W felietonie Żakowskiego nie widzę niczego ciekawego - trochę tam narzekania, że świat jest niedoskonały, sugestia, że przepisy antynikotynowe zostały wprowadzone, by odwrócić uwagę od innych, ważniejszych rzeczy, wszystko okraszone błędną tezą, że świat dzieli się na niepalących grubasów i palących chudzielców, a także (być może nieumyślną) rasistowską retoryką, jakoby Murzyni byli obywatelami drugiej kategorii. Ale przyznam, że całość dość zręcznie napisana.
Artykułu "Upupianie palaczy" nie komentowałbym, gdyby nie to, że uznałeś go za ciekawy, ale skoro tak twierdzisz, to się wypowiem. Po pierwsze, autorka na wstępie stwierdza "Zabrania mi się palić" - co jest niezgodne z prawdą. Dalej twierdzi, iż "W pełni rozumiem zakaz palenia w zamkniętych miejscach publicznych, z których musi korzystać KAŻDY. Zadaszone przystanki autobusowe, lotniska, dworce, szpitale, urzędy i uczelnie. Tak, zgadza się. Tam nie można uniknąć biernego palenia. Ale do knajp chodzić nie trzeba.". Pani ta zapomina, że bywalcy "knajp" to nie tylko goście, ale jeszcze obsługa (kelnerzy, barmani itd), którzy w warunkach pozwalających na palenie są zmuszeni do wdychania dymu przez osiem godzin na dobę. Oczywiście można stwierdzić, że nikt nikogo nie zmusza do uprawiania tego typu zawodów, ale do mnie taki argument nie przemawia. Ponadto do "knajp" chodzi się niekoniecznie w pojedynkę i niekoniecznie w celu gastronomiczno-rozrywkowym - na przykład bywa się zapraszanym przez przyjaciół, rodzinę czy klientów w sytuacjach, gdzie trudno byłoby zaproszenie odrzucić. Argument "ale do knajp chodzić nie trzeba" jest więc wyjątkowo głupi.
Pani pyta "Dlaczego jedna knajpa nie może być dla palących a inna dla niepalących, zgodnie z pomysłem właściciela i prawami wolnego rynku?". Ano dlatego, że nie każdy chodzi do "knajpy" głównie po to, by zaspokoić głód i wszystko mu jedno do jakiej. Jest też wiele miejscowości, w których jest tylko jedna "knajpa".
Ze względu na powyższe jestem za całkowitym zakazem palenia we wszelkiego rodzaju "knajpach". Uważam, że mniejszą krzywdą dla palącego jest powstrzymanie się od palenia przez czas pobytu w "knajpie" (albo wyjście na papierosa) niż zmuszanie kelnerów do wdychania dymu przez cały czas pracy albo rezygnacji z zawodu, a także zmuszanie niepalących do wdychania dymu albo odmawiania zaproszenia do "knajpy", gdzie się pali.
Jeżeli już oddać palaczom jakieś miejsca rozrywki - to może niektóre kina. Tam obsługa nie siedzi non stop na widowni, a oglądanie niektórych filmów w zadymionej atmosferze może nawet być ciekawym doświadczeniem - np. film "Płonący wieżowiec".
Co do samej ustawy, nie wiem, czy jest ona dobra, czy zła - eliminowanie przymuszania niepalących do biernego palenia jest rzeczą dobrą, ale zakazom powinna towarzyszyć edukacja i profilaktyka, nie orientuję się, na ile ma to miejsce.