Forum o Jacku Kaczmarskim

Pełna wersja: Fantastyczny Kaczmarski
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3
Witam wszystkich forumowiczów - jest to mój pierwszy post ;)

Założyłem konto w konkretnym celu - chciałbym uzyskać opinię dotyczącą mojej umiejętności pisania i poziomu wiedzy o Jacku Kaczmarskim. To forum zapewne aż pęka w szwach od znawców i fanów Kaczmarskiego - ich ocena będzie dla mnie najważniejsza ;)

Od niedawna jestem redaktorem na stronie gameexe.pl. Wysłałem tam dwa teksty, a zarządzający ową stronę zgodzili się je umieścić w dziale "felietony". Jeden tekst - Posłaniec Czarownic, zwany Behemotem, przybliża nieco postać p. Jacka, natomiast drugi, Hobbit tęskniący za spokojem, traktuje o jego fantastycznych inspiracjach :)

<!-- m --><a class="postlink" href="http://gexe.pl/ge/art/3481,Poslaniec-Czarownic-zwany-Behemotem">http://gexe.pl/ge/art/3481,Poslaniec-Cz ... -Behemotem</a><!-- m -->
<!-- m --><a class="postlink" href="http://gexe.pl/ge/art/3482,Hobbit-teskniacy-za-spokojem">http://gexe.pl/ge/art/3482,Hobbit-teskniacy-za-spokojem</a><!-- m -->

Proszę o komentarz ;)
"Trzeba siać, siać, siać!"
\m/
Emmm... A nieco bardziej rozwinięta opinia ;)?
Może udzieliłbyś kilka dodatkowych informacji, żebyśmy wiedzieli do czego ,,pić''?

Z mojej strony chodzi przede wszystkim o:

1) Jak określiłbyś zbiór adresatów tych artykułów i portalu, tj. dla kogo one są;
2) Jaki cel przyświecał Ci przy pisaniu tych artykułów, tj. dlaczego napisałeś akurat o tym a nie o czym innym;
3) Czy masz jakiś określony limit znaków na napisanie artykułu, czy też jest to pozostawione Twojej swobodzie;

pozdrawiam
Och, chodzi mi o styl pisania i zgodność z faktami, czy gdzieś nie palnąłem jakiejś gafy. A poza tym:

1. Myślę, że "Posłaniec" jest dla wszystkich, którzy nie mieli jeszcze styczności z Kaczmarskim lub znają go słabo - takie przybliżenie postaci, zaś "Hobbit" jest już stricte zgodny z tematyką gameexe.pl i traktuje o fantastycznych inspiracjach p. Jacka
2. Dlaczego napisałem? Uwielbiam Kaczmarskiego i jestem przerażony tym, że tak niewiele osób ma w ogóle pojęcie o innych piosenkach niż "Obława", "Nasza klasa". Staram się siać, a nuż coś wyrośnie. Tak powstał "Posłaniec". "Hobbit" był już, że tak się wyrażę, na zamówienie.
3. Nie mam określonego limitu, niemniej jest to felieton i wiadomo, że nie można przesadzić z objętością ;)
Ok. Powiem tak, przyjemnie się całkiem czyta, zwłaszcza te drugie. Natomiast sporo zastrzeżeń do pierwszego tekstu.

Ogólnie bym powiedział, że jeżeli chodzi o całokształt to dla ludzi mających nieco większe pojęcie o Kaczmarskim oceniłbym to max. jako zadowalające (oczywiście jeśli chodzi o wartość merytoryczną a nie stylistyczną). Dla nieznających JK ujdzie, ale też moim zdaniem trochę niedociągnięć.

Przede wszystkim pierwszy tekst. Odniosłem wrażenie, że chciałeś w nim przybliżyć ogólnie sylwetkę i twórczość JK. A więc pierwsza refleksja która nasunęła mi się na myśl to to, że bardziej zaakcentowany jest tam element osobisty, życiowy niż twórczy. Wprawdzie wymieniasz różne wiersze i piosenki wraz z kilkoma zdaniami komentarza i nawet jeśli jako całość zajmują więcej niż 50% tekstu to jednak jak dla mniej bardziej wyrazisty jest element osobisty, a nie powinien być przy przybliżaniu sylwetki artysty (moje subiektywne zdanie; kogo obchodzi ile miał żon itp.; ważne co i jak tworzył). Po drugie, nie jest prawdą to, że nie przerabia się JK na polskim czy też nie słucha się na historii (wiem z osobistego doświadczenia). Po trzecie, wprawdzie rozumiem, że sporo tytułów wymieniłeś w kontekście właśnie historii, i choć jest to płaszczyzna, która niewątpliwie odgrywała dużą rolę w twórczości JK, to jednak chyba nie najważniejszą. Powinieneś wrzucić kilka bardziej znaczących piosenek o tematyce ogólnoludzkiej, ponadczasowej. Po czwarte, w moim mniemaniu jedna z najważniejszych wad artykułu, to brak informacji o dokonaniach artystycznych Twórcy. Jak się czyta to się ma wrażenie, że był sobie grajek, który śpiewał od czasu do czasu. Ok, bard solidarności, poeta, piosenki - ale brak danych o jakże bogatej dyskografii, warto byłoby chociaż wtrącić dwa zdania o współpracy z Gintrowskim i Łapińskim (to był ważny etap kariery JK). Po piąte wreszcie, wiążące się z czwartym, brak nawiązania do spuścizny twórczości JK. Warto byłoby wspomnieć o tym, że wydawane są chociażby książki, zbiory poezji, organizowane festiwale poświęcone jego twórczości (m.in. ,,Nadzieja'', ,,Źródło wciąż bije''), mnóstwo ludzi, którzy wciąż są zafascynowani jego poezją, muzyką i wspólnie się spotykają aby to wszystko wspominać. Chyba lepiej jest to zaznaczyć niż problemy z alkoholem, nie sądzisz?. Brak przede wszystkim tych dwóch ostatnich punktów o których napisałem, w moim mniemaniu, jest głównym błędem artykułu. Jak by bym początkującym w sprawach JK Twój artykuł nie dałby mi zbyt dużej ogólnej wiedzy na temat dokonań twórczości JK i tego, jakie wywarło ono piętno w obecnej rzeczywistości.

To tyle na świeżo jak na razie ;)

pozdrawiam
Charon napisał(a):niemniej jest to felieton
Charonie - to nie są felietony. Felieton jest gatunkiem publicystycznym.
radziu_88 napisał(a):Powinieneś wrzucić kilka bardziej znaczących piosenek o tematyce ogólnoludzkiej, ponadczasowej.
Aleś urwał. Co to jest tematyka ponadczasowa? :) Ale zgodzę się, że czegoś w tym szybkim przeglądzie twórczości brakuje...

Co do artykuliku, to znowu pojawia się rak krtani zamiast przełyku.
Ogólnie uważam, że "felieton" (ten pierwszy) całkiem spoko, nie ma lipy ;)
Na jakiej podstawie wyciągasz tak bezsensowne wnioski?

Charon napisał(a):Śpiewaka wolącego zginąć, aniżeli stracić głos.
Trochę się nazbierało, więc odpowiadam każdemu po kolei ;)

radziu_88 - Jeżeli przerabiałeś JK na historii lub języku polskim, to szczerze ci zazdroszczę. Owszem teksty Kaczmarskiego są, lecz co z tego, skoro nauczyciele nawet na nie nie spojrzą, ponieważ "nie ma czasu", "trzeba zdążyć z materiałem" itp.?
Co do aspektu osobistego - ja również chciałbym napisać o wspaniałych piosenkach Kaczmarskiego, o jego znakomitych, ponadczasowych refleksjach nad człowiekiem itp. Niemniej, ten krótki artykuł ma przede wszystkim ZAINTERESOWAĆ. Jako, że obracam się raczej wśród młodzieży licealnej(mam 16 lat), przykro to mówić, ale moich znajomych bardziej interesuje atmosfera małego skandalu. I tak, jeżeli zapytają, kto to był Kaczmarski, a ja odpowiem, że to poeta, artysta, o przebogatym dorobku wierszy, w których sięga do głębi ludzkiej duszy itd., zapewne odpowiedzą mi "Nie pierdol" :). Jeżeli zaś powiem, iż to bardzo burzliwa osobowość, mająca problemy z alkoholem i słabość do kobiet i wspomnę przy tym o jego piosenkach, to wtedy mam szansę zainteresować moje pokolenie p., Jackiem.
Co do punktów, czwarte i piąte to przyznaję - moja wina, moja wina, nie napisałem, kajam się i proszę o wybaczenie.

Simon - Wybacz w takim razie mą niewiedzę. Zapytam z ciekawości - co to jest?

Alek - czyli był rak przełyku? Nie doczytałem widocznie, przepraszam.

Kuba Mędrzycki - wydaje mi się, że p. Jacek nie zgodził się na operację wycięcia raka, ponieważ pozbawiłoby go to głosu do końca życia. Miast tego, leczył się innymi, niekonwencjonalnymi metodami, które niestety zawiodły. Notabene, uzdrowiciel, u którego bywał Kaczmarski, okazał się oszustem i został postawiony przed sądem.
Charon napisał(a):Jeżeli zaś powiem, iż to bardzo burzliwa osobowość, mająca problemy z alkoholem i słabość do kobiet i wspomnę przy tym o jego piosenkach, to wtedy mam szansę zainteresować moje pokolenie p., Jackiem.
Ale w ten sposób przyczyniasz się do powielania stereotypów i karmienia najniższych instynktów szukających sensacji, a przede wszystkim odwracasz proporcje. Przecież, jak sam mówisz, cenisz JK za Twórczość właśnie, a nie za całą resztę, którą wymieniasz na pierwszym miejscu.
Poza tym pominąłeś w notce ważny fakt (często przeinaczany) o tym, że stan wojenny zastał JK za granicą, co z jednej strony podkreśla, że już wtedy jego twórczość była na tyle ważna, że wyjeżdżał (a dokładniej: wspomniane już przez kogoś innego Trio wyjeżdżało) z koncertami za granicę (co znaczyło wtedy zdecydowanie co innego niż dziś), a z drugiej, decyzja o pozostaniu we Francji zdeterminowała dalsze losy JK...
Jasne, odwracam proporcję. Jednak co mam zrobić? Jedno wyjście jest złe, bo powielam stereotypy, drugie jeszcze gorsze, bo nikt wtedy Kaczmarskim nie raczy się zainteresować.
Nie napisałem o tym i o innych rzeczach, które mi się przypomina, z prostego powodu. Jest to krótki tekst, a jakbym dopisał te wszystkie rzeczy, wyszedłby tasiemiec. Dla mnie ktoś, kto nie słyszał o Kaczmarskim, ma zostać "Posłańcem" zainteresowany, zaciekawiony, ma chcieć sprawdzić jego piosenki, chcieć dowiedzieć się więcej. A jakbym zaczął rozwlekać, jaki to on wspaniały, utalentowany za młodych lat, że wyjeżdżał, że wydał tyle i tyle płyt i tu i tam zagrał - wydaje mi się, iż mógłbym nieco tym znudzić czytelnika.

Nie myślcie, że się obrażam za krytykę, czy coś ;). Po prostu staram się bronić mojego punktu widzenia ;).
Charon napisał(a):Jasne, odwracam proporcję.
Charon napisał(a):dla wszystkich, którzy nie mieli jeszcze styczności z Kaczmarskim lub znają go słabo - takie przybliżenie postaci
Przybliżenie, czy zniekształcenie?
Charon napisał(a):Jako, że obracam się raczej wśród młodzieży licealnej(mam 16 lat), przykro to mówić, ale moich znajomych bardziej interesuje atmosfera małego skandalu. I tak, jeżeli zapytają, kto to był Kaczmarski, a ja odpowiem, że to poeta, artysta, o przebogatym dorobku wierszy, w których sięga do głębi ludzkiej duszy itd., zapewne odpowiedzą mi "Nie pierdol" :).
Charon napisał(a):Po prostu staram się bronić mojego punktu widzenia ;).
Na pewno swojego?
Charon napisał(a):Nie myślcie, że się obrażam za krytykę, czy coś ;)
Mam nadzieję ;)
Charon napisał(a):Jasne, odwracam proporcję. Jednak co mam zrobić?

Nie odwracać proporcji, nie powielać stereotypów - przecież to chyba jasne i jasno to wynika z wypowiedzi moich szanownych przedmówców (którzy mają całkowitą rację).

Charon napisał(a):Jedno wyjście jest złe, bo powielam stereotypy, drugie jeszcze gorsze, bo nikt wtedy Kaczmarskim nie raczy się zainteresować.

Po pierwsze - demagogizujesz. Dlaczego na siłę wciskasz sobie i nam fałszywą implikację, że pisząc o dokonaniach artystycznych Kaczmarskiego, nie zainteresujesz ludzi jego twórczością? Przestań myśleć w ten sposób, a od razu zrobi się bardziej konstruktywnie.
Po drugie - załóżmy chwilowo, że forsowana przez Ciebie implikacja jest prawdziwa, czyli że pisząc o Kaczmarskim-artyście, a nie o Kaczmarskim-alkoholiku i kobieciarzu, nie zainteresujesz czytelników. Jeśli jednak faktycznie tak jest, to znaczy, że nie warto na ten temat pisać w ogóle. No bo jaki jest sens karmić ludzką potrzebę czytania o sensacjach i skandalikach? Jaki pozytyw widzisz w wykorzystywaniu wizerunku Kaczmarskiego na gruncie, na którym bryluje mama małej Madzi, Frytka, Jola Rutowicz etc? Jaki to ma według Ciebie sens?

Mam takie wrażenie, że to Ty sam blokujesz się na myślenie i pisanie o tym, kim przede wszystkim jest Kaczmarski: wybitnym poetą, komponującym i wykonującym na scenie własne utwory, poruszającym w swojej twórczości tematy zasadnicze, frapujące ludzkość od zarania dziejów, a także artystą niezwykle wrażliwym na los jednostki w świecie, który usiłuje ją zniszczyć. Wydaje mi się, że Ty sam zafiksowałeś się na stereotypach i plotkach, które tak Cię interesują.

Na koniec - nie, nie jest prawdą, że Kaczmarski nie zgodził się na wycięcie raka, ponieważ pozbawiłoby go to głosu. Nie zgodził się na operację dlatego, że rokowania były bardzo złe - w najlepszym wypadku dawano mu kilkanaście miesięcy życia. Lekarze twierdzili, że bez poddania się operacji przeżyje kilkanaście tygodni, zaś po poddaniu się jej - kilkanaście miesięcy. I Jacek nie chciał przeżyć tych kilku miesięcy więcej za wszelką cenę, tu: bólu i nieprzyjemności związanych z operacją i terapii po operacji. Wbrew fałszywym stereotypom skwapliwie rozsiewanym przez ludzi prezentujących podobny do Ciebie styl myślenia, postępowanie Jacka w chorobie było wysoce racjonalne.
Nie chcę wracać do rozmów sprzed iluś tam lat i olać fakt, że Ty osobiście Kaczmarskiego znałeś i wiedziałeś, co się u niego dzieje i jakie decyzje podejmuje, ale ciężko uznać płacenie Bielce za wysoce racjonalne.
Co do reszty posta - w pełni się zgadzam, oczywiście.
Cześć, Alku!
Widzisz, rzecz w tym, że z różnych względów o pewnych sprawach nie bardzo można (czy nie należy) dyskutować publicznie. I tak to nasze forum przełamało wiele barier, których przekraczanie nie było dobre. Z drugiej strony osobiście stoję na stanowisku, że ludzie mają prawo interesować się również tymi bardziej prywatnymi elementami życia JK - choćby dlatego, że sam Jacek wokół swojej prywatności jakichś szczególnych barier nie budował, a także po to, by nie powstawały i nie narastały nieprawdziwe i szkodliwe stereotypy. Z trzeciej zaś strony trzeba się też liczyć z tym, że taka wiwisekcja siła rzeczy rykoszetem dotyka też żyjących, którzy niekoniecznie muszą mieć ochotę być opisywani na forum. W tak oto zarysowanym błędnym kole trzeba znaleźć jakiś złoty środek. Zostawmy więc to tak jak jest, a jak ktoś koniecznie chce, niech grzebie w archiwum.
pkosela - tak, przybliżenie. Kaczmarski miał problemy z alkoholem? Miał. Miał trzy żony? Miał. Tak więc w niczym nie zniekształca to jego postaci.

Luter - jeżeli uważasz, że demagogizuję, to proszę bardzo. Chciałbym widzieć jak opowiadasz ludziom w moim wieku o tych wszystkich cechach Kaczmarskiego(
Cytat:wybitnym poetą, komponującym i wykonującym na scenie własne utwory, poruszającym w swojej twórczości tematy zasadnicze, frapujące ludzkość od zarania dziejów, a także artystą niezwykle wrażliwym na los jednostki w świecie, który usiłuje ją zniszczyć. Wydaje mi się, że Ty sam zafiksowałeś się na stereotypach i plotkach, które tak Cię interesują.
) i jak oni cię słuchają, wyciągając z tego wnioski. Być może ludzi nieco starszych, dałoby radę zainteresować, używając podanych przez ciebie argumentów, jednak ja obracam się w takim, nie innym środowisku i chcąc nie chcąc, musze się do niego chociaż trochę przystosować.

Cytat:Po drugie - załóżmy chwilowo, że forsowana przez Ciebie implikacja jest prawdziwa, czyli że pisząc o Kaczmarskim-artyście, a nie o Kaczmarskim-alkoholiku i kobieciarzu, nie zainteresujesz czytelników. Jeśli jednak faktycznie tak jest, to znaczy, że nie warto na ten temat pisać w ogóle. No bo jaki jest sens karmić ludzką potrzebę czytania o sensacjach i skandalikach? Jaki pozytyw widzisz w wykorzystywaniu wizerunku Kaczmarskiego na gruncie, na którym bryluje mama małej Madzi, Frytka, Jola Rutowicz etc? Jaki to ma według Ciebie sens?

Wybaczcie, to już zakrawa dla mnie na kiepski dowcip. CZY JA NAPISAŁEM W TAMTYM ARTYKULE NIEPRAWDĘ? Czy ja skupiałem się na tym, że np. Kaczmarski, będąc w związku małżeńskim z drugą żoną, sprowadził sobie do domu młodą kochankę(informacja z "To moja droga" Krzysztofa Gajdy) lub na tym, że uciekł od Inki. Nie, w artykule jest tylko taka oto wzmianka o stricte prywatnych sprawach artysty:
Cytat:Kaczmarski to naprawdę burzliwa, nietuzinkowa osobowość. Dwa rozwody, emigracja na zachód w bardzo młodym wieku (warto wspomnieć o nadopiekuńczości babci Kaczmarskiego, u której poeta się wychowywał. Był więc rzucony od razu na bardzo głęboką wodę), długoletnie problemy z alkoholem czy przeniesienie się do dalekiej Australii odcisnęły piętno na jego twórczości.

Tymczasem wygląda na to, że uczepiono się tego i postanowiono ze mnie zrobić plotkarza i stereotypiarza, kompletnie nie dostrzegając reszty tekstu.
Co do zachowania się w czasie choroby - przepraszam, słyszałem wersję tę, o której wcześniej napisałem. Skoro jednak, jak napisał Alek, znałeś osobiście Kaczmarskiego, zapewne wiesz lepiej.
Zaś co do racjonalności, myślę, że każdy powinien we własnym zakresie uznać, czy leczenie NOWOTWORU domowymi sposobami jest racjonalne. Zwłaszcza, kiedy ktoś argumentuje to tym, że "nie chciał żyć dłużej za wszelką cenę". A takie leczenie, po tym, jak lekarze odebrali nadzieję, wydaje się chwytaniem brzytwy, przynajmniej dla mnie.
Charon napisał(a):Miał trzy żony? Miał.
Bzdura. Widzisz, nawet w podstawowych faktach się mylisz.
Aha, teraz zaczniemy od tej strony... Że partnerka życiowa to nie żona.
No nie, wybaczcie, ale niektóre komentarze, zawierające konstruktywną krytykę i argumenty, były budujące. Natomiast takie, jak Simona, napisane chyba z czystej radości czepialstwa(aż słychać "A tu cię mam!), są po prostu żałosne.
Poza tym, piękne jest to, że prawie każdy bierze sobie jedno zdanie i dostrzega tylko je, zupełnie pomijając całokształt.
Charon napisał(a):Że partnerka życiowa to nie żona.
Ty udajesz głupiego czy naprawdę...?
Tak, partnerka życiowa to nie żona, tak samo jak syn żony z pierwszego małżeństwa to nie mój syn, moja teściowa to nie moja matka, a mój kot to nie pies.

Żałosne, kolego, to zaczyna być Twoje biadolenie.
Simon napisał(a):Bzdura. Widzisz, nawet w podstawowych faktach się mylisz.

Właśnie że nie widzi i nie zobaczy. W tym problem. Przyciśnięty do muru uzna, że czepiasz się drobiazgów, które i tak nie mają przecież wpływu na jego własną prawdę o Kaczmarskim.

Charon napisał(a):żałosne.

Żałosne to jest Twoje zasklepienie i zamknięcie na argumenty.

Charon napisał(a):Poza tym, piękne jest to, że prawie każdy bierze sobie jedno zdanie i dostrzega tylko je, zupełnie pomijając całokształt.

Ależ wprost przeciwnie! Przecież to nie pojedyncze zdania, ale właśnie całokształt Twojej "prawdy" o Kaczmarskim jest jednym wielkim miałkim stereotypem.
Charon napisał(a):Aha, teraz zaczniemy od tej strony... Że partnerka życiowa to nie żona.
No nie, wybaczcie, ale niektóre komentarze, zawierające konstruktywną krytykę i argumenty, były budujące. Natomiast takie, jak Simona, napisane chyba z czystej radości czepialstwa(aż słychać "A tu cię mam!), są po prostu żałosne.
Poza tym, piękne jest to, że prawie każdy bierze sobie jedno zdanie i dostrzega tylko je, zupełnie pomijając całokształt.

To nie jest tak. Po prostu jak się czyta artykuł to to najbardziej wpadło w oko. Musisz zrozumieć, że nawet jeśli piszesz o jednym fakcie mało, o ważnych sprawach nie piszesz, to może zdarzyć się tak, że ten jeden malutki fakt jest najbardziej bijący w oczy. I musisz zdać sobie sprawę z tego, że coś takiego będzie skrytykowane.
Owszem zdaje sobie sprawę, że partnerka życiowa to nie żona. Niemniej, czepianie się tego faktu, w sytuacji, gdy wszyscy rozmawiamy o całokształćie artykuły, a słowa "żona", użyłem jako skrótu myślowego(chyba KAŻDY fan Kaczmarskiego zrozumiał o co chodzi).

Opowiem ci autentyczną historię, która może zobrazuje ci, jak się zachowujesz. Siedząc na matematyce i nudząc się niemiłosiernie, zapytałem się go, "Co teraz mamy?". Oczywiście, zdanie jest źle sformułowane, jednak w domyśle każdy wie, że chodzi mi o następną lekcję. On jednak z satysfakcją odpowiada mi, że "Mamy matematykę!". W dodatku, na mój ciężki wzrok i zrezygnowanie, obraża się i twierdzi, iż jestem kretynem.

Łapiesz aluzję? Jeżeli nie, podpowiem - chwytasz się kompletnie nieistotnych szczegółów, nie patrząc na całość.
Przepraszam, gdzie jest to moje biadolenie, bo nie dostrzegam?
Czy Luter mógłby podać argumenty i odpowiedzieć na moje, które zamieściłem w odpowiedzi na jego wcześniejszy post?

Czyli tak. Żałośnie się zasklepiłem? W takim razie, jak wytłumaczysz to, że wtedy, kiedy naprawdę się pomyliłem(choroba, rak, kawałek komentarza radziu_88) przepraszam za błędy?

Mój całokształt "prawdy" jest stereotypem? Czyli obydwa artykuły, CAŁA ich treść to stereotyp i pierdoła?
Charon napisał(a):chwytasz się kompletnie nieistotnych szczegółów, nie patrząc na całość.
No, jeśli to są dla Ciebie "kompletnie nieistotne szczegóły", to chyba wszyscy mamy jasność.

Najwyraźniej jesteś głęboko przekonany, że napisałeś dwie epokowe prace o Jacku.
Jako belfer polonista jestem nawet skłonny zrozumieć Twoją dumę, widziałem ją nie raz jeden na twarzach uczniów pierwszej klasy liceum, którzy oddawali swoje wypracowania w poczuciu tryumfu i zadowolenia z wykonanej pracy.
Najwyraźniej także spodziewałeś się tutaj konfetti i fanfar na swoją cześć, co też jest zrozumiałe zważywszy na fakt, iż uznałeś swoją pracę a priori za wspaniałą. Bo tak naprawdę przeca prosząc o "komentarz" - de facto spodziewałeś się panegiryków. A przeca Twoje prace nie wybiegają poza poziom merytoryczny czy językowy licealisty o wiadomych inklinacjach.

W swoim pierwszym poście napisałem, że trzeba "siać, siać, siać" - cytując znanego oszołoma - bo uznałem za - sam w sobie - pozytywny fakt, iż młodzi o Jacku pamiętają i jeszcze o Nim pisują.
Machnąłem ręką na banały czy nieścisłości, które wypisujesz.

Ale innym chciało się poddać Twoje teksty egzegezie. I co się okazało?
Że zaczynasz fikać, bo ktoś zburzył Twoje przekonanie o epokowości Twoich dotychczasowych okołokaczmarowych dokonań.
Dlaczego uznałeś, że uważam swoje prace za wspaniałe? Czy nie zauważasz, że SENSOWNE poprawki i błędy, wytknięte mi, zostają przeze mnie w pełni zaakceptowane? Poza tym, co wniósł twój post do dyskusji, poza tym, że wysnułeś absolutnie błędne wnioski?(o tym, że spodziewam się konfetti).
Aha, czyli najpierw mówisz "Nic to, jest dobrze, pamiętają", a później, jak zobaczyłeś, że innym się nie podoba, tez postanowiłeś trochę poszturchać? Czyli sam nie, ale w kupie - owszem.
"MY - kto się własnych boi dążeń"
Charon napisał(a):Dlaczego uznałeś, że uważam swoje prace za wspaniałe?
To jasno wynika z Twojego dotychczasowego zachowania i przebiegu Twojej dotychczasowej kariery na naszym forum.
Charon napisał(a):o tym, że spodziewam się konfetti
Pewnych pojęć używasz błędnie (felieton), a innych pojęć nie rozumiesz wcale (metafora).
Charon napisał(a):a później, jak zobaczyłeś, że innym się nie podoba, tez postanowiłeś trochę poszturchać?
Nie. Postanowiłem napisać kilka zadań widząc Twoją arogancję i zadufanie.
A teraz powiem ci co wynika z twojego postu.

Uznałeś, że uważam prace za wspaniałe, bo... to jasno wynika z mojego zachowania. Jeżeli przepraszanie i przyznawanie się do błędu to według ciebie zachowanie zadufanego w sobie aroganta, to szczerze gratuluję.
Uznałeś, że spodziewam się konfetti, bo.. pewnych pojęć używam błędni a pewnych nie rozumiem. Argumentacja powalająca, naprawdę.

Nie mówiąc o tym, że odpowiedzi na to, iż kajam się za błędy, unikasz od paru postów i nie odowiadasz na całość.
Poza tym, wydaje mi się, że wiem, co to metafora. Felieton też wiem, ponieważ wyjaśniono mi to wcześniej. Niemniej, nikt nie kwapił się do odpowiedzi, do jakiego gatunku mozna zaliczyć te teksty.
I uznawanie twardego bronienia swojej racji za arogancje jest dosyć zabawne. Przypomina to postawienie warunku - "Nie będziemy rozmawiać, bo jesteś niemiły" Owa "niemiłość" to po prostu brak bezrozumnej akceptacji wszystkiego, co napiszesz.
Mroczny Przewoźniku, zachowujesz się jak nasze media publiczne (tak, to powinno dać mocno do myślenia, a może i obrazić!). Niby mają tzw. misję, którą zdaniem jednych lepiej, a innych gorzej wypełniają (załóżmy, że tak jest), tylko ich problem (jak i Twój!) polega głównie na tym, że uważają iż publika (widzowie, słuchacze, czytelnicy) obdarowana ambitną rozrywką, jej nie zrozumie/nie doceni/nie polubi/itp/itd i dlatego zamiast rozwijać odbiorców, serwują na przykład "kabarety", przy których dziecięce wygłupy moich przyjaciół przy trzepaku, to poezja na najwyższym poziomie erudycji i artyzmu. Podobnie Twoje założenie, że jeśli nie zachowasz się jak tabloid, to nie zdobędziesz zainteresowania jest (łagodnie mówiąc) dziwne, jeśli nie wręcz uwłaczające części potencjalnych czytelników.
Z tego chyba wziął się cały ciąg nieporozumień (bo nijak inaczej nie potrafię nazwać obrony ze ślepą wiarą w słuszność założonego przez Ciebie "odwrócenia proporcji")
Mam nadzieję, że jeśli nie za chwilę, to jak już ochłoniesz, za dzień, może tydzień (a im więcej czasu minie, tym bardziej) sam będziesz się śmiał z tego, co piszesz. Mam nadzieję, że masz dystans do siebie i z dystansem właśnie potraktujesz swoje powyższe wystąpienie. Zobaczysz w ilu miejscach sam sobie przeczysz. Na przykład mówisz o szacunku, a nawet uwielbieniu JK, a jednak skazujesz go na wizerunek moczymordy i dziwkarza. Chyba nie na takim przekazie Ci zależało?
Opisałeś cel, który sobie postawiłeś przystępując do pisania, ale czy ten cel osiągnąłeś, albo masz szansę osiągnąć?
Jak widać zdania są podzielone i to powinno dać Ci do myślenia...
Hmmm. Znowu to bezsensowne wyciąganie wniosków na niezrozumiałych dla mnie podstawach. Czy ja gdziekolwiek napisałem o Kaczmarskim jako moczymordzie i dziwkarzu? I inni ludzie, ludzie mało znający twórczość JK, nie zwracali specjalnie uwagi na małą wzmiankę o alkoholizmie i partnerkach. Zwłaszcza, że jest to prawda. Uznaję Kaczmarskiego za wielkiego, ponadczasowego artystę, niemniej nie zamierzam idealizować jego osoby, tylko chciałbym pisać tak, jak było.

Za błędy merytoryczne(rak przełyku i inne wytknięte mi tutaj) PRZEPRASZAM. Zrobiłem to już kilka razy, ale powtórzę, coby niektórzy ludzie, mający problemy z dostrzeżeniem całości i mający zadziwiającą zdolność czytania tylko tego, co dla nich wygodne, nie mieli już żadnych wątpliwości, że nie uważam się za nieomylnego.
Stron: 1 2 3