04-28-2005, 06:02 PM
Płyniemy statkiem w naszych żyć rejsie
Nie każdy znalazł siedzące miejsce
Czasami w wodę któryś z nas wpada
Lecz kół ratunkowych ta łódź nie posiada
Pokład się kiwa w lewo i w prawo
Po lewej słońce zachodzi krwawo
Po prawej gęsta noc gromy rodzi
I Chrystus z batogiem po wodzie przechodzi
Po środku statku wątły klub woła
Z nami kurs prosty chodźcie tu do nas
Z morską chorobą trudno ich słuchać
Idziemy na burty by leku poszukać
Zmiana bosmana, ster w inne ręce
Czasem jest z prądem pod prąd zaś częściej
Kapitan promom puszcza rakiety
Nie w prośbie o pomoc lecz dla etykiety
A nam przed dziobem świecą się skały
Trzeba ocalić ten rejs wspaniały
Załoga kłóci się dokąd dalej
Więc chyba zginiemy strzaskani o skałę
Wiele okrętów jest gdzieś tam z przodu
Za nami takie co giną z głodu
Nasz statek to nie żaden liniowiec
Lecz stary przez wichry rzucany żaglowiec
Nie każdy znalazł siedzące miejsce
Czasami w wodę któryś z nas wpada
Lecz kół ratunkowych ta łódź nie posiada
Pokład się kiwa w lewo i w prawo
Po lewej słońce zachodzi krwawo
Po prawej gęsta noc gromy rodzi
I Chrystus z batogiem po wodzie przechodzi
Po środku statku wątły klub woła
Z nami kurs prosty chodźcie tu do nas
Z morską chorobą trudno ich słuchać
Idziemy na burty by leku poszukać
Zmiana bosmana, ster w inne ręce
Czasem jest z prądem pod prąd zaś częściej
Kapitan promom puszcza rakiety
Nie w prośbie o pomoc lecz dla etykiety
A nam przed dziobem świecą się skały
Trzeba ocalić ten rejs wspaniały
Załoga kłóci się dokąd dalej
Więc chyba zginiemy strzaskani o skałę
Wiele okrętów jest gdzieś tam z przodu
Za nami takie co giną z głodu
Nasz statek to nie żaden liniowiec
Lecz stary przez wichry rzucany żaglowiec