Forum o Jacku Kaczmarskim

Pełna wersja: O bardach w Polityce i polityce (JK i PG) + refleksja
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
Mam nadzieję, że w dobrym dziale zamieszczam.

Łącząc tematykę śmierci, maltretowaną z racji pierwszych dni listopada, oraz śmierć Przemysława Gintrowskiego, w bieżącym numerze "Polityki" nr 44/2012 Mirosław Pęczak napisał duży artykuł "Śpiewający swetrowcy" o współczesnych bardach w ogóle, ze sporym akapitem na temat Dwóch z Tria. Głównie w kontekście upolityczniania bardów.

Jak ktoś chce, mogę zeskanować.

Ku mojemu zdumieniu - swoje rozważania autor okrasił cytatami z mojego artykułu sprzed 12 lat "Kim jest bard? Współczesne rozumienie terminu". Zdumieniu podwójnemu: raz, że w branży nie ma mnie ponad dekadę - zdziwiłam się, że ktoś jeszcze pamięta mnie jako "bardologa-kaczmarologa", zwłaszcza biorąc pod uwagę osiągnięcia Krzyśka Gajdy.

Ale bardziej zdumiało mnie, że Pęczak odwołuje się do tak starego tekstu. Dwanaście lat w bardyzmie to cała epoka. Poza tym ja w 2005 obroniłam doktorat "Bard we współczesnej polszczyźnie i kulturze polskiej". Praca jest wszak jawna (chociaż nie jest to apogeum moich możliwości, przechodziłam wtedy najcięższy okres choroby i ze względów techniczno-finansowych wielu rzeczy nie byłam w stanie przebadać, włączyć do rozprawy), część rozważań kulturowych jest opublikowana w czasopismach, które autor z racji profesji zna.

I po raz pierwszy od lat pomyślałam - jeśli piszący (bo i na maila często zgłaszali się do mnie studenci) odwołują się jeszcze do moich rozważań z tak dawna, to miałoby sens, żebym opublikowała ten doktorat w wersji "lajtowej", tj. bez nudnych wstawek naukowych (z rozwoju pewnych dziedzin i metodologii językoznawczych), bez wielostronicowych przykładów - sama esencja podana w wersji lekkostrawnej? Czy w ogóle ktoś byłby taką książką zainteresowany - w czasie, gdy i sam nurt bardów, i poezji śpiewanej w ogóle trafia do masowej świadomości tylko przy okazji takich okazji jak śmierć Gintrowskiego?
Karol napisał(a):to miałoby sens, żebym opublikowała ten doktorat
... jakkolwiek, gdziekolwiek, kiedykolwiek.
No może tylko z tym ostatnim nie przesadzaj, bo czas leci, a chciałbym zdążyć poczytać ;)
Wiesz, każda produkcja jest uzależniona od jednej rzeczy: chętni do zakupu.

Ja w ogóle machnęłam ręką na tę publikację i gdyby nie ten artykuł Pęczaka, w ogóle bym o niej nie pomyślała. Problem w tym, że jestem dystrybucyjnym outsiderem - nie zaakceptowałam patologii, która tu się dzieje na szkodę czytelników, jestem czarną owcą na liście hurtowników :). W zeszłym roku miałam uruchomić alternatywną dystrybucję (projekt tyle innowacyjny, co ogromny w pracy). Ale jeden z czołowych wykonawców (dział IT) nie oddał projektu, nie oddał zaliczek - sprawa w sądzie, no ale jeszcze trochę to potrwa, więc na pewno nie ruszę w tym roku z moją AD. Wszystko, co teraz mogę wydawać, to ściśle pod klienta, bo do księgarń nie wstawię (nawet nie chcę). A żeby książka ok. 200-stronicowa kosztowała nie więcej niż 20-25 zł, muszę mieć minimum kilkaset zamówień (przy kilkudziesięciu zamówieniach koszt druku jest tak wysoki, że ta książka kosztowałaby ze 30-35 zł). Z drugiej strony - forum JK to chyba jedyna otwarta społeczność, w której temat bardyzmu jeszcze jest pielęgnowany - omawiane, polecane i kupowane są przywoływane tu książki dotyczące tej tematyki, które nawet na forach książkowych są mało eksponowane. Dlatego tymi wątpliwościami dzielę się z Wami. Dla mnie sprawa była jasna - temat bardów to zamknięta przeszłość. Ale fakt, że Pęczak odwołuje się do tak starego tekstu, wywołał moje zdziwienie - naprawdę nikt nie pociągnął później tematu? Naprawdę nie ma żadnych precyzyjniejszych ustaleń?
A jaki byłby tytuł tej książki?
Doktorat zatytułowany był "Bard we współczesnej polszczyźnie i kulturze polskiej", więc pewnie tytuł byłby podobny lub jakoś skrócony - na pewno z naciskiem na słowo bard.
Aha. W takim razie ja bym się pisał.
Cóż, jesli liczyć na komercyjny sukces - to raczej można sie przeliczyć.
A jaka była sprzedaż <!-- m --><a class="postlink" href="http://ksiegarnia.pwn.pl/produkt/77138/zostaly-jeszcze-piesni-jacek-kaczmarski-wobec-tradycji.html">http://ksiegarnia.pwn.pl/produkt/77138/ ... dycji.html</a><!-- m --> tej książki? Ktoś wie?
Nie wiem, ale wszystko zależy od dystrybucji. Są wydawcy (z reguły duzi lub małe wydawnictwa bestsellerowych autorów), którym empik/olesiejuk biorą od ręki nakład (inna prowizja), rozliczają się w miarę w terminie, słowem - istnieje w miarę sprawny kolportaż. Jeśli takiego nie ma - nawet poczytna książka się nie sprzeda, bo jej nie ma na rynku. Dlatego ten tradycyjny rynek powoli (oj, jak powoli) upada, bo coraz częściej o rynku książki decyduje oligarchia dystrybucyjna - znane są przypadki decyzji o wydaniu jakiegoś tytułu po łaskawym klepnięciu go przez dystrybutora.

Oczywiście, w czasach gdy bardowie są niszowi - praca, która po przerobieniu na wersję dość popularną nie sprzeda się w oszałamiającym nakładzie; dlatego mówiłam o kilkuset egzemplarzach. Ale żeby je sprzedać, trzeba albo mieć kanał, albo robić druk na żądanie. Nie myślałam o wydawaniu teraz, ale ten artykuł w Polityce trochę mi w głowie namieszał - skoro autor, który napisał wiele o bardach, sięga po tak stary tekst, to może ten ciut nowszy też warto byłoby upublicznić? Jednocześnie skrócone rozważania są trochę za długie na najdłuższy nawet artykuł do czasopisma naukowego...
Bardyzm (jakieś inne określenie? to wydaje się nienajlepsze, ale niech już zostanie...) się skończył?
Według mnie nie skończył się wcale.
Raczej rozwinął formę od autora z gitarą w lider + zespół. Przykładów kilka istnieje i mimo, że mogłoby lepiej, ma się nieźle... Przemiany ostatnich lat otworzyły o wiele większe możliwości niż konieczność zadowalania się minimum środków. Choć istnieją także (tak tutaj, a także dla mnie ulubieni) indywidualiści...
Jest też grupa odbiorców. Obecni na tym forum. Często tylko zaglądający. Liczne grono poza. Przychodzący na koncerty, słuchający pozostałych jeszcze, coraz mniej licznych, audycji, kupujący płyty, itd.
Może nie jest to liczna grupa, ale za to stała w uczuciach.
W dalszym ciągu pojawiają się też młodzi, (o dziwo!) zainteresowani czymś więcej niż leżenie przed telewizorem...
Trochę głupio namawiać, bo to jakby próbowało się rozporządzać nie swoimi pieniędzmi, jednak jeszcze trudniej obok wątpliwości przejść obojętnie...
Bardyzm się nie skończył, tylko pojęcie ewoluuje tak, że bardyzmem nazywa się coraz inny zakres rzeczywistości pozajęzykowej, co dla nas - bardowych konserwatystów :) - brzmieć może jak herezja.

To nie jest kwestia namówienia, tylko zorientowania się, kto realnie to kupi. Bo wiesz - mnie ponad dekadę nie było w branży, nie uczestniczyłam w żadnych wydarzeniach, mogę mieć dość spaczony obraz. Ale jednocześnie ten artykuł to był dla mnie taki flashback ;) - konferencja, na której upubliczniłam ten tekst (on ukazał się też w Poradniku Językowym, ale kto szuka czegoś o bardach, trafia na konferencję), to był ostatni przebłysk mojej faktycznej aktywności naukowej, dokładnie na miesiąc przed tym, jak życie zrobiło mi woltę. Powrót do tematu to cofnięcie się w czasie do etapu, którego już nie ma, więc traktuję to trochę sentymentalnie. Ale sentyment sentymentem, a dopóki nie wyprostuję sprawy tej dystrybucji i nie odzyskam od dłużnika pieniędzy - mogę działać wyłącznie na zasadzie "print on demand", więc sonduję (chodzi o to, żeby się stałe koszty przygotowania publikacji zwróciły).
Karol napisał(a):A żeby książka ok. 200-stronicowa kosztowała nie więcej niż 20-25 zł, muszę mieć minimum kilkaset zamówień (przy kilkudziesięciu zamówieniach koszt druku jest tak wysoki, że ta książka kosztowałaby ze 30-35 zł).

Nie wygłupiaj się! Koszt takiej książki na poziomie 30-35 zł to nie jest majątek zwłaszcza dla miłośnika tematu. Spokojnie można wydać w małym nakładzie, a i chętnych łatwiej się znajdzie. Można też wydać za darmo, czyli jako ebooka...
O, ebook to świetne rozwiązanie.
Niby tak, ale ja jednak jestem konserwatystką i e-book to dla mnie wartość dodana, a książka to jednak ta papierowa :).

(Oczywiście, jeśli będzie wersja papierowa, to ebook będzie gratis).
Też się piszę.
Temat "bardyzmu" w żadnym razie nie wydaje mi się zamknięty. Świadczy o tym choćby ilość prezentacji maturalnych poświęconych Jackowi Kaczmarskiemu i innym bardom. Zresztą rolą nauki jest dawać impuls do nowych odkryć.
Karol napisał(a):Niby tak, ale ja jednak jestem konserwatystką i e-book to dla mnie wartość dodana, a książka to jednak ta papierowa :).

(Oczywiście, jeśli będzie wersja papierowa, to ebook będzie gratis).

Jak się nie uda z papierowa, to proponuję wydać ebooka jednak. Szkoda by się zmarnowała Twoja praca, a finansowo, jakby cena ebooka była na poziomie marzy z książki papierowej, albo i wyższa jeżeli te marże są niewielkie, nic byś nie straciła, a miłośnicy tematu by zyskali.
Nie mówię "nie"...

Czy fakt, że cytuje się mnie po kilkunastu latach mojego milczenia, oznacza, że staję się klasykiem ;)?
Za życia? W życiu! ;)
pkosela napisał(a):Za życia? W życiu! ;)

Nie każ mi wyskakiwać przez okno, proszę ;).

PS. Ewentualnie mogę zastosować metodę autora "Krzyku ciszy" ;).
A jaka to metoda?
Będzie udawać, że umarła!
Karol, wiedziałem, jesteś własnym bratem!
Tylko, czy brat w tej książce antycypował?
;)
pkosela napisał(a):Karol, wiedziałem, jesteś własnym bratem!
Tylko, czy brat w tej książce antycypował?
;)

Żebyś się nie zdziwił ;P.

Maćku:

<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.dailymotion.com/video/xk6zak_zmiennicy-odcinek-10-krzyk-ciszy_shortfilms">http://www.dailymotion.com/video/xk6zak ... shortfilms</a><!-- m -->

<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.zmiennicy.com/odcinki/10.html">http://www.zmiennicy.com/odcinki/10.html</a><!-- m -->
Simon napisał(a):O, ebook to świetne rozwiązanie.
Zdecydowanie popieram.
Choćby populacja czytnikowców rośnie i rosła będzie (zwłaszcza w tej najbardziej "świadomej" grupie - intensywnie czytających)
A i koszty/procedury wydawnicze są znacznie prostsze - zredukowane do sporego nakładu pracy własnej w przypadku skrajnie ekonomicznym ;)
Tu jest też być może interesująca inicjatywa: <!-- m --><a class="postlink" href="http://swiatczytnikow.pl/biale-kruki-na-e-booki-cenna-akcja-odzyskiwania-zapomnianych-ksiazek/">http://swiatczytnikow.pl/biale-kruki-na ... h-ksiazek/</a><!-- m -->

Pozdrawiam
SJ
Dzięki uprzejmości Alka przejrzałem Stasiu Twoją kolekcję ebooków i jest imponująca :)

A co do wydania tej książki jako ebooka - pełna zgoda. Dobry pomysł. Choć osobiście również nabył bym wersję książkową.
OLI napisał(a):Dzięki uprzejmości Alka przejrzałem Stasiu Twoją kolekcję ebooków i jest imponująca :)
Ech...
Przypominam tylko, że ebooki które kupiłem są otagowane moim nazwiskiem i nie są przeznaczone do szerokiego udostępniania...

Szkoda tylko, że ilość czasu, który mogę poświęcić na czytanie jest dużo mniej imponująca :(
(sama "Polityka", którą zwykłem czytać w całości, zajmuje całkiem sporo czasu)
Zeratul napisał(a):
OLI napisał(a):Dzięki uprzejmości Alka przejrzałem Stasiu Twoją kolekcję ebooków i jest imponująca :)

Przypominam tylko, że ebooki które kupiłem są otagowane moim nazwiskiem i nie są przeznaczone do szerokiego udostępniania...

Na otagowanie zwróciłem uwagę. Miałem w ręku czytnik ebook-ów, który kupił sobie Alek. Poznawałem interface, uczyłem się obsługi. Nie martw się, nic Ci nie zabrałem. To dalej Twoja piaskownica, Twoje grabki i foremki...Przeczytałem dwie strony z Paragraf-u 22, zrobić Ci przelew?
OLI napisał(a):Nie martw się, nic Ci nie zabrałem. To dalej Twoja piaskownica, Twoje grabki i foremki...Przeczytałem dwie strony z Paragraf-u 22, zrobić Ci przelew?

To nie Zeratulowi zabierasz, tylko właścicielowi praw. I Zeratul słusznie wyraża niepokój, bo - nie wiem, jak działa ta akurat dystrybucja e-booka, ale gdyby się go "namierzyło" na innym sprzęcie - jako kupujący może mieć nieprzyjemności. Oczywiście, wiadomo, że w gronie znajomych itd., więc nie ma co się jakoś wybitnie stresować, ale to przypomnienie było zasadne i niepotrzebnie odpowiadasz zgryźliwością :).
Odpowiadam zgryźliwością, bo jedynie spojrzałem na spis książek. Zeratul udostępnił je naszemu wspólnemu znajomemu a on pochwalił mi się swoim czytnikiem.

Rozbawiły mnie jego wątpliwości. Zwłaszcza, że są one skierowane do mnie, osoby, która książki kupuje namiętnie, często i gęsto i zapewne większość pozycji, które są tam w e-booku (poza fantastyką) i tak mam na swej półce.

Reasumując - nic nikomu nie zabrałem. Ani Zeratowi, ani Hellerowi.
...ani spadkobiercom J. Hellera jak mniemam ;)
Stron: 1 2