Cytat:Nawet jeśli nie wolno, to jednak można - ja będę mówił, że ostatnimi laty poziom wykonawców na Nadziei był dość niski.
Nie ma większego znaczenia, czy w Kołobrzegu, czy w Bydgoszczy, czy w Głownie, czy jeszcze innym mieście.
Poziom tego typu festiwali, a ściślej - poziom wykonawców - jest wszędzie podobny. I nie ma nawet znaczenia, czy śpiewają piosenki swoje, Kaczmara, Anny Jantar, albo innych wykonawców. Bywa lepiej, bywa gorzej, ale generalnie jest źle.
Poniżej garść przykładów
<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.youtube.com/watch?v=9M9d6iSgEr4">http://www.youtube.com/watch?v=9M9d6iSgEr4</a><!-- m -->
<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.youtube.com/watch?v=pwEP3kFmDR4">http://www.youtube.com/watch?v=pwEP3kFmDR4</a><!-- m -->
<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.youtube.com/watch?v=iqRFJdB8Eak">http://www.youtube.com/watch?v=iqRFJdB8Eak</a><!-- m -->
<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.youtube.com/watch?v=aGGm1D0mr-A">http://www.youtube.com/watch?v=aGGm1D0mr-A</a><!-- m -->
<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.youtube.com/watch?v=pALLkISR9bE&feature=relmfu">http://www.youtube.com/watch?v=pALLkISR ... ure=relmfu</a><!-- m --> (chociaż tutaj, a także w innych relacjach z tej imprezy widać ciekawe osobowości, warsztat na niezłym poziomie itd).
Po pierwsze, problem tych imprez (Nadzieja w Kołobrzegu, "Źródło" w Bydgoszczy) polega na tym, że od lat nie wychodzą poza rangę lokalnych festiwali, dających w najlepszym razie awans do imprez o randze wyższej. Organizatorzy, głównie w obawie frekwencję, nie przykładają wagi etapu eliminacji, zazwyczaj przyjmując wszystkich chętnych. I tu jest pies pogrzebany. O ile wiem, selekcji wykonawców do festiwalu w Kołobrzegu dokonują osoby, które nigdy nie zajmowały się piosenką, ani jako wykonawcy, ani np. jako osoby edukujące młodzież w zakresie piosenki.
Zresztą regulamin konkursu nie pozostawia złudzeń:
Do Konkursu Głównego zakwalifikowani zostaną laureaci eliminacji do „Nadziei” oraz wykonawcy wybrani przez jury po przesłuchaniu piosenek wysłanych na CD.
Gdzie indziej czytamy:
Osoby pragnące wziąć udział w konkursie głównym podczas IX edycji Festiwalu Piosenki Poetyckiej im. Jacka Kaczmarskiego „Nadzieja” mogą przesyłać swoje nagrania (mp3) do 20 czerwca br. na adres e-mail: <!-- e --><a href="mailto:fundacja.jk@interia.pl">fundacja.jk@interia.pl</a><!-- e -->
Czyli wysyła się mp3 do Fundacji i finał - już po kwalifikacjach. ;)
Po drugie, organizatorzy nie przykładają żadnej wagi do wymiaru edukacyjnego imprezy. Skupiają się koncertach gwiazd, potem ewentualnie na konkursie, zapominając, że festiwal (jak np. w Olsztynie "Śpiewajmy poezję", Krakowie, czy Warszawska OPPA) to okazja do edukacji młodych artystów, okazja do warsztatów, okazja do spotkania młodego pokolenia wykonawców z artystami profesjonalnymi, okazja do wymiany doświadczenia, rad itp.
Spójrzcie na program "Źrodła" (<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.zrodlowciazbije.pl/index.html">http://www.zrodlowciazbije.pl/index.html</a><!-- m -->) , czy to tegoroczny, czy poprzednich edycji. Jest gdzieś punkt przewidujący warsztaty z np. dobrej klasy jurorami?
A omówienie wyników konkursu vel werydku jury? Czy ktoś wpadł na pomsł, aby ludziom wytłumaczyć, dlaczego i za co przyznano nagrody?
To samo jest na Nadziei.
Oto kardynalny, niewybaczalny błąd organizatorów! Popełniają go, gdyż zazwyczaj sami nigdy nie występowali w roli uczestników tego typu festiwali. Imprezy organizują lokalni działacze samorządowi, ewentualnie przy współpracy z zapaleńcami. Typowym przykładem tego typu osób jest Jacek Pechman z Kołobrzegu. Gościowi się wydaje, że jeśli pościąga tzw. nazwiska to impreza będzie miała wysoką rangę. I co? I g..! Impreza dalej jest na poziomie niskim, bo nawet jeśli w jury zasiadają tzw. nazwiska to i tak nie mają spośród kogo wybierać laureatów na poziomie. Etap eliminacji bowiem nie został przeprowadzony choćby poprawnie, a co dopiero dobrze. Co roku na Nadziei organizuje się lepsze, lub gorsze koncerty gwiazd, ale konkurs - czyli najważniejsza część imprezy - kuleje. Podejrzewam, ze przy uwzględnieniu wszystkich dobrych chęci organizatorów festiwalu w Bydgoszczy, te same są przyczyny niskiego poziomu imprezy, której tak broni Dyziol.
Po trzecie, jest jeszcze kłopot odwieczny z kategoryzacją piosenki, która ma być w konkursie wykonywana. Nie wiadomo dokładnie czym różni się poezja śpiewana od piosenki zaangazowanej, piosenki z tekstem, autorskiej, piosenki po prostu. Istnieje totalny miks interpretacji, co w znacznym stopniu wpływa na zupełny miks uczestników. Najważniejsze festiwale w Polsce wypracowały sobie przez lata normy, wg. których przyjmują wykonawców. Hip-hopowcy śpiewający Bursę,a więc teoretycznie uprawiający poezję śpiewaną, raczej nie mają czego szukać w Olsztynie. I dobrze, bo dla nich są inne sceny. Natomiast festiwaliki lokalne, o randze w najlepszym razie wojewódzkiej, przjmują zazwyczaj wszystkich, rozszerzając pole interpretacji gatunku piosenki na możliwie najszersze. Bo to i niby ciekawiej, i frekwencja większa, a i otwierać się trzeba na nowe prądy w sztuce. I powstaje ów tygiel, w którym bulgoce wszystko, w którym wszystko się mieści.
Podsumowując, gdyby organizacją festiwali zajmowali się fachowcy a nie, delikatnie mówiąc, ludzie słabo zorientowani w materii, poziom konkursów mógłby być wyższy.
Gdyby urzeczywistniano selekcję chętnych, a nie tylko pisano o niej, w praktyce przyjmując wszystkich, lub prawie wszystkich, konkursu dałoby się słuchać.
Nazwiska gwiazd są nie tylko po to, aby przyciągnąć publiczność i sponsorów. Obecność fachowców można wykorzystać do celów edukacyjnych. Który z wykonawców nie chciałby pogadać o własnej artystycznej propozycji z Zapendowską, Satanowskim, Bończykiem, albo Baką? Kto nie chciałby uczestniczyć w warsztatach prowadzonych przez Groniec, albo Kingę Preiss?
Tyle, że to są problemy znane od dawna i od dawna nikt z organizatorów się nad nimi nie zastanawia.