Forum o Jacku Kaczmarskim

Pełna wersja: "Mucha w szklance lemoniady"
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3
[Obrazek: jk2a.jpg]

Wystąpią:

Eliza Banasik - śpiew
Justyna Panfilewicz - śpiew
Piotr Kajetan Matczuk - śpiew
Mirosław Perliński - śpiew, gitara
Marcin Skrzypczak - śpiew, gitara

Anna Balasiewicz - skrzypce
Kuba Mędrzycki - fortepian

Stanisław Zygmunt - prowadzenie

27 marca 2011, godz.18
DKŚ "Smolna"
Warszawa, ul.Smolna 9 (wejście od Al.Jerozolimskich)

Bilety - 20zł
Justyna wymiata!
Simon napisał(a):Justyna wymiata!

To prawda.
Ktoś z warszawiaków się wybiera?
Tradycyjnie bez "pewniaka", ale otwieram listę:

1. MN + 1
1. MN + 1
2. Młoda
3. pkosela
No ludzie, nikt więcej?

Przyznam szczerze, że okropnie się cieszę na spotkanie starych znajomych "po latach" i marzy mi się, żeby zjawiło się większe warszawskie grono. Mam tylko nadzieję, że nie zaśpię, bądź nie wydarzy się inna tragedia... Smile
Simon napisał(a):Justyna wymiata!

No to dawać zdjęcie!
1. MN + 1
2. Młoda
3. pkosela
4. Ola Kaczmarek
5. Kraśny
6. Filip
7. Ula

Smile
1. MN + 1
2. Młoda
3. pkosela
4. Ola Kaczmarek
5. Kraśny
6. Filip
7. Ula
8. tmach
w szklance czego?

Cytat:na koncert piosenek Jacka Kaczmarskiego Mucha w szklance wody. Odbędzie się on 27 marca 2011 w Warszawie. Wystąpią: Eliza Banasik, Justyna Panfilewicz, Mirosław Perliński, Marcin Skrzypczak oraz Piotr Kajetan Matczuk.
<!-- m --><a class="postlink" href="http://radio.boo.pl/news.php?rowstart=10">http://radio.boo.pl/news.php?rowstart=10</a><!-- m -->
Może na tej stronie, zgodnie z internetowymi zwyczajami, zabrakło polskich znaków?

"Mucha w szklance wódy" ?
Po utopieniu przez Ciebie w innym wątku wiadomej osoby, lemoniada nie nadaje się do żadnych zastosowań (nie wspominając o tym, że sama osoba musiała poddać się po tym wydarzeniu szeregowi zabiegów poza granicami kraju ojczystego), dlatego w kilku miejscach, które dbają o higienę ewentualnych odbiorców, stosuje się czystą wodę. Niektórzy, co bardziej zapobiegliwi, stosują inne napoje nierzadko lecznicze, ze wskazaniem na profilaktykę układu pokarmowego. Co prawda drugi wariant posiada działania uboczne, ale wydają się tym najczęściej nie przejmować...
Przyznam ze wstydem, że nie zrozumiałem. Chyba że Twoja wypowiedź była skierowana do Dauriego?
Tak, była nawiązaniem do wypowiedzi Dauriego. A właściwie do rebusa, który swego czasu Dauri zamieścił w zagadkach obrazkowych. Myślę, że powinieneś pamiętać Mateuszu - dotyczył tytułowej piosenki jutrzejszego koncertu. Wink
dauri napisał(a):w szklance czego?

Cytuj:
na koncert piosenek Jacka Kaczmarskiego Mucha w szklance wody. Odbędzie się on 27 marca 2011 w Warszawie. Wystąpią: Eliza Banasik, Justyna Panfilewicz, Mirosław Perliński, Marcin Skrzypczak oraz Piotr Kajetan Matczuk.
<!-- m --><a class="postlink" href="http://radio.boo.pl/news.php?rowstart=10">http://radio.boo.pl/news.php?rowstart=10</a><!-- m -->

Od razu mówię, że nie mam nic wspólnego z radiem Kogutki Smile A ten kretyńsko przekręcony tytuł, pojawił się też podobno w kulturalnym dodatku do Wyborczej. Z tym, że tam poprzekręcali ponoć także i nazwiska wykonawców. Tak więc, Kogutki jednak nieco rzetelniejsze od GW.
Może to po prostu efekt niebotycznych cen cukru i produktów pochodnych. Kogo stać dziś przy takich cenach na lemoniadę?
MateuszNagórski napisał(a):marzy mi się, żeby zjawiło się większe warszawskie grono
I zobacz jak marzenia się łatwo spełniają. Wink Fajnie było spotkać , po dość długim okresie nieobecności , większość warszawskiego grona.
Tylko czemu połowa jakoś się rozbiegła bez najmniejszej chęci integracji?

Co do samego koncertu - całościowo nie odbiegał specjalnie od tzw. średniej, czyli był ni mniej, nie więcej tym, czego człowiek spodziewa się po zbiorowym odegraniu piosenek Kaczmarskiego przez większą grupę osób. Jestem trochę uprzedzony do tej formuły - przyznam, że zdecydowanie wolę słuchać propozycji jednego artysty; to pozwala mi się dobrze skupić na koncercie i poczuć jego klimat, bez nieprzyjemnego skakania po rozciąganych do granic możliwości formach i formułach.

Poszedłem nastawiony ciekawie do Justyny i Marcina - zawiodłem się.
Najlepiej wypadli Eliza - wokalnie, interpretacyjnie jej śpiewanie zupełnie do mnie nie przemawia - i Mirosław; chętnie wysłuchałbym jego osobnego koncertu, choć maniera śpiewania (operowa?) trochę mnie drażni.

Dwa słowa o zespole. Fortepian - w zasadzie pozytywnie, choć źle (za cicho) nagłośniony. Wiem, czego się po Kubie spodziewać, ale wolałbym to słyszeć niż zgadywać; fortepian był przykryty przez skrzypce i wokale. Właśnie, skrzypce - moim zdaniem wcale nie powinno ich być.

Podsumowując - drugi raz raczej nie pójdę na tę konkretną zbiorówkę, ale gdyby panowie Mirosław i Kuba zdecydowali się zagrać wspólny koncert, będę na pewno.

Pozdrawiam,
MN
Połowa? Chyba więcej...

Ja na skrzypce nie narzekam, Justyna mnie nie zawiodła, choć po Kołobrzegu miałam obawy.Oczywiście, Eliza też. Marcin przyzwoicie wykonał "Wykopaliska", reszta - jeśli pominąć duety - niestety, nie na moje uszy.
"Kanapka z człowiekiem" wg mnie była "niestrawna" (trudno się niby dziwić;P).
Ale i tak cieszę się, że mogłam posłuchać i spotkać wiele osób, których dawno nie widziałam, nawet przez chwilę.
A Mirosława też bym jeszcze chętnie posłuchała.
Przede wszystkim, dzięki za tak liczne forumowe przybycie!

MateuszNagórski napisał(a):Jestem trochę uprzedzony do tej formuły - przyznam, że zdecydowanie wolę słuchać propozycji jednego artysty; to pozwala mi się dobrze skupić na koncercie i poczuć jego klimat, bez nieprzyjemnego skakania po rozciąganych do granic możliwości formach i formułach.

Czy ja wiem czy one były jakoś specjalnie rozciągnięte? Cóż, starałem się trzymać wykonawców w oryginalnych aranżacjach, bez udziwnień. Natomiast chciałem przy tym, aby każdy zaprezentował jednocześnie swoją osobowość i mam nadzieję, że z takiego połączenia udało się osiągnąć zamierzony efekt.

MateuszNagórski napisał(a):Poszedłem nastawiony ciekawie do Justyny i Marcina - zawiodłem się.

Co Ci się w nich konkretnie nie podobało? Pytam szczerze.

MateuszNagórski napisał(a):i Mirosław; chętnie wysłuchałbym jego osobnego koncertu, choć maniera śpiewania (operowa?) trochę mnie drażni.

Zapowiedź Jego operowej przeszłości była nieco niefortunna.

MateuszNagórski napisał(a):Fortepian - w zasadzie pozytywnie, choć źle (za cicho) nagłośniony. Wiem, czego się po Kubie spodziewać, ale wolałbym to słyszeć niż zgadywać; fortepian był przykryty przez skrzypce i wokale.

Hmm..., właśnie przesłuchałem dość dobrej jakości nagrania (z widowni) i nie odniosłem wrażenia, aby 'mnie' nie było słychać. Raczej słabo słyszę skrzypce. Owszem, fortepian można było troszkę podciągnąć, ale chyba nie było aż tak tragicznie.

MateuszNagórski napisał(a):Właśnie, skrzypce - moim zdaniem wcale nie powinno ich być.

Tu się zdecydowanie nie zgodzę.

Podsumowując - dzięki Mateusz za uwagi, ale ciekawi mnie jeszcze Twoje zdanie na temat PKM i prowadzącego.

MateuszNagórski napisał(a):ale gdyby panowie Mirosław i Kuba zdecydowali się zagrać wspólny koncert, będę na pewno

Za późno się urodziłeś! Wink Zdradzę Ci, że panowie Mirosław i Kuba dokładnie 20 lat temu zagrali pierwszy wspólny koncert! I tym występem w naszym liceum, przynajmniej ja, rozpocząłem swoją nieszczęsną karierę Wink
Tak, oczywiście - daty nie znałem, ale wiedziałem przecież o Waszej przeszłości.
Uzupełniając wypowiedź, skoro chcesz konkretnie (specjalnie nie zamierzałem pisać szczegółowej recenzji, tylko wypisać, co pozostawiło jakieś wrażenia, niezależnie od tego, czy były one pozytywne, czy negatywne).

Justyna nie podobała mi się, bo po prostu nie robiła na mnie wrażenia. Ot, wszystko. Może to wina zbiorówki i występującej zaraz obok Elizy o potężnym głosie, a może tego, że Simon, którego zdanie cenię, napisał, że "wymiata"; nastawiłem się więc na jakieś odkrycie, objawienie.
Co do Marcina - słyszałem jego Wykopaliska na YouTubie i zrobiły na mnie pozytywne wrażenie, tym bardziej byłem zdziwiony, że na koncercie facet wypadł raczej... mdło. Nie podobało mi się śpiewanie końcówek a'la Feel i ogólne jakieś takie... Rozmycie wykonań. Bardziej cenię u mężczyzn równe, męskie, twarde śpiewanie.

Stanisław Zygmunt oczywiście rewelacja!

Im dalej od koncertu, tym bardziej doceniam Mirosława Perlińskiego. Myślę, że wrażenie, jakie mógłby zrobić, zostało przykryte przez całość i moją niechęć do zbiorówek. Facet NAPRAWDĘ umie śpiewać! I - choć miałem wrażenie, że jest dość zdenerwowany sceną "po latach" - podchodzi do wykonań z dozą koniecznego luzu. Może nie taką jak Zygmunt, ale chce się go słuchać. Nie jest oczywiście moją rzeczą, jako widza, sugerowaniu sposobu wystąpienia - ale takiego koncertu, obmyślanego przez niego, przygotowanego przez niego - wysłuchałbym z ogromną przyjemnością. A chuj tam, że się powtarzam.

Pozdrawiam,
MN
MateuszNagórski napisał(a):Co do Marcina - słyszałem jego Wykopaliska na YouTubie i zrobiły na mnie pozytywne wrażenie, tym bardziej byłem zdziwiony, że na koncercie facet wypadł raczej... mdło.

Ja także i stąd między innymi mój wybór dla Niego tego utworu. Choć uważam, że Powódź w Jego wykonaniu wypadła dużo lepiej.

MateuszNagórski napisał(a):Stanisław Zygmunt oczywiście rewelacja!

Uff...

W każdym razie, raz jeszcze dzięki za uwagi. Będziemy pracować nad materiałem, ale mimo wszystko "Muchę..." postaramy się pozostawić w tej formule. Może z jakimiś kosmetycznymi zmianami.
Może w takim razie, skoro cały koncert i tak nie jest spięty żadną myślą przewodnią, a raczej prezentacją kilku różnych osobowości - wrzucić trochę lekkości pomiędzy te, dość ciężkie gatunkowo utwory i zagrać np. Teodyceę, Balladę Żebraczą, czy Metamorfozy sentymentalne?

Dla tych, którzy nie byli - moje uwagi wynikają tylko i wyłącznie z jasno określonych preferencji scenicznych i ewentualnych obiekcji interpretacyjnych, technicznie artyści stoją i zapewne stawać będą na wysokości zadania, publiczność reaguje żywiołowo i odbiór koncertu jest bardzo dobry. Śmiało polecam wybierać się w przyszłości - jest duża szansa, że koncert się spodoba.
Kuba Mędrzycki napisał(a):Zdradzę Ci, że panowie Mirosław i Kuba dokładnie 20 lat temu zagrali pierwszy wspólny koncert! I tym występem w naszym liceum, przynajmniej ja, rozpocząłem swoją nieszczęsną karierę Wink

Dokładnie tak (używając tych właśnie słów) powiedziałem Mateuszowi, kiedy Mirek pojawił się na scenie.

Mnie koncert zaskoczył zdecydowanie na plus. Właśnie zbiorówka moim zdaniem mu pomogła, bo dzięki tej formule było niejako mniej zobowiązująco, bez swoistego zadęcia, takiej wiszącej w powietrzu atmosferze "ja wam tu teraz pokażę jak się gra".
Najładniejsze według mnie momenty koncertu, to Oddział chorych na raka, Wygnanie z raju i przede wszystkim Czary.

Kajetan zaśpiewał rewelacyjnie! Może odrobinę za dużo grał ciałem, ale lepsze to niżby stał jak słup soli. W każdym razie po raz kolejny przekonałem się do tej piosenki. Z wykonania aż emanuje jak Piotrek dobrze ten tekst zrozumiał, a to jest przecież jeden z kluczy do interpretacji.

Chyba po raz pierwszy naprawdę podobała mi się Eliza. Widać, a przede wszystkim słychać, że sporo pracowała nad wykonywanymi utworami, co dało efekt naprawdę piorunujący. No i nareszcie wybrała repertuar, który jej nie przerasta. Dotychczas najbardziej topił Elizę kompletnie nietrafny wybór repertuaru. Apogeum była Kredka Kramsztyka - kompletna porażka, moim zdaniem, bo utwór ten Elizę po prostu przygniótł.
Tym razem było zupełnie inaczej. Świetna Kołysanka dla Kleopatry i jeszcze lepsze Wygnanie z raju - utwory zaśpiewane swobodnie, przemyślane i doskonale odczute. Naprawdę rewelacja! Efekt trochę popsuł błąd w końcówce (nie mający jednakże żadnego wpływu na wrażenie z występu Elizy), kiedy Marcin zaśpiewał "pomóż mi przejść przez strumień". Przecież to powinna śpiewać Eliza!

Trzecim ładnym akcentem był występ Mirka. Nie ukrywam, że na moją ocenę wpływ ma ogromny sentyment, bo Mirka i Kubę dane mi było słyszeć po raz pierwszy osiemnaście lat temu! Kiedy Tomek (syn Pilsa) zapytał skąd ta dziwna muzyka do Czarów, szepnąłem mu: "Synu, ta muzyka powstała zanim Łapiński napisał swoją". I tak właśnie jest, kochani! Swoją drogą ciekawe ile jest takich nieautorskich muzyk do utworów JK lub Tria, które powstały przed napisaniem muzyki firmowej.

Prowadzenie Stanisława Zygmunta bardzo mi się podobało. Anegdotki, które opowiadał, może nie były na miarę najlepszych lat Kabaretu OT.TO, ale były autentyczne i to się czuło.
Uważam, że takie koncerty - bez specjalnego zadęcia, ale trzymające pewien poziom artystyczny - to jest dokładnie to, co można i trzeba. Miałeś rewelacyjny pomysł, Kubo!
Luter napisał(a):Chyba po raz pierwszy naprawdę podobała mi się Eliza. Widać, a przede wszystkim słychać, że sporo pracowała nad wykonywanymi utworami, co dało efekt naprawdę piorunujący. No i nareszcie wybrała repertuar, który jej nie przerasta. Dotychczas najbardziej topił Elizę kompletnie nietrafny wybór repertuaru. Apogeum była Kredka Kramsztyka - kompletna porażka, moim zdaniem, bo utwór ten Elizę po prostu przygniótł.
Tym razem było zupełnie inaczej. Świetna Kołysanka dla Kleopatry i jeszcze lepsze Wygnanie z raju - utwory zaśpiewane swobodnie, przemyślane i doskonale odczute. Naprawdę rewelacja! Efekt trochę popsuł błąd w końcówce (nie mający jednakże żadnego wpływu na wrażenie z występu Elizy), kiedy Marcin zaśpiewał "pomóż mi przejść przez strumień". Przecież to powinna śpiewać Eliza!

Nie mogę się z Tobą zgodzić. Faktem jest, że Eliza śpiewa bardzo dobrze i jej śpiew robi duże wrażenie techniczne, jednak uważam, że interpretacyjnie leży, jak leżała - to wciąż śpiewanie na jedną, dramatyczną nutę, w piosenkach Kaczmara moim zdaniem bezsensowne i z niepotrzebnym, wspomnianym wcześniej, "zadęciem".

MN
Na temat "pomóż mi przejść przez strumień..." rozmawiałam z Elizą, też uważam, że to ona powinna zaśpiewać, ale Eliza miała inne zdanie.
gosiafar napisał(a):Na temat "pomóż mi przejść przez strumień..." rozmawiałam z Elizą, też uważam, że to ona powinna zaśpiewać, ale Eliza miała inne zdanie.

I to jest właśnie sedno. Zdanie każdy może mieć jakie chce, tylko czasami wychodzi głupio. I tak było właśnie tym razem.
Dla mnie to prośba głównie "kobieca", Eliza odniosła to do "słabością jesteś moją..."
Czy wyszło głupio? Dla mnie i dla Ciebie tak, dla tych, co uważają inaczej - nie.
MateuszNagórski napisał(a):Może w takim razie, skoro cały koncert i tak nie jest spięty żadną myślą przewodnią, a raczej prezentacją kilku różnych osobowości - wrzucić trochę lekkości pomiędzy te, dość ciężkie gatunkowo utwory

Utwory zostały dobrane pod kątem możliwości wykonawczych i osobowości wykonawców. Wiesz dobrze, że spośród tego jakże bogatego repertuaru JK można by jeszcze kombinować z repertuarem niemal w nieskończoność.

MateuszNagórski napisał(a):Faktem jest, że Eliza śpiewa bardzo dobrze i jej śpiew robi duże wrażenie techniczne, jednak uważam, że interpretacyjnie leży, jak leżała - to wciąż śpiewanie na jedną, dramatyczną nutę, w piosenkach Kaczmara moim zdaniem bezsensowne i z niepotrzebnym, wspomnianym wcześniej, "zadęciem".

Eliza ma takie, a nie inne tzw.warunki, czyli osobowość, głos, emploi, więc nie ma też większego sensu wpuszczanie jej w nienaturalne 'rejestry'. Wydaje mi się, że i tak 'Kanapka...' była dość odważnym eksperymentem. A i tak jak czytasz, dla niektórych niestrawna.

Luter napisał(a):gosiafar napisał(a):
Na temat "pomóż mi przejść przez strumień..." rozmawiałam z Elizą, też uważam, że to ona powinna zaśpiewać, ale Eliza miała inne zdanie.

I to jest właśnie sedno. Zdanie każdy może mieć jakie chce, tylko czasami wychodzi głupio. I tak było właśnie tym razem.

Głupio, nie głupio... Przegadaliśmy w szerszym gronie tę kwestię podczas prób i doszliśmy do wniosku, że jednak ten fragment nie jest aż tak jednoznaczny. Ostatecznie uznaliśmy, że jeśli Marcin to zaśpiewa, to mimo wszystko nie będzie to jakoś specjalnie rażące.
A tak - co do "Kanapki" i innych: kto to aranżował itd itp?
Fajnie np była "Kantyczka z lotu ptaka", choć - tak jak już powiedziałam - wstęp ciut (ale naprawdę:ciut) za liryczny, pomysł natomiast świetny!
Stron: 1 2 3