Maćku, jeśli mam w tym temacie jakieś "ale", to dotyczy ono samego prawa. Otóż mam poważne wątpliwości, czy słuszne jest prawo zakazujące - bez stosownego zezwolenia - wycinki drzew na swojej własnej działce. Z jednej strony rozumiem intencję ustawodawcy, z drugiej zaś uważam, że własność prywatna jest święta. Niewątpliwie nie da się tych sprzeczności całkowicie pogodzić, potrzebny jest więc jakiś kompromis. Aktualnie obowiązujące prawo byłoby najlepszym możliwym rozwiązaniem, gdyby nie jego wąskie gardło polegające na założeniu, że nie żyjemy w czasach Olszewskiego, czyli że urzędnik podejmuje decyzję zgodną z duchem ustawy i robi to szybko i skutecznie, w szczególności nie krzywdząc właściciela-wnioskodawcy. W związku z tym dochodzi do takich absurdów, że aby wyciąć jedną brzózkę na swojej własnej działce, trzeba się boksować z biurokratyczną machiną.
Ale to zupełnie na marginesie. W omawianej sytuacji całkowicie zgadzam się z daurim. Posiadanie działki nakłada na właściciela określone obowiązki; w szczególności zgłoszenie do urzędu faktu nielegalnej wycinki drzewa. Oczywiście może być tak, że właściciel wyjechał lub mieszka kilkaset kilometrów dalej i nie wie o wycince, ale tu tego rodzaju okoliczność nie zachodzi. Co więcej - umieszczenie na sośnie tabliczki potwierdza, że właścicielka była na bieżąco zorientowana w sytuacji. Tymczasem uporczywie uchylała się ona od wzięcia udziału w postępowaniu, co daje formalne powody do uznania, że jest za wycinkę odpowiedzialna.
Być może wójt powinien zrobić tzw. wywiad środowiskowy - osobiście pofatygować się do babiny i spytać ją, dlaczego nie stawia się na wezwania. Dlaczego tego nie zrobił - nie wiem. Czy wezwania wysyłane były za potwierdzeniem odbioru - też nie wiem. Kilka pytań w tej sprawie wciąż możnaby zadać. W każdym razie na podstawie informacji, którymi dysponujemy w tym momencie uważam, że wójt postąpił w stu procentach słusznie.
Cytat:Równie dobrze można w takim razie skazać Ciebie za zabójstwo po znalezieniu zwłok w twym ogródku. Ogródek Twój? Twój, czyli jesteś mordercą, po co komplikować sobie życie szukając sprawców skoro można niewinnego posadzić na 25 lat...
To czysta demagogia. Podstawowa różnica jest taka, że morderca zazwyczaj stara się oddalić od siebie podejrzenia, więc nie jest w jego interesie umieszczanie zwłok w swoim ogródku. Zupełnie inaczej wygląda kwestia wycinki drzew. Osobą zorientowaną w sytuacji i zazwyczaj osobą, w której interesie jest wycinka, jest właściciel nieruchomości. Poza tym chyba logiczne jest, że po znalezieniu zwłok w Twoim ogródku zostaniesz poproszony o złożenie wyjaśnień (czy rozpoznajesz denata, czy zauważyłeś coś podejrzanego w ostatnich dniach etc).
Maćku,
ogólnie rzecz biorąc trudno mi jest zgadzać się z Przemkiem, bo u podstaw większości wygłaszanych przez niego poglądów społeczno-politycznych leżą założenia całkowicie mi obce. Przemek prezentuje bowiem zazwyczaj postawę roszczeniową, często antypaństwową, żeby nie powiedzieć: silnie naznaczoną duchem Tischnerowskiego
homo sovieticus - PRL-owskim tumiwisizmem i pochwałą zasady: "Czy się robi, czy się leży...". A ja przeciwnie - uważam (i chciałbym, żeby tak było) że obywatelowi nic się od państwa nie należy z samej tylko zasady. Każdy się rodzi i musi sobie jakoś radzić w zastanym świecie. Wyciąganie ręki, postawa roszczeniowa - to są rzeczy całkowicie mi obce. Z drugiej strony jest dauri, który kładzie silny nacisk na poszanowanie prawa. Generalnie trudno się z nim nie zgadzać, choć tu z kolei jestem wyczulony na założenie, że ludzie są dla prawa, nie prawo dla ludzi. Tutaj swoją aberracją anarchistyczną różnię się od dauriego, bo nie tylko uważam, że złe prawo należy zmienić, ale nie widzę również nic złego w łamaniu takiego prawa. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że gdyby każdy stosował zasady prawne wybiórczo, wedle własnego uznania, nie byłoby dobrze. A jednak trudno przestrzegać idiotycznych przepisów; weźmy choćby całą masę znaków drogowych ustawianych często, ma się wrażenie, przez pijanego.
Najbliższa mi w kwestiach polityczno-społecznych jest więc postawa Twoja - zdroworozsądkowa. Czasem jednak Twoje poglądy są jak dla mnie zbyt anarchistyczne - oscylujące zbyt blisko JKM, czyli właściwe w swoich teoretycznych założeniach, ale zbyt mało przystające do rzeczywistości. Wtedy już wolę dauriego z jego twardym trzymaniem się przepisów.