A ja się z iwonką, co do zasady zgadzam. Może nie powiedziałbym, że premier Wielkiej Brytanii i prezydent USA ratowali własny tyłek, ale to, że się na Polskę wypięli jest faktem.
Co do istoty rzeczy, sprawa tego "wypięcia się" na Polskę (i nie tylko na nasz kraj) rozstrzygnęła się wcześniej, aniżeli w Jałcie, bo już w Teheranie, w 1943 r. To wówczas okupowana Europa została podzielona na alianckie strefy wpływów, wskutek czego Polskę przydzielono do strefy operacyjnej Armii Czerwonej. W istocie rzeczy, wielce prawdopodobnym było już na dwa lata przed zakończeniem II WŚ, że z chwilą zwycięstwa nad Niemcami, Polska ze strefy operacyjnej Armii Czerwonej przekształci się w strefę wpływów ZSRR.
Myślę, że iwonka pisząc o chronieniu "własnych tyłków" mało zręcznie przekazuje myśl, która zgrabniej ujmuje J.K. w "Jałcie":
Cytat:Nie miejcie więc do Trójcy żalu,
Wyrok historii za nią stał
Opracowany w każdym calu -
Każdy z nich chronił, co już miał.
Chronienie "włsnych tyłków", czyli ochrona dyplomatycznych zdobyczy kosztem spraw trzeciorzędnych, takich jak np. kwestia Polski.
To jest, jak słusznie zwraca uwagę iwonka, fragment ironiczny. J.K. dystansuje się w nim do takiej interpretacji wydarzeń, która odpowiedzialność za bieg historii i los narodów ceduje z konkretnych ludzi na bliżej nieokreślone "mechanizmy historii", zupełnie tak, jakby owe "mechanizmy" miały szansę funkcjonować bez woli i udziału ludzi. A przecież historia w całości jest dziełem ludzkim i nic się w niej bez ludzi i bez woli ludzkiej nie dzieje.
Zresztą Kaczmar ironię tego fragmentu piosenki podkreśla ewidentnie, pisząc o "worku historii opracowanym w każdym calu". Właśnie na tym polega śmieszność interpretacji zrzucającej odpowiedzialność z ludzi na tzw. prawa dziejowe.Gdyby za Triumwiratem stał "wyrok historii" to by Triumwirat nic na ów wyrok poradzić nie mógł. Gdyby za Stalinem i Rooseveltem stały ciemne siły historii, to by niczego nie mogli opracować "w każdym calu". A jednak opracowali, podzielili Europę już w Teheranie, potwierdzili a następnie uszczegółowili warunki tego podziału w Jałcie.
Dlatego też zupełnie nie zgadzam się ze stanowiskiem Lutra, który pisze:
Cytat:Winny jest mechanizm historii, i to moim zdaniem wynika z tekstu utworu.
Z tekstu utworu wynika coś trochę innego: że winni są ludzie, którzy tworzą, którzy używają i którzy konserwują mechanizmy historii.
Ani alianci w swych oficjalnych stanowiskach nigdy specjalnie wiele Polsce nie obiecywali, ani też Stalin jakoś szczególnie nikogo nie oszukał. Między członkami Triumwiratu trwała zimna, dyplomatyczna rozgrywka, w której Polska była jednym z bardzo wielu elementów - ani najważniejszym, ani nawet ważnym.
O skutkach wyrachowanej do bólu i do krwi gry Triumwiratu Kaczmarski śpiewa w kolejnych fragmentach "Jałty".
Cytat: Świat wolny święcił potem tryumf,
Opustoszały nagle fronty -
W kwiatach już prezydenta grób,
A tam transporty i transporty.
Czerwony świt się z nocy budzi -
Z woli wyborców odszedł Churchill!
A tam transporty żywych ludzi,
A tam obozy długiej śmierci.
Luter napisał(a):Trudno powiedzieć, skąd to się bierze. W jakimś stopniu jest to na pewno wynik propagandy PRL-u, która przez 40 lat usiłowała odwracać uwagę od faktycznej roli ZSRR historii Polski. Domyślam się, że propaganda PRL-u bezpośrednio na Ciebie nie wpłynęła. Teorię o "oszukaniu" sprzedał Ci zapewne nauczyciel lub ktoś z rodziny.
Pisząc w ten sposób popełniasz gruby ahistoryzm. Propaganda PRL w ogóle nie za dużo mówiła o Jałcie - to po pierwsze. Po drugie, najmniej mówiła o tym, ze alianci "oszukali" Polskę. Bo co to by znaczyło, gdyby tak PRLowska propaganda mówiła? To by znaczyło, że alianci "oszukując" Polskę wepchnęli nasz kraj w łapska złego komunizmu. A przecież komunizm - w myśl propagandy PRL - był systemem szczęśliwości i sprawiedliwości społecznej. Czyli alianci wpychając/zostawiając/oszukując Polaków w istocie doprowadzili do - cały czas mówimy w odniesieniu do propagandy PRL - usytuowania Polski w strefie wpływów ZSRR, czyli doprowadzili do najlepszego możliwego dla Polski wyjścia? Oj, takie stanowisko niespecjalnie się klei z oficjalną historiografią PRL. Propaganda Polski Ludowej nie miała za bardzo możliwości mówić o aliantach dobrze, wolała o nich mówić źle, ale nie zawsze było to proste i zręczne. Dlatego czasem lepiej było nie mówić nic. Dlatego niewygodne tematy próbowała zmilczeć na tyle, na ile to było możliwe i na takim poziomie, na jakim zmilczeć się dało.
Stanowisko, które prezentuje iwonka nie jest naleciałością z PRL. To raczej skutek rewizji tworzonego zazwyczaj na emigracji mitu dobrego Zachodu. W wolnej Polsce, po 1989 nadszedł czas upowszechnienia owej rewizji prozachodnich poglądów dotyczących sprawy Polski w polityce wielkich mocarstw w latach 1939 - 1945. Niczego nowego zresztą nie odkrywano. Co odważniejsi od dawna myśleli tak, jak Pan Cogito:
Cytat:tedy wieczorem uwolniony od faktów mogę pomyśleć
o sprawach dawnych dalekich na przykład o naszych
sprzymierzeńcach za morzem wiem współczują szczerze
ślą mąkę worki otuchy tłuszcz i dobre rady
nie wiedzą nawet że nas zdradzili ich ojcowie
nasi byli alianci z czasów drugiej Apokalipsy
synowie są bez winy zasługują na wdzięczność więc jesteśmy wdzięczni
Po roku 1989 te poglądy się tylko upowszechniły. Tak można było otwarcie mówić bez większej obawy o zarzut zarażenia prlowską propagandą. Zarzut niesprawiedliwy i absurdalny - o czym pisałem wyżej, ale niestety nośny, bo kojarzący oponenta z PRL-em, czyli z synonimem fałszu i kłamstwa.
Stricte prozachodnia, filoamerykańska retoryka po 1989 r przetrwała głównie w poglądach narodowo-prawicowych. Wystarczy poczytać piosenki Leszka Czajkowskiego, w których tradycyjna dychotmia na dobrą Amerykę i złą Rosję wyrażana jest otwarcie i wprost:
Cytat:.Rosja zawsze będzie wrogiem, niezależnie od koloru.
Sojusznikiem Ameryka,tutaj mam poglądy stałe,nie chce w Polsce bolszewika,ani również w Rosji białej.
Ale to inny temat ....
:)