt potrzebna (co więcej - uważasz to za oczywiste), a pomimo to nie zawahałeś się zasugerować wbrew swojemu przekonaniu, że zgoda Paci jest niezbędna, a jej brak oznacza torpedowanie tej inicjatywy. Jeżeli nie, to na czym miałoby polegać Pacine torpedowanie wydania DVD i do czego wydawca miałby potrzebować zgodę Paci, która nie jest uprawniona (Twoim zdaniem) do wyrażania zgody w tej sprawie?


- Niktważny - 04-19-2008

dauri napisał(a):Od samego chyba początku uważałeś, że zgoda Paci nie jest do wydania tych płyt potrzebna (co więcej - uważasz to za oczywiste), a pomimo to nie zawahałeś się zasugerować wbrew swojemu przekonaniu, że zgoda Paci jest niezbędna, a jej brak oznacza torpedowanie tej inicjatywy. Jeżeli nie, to na czym miałoby polegać Pacine torpedowanie wydania DVD i do czego wydawca miałby potrzebować zgodę Paci, która nie jest uprawniona (Twoim zdaniem) do wyrażania zgody w tej sprawie?
Brawo!
Znakomicie ująłeś, Dauri, niekonsekwencję Lutra. Jeśli faktycznie jest tak, że Luter od początku wiedział, iż zgoda Paci nie jest konieczna, to jego pierwszy post z tego wątku jest tylko i wyłącznie jeszcze jedną próbą publicznego szkodzenia córce Patrona strony.
Poza tym skoro to wszystko o czym pisze Luter jest takie oczywiste, to czemu KN lub osoby upoważnione nie uświadamiają o faktycznym stanie rzeczy wydawnictw? O ile prościej byłoby wyjaśnić naiwnym prawnikom Muzy czy Metal Mind, że na żadną zgode czekać nie musieli. Po co było rok tkwić w zawieszeniu? Skoro wszystko jest to takie oczywiste i jednoznaczne, jak pisze Luter, to czemu do tej pory czekano na zupełnie niepotrzebną do niczego zgodę Paci? Może Luter lub osoby upoważnione celowo nie uświadamiały pracowników wydawnictw? Jeśli tak, to po co? Czyżby po to, aby blokować i torpedować? Big Grin

Chociaż osobiście uważam, że jednak KN doskonale sobie zdaje sprawę, jak rzeczywiście wygląda sytuacja z udzielaniem licencji, zgód itp. Świetnie wie, że te zgody nie są uznaniowe, czy też wydawnictwa nie proszą o nie z grzeczności, czy chęci zapewnienia sobie świętego spokoju. Luter - i stąd jego pierwszy post - zdaje sobie sprawę, że testament nakłada na wydawnictwa obowiązek każdorazowego pytania o zgodę wszystkich spadkobierców. Ten pierwszy post miał być próbą wywarcia nacisku na Patrycję. I w sumie to sie Lutrowi udało. Szkoda tylko, że zrobił to w tak parszywy sposób.

Najbardziej w tym wszystkim bawi mnie nieugięta postawa niektórych użytkowników. Ani dotychczasowa praktyka, ani zapisy testamentowe nie są w stanie ich przekonać. Opinia nie byle jakiego prawnika też ich zapewne nie przekona. Trudno. Nie zmieni to przecież faktów.
Przemek napisał(a):Prawnik postara się udowodnić wszystko za co mu klient zapłaci Smile) ))
Widzisz, akurat ten prawnik nie chce zapłaty.

Swoja drogą, zabawne, że jeszcze żadnej opinii nie przeczytałeś, a już deprecjonujesz jej wartość.
Ja bym jednak proponował zaczekać z tego typu ryzykownymi sądami jakie prezentujesz.
Sama opinia powinna być gotowa w ciągu tygodnia. Jak tylko ją otrzymamy,poinformujemy o tym fakcie. Nie będzie ona od razu do wglądu każdego zainteresowanego, ale zapewniam, że taki wgląd będzie możliwy - jak sądzę w ciągu 2-3 tygodni.
Inna sprawa, że z chęcią przeczytam wykładnię przeczącą temu co na temat zapisów testamentowych pisałem. Jeśli Luter lub ktokolwiek inny taką opinię posiada, niech ją ujawni. Poczytamy i my Wink