Dzieci Hioba - album - Wersja do druku +- Forum o Jacku Kaczmarskim (https://kaczmarski.art.pl/forum) +-- Dział: Jacek Kaczmarski (https://kaczmarski.art.pl/forum/forumdisplay.php?fid=3) +--- Dział: Poezja (https://kaczmarski.art.pl/forum/forumdisplay.php?fid=10) +--- Wątek: Dzieci Hioba - album (/showthread.php?tid=2778) |
Dzieci Hioba - album - piotrek - 05-26-2006 Zainspirowany różnymi opiniami, np.: KN. w wątku <!-- m --><a class=postlink" href="http://www.kaczmarski.art.pl/forum/viewtopic.php?t=856">http://www.kaczmarski.art.pl/forum/viewtopic.php?t=856</a><!-- m -->' napisał(a):Natomiast Mistrz dystansował się od nazywania programami nawet takich rozdziałów jak Krzyk czy Kosmopolak, nie mówiąc już o Dzieciach Hioba i Głupim Jasiu. Gdybyśmy nie znali tej opinii, to do głowy by nam nie przyszło coś podobnego. No bo w przypadku Krzyku czy Kosmopolaka mamy do czynienia ze spójnością tematyczną i chronologiczną...i tymi z wątku A może by tak...nowy dział? ośmielam się wkleić tu tekst, który parę miesięcy temu napisałem na zupełnie innym forum. (Przez to niektóre sformułowania na tym forum mogą wydać się banalne albo oczywiste.) Tekst ten traktuje o albumie "Dzieci Hioba" jako o całości. Płyta niejednorodna. Zaczyna się od opisu aktualnych wydarzeń z roku 1989. Później są podróże Guliwera. Następnie Sienkiewiczowska Trylogia. A na koniec utwory, które powstawały wcześniej i bardziej nawiązują do płyt z początku lat 80. Ale w tej niejednorodności jest motyw przewodni. Bohaterzy tej płyty – symboliczne dzieci Hioba, to bohaterzy z dalszych planów. To osoby, które nie są podmiotami historii, lecz przedmiotami. To osoby, które nie kształtują historii, lecz które jej ulegają. Dotyczy to nawet Kleopatry, która jest królową potężnego państwa, ale której panowanie przypadło na okres ekspansji państwa jeszcze potężniejszego... Dotyczy to nawet Kmicica, który nie jest biernym obserwatorem zdarzeń, tylko ich czynnym uczestnikiem, ale i tak jego działania są tylko drobnymi zawirowaniami zależnymi od głównego nurtu. "Pięć głosów z kraju" to pięć różnych postaw wobec stanu przejściowego. Jeszcze nie wiadomo, jak się potoczy historia. Radzieckie wojska jeszcze stacjonują. Kumple w sejmie i w senacie to może być chwilowe zwycięstwo. Na razie jest tak, że niektórym się nie chce żyć ("Lament"), inni patrzą na wszystko ze swoistym przychylnym rozbawieniem ("Pochwała"), inni zauważają, zagrożenia tkwiące w samym narodzie ("Modlitwa"), niektórzy wykorzystują szansę i emigrują ("Protest"), a inni wycofują się ("Bieszczady"). Te pięć piosenek początkowo najbardziej wpada w ucho, ale niestety szybko się zużywa. "Bieszczady" stają się ograną piosenką ogniskową, "Pochwała" i "Protest" tracą świeżość i aktualność, jeszcze trochę przejmuje "Lament", a najwięcej sensu zachowuje "Modlitwa". W tej piosence JK pokazuje swoje oblicze (mimo że ze względu na religijno-osobisty charakter nie może być on dosłownie podmiotem lirycznym) "barda Solidarności", który jest odległy od narodowych samozachwytów. Pokazuje, że Polacy sami sobie gotują – jeśli nie zgubę, to przynajmniej bagno. To jeszcze rozwinie się na "Głupim Jasiu"... Minicykl "Podróże Guliwera" pokazuje prawdę o człowieku poprzez zderzenie go ze światami utopijnymi. "Houyhnhnm" mógłbym zacytować cały, bo cały jest "the best momentem"... Najczęściej chyba cytuję (choćby w myślach) "motto człowieka-jahuza" – co potrafię, to uczynię. Motto to przyświeca wszak całemu postępowi ludzkości z jego dobrymi i koszmarnymi konsekwencjami... Czasem żartobliwie mawiam głupio jest żyć wśród mądrych ludzi – to znowu cytat z "Laputy". Nie znam Swifta w oryginale (tylko co niektóre ekranizacje), ale jego streszczenie przez JK uważam za bardzo wartościowe. Potem pojawia się "Ci wszyscy ludzie". Kawałek, którego zdecydowanie nie doceniam. Zresztą – całej płyty nie doceniam tak, jak na to zasługuje... Nie wiem, czemu... Jakiś defekt wrażliwości... Następnie jeszcze mniejszy minicykl – Trylogia. Przepiękne rozprawienie się z Sienkiewiczowskim mitem westernu. W "Panie Podbipięcie" jest zderzenie "naszych" i "obcych". To, co robią nasi, jest dobre – to, co robią obcy, jest złe. Zwłaszcza, gdy nasi robią to samo, co obcy i odwrotnie. Jeden z best momentów – ironiczne: krew ta jest tak miła Bogu. Przebojowy "Pan Kmicic" – gdzie wyeksponowany jest oportunizm tytułowej postaci – Wróg prywatny - wróg ojczyzny,/ Niespodzianka, jakże miła, i to, że historia inaczej ocenia zbrodnie w imię celów wyższych niż zbrodnie prywatne, mimo że ich natura jest taka sama - co genialnie oddaje refren, który się nie zmienia, mimo "cudownej odmiany" bohatera. No i "Pan Wołodyjowski". Kolejna piosenka, której nie doceniam. Do nieba jest najbliżej z Polski. Te trzy piosenki zmuszają do przemyślenia hasła "Bóg, Honor, Ojczyzna"... Najwięcej wycierania sobie gęby Bogiem jest w "Panie Podbipięcie", najwięcej ojczyzną w "Panu Kmicicu", a najwięcej do przemyślenia na temat honoru w "Panie Wołodyjowskim". Wygnanie z Raju – piosenka z "Raju" w nowszej aranżacji. Dosyć krytyczne spojrzenie na stosunki damsko-męskie z rzekomym usprawiedliwieniem postawy będę bił cię, będę krzywdził bez przyczyny ... Ale i dostrzeżenie miłości. I tego, że pełnia człowieczeństwa kosztuje dużo. Dla niektórych zbyt dużo... Kołysanka Kleopatry – od paru dni muszę ją wykluczyć z grona niedocenianych. Jej forma muzyczna mnie zawsze nużyła. Ale ostatnio przestaje, przytłoczona tekstem. Best moment – Patrz Kleopatro, jak wolno podpełza śmierć twoja/ Po gładkim ramieniu, po szyi, w której krew biegnie/ Szybko, jak armie bez ojczyzny i bez wodza... "Sara" – tu kolejny przykład postaci, która jest przedmiotem historii wykuwanej przez innych i próba odnalezienia własnego sensu w tej historii. Czy jestem ciałem, czy wyborem?/ Ogniem, czy źródłem ognia – żarem?/ Igraszką losu, czy motorem?/ Czy jestem Sarą, czy gram Sarę? "Odnosimy się..." jest swoistą ironią. Kaczmarski to erudyta, który jak mało który współczesny poeta odwołuje się do tradycji kulturalnej, a tutaj drwi z ciągłego powoływania się na słowa wieszczów - Czyżbyśmy byli upadkiem -/ I bronić się własnym słowem/ Nie mieli - ni sił, ni prawa? A echo zderzenia historii osoby i historii ogółu jest we frazie - ł z y narodowe,/ Co łez naszych są - r y m e m. Po czym odwrócenie perspektywy i przyznanie się do osadzenia w tradycji europejskiej, czyli "Światło". W niektórych wersjach tego albumu pojawia się "Japońska rycina", która też eksponuje aspekt tradycji. No i na koniec tytułowe "Dzieci Hioba". Dramatyzm osób, które nie są kimś, lecz czymś. Są kolejnym dobrem, wręcz dobrem materialnym, które jest odbierane postaci pierwszoplanowej. W historii Hioba jego dzieci są traktowane jak przedmioty, jak coś, co się daje, odbiera, a po zniszczeniu, odda się nowy model. Tymczasem przedmioty te są osobami ludzkimi. Nowy model, nawet jeżeli zadowoli postać pierwszoplanową (cóż, świat starotestamentowy ma odmienne realia, niż nasz), i inne zadośćuczynienia, choćby z największą nawiązką, dla pozbawionych życia pierwszych dzieci Hioba są żadnym pocieszeniem, są bez znaczenia. I ich los jest metaforą losu wielu innych ludzi. Także ludzi żyjących na zakręcie historii w roku 1989. Tych, którzy przeżyli powstanie, byli na UB, a rok 1989 zastali już na progu wyczerpania i tych, którzy mieli wtedy właśnie szansę na nogi stanąć pracą rąk. I tych, którym los przeznaczył życie w czasach Sienkiewiczowskich. I innych, bo każdy człowiek jest wrzucony w jakąś większą historię, choćby nie tak spektakularną. - Nowhere Woman - 05-28-2006 Więc może ja też się podzielę opinią ) Pięć głosów - Bieszczady bez kontekstu historycznego i bez myślenia nad nimi w kontekście pozostalych utworów nieco się trywializują, ale urzekają stale. Nie zgadzam się namoniast z opinią odnośnie "Protestu". Zawsze, kiedy słyszę początek: Cytat:Nie ja niszczyłem krajnieodmiennie rozumiem go w kontekście współczesnym (brzmi niemal jak dewiza anarchistów). Z Guliwera ulubionej piosenki generalnie nie mam. Motywy z 'Houyhnhnm" o Jahusach uważam za genialne wręcz, bo szalenie ironiczne. Z Trylogii najbardziej cenię chyba "Pana Podbipiętę" za rozprawę z "dobrym Polakiem walczącym ze złym Kozakiem". Zwłaszcza metaforę o Rzeczypospolitej - złowrogiej potwory, która musi "wspierać się na trupach wrogów". Dylematy Sary są chyba moimi ulubionymi z dylematów postaci w piosenkach JK. |