epizod 2 z cyklu: przestępcza Warszawa wg rosy - Wersja do druku +- Forum o Jacku Kaczmarskim (https://kaczmarski.art.pl/forum) +-- Dział: Różności (https://kaczmarski.art.pl/forum/forumdisplay.php?fid=6) +--- Dział: Hyde Park (https://kaczmarski.art.pl/forum/forumdisplay.php?fid=26) +--- Wątek: epizod 2 z cyklu: przestępcza Warszawa wg rosy (/showthread.php?tid=5684) |
epizod 2 z cyklu: przestępcza Warszawa wg rosy - rosa - 02-11-2008 Nie minął miesiąc odkąd złapali aniołka, który próbował zadźgać moją mamusie, a ja dziś znów składałam zeznania na policji. Tym razem zostałam okradziona przez pana Adama Orła. W przerwie między zajęciami, w szkole tańca, późnym wieczorem, pojawił sie pewien dziwny osobnik. Rosa z koleżanką paliły w pewnym oddaleniu, miały na oku recepcję, ale torebka rosy nie znajdowała się w polu widzenia. Osobnik z daleka wypytał o jakieś lokale do wynajęcia, po czym się oddalił. Po dwóch minutach pojawił sie drugi osobnik, lekko wstawiony. Ten szukał agencji fotograficznej, po czym obudziło się w nim wielkie zainteresowanie zajęciami z tańca. Kiedy rosa chciała pójść do recepcji po grafik, osobnik zaczął opowiadać przejmującą historię swojej matki, która uciekła przed ojczymem na koniec świata i o żalu swojego serca, bo nie widzieli się od 5 lat. Później rozmawiali o filmach Tarantino i kompleksach osobnika. Osobnik stwierdził, ze wstydzi się swojego ciała i nie uprawiał seksu od 2,5 roku, mimo iż miał na palcu obrączkę ślubną. Następnie spisał informacje o kursach, przedstawił się jako Adam Orzeł i na dowód tego, ze nie tylko Rosa ma charakterystyczne nazwisko, pokazał swój dowód osobisty. Później z daleka zawołał go jakiś kolega, pan Adam Orzeł pospiesznie sie pożegnał i wyszedł. Śmiały się z niego z minutę, do momentu w którym Rosa zauważyła brak swojego telefonu. Panowie policjanci dobrze znają Pana Orła, bo fakt, że nie wyjął mi kasy z portfela uznali za akcję "nie w jego stylu". W ten sposób straciłam telefon, jak będę miała nowy, to dam znać. Jestem frajerem- Wasza rosa bieszczadzka - Zbrozło - 02-11-2008 Na twoim miejscu wyciągnąłbym dubeltówe i zapolowałbym na niego . W końcu tytuł: "Łowczyni" do czegoś zobowiązuje : - Tomek - 02-11-2008 Ja jak mam ochotę na przestępczość, to się szwendam wieczorem po Bałutach... Ostatnio trafiłem na prawdziwą burdę z nożami, ale żyję, chociaż nos się lekko sfatygował Sprawę uznałem za sukces, bo miałem ze sobą laptopa, circa tysiąc gotówką i różne ciekawe akcesoria- wszystko to mam nadal; panowie policjanci, których wezwałem celem uwiarygodnienia roszczeń ubezpieczeniowych, stwierdzili, że diabli wiedzą, kto mógł urządzać tego typu rozrywki na ich terenie; a to było dobrych kilkunastu wojów... - dauri - 02-11-2008 Zbrozło napisał(a):zapolowałbym na niegoa nie nasłał znajomych Kozaków? :o rosa napisał(a):Rosa z koleżanką paliły w pewnym oddaleniu rosa napisał(a):Rosa zauważyła brak swojego telefonuStąd morał: rzucić palenie! - partycja - 02-11-2008 Też miałam przygodę. Nic mi nie ukradli, nie pobili, ale i tak było ciekawie. Wracaliśmy z balu karnawałowego. Ja w stroju pirata, mój towarzysz w stroju Wolfganga Amadeusza Mozarta. Nuciliśmy sobie całą drogę PIOSENKĘ O MOZARCIE, z naciskiem na zwrotkę "symfonię g-moll każdy na pamięć zna turu tut turutu turu turu...". Pierwsza stacja naszej drogi krzyżowej to monopolowy na rogu Filipa i Długiej. Weszliśmy kulturalnie, zapominając na chwilę o tym, że ja mam małpę na ramieniu, a Wolfgang śmieszne włosy i białe rajstopy, zapytaliśmy o wodę mineralną i tabletki przeciwbólowe. Pan dres z kamienną twarzą podał towar i w tym momencie z jego telefonu komórkowego wydobyła się melodia turu tut turutu turu turu. My zaczęliśmy się ordynarnie śmiać, a pan dres nie zrozumiał dowcipu... KONIEC Ps. Może zrozumiał, ale śmiał się z tego w duchu. Kurcze, nie lubię oceniać. - dauri - 02-11-2008 partycja napisał(a):Może zrozumiał, ale śmiał się z tego w duchu.Nie mógł zrozumieć, bo symfonia g-moll w kanonicznym wykonaniu idzie "turu tut turu tut turu turu..." a nie "turu tut turutu turu turu...". Na przyszłość polecam Marsz Turecki: "tagdaga dam, tagadaga dam, tagadaga dagadaga dagadaga dam..." - Zeratul - 02-12-2008 A ja właśnie wróciłem z Wawy i żadna przestępczość mnie nie spotkała... Przekonałem się za to, że niedzielny wieczór w Stolycy łatwiej kupić wódkę niż chleb Pozdrawiam Zeratul - pkosela - 02-12-2008 Zeratul napisał(a):Przekonałem się za to, że niedzielny wieczór w Stolycy łatwiej kupić wódkę niż chlebI tak rodzą się plotki o tych, co to przyjeżdżają do stolicy, aby zarobić na kieliszek chleba... :rotfl: - Zeratul - 02-12-2008 pkosela napisał(a):Ty to się w ogóle nie odzywaj - wiesz dlaczego...Zeratul napisał(a):Przekonałem się za to, że niedzielny wieczór w Stolycy łatwiej kupić wódkę niż chlebI tak rodzą się plotki o tych, co to przyjeżdżają do stolicy, aby zarobić na kieliszek chleba... :rotfl: Pozdrawiam Zeratul P.S. Przy okazji chciałbym jeszcze raz podziękować tmach za czas poświęcony na łażenie z nami po mieście *-`- - partycja - 02-12-2008 dauri napisał(a):Nie mógł zrozumieć, bo symfonia g-moll w kanonicznym wykonaniu idzie "turu tut turu tut turu turu..." a nie "turu tut turutu turu turu...".Ech, taka ze mnie muzyczka :rumieniec: - Kuba Mędrzycki - 02-12-2008 partycja napisał(a):mój towarzysz w stroju Wolfganga Amadeusza MozartaSwoją droga, jestem ciekaw czy Twój towarzysz, sam wymyślił sobie takie przebranie. - partycja - 02-12-2008 Kuba Mędrzycki napisał(a):Swoją droga, jestem ciekaw czy Twój towarzysz, sam wymyślił sobie takie przebranie.Zaspokoję Twoją ciekawość. Sam. Pozdrawiam Pat - Kuba Mędrzycki - 02-12-2008 partycja napisał(a):'Mężczyzna to jednak wie jak się przypodobać kobiecie'.Kuba Mędrzycki napisał(a):Swoją droga, jestem ciekaw czy Twój towarzysz, sam wymyślił sobie takie przebranie.Zaspokoję Twoją ciekawość. Sam. - Niktważny - 02-12-2008 Zeratul napisał(a):A ja właśnie wróciłem z Wawy i żadna przestępczość mnie nie spotkała...W Stolycy nic nie powinno dziwić. W zeszły czwartek, w okolicach godziny 18:00 przejechanie od ul. Krakowskiej na Żoliborz zajęło mi około 1godz. i 30 minut. To prawie dokładnie tyle, ile przejechanie z Rawy Mazowieckiej do ul. Krakowskiej (około 70km). Tzn,. te 70 km jedzie si krócej. A z Krakowskiej na Żoliborz pieszo przeszedłbym szybciej (co raczej z Rawy do Wawy by się w tym samym czasie nie udało. - Elzbieta - 02-12-2008 Paweł Konopacki napisał(a):1godz. i 30 minut. To prawie dokładnie tyle, ile przejechanie z Rawy Mazowieckiej do ul. Krakowskiej (około 70km).To Ty jakimis polnymi drogami jezdzisz? Co do przestepstw -za kazdym razem, gdy jestem w Polsce i chce byc gdzies do pozna, slysze ' ty nie wiesz co sie u nas dzieje' i jesli dziecko nie moze mnie samochodem zabrac, niemalze zabrania mi sie wychodzenia ( . Podobnie bylo w Holandii -szef tamtejszej filii nie pozwolil mi isc ulica z laptopem! Poszlam i nic sie nie stalo. A co do Warszawy- czytalam , ze jest tam wiecej samochodow niz w Hamburgu, a ulice gorsze. Nic wiec dziewnego.. Kuba Mędrzycki napisał(a):'Mężczyzna to jednak wie jak się przypodobać kobiecie'W przebraniu Mozarta? :rotfl: Chyba wolalabym kogos przystojniejszego.No ale nie dla mnie sie przebral, wiec OK. - pkosela - 02-12-2008 Czy nazywanie Warszawy "stolycą" jest pejoratywne, czy tylko kiedyś czytaliście Wiecha? - tmach - 02-12-2008 Zeratul napisał(a):Przy okazji chciałbym jeszcze raz podziękować tmach za czas poświęcony na łażenie z nami po mieście *-`-Cała przyjemność w łażeniu z Wami po mieście po mojej stronie. I jak miło było usłyszeć z Twoich ust, żebyśmy wolniej szły . - Niktważny - 02-12-2008 Elzbieta napisał(a):To Ty jakimis polnymi drogami jezdzisz?Z Rawy do Warszawy (do tablic z nazwą miejscowości) jedzie się mniej więcej godzinę i dziesięć minut, czasem trochę dłużej, bo po drodze jest kilka skrzyżowań ze światłami. Jedzie się około 70 min - o ile oczywiście chce się zaoszczędzić na mandatach. Dlatego napisałem "PRAWIE dokładnie tyle". [ Dodano: 12 Luty 2008, 18:34 ] pkosela napisał(a):Czy nazywanie Warszawy "stolycą" jest pejoratywne, czy tylko kiedyś czytaliście Wiecha?No, takie "ly" to wielu Warszawiaków wymawia. A właściwie Warszawiacy i okolica. Pamiętam, ze przemier Myller też mówił z tym,jakby miękkim, "ly". I chyba stąd, z tego miękkiego "ky" się wzięła "Stolyca". Ja - Elzbieta - 02-12-2008 Paweł Konopacki napisał(a):Jedzie się około 70 minSkojarzylam Twoj post z 'Bocznymi drogami' Chmielewskiej i mnie troche rozbawilo. Zreszta dlatego byl e - Tomek - 02-12-2008 Elzbieta napisał(a):Poszlam i nic sie nie stalo.Przeważnie nic się nie dzieje, ale czasem coś się dzieje... Mój romans z Łodzią ma tyle lat, co i ja i w tym czasie poważniejszy problem miałem 3 razy. Tzn.- niesprowokowany, bo zdarzyło się parę razy, że trzeba było przystąpić do mordobicia z pobudek honorowych :wredny: - pkosela - 02-12-2008 Paweł Konopacki napisał(a):No, takie "ly" to wielu Warszawiaków wymawia. A właściwie Warszawiacy i okolica. Pamiętam, ze przemier Myller też mówił z tym,jakby miękkim, "ly".A mi - warszawiakowi nienajlepiej się to kojarzy. Podobnie jak "warszawka". Ale skoro nic w tym złego... tmach napisał(a):I jak miło było usłyszeć z Twoich ust, żebyśmy wolniej szły .Nie wierzę! :rotfl: - Tomek - 02-12-2008 pkosela napisał(a):A mi - warszawiakowi nienajlepiej się to kojarzy. Podobnie jak "warszawka"A "stodoła"? - Kuba Mędrzycki - 02-12-2008 Elzbieta napisał(a):Ano właśnie. Patka wie o co chodzi, więc koniec OT. Póki co...Kuba Mędrzycki napisał(a):'Mężczyzna to jednak wie jak się przypodobać kobiecie'W przebraniu Mozarta? :rotfl: Chyba wolalabym kogos przystojniejszego.No ale nie dla mnie sie przebral [ Dodano: 12 Luty 2008, 20:23 ] Paweł Konopacki napisał(a):W Stolycy nic nie powinno dziwić. W zeszły czwartek, w okolicach godziny 18:00 przejechanie od ul. Krakowskiej na Żoliborz zajęło mi około 1godz. i 30 minut. No cóż, Warszawa to światowe miasto! A tak dla ścisłości - w samej Warszawie nie ma ulicy Krakowskiej, jest za to Aleja Krakowska. Przepraszam, ale te szczegóły to takie moje zboczenie na punkcie tego wspaniałego miasta. - jodynka - 02-12-2008 dla statystyk: mnie też "stolyca" kojarzy się pejoratywnie i lekko prześmiewczo i w takim kontekście wypowiadam tak to słowo. - Kazia:) - 02-12-2008 jodynka napisał(a):dla statystyk: mnie też "stolyca" kojarzy się pejoratywnie i lekko prześmiewczodla statystyk: mnie też "stolyca" kojarzy się pejoratywnie i lekko prześmiewczo, dlatego nie używam tego słowa. P.S. Czytałam Wiecha i bardzo mi się podobał - Tomek - 02-12-2008 Jak już ktoś zbiera statystyki: mnie "stolyca" kojarzy się lekko prześmiewczo, dlatego używam tego słowa. Zamiennie ze "stolnicą". - Niktważny - 02-12-2008 Kuba Mędrzycki napisał(a):No cóż, Warszawa to światowe miasto!"Światowe życie, szum i gwar ferią neonów błyszczy mleczny bar porcję leniwych a'la fourchette I syty i szczęśliwy czuję się..." w Net Kuba Mędrzycki napisał(a):A tak dla ścisłości - w samej Warszawie nie ma ulicy Krakowskiej, jest za to Aleja Krakowska.Jak zwał tak zwał. Dziury takie same. Kuba Mędrzycki napisał(a):Przepraszam, ale te szczegóły to takie moje zboczenie na punkcie tego wspaniałego miasta.lokalny patriotyzm? Bo Ty chyba nie jesteś rodowitym Warszawiakiem, mylę się? pkosela napisał(a):Podobnie jak "warszawka".No, ale przecież istnieje coś takiego, jak "warszawka". "Warszawka" to jest towarzystwo zwycięzców wyścigu szczurów składające się głównie z elementu napływowego, któremu oto zaczęło bardzo zależeć, aby nie wyróżniać się z tłumu pędzącego po ulicach "światowego miasta". Ze światowym miastem Warszawa ma tyle wspólnego, że po kilkudziesięciu latach wyryto w nim, nadludzkim wysiłkiem jedną nitkę metra.No i korki - korki faktycznie na światowym poziomie. Poza tym, grajdoł jak większość Polskich miast (mam tu na myśli także Łódź). Z tym, że w Łodzi chociaż kamienice oryginalne a nie odbudowane kosztem Wrocławia Natomiast Dworzec Centralny, dziury na Puławskiej, MarcPol pod pałacem Kultury w którym obcoskórzy przybysze z Bliskiego Wschodu sprzedają podróbki Adidasów jak przed dziesięcioma laty - to tylko skromniutka lista wizytówek, które naszą kochaną Stolycę lokują bliżej syberyjskiej tajgi aniżeli światowego miasta. - pkosela - 02-12-2008 Tomek napisał(a):A "stodoła"?Jest w Warszawie, przy Batorego. Chociaż "premierę" miała przy E. Plater. [ Dodano: 12 Luty 2008, 22:05 ] Kazia:) napisał(a):P.S. Czytałam Wiecha i bardzo mi się podobałNie wiadomo, czy to Wiech wzorował się na gwarze, czy raczej gwara wzorowała się na Wechu. Spory trwają i co jakiś czas odżywają... [ Dodano: 12 Luty 2008, 22:06 ] Paweł Konopacki napisał(a):"Światowe życie, szum i gwarA ja na to: Alejami wycackany szedł se jakiś gość Facjata niby owszem, może być, Nagle potknął się o kamień rycząc „O psiakość ! Jak oni mogą w tej Warszawie żyć !" I ciut nie zalała mnie zła krew, Więc go na perłowo w tenże śpiew: Nie bądź za cwany w Unrę odziany, To może mieć dla ciebie skutek opłakany. Nie masz cwaniaka nad warszawiaka, Który by mógł go wziąć pod bajer lub pod pić. Możesz mnie chamem zwać, możesz mi w mordę dać Lecz od stolicy wont, bo krew się będzie lać,. Wiec znakiem tego, nie bądź lebiegą Który by mógł go wziąć pod bajer lub pod pic. - Zeratul - 02-12-2008 pkosela napisał(a):Mogłeś byćtmach napisał(a):I jak miło było usłyszeć z Twoich ust, żebyśmy wolniej szły .Nie wierzę! :rotfl: Już nie pamiętam kontekstu - zdaje się, że chciałem się rozejrzeć chwilkę i spokojnie pogadać Pozdrawiam Zeratul - gosiafar - 02-12-2008 Zeratul napisał(a):A ja właśnie wróciłem z Wawy i żadna przestępczość mnie nie spotkała...A mnie wręcz przeciwnie do przestępczości! Skręcam sobie grzecznie na skwerek, mijam samochód Straży Miejskiej, która to straż - w ilości 2 sztuki - dyskutuje z innymi dwoma sztukami. Sprawa mnie nie interesowała, idę pod ulubione drzewo i palę papierosa. Po chwili podjeżdża S.M. Samochód się zatrzymuje, otwiera się okno... "Dzień dobry! - Dzień dobry! - odpowiadam. - Co pani tu robi? - Stoję i palę papierosa - odpowiadam. - A może pani na kogoś czeka? (Tu już miałam powiedzieć o księciu na białym koniu, ale udało mi sie powstrzymać... :rotfl: ) - Nie - odpowiadam! - A nie boi się pani? - Nie! - Mieszka pani gdzieś tutaj? - Tak! (Tu gest mało precyzyjny, omijający dawną Pollenę i zajezdnię autobusową!) - I nie czeka pani na nikogo? Bo wygląda, jakby pani na kogoś czekała! - Nie, nie czekam! - I nie boi się pani? (ten temat jeszcze kilka razy!) - A może pani stoi "na czujce"! - Nie - odpowiadam, myśląc po pierwsze, że stoję raczej na ziemi, a po drugie, że gdyby nawet - musiała bym być skończonym kretynem mijając swobodnie samochód Straży Miejskiej i ustawić się na takiej "pozycji" nie uprzedzając o tym ewentualnych wspólników. :rotfl: Takie zdarzenie było by możliwe u mnie tylko w godzinę po przebudzeniu, o czym wtajemniczeni na forum wiedzą... Wszystkie pytania padają jeszcze raz, grzecznie i z uśmiechem odpowiadam tak samo, jednocześnie zdając sobie sprawę z tego, że nie mam przy sobie dokumentów, które od Skarżyska tkwią w plecaku... Wreszcie postanowiłam ja zadać pytania! Przeszłam do ataku, a co! :rotfl: Grzecznie pytam: pilnujecie państwo dawnej Polleny? Bo widziałam, że tam różni tacy wchodzą? - A którędy? - Po kratach! - A co tam kraść? - Nie wiem, nie byłam! - No, to dziękujemy, do widzenia! - Do widzenia... Potem byłam na tym skwerku znowu, stałam grzecznie pod drzewkiem, ulicą znowu przejechał samochód Straży Miejskiej... Potem usłyszałam przeraźliwy gwizd... Przy trzeciej bytności w tym miejscu, miałam wrażenie, że jedzie za mną samochód, nieoznakowany... Policja czy bandyci? - zastanawiałam się! Ale przy pierwszym sklepie, do którego weszłam - zrezygnował... :rotfl: A dziś, wchodząc ze sklepu do "mojej" bramy - znów spotkałam samochód S.M. z tymi samymi funkcjonariuszami... Chyba przejdę do Kronik Praskiej Policji, albo czegoś takiego! Ciekawe, czy mieli chociaż "ukrytą kamerę"... :rotfl: |