![]() |
Historia lalki - Wersja do druku +- Forum o Jacku Kaczmarskim (https://kaczmarski.art.pl/forum) +-- Dział: Różności (https://kaczmarski.art.pl/forum/forumdisplay.php?fid=6) +--- Dział: Własna twórczość (https://kaczmarski.art.pl/forum/forumdisplay.php?fid=24) +---- Dział: Wiersze (https://kaczmarski.art.pl/forum/forumdisplay.php?fid=37) +---- Wątek: Historia lalki (/showthread.php?tid=2093) |
Historia lalki - Szymon - 01-10-2006 Historia lalki I dzień nie był długi ani kroki krótkie przekleństwo czerwone i celne kiedy porcelanowa lalka przedmiot przecież nieważny uderzyła o beton i rozbiła się w tysiące ostrych kawałków młody człowiek o nieokreślonym kolorze oczu (z daleka trudno rozpoznać) pozbierał je niecierpliwie do plastikowej torby i odszedł w nie swoją stronę parę pozostało na pastwę psów i przede wszystkim ludzi bez historii których przodkowie wedle wszelkiego prawdopodobieństwa nie byli nikim innym jak tylko kolejnym etapem w nudnej i opieszałej ewolucji II był rok tysiąc dziewięćset trzeci i świat już trzeci rok uparcie się nie kończył co spowodowało masowe samobójstwa wśród zagorzałych dekadentów jakby chcieli przyspieszyć (po co? na co?) kres święta pachniały choinką (w zasadzie to nic nadzwyczajnego – przystrojone bombkami o wyszukanych kształtach i ogniem drzewo) a ojciec wielki nieobecny przybył jakby zmęczony witany przez dzieci jak zwiastun dobrej nowiny dzieci z natury są materialistami Helenka z warkoczykiem co się tak ślicznie kołysał a potem zwisał na deszczu bezwładnie nasiąknięty smutkiem wtedy Helenka jeszcze nie widziała deszczu tylko ze zdziwieniem odkrywała ojca bez szabli przy boku z ogromnymi wąsami mówił coś przecież mniejsza o to co o tym jak to być grzecznym i uśmiechał się przy tym do matki do choinki unosił się zapach wina cygar wody kolońskiej Helenka dostała lalkę z porcelany miała kolor skóry tak że pewnie ze skóry się robi porcelanę (Chińczycy) a włosy miała niby to takie jak Helenka w kolorze kasztanów i mokrej ziemi a jednak złociste jak otwarte powieki III Helenka była jeszcze bardzo młoda tak młoda że nie wiedziała nawet że wino odurza mężczyźni nie zawsze są jedynie dekoracją w mundurach ułańskich względnie pomarszczonych maskach starych wujków co się śmieją tak głośno że nikt ich nie słyszy nie wiedziała że potrafią do siebie strzelać z niepohamowaną zazdrością (czy nie o to który ma dłuższe wąsy lepiej jeździ konno?) nie wiedziała że dopuszczą do tego żeby każdy kolor zamienił się w czerwień a ludzie niewinni ludzie musieli biec do wozów pociągów kościołów o ile nie zostały spalone nie wiedziała że stara ślepa babcia spłonie w opuszczonym domu i będzie myślała że to sam Pan Bóg daje jej znak nie wiedziała że lalkę włożyła do walizki jej młodsza siostra (parę miesięcy później zgasła na jakąś bezimienną chorobę) wiedziała że się boi że matka i siostra są obok że jest głodna a cisza zagłusza wszystkie uczucia - kiedy po tej Odysei okazało się że nie można wrócić na Itakę strzeżoną pilnie przez druty zasieki i dzikich ludzi w mundurach z gwiazdą tak wszechobecna jak nigdy była cisza torów i strachu kiedy wjechaliśmy na nową stację w nowym mieście życiu już bez mojej siostry z mamą (była tak chora że biedaczka żyła tylko siłą woli) musiałam zakwitnąć dojrzeć w ciągu tych paru kilkunastu miesięcy przepełnionych niczym innym jak wodą która płynie wciąż tylko w tę samą stronę (jakiegoś wodospadu?) - wspominała po wielu latach IV walizka z lalką w środku paroma zmiętymi fotografiami ojca jakichś innych ludzi których nie można już rozpoznać tyle mają znaków szczególnych i wieloma równie niepotrzebnymi przedmiotami leżała na strychu w domu pani Heleny (dowiedziała się ona w końcu kilku ważnych rzeczy wyszła nawet za mąż umiała dopilnować służącej zasadzić konwalie w ogrodzie) lalka chociaż ruchoma w łokciach kolanach a oczy ma jakby nie malowane nie dorównała dzieciom żywe lalki zstąpiły na ziemię po kolei zdziwione chociaż to przecież nic niestosownego żyć matka jest zawsze ciepła i blada ojciec jest urzędnikiem Halinka była najstarsza z nich wszystkich - nad wiek dojrzała jak mówili wszyscy a w zasadzie rodzice ciocia o ile dojrzałość może być dziedziczna więc pewnego dnia dostała lalkę w odświętnej sukni z sennymi rozwartymi ustami jak gdyby nagle rozbudzoną lalka była o tyle lepsza od szmacianych o tyle doskonalsza o tyle lepiej rozumiała Halinkę że Halinka opowiadała jej o wszystkim nawet o tym że chciałaby mieć taki czerwony szalik jak mała Andzia od Stachiewiczów ale nie chcę prosić mamy mama ma tak mało czasu Halinka nad wiek dojrzała tak jak historia kiedy po jednym ciosie spadł drugi w plecy zgarbione pochylone trzeba było znowu uciekać uciekać w zimno wiatr chaos los jeśli istnieje okazał się zbyt okrutnym władcą a tyrani nie giną zwykle śmiercią naturalną zamiast ciepłej kołdry w walizce w tajemnicy znalazła się lalka rozbudzona już na dobre i mocno przestraszona upokorzona kiedy Helena dawała złoty zegarek żołnierzowi z karabinem na sznurku żeby żyć Halinka czuła się jak przestępczyni chociaż kiedyś to nie było nic złego - żyć - mama była ciepła i biała jak bocian kiedy odlatywaliśmy ojciec był urzędnikiem umarł na gruźlicę kości (nawet barbarzyńskie nazwy można sobie przyswoić jeśli się jest odpowiednio długo i uporczywie ćwiczonym) V tak dużo już o tym pisano wspominano obejrzano wystaw zdjęć krzyży i zniszczonych twarzy że nie wypada chyba więcej Halince na przymusowych robotach wypadły wszystkie włosy zęby w czasie tyfusu a lalka została trwale okaleczona w jakimś pociągu tłoku brudzie straciła koniuszki trzech czterech palców VI po latach w mieszkaniu w jakimś mieście dla powtórnie wygnanych lalka czekała cierpliwie schowana głęboko w drewnianej skrzynce pomiędzy ubraniami aż koleżanki Uli wyjdą przestaną się bawić w dom w sklep szmacianymi celuloidowymi porcelano-podobnymi lalkami (córka Haliny urodziła się w łódce na spokojnej brudnej mętnej wodzie która została po przepłynięciu wodospadu) Ula nie pokaże koleżankom dziwacznej i staromodnej jak siwe włosy babci jej wspomnienia lalki z obtłuczonymi palcami chociaż kiedyś przeglądając stare papiery notatniki znalazła wiersz Haliny z marca roku czterdziestego trzeciego kończył się tak I teraz jak dawniej kocham ciebie jeszcze A nawet jak kiedyś - przytulę, popieszczę Jesteś kochanym członkiem mej rodziny Choć tyś tylko lalka - trochę szkła i gliny kiedy Ula była sama uwalniała lalkę ze skrzynki i długo czule przepraszała VII stulecia mają to do siebie że lubią się kończyć tym razem obeszło się bez nadmiernej dekadencji świat był na to zbyt dobrze wychowany żeby nakłaniać do powszechnego zepsucia i zmiana daty przeszła właściwie bez większego echa wyłączając może parę zabaw zbyt hucznych żeby można je było opisać dni nie są już takie długie jak kiedyś kroki nie są takie wyważone dostojne tylko przekleństwa pozostają celne i dlatego kiedy lalka którą na aukcji można było sprzedać za zawrotną sumę rozbiła się młody człowiek syn Uli którego oczu nie było widać zaklął pozbierał niecierpliwie potłuczone kawałki i odszedł ale nawet dla niego to było ważne godne przekleństwa godne chociaż to tylko lalka trochę szkła i gliny z przyklejonymi sztucznymi włosami i historią w rozwartych błękitnych oczach które rozprysły się w tysiące ostrych odłamków 22.11.2003 |