No proszę, kiedy ja już mam trochę dosyć dyskusji i obiecuję wycofać się, nagle zjawia się tylu dyskutantów. Ale po kolei.
dauri napisał(a):Nie rozumiem, co w związku z tym proponujesz. W demokracji wszystko, co nie jest prawnie zakazane jest dozwolone. Również zakładanie partii, gdzie na szatandarach jest religia. Nawet jeżeli umieścimy w konstytucji rozdział Kościoła od Państwa, zakaz głoszenia i publikowania treści religijnych gdziekolwiek poza miejscami kultu, to chyba można założyć partię, która w programie miałaby zmianę tych konstytucyjnych zapisów.
Co prawda ja zasadniczo nic nie zamierzałem proponować, bo faktycznie moje wejście w dyskurs zaczęło się od zupełnie innej sprawy, niż wszyscy chcą mi imputować, ale jeśli już pytasz, to… właściwie sam dałeś sobie odpowiedź! Nie jestem aż tak daleko, żeby chcieć zamykać wierzących w cokolwiek w ich katakumbach, kościołach, czy innych miejscach kultu. Ale marzy mi się konstytucja, gdzie faktycznie jest zapis o rozdziale Kościoła od Państwa, o rozdziale faktycznym a nie udawanym. Padło tu słowo odpowiednie słowo: hipokryzja! Wyrażę się może bardziej łopatologicznie: Nie mam nic przeciw partii zrzeszającej katolików. Domyślam się, że łatwiej im się nawzajem dogadać w kwestii na przykład zasad budowy parkingów w Polsce i i zasad finansowania tej budowy, jeśli już o parkingach była mowa ;-). Wiadomym jest, że każda partia dążąc do władzy żłobem zwanej ma ochotę zmieniać prawo, w tym konstytucję. I ja jej i tego prawa nie odbieram. Buntuję się jednak, kiedy jakaś partia w mniej lub bardziej zawoalowany sposób, a czasem wręcz jawnie postuluje takie zmiany, które dadzą fory własnej ideologii czy światopoglądowi. Absolutnie nie neguję wartości chrześcijańskimi tutaj zwanymi, ale Katechizm ma pozostać Katechizmem a nie zastępować konstytucji. Biadoli się tutaj jak to współcześnie najbardziej prześladowani są chrześcijanie. Być może tak jest. Jeśli w Arabii Saudyjskiej obowiązuje szariat i chrześcijanin łamie to prawo, musi niewątpliwie liczyć się z konsekwencjami. Ale Polska to póki co nie Arabia Saudyjska. Nie chciałbym wie, żeby jakaś partia zastąpiła konstytucję katechizmem KK, bo może się okazać, że wtedy najbardziej prześladowani na świecie będą agnostycy i inne religie.
dauri napisał(a):Trzeba było postawić pewne warunki finansowania Kościoła z kasy państwowej, do których powinien należeć zakaz mieszania się Kościoła do polityki. […]Dość paradoksalnie uważam, że ogłoszenie katolicyzmu jako religii państwowej byłoby pożądane (wraz z dobrowolnym podatkiem kościelnym).
No własnie! A dlaczegóż to nie może być tak, jak w Niemczech? Deklaruję się jako katolik i automatycznie z mojego PITu pobiera się powiedzmy 2% podatku. Tyle, że wtedy mogłoby się okazać, że mamy w Polsce nie 95% katolików, nawet nie te 41% chodzących na mszę a faktycznie co najwyżej z 20-30. Mam na myśli faktycznych katolików przez duże K a nie takich z przyzwyczajenia, którzy nie potrafią nawet 4 ewangelistów wymienić. A są tacy i to jest ich sporo )) Jestem też za tym, że w ramach tego „podatku od wiary” każdy wierzący miał niezbywalne prawo otrzymać od swojego kapłana pewien standardowy zestaw usług religijnych, czyli w przypadku chrześcijanina standardowe sakramenty od urodzenia do śmierci. Oczywiście jeśli parafianin chce dawać dodatkowo na tacę, żeby np. ślub był bardziej okazały, to jego wola. Ale krew mnie zalewa, kiedy (przypadek z autopsji!!!) chciwy klecha za mszę pogrzebową i odprowadzenie na cmentarz inkasuje 10 lat temu 1600pln i jeszcze wypomina mi, ze dawno nieżyjący mój ojciec obiecywał opłacić inny pogrzeb a tego nie zrobił. Ja rozumiem, że kapłani muszą też żyć, ale jeśli wyznaczają dość samowolnie „podatki obrotowe” od sakramentów, to ma być to jawne i przejrzyste dla parafian. A jak na razie jest tak, że księżulo inkasuje i jeden wydaje wszystko na remont kościoła, drugi na remont swojego portfela. Bardzo rozsądnym byłoby wprowadzić wystawiania rachunków. Parafianim płaci za pogrzeb, ma rachunek, który w części może odliczyć z PITu a Kosciół płaci państwu podatki od zarobionych pieniędzy. Taki podatek nie musiałby wcale łatać dziury budżetowej, mógłby być celowy. Na przykład na finansowanie renowacji kościołów zabytkowych. Proponuję rozbój i dyskryminację Kościoła? Nie! Ja proponuję przejrzystość, lustrację finansową. Nie może być tak, że państwo, czyli absolutnie wszyscy, łoży na religijne uczelnie (nie słyszałem, żeby niekatolik dostał się na KUL), za państwowe pieniądze finansuje się budowę niektórych kościołów, za państwowe pieniądze preferuje się konkretny odłam chrześcijaństwa, ale jak ateista umiera, to ma problemy z pochowaniem na cmentarzu przykoscielnym, bo komunalnego w najbliższej okolicy nie ma. A propos, moja matka była katoliczką, więc to nie ma nic wspólnego z tym, co pisałem wyżej. No ale to temat, jak uregulować stosunek Państwo-Kosciół.
colt napisał(a):po pierwsze to nie jestem logikiem żeby Ci wytykać błędy, jedynie mówię o tym co mi podpowiada mój zdrowy rozsądek. Wydaje mi się , że głównym tematem było Twoje zastrzeżenie co do tego, że politycy katoliccy nie ..powinni uprawiać polityki - albo jak już się zdecydowali być politykami to powinni siedzieć cicho ze swoją wiarą i nie przekładać jej na prawo, ponieważ w naszym kraju są ludzie tego sobie nie życzący.
Wydawało mi się, że u każdego normalnego, zdrowego człowieka zdrowy rozsądek przede wszystkim opiera się na logicznym rozumowaniu. Widać srogo się myliłem .
Żle Ci się robaczku wydawało i widzę, że mogę Ci napisać książkę na ten temat, ale Ty i tak będziesz pytał „Ale o co chodzi?” Jakbyś przeczytał bardzo uważnie pierwszy dłuższy post odpowiadający Radkowi, może byś zrozumiał o co mi chodzi, a nie dopuszczał się permanentnych nadinterpretacji i zafałszowań moich słów! Jedyne, co napisałem to to, ze uważałem, że słowo chrześcijanin/katolik w połączeniu ze słowem polityk niesie dla mnie pewną sprzeczność. Tylko tyle i aż tyle. A piłem dokładnie do historii samego Chrystusa i tego, co permanentnie powtarza się w wielu kazaniach. Chrystus zapowiadał rychłe przyjście Królestwa Niebieskiego. Czyż nie? Abstrahując od jego boskości, nie był politykiem, podkreślał co raz, żeby zostawić cesarzowi co cesarskie. Można by powiedzieć, ze sam był orędownikiem rozdziału Państwa od Kościoła ( którego jeszcze nie było, bo Chrystus nie założył żadnego Kościoła, o czym – śmiem twierdzić – każdy adept seminarium duchownego powinien wiedzieć). Więc pod tym względem jestem wyznawcą Chrystusa! Nie przeszkadzają mi procesje religijne na ulicach miasta. Wręcz przeciwnie. Jeśli procesja nie nawołuje do zamieszek a jedynie oddaje cześć swemu bogu, to nie ma nic przeciw temu! Ale jeśli na czele procesji idzie grupa polityków krzycząca „Chrystus królem Polski” czy nawołuje do tego, by prawo wyznaniowe (lub jego elementy) miały być prawem stanowionym dla wszystkich to mam cos przeciwko, bo nie ma nic niebezpieczniejszego jak sfanatyzowany tłum, zwłaszcza sfanatyzowany religijnie. Oczywiście można twierdzić, że 2000 lat temu religia była nierozerwalnie powiązana z polityką i colt może twierdzić, że polityką jest wszystko, nawet preferencje kolorystyki butów, ale mnie chodzi o trochę rozsądniejsze pojmowanie słowa polityk i polityka.
Idąc tokiem rozumowania colta, jeśli polityk ma prawo w pełni przekładać swoją wiarę na prawo i mieć w dupie to, że nie wszyscy sobie tego życzą, tym samym ( jeśli ma być sprawiedliwie) dopuszcza jako w pełni uprawnione, żeby anarchiści i stalinowcy również wprowadzali swoje przekonania, czyli burzyli kościoły i tępili religię, bo to opium dla mas.
Drogi colcie, jak rozumiem wg ciebie polityk katolicki może hasać ze swoimi poglądami bez ograniczeń, ale ktoś o poglądach odmiennych już nie, bo nie daj boże, obrazi Twoje przekonania i katolicy będą dyskryminowani? Tak, czy nie?! Politykować oczywiście może każdy, nie tylko polityk ;-)). Ale urzeczywistnianie tego politykowania czynem i narzucanie tego innym ma ciut poważniejszy wymiar.
Już raz napisałem, że nie zamierzałem dyskutować o moich subiektywnych doświadczeniach psychicznych. Mówiłem o presji psychicznej. Dla Ciebie to jest jak widać to samo, fajnie!
(Uwaga! JoannoK! To będzie przykład w celu uściślenia definicji, nie w celu porównywania kogokolwiek z hitleryzmem czy stalinizmem.) Czyli jak gestapowiec ( czy stalinowski SBek ) przystawiał pistolet do głowy męża, chcąc wymusić zeznania na żonie, to dla Ciebie będą subiektywne doświadczenia psychiczne tej kobiety czy jednak presja psychiczna? Wolałbym ustalić zakres pojęciowy. Czy kiedy katechetka straszy dzieci piekłem, jeśli nie wyucza się paciorka do następnego dnia to subiektywne doświadczenia dzieci, czy też presja psychiczna i rodzaj przemocy?
colt napisał(a):W porównaniu do ufo […] nie pisałem o wpływie ufologów na politykę> chodziło mi o to żeby uzmysłowić absurd angażowania się w wewnętrzne sprawy czegoś co z gruntu odrzucasz i nie jesteś tym zainteresowany. Dlaczego Cię razi , że ktoś w kościele agituje za tym a nie innym politykiem?
I Ty mówisz o zdrowym rozsądku? Ale ja pisałem! Oczywiście przy założeniu, ze jestem ateistą, nic mi do tego, co miedzy sobą ustalają katolicy, muzułmanie, rastafarianie i inne grupy wyznaniowe. Mogą sobie ustalać dowolnie sposób czczenia swoich świętych. Ale mam pełne prawo interesować się i czasem obawiać, jak te ich ustalenia mogą wpłynąć na życie innych i czy przypadkiem nie zamierzają narzucać swoich poglądów innym. Przykład Chrystusa Króla jest tu najlepszym i łagodnym przykładem. Ale są i inne. Twierdzenie, że zapłodnienie in vitro jest grzechem ( z takich czy innych powodów – tutaj to nie istotne)jest twierdzeniem w pełni uprawnionym. Jeśli katolicy tak uważają, niech potępiają i ekskomunikuja każdego katolika, który podda się takiej procedurze. Przy 95% katolików w kraju problem In vitro powinien być rozwiązany w 5 minut :-))))). Ale kiedy katolicy a zwłaszcza partie polityczne takie jak Marka Jurka dążą do tego, by każdy obywatel kraju przyjął taki pogląd, to już jest fanatyzm religijny. Niech ten polityk robi 100 tysięcy akcji propagandowych, niech uświadamia i przekonuje ludzi do swojego poglądu, ze to be, i nie wolno, bo grzech. Ale – do jasnej cholery niech ich o tym przekona a nie zmienia prawo i narzuca je również niekatolikom.
A i owszem, mnie nie tylko razi, ale i wk..ia agitacja w kościele. Bo jest to miejsce jakoby święte. Chce księżulo agitacji, to niech wsiada w swojego mercedesa i jeździ po ludziach, niech przekonuje!. Ale msza jest mszą a nie mityngiem politycznym. Chrystus wygnał kupców ze świątyni, agitatorów nie musiał, bo ich tam nie było. Bogu co boskie…etc.!!!
A jeśli mamy równość, to dlaczego komunista czy – o zgrozo – ateista nie może przyjść do kościoła i poagitować? Choćby w kwestii parkingu? Ano dlatego, ze katolicki ludek byłby gotów go pobić.. w świętym miejscu…
colt napisał(a):Może się źle wyraziłem, nie chodziło mi o NIEDOGADYWANIE SIĘ tylko o nie mieszanie się wewnątrz - nie interesuje mnie, nie mieszam się. Ale jak ktoś jest bardzo zainteresowany, to proszę bardzo, może się przysłuchiwać, pytać - ale na miły Bóg, dziwaczne by to było gdyby Żydzi czy ateiści mówili nam jak i w co mamy wierzyć, nie?
Właśnie zdradzasz swoje nastawienie i nie dziwię się, że niektórzy maja Ciebie tu za beton. Czy ja wtrącam się, w co masz wierzyć, w co ma wierzyć cała brać katolicka? Wierz sobie w cokolwiek, również w UFO. Ale oddaj sprawiedliwość i nie wpieprzaj się w to, w co wierzą inni. A właśnie Kościół robi wszystko, żeby do ich spraw ateista się nie wpierniczał, ale narzucać swój światopogląd innym, to a jakże! Ty, zapewne zagorzały katolik, właśnie powiedziałeś świętą prawdę. Kto nie z nami, ten przeciw nam, prawda? I własnie takich ludzi się obawiam, kiedy tworzą polityczne partie! I Ty to nazywasz wolnością sumienia, tak!?
JoannaK napisał(a):Nie mam czasu na szukanie odpowiednich cytatów z wypowiedzi, więc tak ogólnie do wszystkich
Jak nie masz czasu, to nie wcieraj się w poważną wszak dyskusje i nie wypisuj głupot! Patrz poniżej!
JoannaK napisał(a):jak można Marka Jurka w ogóle porównywać z Hitlerem a religię chrześcijańską z ideologią nazistowską? to dla mnie niepojęte i może ten, któremu tak się te dwie sprawy/ osoby kojarzą, powinien więcej poczytać na temat Hitlera, jego osobowości i dokonań.
Kobieto o niepojętym sposobie myślenia! Zanim zaczniesz insynuacje i zaczniesz zarzucać komuś rzeczy, które nie miały miejsca, to pójdź w ślady colta i poczytaj słownik. Tam znajdziesz definicje, co to jest homologia, analogia, porównanie i przykład. Jak odrobisz lekcje obecnie na poziomie szkoły podstawowej, wtedy będziemy mogli podyskutować. Nikt, a zwłaszcza ja, nie przyrównywał Jurka do Hitlera a chrześcijaństwa do faszyzmu, choć dajesz mi asumpt do rozważań :-)))). Pewne przykłady skrajne i zaczerpnięte z historii celowo podawałem dla zobrazowania pewnych mechanizmów społecznych i politycznych. Celowo były dosadne, żeby każdy zrozumiał, co mam na myśli. Jak widać potrzebujesz wykładów bardziej łopatologicznych. Kiedy człowiek zastanawia się jak żyć, staje się filozofem. Zwykle bez polotu w lidze podwórkowej, ale jednak. Kiedy krystalizuje się mu ten pogląd i spotyka innych i wspólnie zaczynają głosić te poglądy, stają się co najwyżej agitatorami. Ale kiedy zaczynają twierdzić, że inni tez tak powinni żyć, nagle filozofia zamienia się w ideologię!
Chrześcijaństwo ( i inne religie), obok tego że jest religią, jest też ideologią, która podlega takim samym mechanizmom, jak każda inna ideologia – rasizm, faszyzm, komunizm, utylitaryzm, kapitalizm etc. Niektóre ideologie czerpią ze z siebie, inne się zazębiają a inne zwalczają. Historia idei społecznych i religii jest pełna takich, które wygasły, bo nie znalazły naśladowców…albo ich wyznawców zwolennicy innych ideologii wycieli w pień. Jak jesteś niedouczona, poczytaj ile odłamów chrześcijaństwa jako odłamów heretyckich w dziejach wymordowano jakoby ku chwale Pana z miłością bliźniego na ustach. Wojny religijne w Zachodniej Europie są tego najlepszym przykładem. Bo tak hartowała się stal ;-))…eps.. znaczy się współczesny katolicyzm. Nie oceniam czy to dobrze, czy źle, ale udawanie, ze nic takiego nie miało miejsca a chrześcijanie przez 2000 lat to był sam balsam na rany i miodek, to nie tylko hipokryzja, ale i obłuda.
Hitler to doskonały przykład na pewien mechanizm, dużo lepszy niż Stalin. Bo gdyby ktoś w latach 20-ych sugerował, ze ten mały, krzykliwy człowieczek z nie mniej krzykliwa grupą zwolenników w ciągu 10 lat zrobi z Niemiec potęgę a potem spowoduje największa apokalipsę w dziejach ludzkości, miano by go za wariata. Wiec nie przyrównuję Jurka do Hitlera, lecz pokazuję mechanizm i możliwości, do czego może doprowadzić folgowanie niewielkim partiom o bardzo radykalnych poglądach. Nawet, jeśli ta partia ma – tak by się wydawało – szczytne cele. Jeśli cos innego w tym widzisz Joanno, to już Twój problem.
JoannaK napisał(a):jeżeli chodzi o ostracyzm wobec dziecka, które nie przystępuje do I Komunii św., to ja spotykam się raczej z odwrotną sytuacją.
i ciąg dalszy
Dla Ciebie jest ostracyzmem czyjeś zdziwienie, ze dziecko jest co tydzień na mszy? Zabawne, ile masz wspólnego z coltem )))))) . Wiesz, jeśli w dużej grupie znajomych niechodzących do kościoła okazuje się, ze jedna osoba chodzi to jest to powód do zdumienia. I zapewne po krótkiej chwili być może niezdrowego zdziwienia przechodzi w zobojętnienie. Co najwyżej ktoś pomyśli, ze to jakieś dziwactwo. No i dobra, ale jak pisałem, od zdziwienia do ostracyzmu droga daleka. Jak do piaskownicy przyjdzie Murzyniątko, to i ja się zdziwię, bo Murzynów w okolicy nie ma, ale nie zacznę zabierać swojego dziecka z piaskownicy, bo a nuż się czymś zarazi. Bo właśnie byłby to ostracyzm. Wytłumaczę dzieciakom, ze Murzynek jest trochę inny, z pewnych powodów, ale nie przeszkadza to we wzajemnym obsypywaniu się piaskiem i kopaniu dołków. O różnicy między dziwieniem się a ostracyzmem pisałem coltowi, poczytaj sobie!
JoannaK napisał(a):Co do Waszej radosnej twórczości dotyczącej partii ufoludków (czy jakoś tak), która mogłaby dojść do władzy i na tronie posadzić ufoluda, to też nie widzę związku z chrześcijaństwem, które jest w tym narodzie od ponad tysiąca lat, z nim wiąże się nasz system wartości, tradycje, obyczaje. Dla Was katolik, który z tymi właśnie wartościami jest związany to to samo co ufolud?
Z takim poziomem zrozumienia słowa pisanego trudno polemizować. Kobieto, coś słyszałaś, coś widziałaś, do zrozumienia daleko.
JoannaK napisał(a):Nie wiem, czy na Święta ubieracie choinkę, czy śpiewacie kolędy, czy święcicie palmy i pokarmy przed Wielkanocą, czy we Wszystkich Świętych odwiedzacie groby Waszych bliskich, a na tych grobach są krzyże. Nie wiem, ale jeśli tak, to znaczy, że jakoś tam hołdujecie tradycji chrześcijańskiej i że jednak choć trochę wartości z tą religią związane są dla was ważne, a to znaczy, że jednak ufolud na tronie byłby nieco bardziej obcy niż katolik, prawda?
Nie lubię nabijać się z kobiet, ale nie dajesz mi wyboru :-)))) Akurat większość zwyczajów które wymieniłaś zostało zaanektowane przez chrześcijaństwo z religii tzw. pogańskich, więc akurat nie są to najlepsze przykłady. Tak wiec nie ma nic dziwnego w tym, ze tradycja świecka czy ateistyczna (jeśli takowa jest) może anektować pewne obrzędy religijne.
Katolik intronizowany na króla Polski? Wiesz kilku królów katolickich mieliśmy w panteonie, wiec to żadna rewelacja, natomiast co do Chrystusa, to on nigdy nie był katolikiem a właściwie nawet nie był chrześcijaninem :-)))))
dauri napisał(a):Uważasz, że gdyby do tego doszło, to zostałby zaakceptowany projekt z tylko jednym krzyżem? Myślę, że minimum to pięć (jak na fladze Gruzji), a najlepiej 17 - po jednym na każde województwo (dla lubuskiego największy!).
A gdyby uaktywniły się niektóre opcje, to może nawet niektóre krzyże miałyby pozaginane końcówki.
dauri napisał(a):też się dziwię, że tak się uchwycili tych nieszczęsnych ufoludków. Podstawmy więc zamiast ufoludków naszych umiłowanych, młodszych braci Żydów (np.:tych od judaizmu rabinicznego)
No to to zrób i powiedz, czy by Cię nie interesowało, gdyby robili to, co zaproponowałem w wersji ufoludków, zamiast wymigiwać się od odpowiedzi!