Na początku stwierdzę-jestem owładnięty obsesją na punkcie Jacka Kaczmarskiego. Słucham go non-stop od 20 lat i uważam go za największego poetę w historii Polski.
Oddałbym go za wszystkich innych poetów, wziętych razemm osobny czy jakkoliwiek inaczej.
W ostatnim dwudziestoleciu nie było dnia bym nie słuchał jego utworów.
Po prostu go uwielbiam.
Jednakowoż dostrzegam też pewne wady w jego poezji-pierwsza i najważniejsza-WYLICZANKI.
Jest kilka-kilkanaście utworów-wyliczanek. Stworzonych wedle szkieletu-wyliczanie, refren, wyliczanie itd. Np. Niech, Między nami, Narody-możnaby i jeszcze kilka inhych. To najsłabsza strona Jacka.
Straram sie dokładnie zliczyć ile jest tych utworów.
Druga i ostatnia rzecz jaka mnie denerwuje u Jacka-powtórzenia. Nie wiem czy to ma jakąś lteracką nazwę-a mianowicie -jakiś wers, niejednokrotnie doskonały, Jacek powtarza kilka razy. To jest bardzo częste np.,,Tylko żurawia krzyk trwogi na ranem, tylko żurawia krzyk trwogi na ranm, tylko żurawia krzyk trwogi nad ranem, tylko żurawia krzyk trwogi nad ranem..."
Nie wiem czy Jacek zdawał sobie sprawę, iż taki zabieg psuje nieraz cały utwór.
Dany utwór jest czasami rewalcyjny ale psują go powtórzenia.
To są dwie rzeczy które drażnią mnie u Jacka-wyliczanki i powtórzenia.
Na około 600 utworów-za złe uważam około 10-20, poza wyliczankami to jeszcze,, X",, Obława 4",,,Kariera Nikodema Dyzmy". Za najgorszy utwór Jacka uważam,,Balladę pozytywną".
Jestem słaby z matematyki-ale wychodzi mniej więcej tak-95 procent utworów Jacka kocham miłością abolutną, około 3 procent ma słabe strony i około 1 procenta nie lubię.
To doskonała średnia-nie ma drugiego zespołu czy wykonawcy z taką średnią u mnie.
Chciałbym zaprosić państwa do dyskusji-czego nie lubicie w utworach Jacka?
Pozdrawiam.
Bragiel napisał(a):Jednakowoż dostrzegam też pewne wady w jego poezji-pierwsza i najważniejsza-WYLICZANKI.
Jest kilka-kilkanaście utworów-wyliczanek. Stworzonych wedle szkieletu-wyliczanie, refren, wyliczanie itd. Np. Niech, Między nami, Narody-możnaby i jeszcze kilka inhych. To najsłabsza strona Jacka.
Absolutnie się nie zgadzam.
Tzn. nie zgadzam się ze stwierdzeniem, iż to NAJSŁABSZA STRONA JACKA.
Bo, że Cię to drażni - ok.
Bragiel napisał(a):Nie wiem czy Jacek zdawał sobie sprawę, iż taki zabieg psuje nieraz cały utwór.
Dany utwór jest czasami rewalcyjny ale psują go powtórzenia.
Z tym również się nie zgadzam. Psują cały utwór?!
Bragiel napisał(a):Za najgorszy utwór Jacka uważam,,Balladę pozytywną".
Uuuaaa.... Przyznam, że zaskoczon jestem wielce.
Ja natomiast - tak na szybko, bez dokładnych analiz - uważam za bardzo słabą "Wędrówkę z cieniem".
Bragiel napisał(a):Chciałbym zaprosić państwa do dyskusji-czego nie lubicie w utworach Jacka?
Oczywiście, są takie utwory które lubi się bardziej i takie, których się słucha mniej.
Ja np. nie lubię grupy utworów, do których muzyka powstawała na przysłowiowym kolanie, np. utwory z kwadransów, kiedy trzeba było szybko przygotować utwór do audycji.
Mocne!!!
O gustach jednak nie pownno się dyskutować...
lc napisał(a):Mocne!!!
O gustach jednak nie pownno się dyskutować...
Wtedy w ogóle nie moglibyśmy rozmawiać o sztuce.
Wszak w sztuce wszystko jest kwestią gustu.
Wydaję mi sie jednak, iż możemy z czysto literackiego punktu widzenie zdesubiektywizować pewne konstrukcje literackie-mam tu na myśli wyliczanki czy powtórzenia i nie jest to kwestia gustu. Obiektywnie-jest kilka bądź kilkanaście utworów zbudowanych na tym samym szkielecie, różni je tylko to co Jacek w nich wylicza. I to jest słabe literacko.
Simon napisał(a):Bragiel napisał(a):Jednakowoż dostrzegam też pewne wady w jego poezji-pierwsza i najważniejsza-WYLICZANKI.
Jest kilka-kilkanaście utworów-wyliczanek. Stworzonych wedle szkieletu-wyliczanie, refren, wyliczanie itd. Np. Niech, Między nami, Narody-możnaby i jeszcze kilka inhych. To najsłabsza strona Jacka.
Absolutnie się nie zgadzam.
Tzn. nie zgadzam się ze stwierdzeniem, iż to NAJSŁABSZA STRONA JACKA.
Bo, że Cię to drażni - ok.
Bragiel napisał(a):Nie wiem czy Jacek zdawał sobie sprawę, iż taki zabieg psuje nieraz cały utwór.
Dany utwór jest czasami rewalcyjny ale psują go powtórzenia.
Z tym również się nie zgadzam. Psują cały utwór?!
Bragiel napisał(a):Za najgorszy utwór Jacka uważam,,Balladę pozytywną".
Uuuaaa.... Przyznam, że zaskoczon jestem wielce.
Ja natomiast - tak na szybko, bez dokładnych analiz - uważam za bardzo słabą "Wędrówkę z cieniem".
Bragiel napisał(a):Chciałbym zaprosić państwa do dyskusji-czego nie lubicie w utworach Jacka?
Oczywiście, są takie utwory które lubi się bardziej i takie, których się słucha mniej.
Ja np. nie lubię grupy utworów, do których muzyka powstawała na przysłowiowym kolanie, np. utwory z kwadransów, kiedy trzeba było szybko przygotować utwór do audycji.
Ja osobiście uwielbiam ,,Wędrówkę z cieniem"-jest to jeden z pierwszych utworów Jacka, jest taki pięknomłodzieńczy.
Również nie zgadzam się z Tobą, gdyż znając historię poszczególnych utworów, gdzie i w jakich okolicznościach powstały, mogę stwierdzić, że np. ,,Młodych Nemców sen", napisany na ramie pociągowego łożka, jest dla mnie rewelacyjny, a pisana kilka lat,,Korespondencja klasowa" trochę mnie drażni.
Aczkolwiek to oczywiście osobnicza kwestia.
Tym niemniej gdybyśmy przyjęli założenie, że nie można dyskutować o gustach, zubożylibyśmy się bardzo-dlatego uważam, że warto o tym podyskutować.
Oczywiście jest to poniekąd szukanie dziury w całym, tym niemniej myślę, że warto o tym pomówić i uważam, że Jacek na pewno byłby zainteresowany konstruktywną krytyką niektórych utworów.
Moja lista utwórów których nie lubię to, jak wspomniałem, 10-20 na 600-nie będe wszystkich wymieniał ale jeszcze przypomiałem sobie utwór o pochwie i ,,Narody" -jest na youtubie taki koncert z Paryża, bodaj rok 1988-absolutnie genialny a ,,Narody" trochę go psują-taka rymowanka-wyliczanka pośród ,,Rublowa" czy ,,Ofiary".
Ciekaw jestem czego inni fani Jacka w nim nie lubią?
Pozdrawiam.
Bragiel napisał(a):uwielbiam ,,Wędrówkę z cieniem"-jest to jeden z pierwszych utworów Jacka, jest taki pięknomłodzieńczy.
Owszem jest i wczesny, i pięknomłodzieńczy, to oczywizm.
Ale jest literacko słabiutki, a w treści infantylny.
Bragiel napisał(a):Również nie zgadzam się z Tobą, gdyż znając historię poszczególnych utworów, gdzie i w jakich okolicznościach powstały,
No, ale to już jest zupełnie inna kwestia.
Albo rozmawiamy o wartości literackiej, albo o okolicznościach powstania.
Zresztą sam Jacek uznał szereg tekstów za, nazwijmy to - nieudane, i nie weszły one w skład antologii.
Simon napisał(a):Bragiel napisał(a):uwielbiam ,,Wędrówkę z cieniem"-jest to jeden z pierwszych utworów Jacka, jest taki pięknomłodzieńczy.
Owszem jest i wczesny, i pięknomłodzieńczy, to oczywizm.
Ale jest literacko słabiutki, a w treści infantylny.
Bragiel napisał(a):Również nie zgadzam się z Tobą, gdyż znając historię poszczególnych utworów, gdzie i w jakich okolicznościach powstały,
No, ale to już jest zupełnie inna kwestia.
Albo rozmawiamy o wartości literackiej, albo o okolicznościach powstania.
Zresztą sam Jacek uznał szereg tekstów za, nazwijmy to - nieudane, i nie weszły one w skład antologii.
Osobiście bałbym się określenia ,,infantylizm". Jest taki utwór,, Martwa natura"-leży na stole cytryna, ryba i ciasto. I tyle.
Gdy porównamy to do rewolucji, obalaniu monarchii, przewrotów etc-to niby nic. A jednak coś.
Utwór jest rewalcyjny, mistyczny-a traktuje o stole z cytryną. Moim zdaniem jest lepszy np.od ,,Jałty". Bo co jest naprawdę banalne i infantylne-czy reweolucje i barykady czy stół z cytryną?
Pozdrawiam.
Chyba się nie rozumiemy :)
"Martwa natura" jest kapitalnym utworem.
Ale opozycje typu "jest lepsza od `Jałty`" są pozbawione sensu.
Po prostu nie da się tak wartościować.
Mnie ostatnio "przeszkadza" dwa razy rym woli-Karmanioli i ciągle wielbienie wiatru, który wieje w Parafrazie.
Ale to zależy w czyim wykonaniu :P
Mnie natomiast najbardziej w tej twróczości przeszkadza fakt, że juz nic nie zostanie napisane.
Bragiel napisał(a):jakiś wers, niejednokrotnie doskonały, Jacek powtarza kilka razy. To jest bardzo częste np.,,Tylko żurawia krzyk trwogi na ranem, tylko żurawia krzyk trwogi na ranm, tylko żurawia krzyk trwogi nad ranem, tylko żurawia krzyk trwogi nad ranem..."
A ten właśnie wers jest dla mnie - zwłaszcza ostatnio - czymś więcej, aniżeli tylko fragmentem piosenki. Co ja mówię, czymś więcej, to jest maksyma, credo. A ponieważ to jest maksyma i credo, mógłbym ów wers słyszeć setki tysięcy razy.
Niktważny napisał(a):Mnie natomiast najbardziej w tej twróczości przeszkadza fakt, że juz nic nie zostanie napisane.
Wczesny Coelho :)
W takim razie, skoro już dyskutujemy o gustach...
to
proponuję nie mówić co jest u JK słabe, infantylne itp. bo to jest/był Artysta tej miary, że nie nam takie kwestie rozstrzygać - piszmy lepiej co się nam podoba bardziej a co mniej.
Poza tym, uprzejmie zwracam uwagę, że inaczej pisze się wiersz a inaczej tekst piosenki który sie opatruje melodią i dodaje do tego - własne, jak w przypadku JK - wykonanie. Dlatego rozpatrywanie kwestii powtórzeń w piosence należy rozumieć daleko szerzej niż tylko w kontekście budowy samego tekstu. Pomijam już kwestie, że niektore słowa lepej wyglądaja gdy są czytane, inne zaś lepiej brzmią - dlatego też w zależności czy piszemy wiersz do czytania czy tekst piosenki - inaczej skladamy zdania.
Co do melodii JK, bo ten wątek się tu pojawił, to posiadaja one moim zdaniem jedną niezwykle istotna właściwość. Niezależnie czy bardziej wyszukane czy mniej - są zawsze idealnie dopasowane do tekstu i bardzo logicznie ułożone. Dlatego nawet te melodie niby robione na kolanie sa też doskonałe. Bo JK układał muzyke nie tylko uchem ale przede wszystkim mózgiem.
A co mnie denerwuje w tekstach Jacka?
To, że nigdy w zyciu nie bedę w stanie napisać tak dobrego tekstu jak Jego "najsłabszy".
Niestety.
I zazdrość mnie od lat skręca, choć z wiekiem na szczeście coraz słabsza...
lc napisał(a):W takim razie, skoro już dyskutujemy o gustach...
to
proponuję nie mówić co jest u JK słabe, infantylne itp. bo to jest/był Artysta tej miary, że nie nam takie kwestie rozstrzygać - piszmy lepiej co się nam podoba bardziej a co mniej.
Poza tym, uprzejmie zwracam uwagę, że inaczej pisze się wiersz a inaczej tekst piosenki który sie opatruje melodią i dodaje do tego - własne, jak w przypadku JK - wykonanie. Dlatego rozpatrywanie kwestii powtórzeń w piosence należy rozumieć daleko szerzej niż tylko w kontekście budowy samego tekstu. Pomijam już kwestie, że niektore słowa lepej wyglądaja gdy są czytane, inne zaś lepiej brzmią - dlatego też w zależności czy piszemy wiersz do czytania czy tekst piosenki - inaczej skladamy zdania.
Co do melodii JK, bo ten wątek się tu pojawił, to posiadaja one moim zdaniem jedną niezwykle istotna właściwość. Niezależnie czy bardziej wyszukane czy mniej - są zawsze idealnie dopasowane do tekstu i bardzo logicznie ułożone. Dlatego nawet te melodie niby robione na kolanie sa też doskonałe. Bo JK układał muzyke nie tylko uchem ale przede wszystkim mózgiem.
A co mnie denerwuje w tekstach Jacka?
To, że nigdy w zyciu nie bedę w stanie napisać tak dobrego tekstu jak Jego "najsłabszy".
Niestety.
I zazdrość mnie od lat skręca, choć z wiekiem na szczeście coraz słabsza...
Moim zdaniem, jeżeli to rzeczywiście Ty, to jesteś osobą która najbardziej zbliżyła się do poziomu Jacka. Chociaż oczywiście ideologicznie Twój światopogląd dalece odbiega od mojego, to jednak gdybym miał wskazać kogoś kto współcześnie mógłby dzierżyć schedę Jacka, wskazałbym w Twoim kierunku.
Natomiast co do Jacka melodii-tutaj praktycznie nie ma żadnych zastrzeżeń-praktycznie wszystkie mi odpowiadają; jedne mniej inne więcej ale nie ma melodii którą uważałbym za słabą. Natomiast kilkanaście tekstów Jacka cenie sobię nisko, zresztą podobnie jak Jacek miał kilkanaście tekstów których nie lubił i które po latach uznał za słabe.
Ale oczywiście Jacek był geniuszem-tylko nie będę powtarzał tego w kólko bo to przecież jest oczywiste.
Pozdrawiam.
Bragiel napisał(a):Jednakowoż dostrzegam też pewne wady w jego poezji-pierwsza i najważniejsza-WYLICZANKI.
Jest kilka-kilkanaście utworów-wyliczanek. Stworzonych wedle szkieletu-wyliczanie, refren, wyliczanie itd. Np. Niech, Między nami, Narody-możnaby i jeszcze kilka inhych. To najsłabsza strona Jacka.
Straram sie dokładnie zliczyć ile jest tych utworów.
A cóż w tym słabego, że kilka utworów to "wyliczanki"? Jeżeli słabość tych utworów oceniasz na podstawie budowy według pewnego schematu, to są to raczej marne podstawy do oceny. To nie budowa wymusiła treść tych utworów, ale treść spowodowała, że mają bo muszą mieć taką, a nie inna budowę. Zresztą określenie tego jako "wyliczania" jest sporym uproszczeniem, lepiej się zastanów dlaczego jest to tak zbudowane, jaki jest przekaz, czy faktycznie można by było to napisać w inny sposób i czy siła przekazu nie ucierpiałaby przez to.
Druga sprawa. Pisanie, że to najsłabsza strona Jacka jest kompletnie absurdalne. Owszem, gdyby na takim schemacie oparł jakąś znaczną część swych utworów, to można by zaryzykować taką ogólną ocenę, ale nie w sytuacji, gdy jakiś mały procent jego twórczości można określić jako "wyliczanki" (zresztą dość szeroko rozumiane). Określenie tego jako najsłabszej strony Jacka jest nieuprawnione nawet, gdy się jest zagorzałym przeciwnikiem takich utworów. Zwłaszcza, że te "wyliczanki" są często w twórczości Jacka znaczącymi dziełami. Weźmy choćby wspomniane przez Ciebie "Niech", "Między nami" (która to piosenka jest zresztą tytułową piosenką całego programu), a także pozornie zabawne, a w rzeczywistości dość gorzko-żartobliwe "Limeryki o narodach"...
Bragiel napisał(a):Moim zdaniem, jeżeli to rzeczywiście Ty, to jesteś osobą która najbardziej zbliżyła się do poziomu Jacka. Chociaż oczywiście ideologicznie Twój światopogląd dalece odbiega od mojego, to jednak gdybym miał wskazać kogoś kto współcześnie mógłby dzierżyć schedę Jacka, wskazałbym w Twoim kierunku.
Nie da się wskazać jednej osoby, która mogłaby "dzierżyć schedę" Jacka. Kaczmar pisał tak wszechstronnie (w sensie tematyki, stylu, ), że raczej można by wymienić szereg twórców, którzy razem mogliby próbować wypełniać, czy raczej łatać lukę po Kaczmarze, ale nie byłoby to "dzierżenie schedy" zwłaszcza, że i sami nie chcieli by być łatą po kimś. Na pewno nie ma takiej jednej konkretnej osoby i obawiam się, że długo nie będzie...
A ja za słabe utwory Jacka uznaję te, których... zapewne nie rozumiem. Na szczęście mam tego świadomość.
Bragielu
Niem wiem kogo miałeś na myśli ale zakładam, że masz rację.
Miło mi, że tak doceniasz,a nawet przeceniasz moją twórczość, niemniej tu poprę Przemka w stwierdzeniu, że jest cała masa artystów któży w jakimś tam wycinku nieco zblizyli się do JK ("nieco" jest i tak tu ogrmoną odległością) ale nawet zbiorowym wysiłkiem nie da się wypełnić po Nim luki.
lc napisał(a):...któży...
Masz na myśli Ducha?
Moim zdaniem ten kto nie widzi czyichś wad, nie kocha prawdziwie. To tak a propos walentynek...
Ale naszła mnie szersza refleksja-nie mamy w Polsce żadnych współczesnych lewicowych bardów.
Dlaczego mamy tylko utalentowanych pieśniarzy prawicowych, prokościelnych?
Ja, wróg Kościoła, oglądam koncerty Kołakowskiego w TV TRWAM, gdyż są po prostu bardzo dobre.
Jeżeli spojrzymy na scenę bardziej lewicową to nie praktycznie nikogo.
Pozdrawiam.
Z tym "któży" to straszna wpadka
a pomyśleć że raz nawet przeczytałem to co napisałem przed wysłaniem
PORARZKA!
Prawicowy bard Kołakowski Andrzej (bo jest też Roman tyle że nie z TRWAM) jest faktycznie doskonały!
Ale z politycznych lewicowych też są nieźli np. Daukszewicz, Wójtowicz.
Tak że interes się kręci
PS.
Od chyba dziesięciu lat planuję zagrać wspólny koncert z Andrzejem Kołakowskim ale nie wychodzi na razie. Może wreszcie TRWAM nas połączy
Na teraz i zawsze
ale nie będzie to związek partnerski tylko bardowski
lc napisał(a):Z tym "któży" to straszna wpadka
a pomyśleć że raz nawet przeczytałem to co napisałem przed wysłaniem
PORARZKA!
Prawicowy bard Kołakowski Andrzej (bo jest też Roman tyle że nie z TRWAM) jest faktycznie doskonały!
Ale z politycznych lewicowych też są nieźli np. Daukszewicz, Wójtowicz.
Tak że interes się kręci
Oj tam, oj tam. nie tak porarzka, jak "psztykać". Psztykaniem Warszawskie Bubki masowały się prawie dwa lata. A i teraz, na myśl o tamtej wpat(d)ce, niektórym twardnieje pod palcami
Niktważny napisał(a):Oj tam, oj tam. nie tak porarzka, jak "psztykać". Psztykaniem Warszawskie Bubki masowały się prawie dwa lata. A i teraz, na myśl o tamtej wpat(d)ce, niektórym twardnieje pod palcami
Ty, Pawle, jak zwykle zresztą, świetnie rozumiesz tylko to, co ci rozumieć wygodnie i za cholerę nie rozumiesz tego, czego rozumieć niewygodnie. Pozwól zatem, zdystansowany do rzeczywistości człowieku, jeszcze raz: W tamtej historii chodziło przede wszystkim o to, w jakim kontekście użyłeś pan tego osławionego słowa. Publikowanie twórczości Jacka Kaczmarskiego nazwać "wypsztykiwaniem się" mógł bowiem tylko umysł tak chory i wietrzący wszędzie podstęp, jak twój. W tym incydencie wyszła cała ta twoja konopacko-plebejska chytrość, taka przebiegłość gościa, który trzy lata się zastanawiał, czy udostępnić jedno nagranie. Mnie, który wówczas żyłem tym, że dzieją się rzeczy historyczne, że przynajmniej po śmierci Jacek został na rynku wydawniczym doceniony, szczególnie mierziło to zderzenie - tu wydajemy boks za boksem, a ten, że to nieroztropne, bo się "wypsztykujemy". Żenada po prostu. Tym właśnie się, jak to ująłeś, masowałem i nadal niedobrze mi się robi na samą myśl o tej twojej chamskiej przebiegłości. Użycie zaś słowa "psztykać" w tak dziwacznej ortografii dodawało kolorytu całości - powiedziałbym, że forma łeb w łeb szła z treścią. I osobą.
Pozdrawiam serdecznie,
KN.
Luter napisał(a):Żenada po prostu. Tym właśnie się, jak to ująłeś, masowałem i nadal niedobrze mi się robi na samą myśl o tej twojej chamskiej przebiegłości
Jeśli chamska przebiegłość stoi za polityką wydawniczą takich ludzi, jak Herbert, Miłosz, czy Szymborska, to ja chcę być przebiegłym chamem, plebejuszem i czym tam sobie jeszcze zechcesz. . Zdecydowanie wolałbym, aby JK wydawano z chamską przebiegłością, tzn. rozważnie, powoli, dokładnie, w sposób pod każdym względem dopracowany. Niestety wydano już wszystko, a jakości wydawnictw daleko do doskonałości.
Sam to zresztą poniekąd przyznajesz, pisząc o wydawaniu
Cytat:boks za boksem
Dokładnie tak! Taśmowa wręcz produkcja! I, pisząc o tasmowym charakterze, mam na myśli przede wszystkim jakość tych produkcji, choćby podłej jakości estetykę boksów (pierwszy wypada jeszcze najlepiej)
Szczerze mówiąc nie chce mi się dyskutować o tym, dlaczego tak się stało, bo wiele względów złożyło się na omawianą sytuację. Natomiast wierzę, że akurat Tobie towarzyszyły pobudki jak najbardziej szlachetne. Pod tym jednym względem nie można Ci zarzucić – ze swojego subiektywnego punktu widzenia kierowałeś się dobrem Twórczości. Chciałeś wydać wszystko. Było to być może także Twoim marzeniem, nadarzyła się okazja, więc realizowałeś zamysł. I dlatego w istocie nie można mieć do Ciebie specjalnych uwag.
I nawet kiedy demagogicznie nieco piszesz o „rzeczach historycznych” to jestem w stanie Ci uwierzyć, ze tak myślałeś.
Nie zmienia to jednak faktu, że w istocie wydawanie boksu za boksem, a przy okazji zawężanie publikacji do coraz bardziej specjalistycznych kolekcji dla zdeklarowanych amatorów, doprowadziło do medialnej o JK ciszy ledwie po 9 latach od śmierci. W istocie cisza ta zapadła już wcześniej, bo od dwóch lat właściwie prawie się o Kaczmarskim nie mówi w tzw. publicznym obiegu.
Kiedy tak czytam o tych „historycznych chwilach”, wydawaniu boksów, o docenieniu JK na rynku wydawniczym, jeszcze raz zastanawiam się nad sensem naszego, Lutrze, zadawnionego nieporozumienia.
Sądzę, że nie doceniałem skali i siły Twego utożsamienia się z twórczością JK i samym JK. W istocie każdy na nich (JK, twórczość, tzw. Sprawa) zamach, każdy gest przeciw nim wymierzony (rzeczywiście, lub tylko w Twoim mniemaniu), jest w gestem przeciw Tobie. Tzn. Ty to odbierasz całkowicie osobiście, a wiec rozmowa o tej twórczości, o Jacku, jest właściwie rozmową o Tobie.
Zawsze wiedziałem, że dystans do JK i jego poezji jest Ci obcy, ale nie uświadamiałem sobie, jak bardzo obcy.
Może dlatego porozumienie między nami nigdy nie będzie możliwe. Bo ja jednak JK i jego dzieło oddzielam od siebie, odwracam się od niego, zaprzeczam młodzieńczej fascynacji. Ja i ta twórczość to rozdzielne byty. A Ty tak nie masz. U Ciebie Ty i Ona (twórczość, JK, Sprawa, ) to jedno.
Aż szkoda że jesteś niewierzący. Kościół miałby z Ciebie wielki pożytek.
Możesz mi nie ufać, ale tego co powyżej nie piszę złośliwie. Ale i nie bez powodu piszę to w niniejszym wątku, o słabych stronach Mistrza. Nie bez powodu też zabrałeś w nim głos całkowicie nie na temat, prawda? Podobnie jak ja zresztą. Kiedyś przenieśliby nas za to do tzw. Karczmy Dzisiaj nikt nie protestuje.
Ale jak się tak zastanowić, Twój brak głosu w tym wątku nie jest przypadkowy, prawda? To musi być ciekawe doświadczenie: uważać, że twórczość JK nie ma słabych stron, więc w istocie nie mieć nic w niniejszym temacie do powiedzenia, a jednocześnie bardzo chcieć się odezwać, zrugać autora wątku, zaprotestować i wyraźnie stwierdzić, że JK słabych stron nie miał.
Widzisz, a jednak jest jakaś wspólnota doświadczeń. Bo ja też mam wielką ochotę się tu odezwać, a jednocześnie nie zabieram w głosu odnośnie zasadniczego tematu. Jak sądzisz, dlaczego?
Pawle - chyba Cię nie zaskoczę, jeśli napiszę, że masz tu całkowitą rację. Wątek postaram się rozwinąć wieczorem.
Pozdrawiam!
Nawet zaczynając dyskusję od obelg można po jakimś czasie dojść do porozumienia...