Forum o Jacku Kaczmarskim

Pełna wersja: Dopalaczy kwestia
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3
No więc gazety piszą, telewizja krzyczy a ludziki gadają. Sejm w trybie ekspresowym rozszerzył ustawę antynarkotykową. Uważacie że słusznie? Sądzicie że tę walkę można wygrać? A może to kolejna bomba dymna aby odwrócić uwagę od długu publicznego?
Walkę poniekąd można wygrać, tak jak z innymi substancjami o działaniu narkotycznym.
Tyle, że ja zdecydowanie jestem przeciwna temu, co się ostatnio "odbyło", tzn - zamykanie sklepów bez ostrzeżenia i - najpierw zamknięcie, a potem się tłumacz... Uważam, że to bezprawne. I niebezpieczny precedens dla np innych sklepów, choćby monopolowych...
To jest duży krok w kierunku państwa totalitarnego. No kur..a, jeżeli ktoś ma ochotę zażywać narkotyki, to jego sprawa i nie powinno sie tego zabraniać. Każdy niech sam o sobie decyduje w kwestii tego co je, wącha, pali i pije.
Jasne Przemku, tylko, że na leczenie tych co wąchają, palą i piją idą pieniądze publiczne - czyli poniekąd z mojej i Twojej kieszeni, na co niekoniecznie się godzę... Żeby nie było - też jestem za tym aby każdy robił to na co ma ochotę. Jednakże niech konsekwencje swych czynów ponosi z własnej kieszeni. Można np. zalegalizować wszelkie dragi nakładając na nie astronomiczną akcyzę, która, powiedzmy w 50% szła by na służbę zdrowia, można też ową służbę zdrowia sprywatyzować...ale to już większa haja pewnie powstanie...
Inna sprawa, że cała szopka, która ostatnio ma miejsce - żenada... Od kilku lat dopalacze mają się dobrze, a nagle teraz wszyscy zaczęli po nich umierać, zabijać etc.. Żałosne...
kudłaty Misiek napisał(a):Jasne Przemku, tylko, że na leczenie tych co wąchają, palą i piją idą pieniądze publiczne - czyli poniekąd z mojej i Twojej kieszeni, na co niekoniecznie się godzę...
No to jak? Wychodzisz na ulicę z transparentem "Zakazać 'Marlboro'!" czy "Precz z 'Johny Walkerem'!"?
Oczywiście, że nie. Jak już wspomniałem:
kudłaty Misiek napisał(a):jestem za tym aby każdy robił to na co ma ochotę. Jednakże niech konsekwencje swych czynów ponosi z własnej kieszeni.
kudłaty Misiek napisał(a):jestem za tym aby każdy robił to na co ma ochotę. Jednakże niech konsekwencje swych czynów ponosi z własnej kieszeni.
Założenie tyle ładne co nierealne.
kudłaty Misiek napisał(a):Inna sprawa, że cała szopka, która ostatnio ma miejsce - żenada... Od kilku lat dopalacze mają się dobrze, a nagle teraz wszyscy zaczęli po nich umierać, zabijać etc.. Żałosne...
Najbardziej żałosne jest to całe zamykanie właścicieli i ich sklepów.
Sprzedawcy wykorzystali jakąś tam lukę w przepisach, natomiast państwo obudziło się z ręką w nocniku i histerycznie próbuje udawać silne państwo. Szkoda tylko, że tej siły zabrakło parę miesięcy temu na Krakowskim Przedmieściu.
No tak, ale z drugiej strony idą przecież wybory i trzeba pokazać obywatelom jak to się dba o ich zdrowie, a przede wszystkim o zdrowie ich dzieci.
Przemek napisał(a):To jest duży krok w kierunku państwa totalitarnego. No kur..a, jeżeli ktoś ma ochotę zażywać narkotyki, to jego sprawa i nie powinno sie tego zabraniać. Każdy niech sam o sobie decyduje w kwestii tego co je, wącha, pali i pije.
To prawda. A na miejscu właścicieli sklepów z dopalaczami, domagałbym się za wszelką cenę konsekwencji w postaci pozamykania sklepów monopolowych i zakazania sprzedaży papierosów.

Ogólnie, nie mam nic przeciwko sklepom z dopalaczami. Każdy odpowiada za siebie i ponosi tego konsekwencje. Każdy dorosły oczywiście, a więc jedyne co powinno się zrobić, to zezwolić na sprzedaż tych specyfików osobom pełnoletnim.
Tak jest!

I życzyłbym sobie takiej konsekwencji ze strony tego "silnego" rządu w walce z dilerami (o ich bossach nie wspomnę). Podejrzewam, że każdy z tych gnoi jest doskonale znany miejscowej policji, ale jakoś ciężko za rękę takiego złapać, a może... jak nie wiadomo, o co chodzi...?
Kuba Mędrzycki napisał(a):Sprzedawcy wykorzystali jakąś tam lukę w przepisach, natomiast państwo obudziło się z ręką w nocniku i histerycznie próbuje udawać silne państwo.
Żadna luka w przepisach. Zwykły legalny biznes dozwolony przez prawo.
No nie wiem, Przemku. Wydaje mi się, że różnica między luką w przepisach a legalnym biznesem dozwolonym przez prawo jest dość niewyraźna. Nie wiem, czy lepszym rozwiązaniem byłoby zdelegalizowanie tego gówna, czy nałożenie nań niezłej akcyzy, natomiast zgadzam się, że są ważniejsze problemy niż walka z dopalaczami.
A tak poza tym argumenty "każdy ma prawo kupować, co mu się podoba" uważam za śmieszne. Nie jestem wprawdzie historykiem, ale nie sądzę, żeby gdziekolwiek, kiedykolwiek danie prawa do nieograniczonego ćpania bandzie kretynów wyszło całemu społeczeństwu na dobre. I jeszcze jedna kwestia - czy w takim razie każdy lek powinno się móc dostać bez recepty? I czy każdy powinien szczepić swoje dzieci według własnego widzimisię?
MacB napisał(a):No to jak? Wychodzisz na ulicę z transparentem "Zakazać 'Marlboro'!" czy "Precz z 'Johny Walkerem'!"?
Bez transparentów-Finowie zakazali publicznego palenie, co jak wiadomo w wielu krajach jest już normą.Ale za parę lat szykują totalną prohibicję wyrobów tytoniowych. O ile się nie mylę będzie to drugi, po Bhutanie kraj..Tyle, ze w Bhutanie można palić sprawdzane za ciężkie pieniądze..
Czy to wyjście z sytuacji? Jak długo będzie popyt -wiadomo..
e.
Przemek napisał(a):Zwykły legalny biznes dozwolony przez prawo.
Tyle, że oparty na lukach w przepisach i swobodzie działalności gospodarczej.

Państwo, które walczy z dealerami nie jest państwem totalitarnym. Natomiast chyba jedynym wyjściem z sytuacji jest sprawowanie kontroli nad tym co się dzieje, a co za tym idzie dopuszczenie pewnych środków, które są mniej szkodliwe od innych. W przeciwnym razie nawet największe gówno będzie można wciskać ludziom jako produkt kolekcjonerski. Jest wiele powszechnie dostępnych środków, które mają działanie halucynogenne (słyszałem nawet o płynie do łożysk) i wszystkich nie da sie wyeliminować z rynku.
Wtrącę się do własnego tematu.
Polska jest z tego co czytałem jedynym krajem Europy wschodniej i centralnej które wgl. ma przepisy regulujące dopalacze.
W pozostałych krajach są dozwolone choć w większości jest tak że nie można palić (bądź inaczej korzystać) w miejscach publicznych.
Ciekawe że gdy inne państwa (np. Czechy) które kiedyś miały bardzo rygorystyczne przepisy zaczynają wpuszczać na rynek narkotyki miękkie a i niektóre twarde Polska zaczyna zaostrzać przepisy. Idziemy z duchem czasu - nie ma co...
Czesi wpuszczają na rynek narkotyki? A gdzie można kupić?
Alek, Czesi zalegalizowali maryśkę od pierwszego stycznia. Ale nie jestem pewna, czy to nie dotyczy tylko ziółka jako takiego, nie papierosów (nie wiem, ile w tym prawdy: czytałam, że jak przy normalnym paleniu, największy problem nie w substancji czynnej, ale w związkach toksycznych wydzielających się przy paleniu). I wiem, że masowo kupują ją tam SM-owcy i inne osoby z uszkodzeniami neurologicznymi, którym Polska nie zapewniła leczenia p/bólowego (nie każdy ma "szczeście" być rakowcem z tolerancją wysokohistaminowych opioidów typu morfina i histaminogennych substancji pomocniczych). To znaczy masowiej się przyznają, bo zwykły marychowiec to pewnie sam sobie hoduje na parapecie.

Mnie, językoznawcę, stopuje forma językowa zakazu. Jak zwykle ustawa pierdnięta na chybcika - i albo rodzi precedens - jak piszecie, na podstawie takiego zapisu można żądać w obronie zamknięcia aptek lub sklepów z domestosem i powoływać się na nierówność w traktowaniu podmiotów gospodarczych, co skończy się tym, że wszyscy zapłacimy z naszych podatków odszkodowanie orzeczone w TE, albo znowu o semantyce będzie decydował lokalny urzędas...
Co do Czechów jest też ta paranoja że w prawie mają (będą mieć) iż można posiadać narkotyki o określonej masie w celach własnych jednak... nadal jest zabroniony handel. Co znaczy że albo państwo sobie wprowadzi monopol robiąc stosowną poprawkę albo będzie tam milion osób hodujących własne przyprawy.
No właśnie o to mi chodziło. Można posiadać, nie można handlować, więc o żadnym wprowadzeniu na rynek nie może być mowy. Karol - pierwsze słyszę, żeby trawka miała potencjał przeciwbólowy porównywalny z morfiną. Zakładam, że miałaś na myśli działanie miorelaksujące - też coś słyszałem, że jointy pomagają, ale ile w tym prawdy - nie mam zielonego pojęcia. Natomiast nie wiem kompletnie o co chodzi z "histaminogennymi substancjami pomocniczymi".
Alek napisał(a):A tak poza tym argumenty "każdy ma prawo kupować, co mu się podoba" uważam za śmieszne.
Masz prawo tak uważać, tyle że przy okazji uzurpujesz sobie prawo do decydowania za kogoś, co będzie dla niego dobre. Ktoś ma nie ćpać, bo Ty to uważasz za niewłaściwe?
Znacznie bardziej smutne, a wręcz przerażające, jest to, że tak jak Alek uważa przygniatająca większość polskiego społeczeństwa. Moim zdaniem jest to w znacznej mierze efekt zniewolenia umysłów w PRL-u, nakładający się z kierunkiem rozwoju współczesnego Zachodu, w którym im społeczeństwa żyją coraz bardziej bezmyślnie, tym rodzi się większa potrzeba regulowania wszystkiego odgórnie.
Daleko nam do mentalności rosyjskiej, jednak pokutuje w ludziach jakiś zatrważający brak sprzeciwu wobec ingerencji aparatu państwa w życie prywatne obywateli. Argumenty w rodzaju:
Cytat:tylko, że na leczenie tych co wąchają, palą i piją idą pieniądze publiczne - czyli poniekąd z mojej i Twojej kieszeni, na co niekoniecznie się godzę...
tyle mnie śmieszą, co przerażają.
Może więc warto sobie zadać pytanie: "Dlaczego na leczenie tych co wąchają, palą i piją idą pieniądze publiczne - czyli poniekąd z mojej i Twojej kieszeni"?
No, dlaczego?
Bo państwo nie tylko nie pozostawia obywatelom wolnej ręki w zakresie własnej ochrony zdrowia, ale wręcz blokuje możliwość wprowadzenia wolnego rynku ubezpieczeń zdrowotnych (choćby tylko dla chętnych).
A dlaczego tak jest?
Bo państwo nie chce wypuścić z łap góry pieniędzy, z których co miesiąc ograbia własnych obywateli! PITy, VATy i inne sraty to wszystko mało dla nienasyconego potwora! Jest jeszcze szereg innych sposobów grabieży - jednym z nich jest obowiązkowe ubezpieczenie zdrowotne.
Alek napisał(a):Karol - pierwsze słyszę, żeby trawka miała potencjał przeciwbólowy porównywalny z morfiną.
Z tego co czytałem ma dużo większy potencjał. Pozwala w miarę normalnie (o ile można uzyć takiego słowa) funkcjonować osobom którym morfina nie pomaga.

Z wielką przyjemnością muszę się Toba zgodzić Krzyśku Smile
Luter napisał(a):Bo państwo nie chce wypuścić z łap góry pieniędzy, z których co miesiąc ograbia własnych obywateli! PITy, VATy i inne sraty to wszystko mało dla nienasyconego potwora! Jest jeszcze szereg innych sposobów grabieży - jednym z nich jest obowiązkowe ubezpieczenie zdrowotne.
Nie do końca się zgodzę. PITy, VATy i obowiązkowe ubezpieczenie zdrowotne nie są (w większości) przedmiotem grabieży, gdyż są redystrybuowane, a do tego jest deficyt budżetowy. Państwo nie chce tego wypuścić z łap, gdyż ta redystrybucja stwarza okazję do obsadzania rozmaitych etatów (bez których można by się doskonale obejść) swoimi znajomymi, oraz do ciągnięcia z tego różnych materialnych i niematerialnych korzyści.

Co do służby zdrowia - jestem jak najbardziej daleko idącą prywatyzacją, a obowiązek ubezpieczenia powinien obejmować tylko takie ryzyka, którym przeciętny obywatel nie byłby w stanie sprostać płacąc z własnej kieszeni. Inne ubezpieczenia (od leczenia przeziębienia, badań profilaktycznych itp) powinny być na zasadzie dobrowolności.
Najpierw piszesz:
dauri napisał(a):ubezpieczenie zdrowotne nie są (w większości) przedmiotem grabieży, gdyż są redystrybuowane
A już w następnym zdaniu:
dauri napisał(a):ta redystrybucja stwarza okazję do obsadzania rozmaitych etatów (bez których można by się doskonale obejść) swoimi znajomymi, oraz do ciągnięcia z tego różnych materialnych i niematerialnych korzyści
Jeśli redystrybucja pieniędzy z ubezpieczeń zdrowotnych służy m.in. do obsadzania etatów swoimi znajomymi, to czymże innym jest, jak nie grabieżą?
Niestety kwestia dopalaczy dla mnie jest kolejnym - z kilku ostatnio się pojawiających - argumentów przeciwko rządowi Tuska. Żal to mówić, ale po wyborach coraz bardziej rozczarowuję się i premierem i jego gabinetem.
Wracając do dopalaczy:
1. zgadzam się z tymi, którzy twierdzą, ze cała akcja jest farsą obliczoną na efekt medialny. Zamykanie legalnych biznesów za pomocą naginania przepisów, udupianie ludzi, którzy zarabiali pieniądze zgodnie z obowiązującą ustawą - to jest zupełna porażka. Ale nie od dziś wiemy przecież, że nasze państwo jest niezwykle sprawne i opresyjne zwykłych obywateli i jednocześnie zupełnie bezradne w sprawach wagi dużej, czy choćby istotnej z jakiegoś szczególnego punktu widzenia.
2. Nie rozumiem, czemu tzw. liberalny rząd mówi obywatelom co jest dla nich niezdrowe. Przecież Tusk szedł po władzę pod między innymi takim hasłem (pamiętam to bardzo dobrze, choćby z debaty prowadzonej z J. Kaczyńskim), że państwo powinno możliwie jak najmniej ingerować w życie obywateli. I co? Teraz rząd mówi mi, że dopalacze, które kilka lat temu zalegalizowano są niezdrowe i nie wolno mi ich używać? Jeśli rząd tak bardzo dba o zdrowie obywateli, niech zreformuje służbę zdrowia. Ale z tym, jak widzę, pośpiechu nie ma. Tak energicznie w sprawie reformy szpitali rząd nie działa, jak w sprawie zamykania biznesów zwykłym obywatelom.
3. Farsą jest zamykanie sklepów z używkami. Pomijam, ze sa legalne, ale przecież przez Net dalej mogę je zamówić i używać. To jest działanie co najwyżej sprowadzające do podziemia część tej sfery aktywności gospodarczej, która jeszcze niedawno przynosiła niemałe wpływy skarbowi państwa.
4.Nie wiem, czy wszyscy wiecie, ale aktualnie obowiązuje ustawa o broni i amunicji pozwalająca bez zezwolenia sprzedawać i kupować oraz używać pewnego rodzaju broni pneumatycznej. Z tej broni, jak pokazują doświadczenia, można poważnie zranić człowieka, trwale okaleczyć a nawet - jeśli oddać strzał z odległości ok. 15 - 20 m, zabić (pocisk przebija kości czaszki). Czy jeśli w jakimś momencie dojdzie do kilku zbliżonych w czasie wypadków z użyciem takiej broni, rząd zamknie sklepy ją sprzedające a dopiero potem zajmie się zmianą ustawy? O niebezpieczeństwie tej broni wiadomo nie od dziś. I nic się z tym nie robi tylko, jak rozumiem, czeka na odpowiednią sekwencję zdarzeń, aby móc podjąć akcję pt. "Stop mordercom z wiatrówkami w rękach". Myślę, że takie sklepy, jak np. popularne MILITARIA.PL powinny już teraz lobować na rzecz zmiany ustawy, aby za chwilę nie okazało się, że musza pozamykać swoje legalne biznesy, bo ktoś uznał, że ich plajta pozwoli rządowi nadrobić kilka procent poparcia.
Luter napisał(a):Masz prawo tak uważać, tyle że przy okazji uzurpujesz sobie prawo do decydowania za kogoś, co będzie dla niego dobre. Ktoś ma nie ćpać, bo Ty to uważasz za niewłaściwe?
Lutrze, mam nadzieję, że nie mówisz do końca poważnie. Jeżeli uważasz, że stwierdzenie przeze mnie, że nieograniczony, legalny dostęp do narkotyków to zły pomysł świadczy, że uzurpuję sobie prawo do decydowania o czyimś ćpaniu, to chyba przesadzasz. Po prostu jestem przeciwny nieograniczonej swobodzie w dostępie do różnego rodzaju substancji. Czy uważasz, że się powtórzę, że każdy lek powinien być dostępny bez recepty? A w kwestii regulacji odgórnej - czy każdy powinien szczepić siebie i swoje dzieci jak mu się podoba?
Przemek napisał(a):Z tego co czytałem ma dużo większy potencjał.
Ja niczego takiego nie czytałem. Przypuszczam, że Ty też nie, bo jak na dzień dzisiejszy nie jest to prawda. Karol dobrze pisze - to ma zastosowanie w chorobach neurologicznych, kiedy opioidy nie pomagają. Są też doniesienia (czyli tak naprawdę niewiele), że wspomagają ich działanie i zmniejszają ryzyko tolerancji. Tak czy siak - uwierz na słowo - nie ma mowy, żeby to było silniejsze niż morfina.
Luter napisał(a):Jeśli redystrybucja pieniędzy z ubezpieczeń zdrowotnych służy m.in. do obsadzania etatów swoimi znajomymi, to czymże innym jest, jak nie grabieżą?
Jest okolicznością sprzyjającą grabieży. Tak samo, jak szkalowanie śp. Lecha Kaczyńskiego nie było zamachem na Jego życie, lecz jedynie okolicznością, która sprzyjała temu, że ów zamach miał miejsce. Smile
Alek napisał(a):Lutrze, mam nadzieję, że nie mówisz do końca poważnie. Jeżeli uważasz, że stwierdzenie przeze mnie, że nieograniczony, legalny dostęp do narkotyków to zły pomysł świadczy, że uzurpuję sobie prawo do decydowania o czyimś ćpaniu, to chyba przesadzasz.
Nie wiem, co rozumiesz pod pojęciem "nieograniczony". Jeśli mamy dryfować w kierunku postawienia sprawy tak, że ja jestem za promocją narkotyków w szkołach czy sprzedawania ich w kioskach, to oczywiście nie jestem. Ale jeśli "nieograniczony" ma oznaczać, że każdy dorosły powinien móc legalnie kupić narkotyków, ile ma ochotę zażyć, to jestem za. A legalny - jak najbardziej. Po pierwsze - wśród niektórych ludzi istnieje potrzeba zażywania narkotyków. Dlaczego więc im tego zabraniać i, przede wszystkim, jakim prawem? Po drugie - zabronienie powoduje, że rosną w siłę mafie narkotykowe, które zarabiają gigantyczne pieniądze. Po trzecie - skoro zabraniamy narkotyków, to dlaczego nie zabronić wódki? Sumaryczne szkody powodowane spożywaniem alkoholu są przecież ogromne (wypadki, gehenna rodzin alkoholików etc).
Alek napisał(a):Czy uważasz, że się powtórzę, że każdy lek powinien być dostępny bez recepty?
Tak uważam. Oczywiście po cenie komercyjnej, nie z 20, 40, czy 90-procentową refundacją państwa.
Alek napisał(a):A w kwestii regulacji odgórnej - czy każdy powinien szczepić siebie i swoje dzieci jak mu się podoba?
W kwestii regulacji odgórnej - pewne regulacje odgórne oczywiście są potrzebne, ale powinny być stosowane tylko tam, gdzie jest to absolutnie konieczne. Dam przykład: konieczna jest regulacja zabraniająca gwałtu czy kradzieży, ale już regulacja nakazująca zapinanie pasów bezpieczeństwa w samochodzie jest ewidentnym wp..niem się państwa tam, gdzie jest to absolutnie zbędne. Powiem więcej - mam wątpliwości co do tego, czy powinna istnieć regulacja zakazująca prowadzenia pojazdów mechanicznych po użyciu alkoholu. Tutaj nie jestem pewien. Być może przed zniesieniem tej regulacji potrzebny byłby na przykład jakiś okres przejściowy, w czasie którego przeprowadzona byłaby akcja uświadamiająca, że zniesienie zakazu prowadzenia po alkoholu nie tylko nie wiąże się ze zniesieniem kar za spowodowanie wypadku, ale wręcz bardzo je zaostrza.

Co do szczepień - obowiązkowe powinny być tylko szczepienia uznane przez gremium specjalistów za absolutnie niezbędne, w szczególności te, bez których istnieje ryzyko epidemii.
Lutrze, naprawdę jestem zdziwiony tym, co piszesz. Oczywiście zgadzam się z Tobą, że kwestia ubezpieczeń zdrowotnych jest niepoważna. I zakładam, że wszystkie zmiany, o których piszesz, miałyby być wprowadzone po zmianie tego systemu. Bo powiedz mi - dlaczego nie nakazać jazdy z zapiętymi pasami, jeśli statystycznie leczenie gościa z wypadku bez pasów kosztuje 5 razy więcej (nie wiem czy tak jest, pytanie więc czysto teoretyczne)? Albo jeśli obliczono, że zakup jakichś szczepionek będzie dużo tańszy niż leczenie tych, którzy zachorowali, to dlaczego nie sprawić, by szczepienie było obowiązkowe? Zgadzam się z Tobą, że jakiś rodzic może być hardkorem i powiedzieć "nie dam zaszczepić mojego dziecka" i powinien mieć do tego prawo, ale z drugiej strony potem powinien sam wyłożyć kasę na leczenie i rehabilitację. No ale, jak powiedziałem, zakładam, że z tym akurat się zgodzisz...
A ja zgadzam się też z tym, że równie dobrze można by zakazać alkoholu. No może nie równie dobrze, ale to samo się narzuca. I masz rację, że szkodliwość społeczna wódy jest o wiele większa niż jarania jointów. Co z tym zrobić? Nie mam pojęcia. Zgadzam się, że na dragach zyskują tylko mafie, że jak ktoś chce to i tak znajdzie. Może legalizacja byłaby rozwiązaniem - nie wiem, choć dopuszczam taką możliwość. I dopuszczam ją tylko ze względów praktycznych, gdyby miało to się sprawdzić.
Dziwi mnie Lutrze to, że jesteś takim orędownikiem praw jednostki, a przynajmniej w tym kontekście. Może to ja jeszcze nie dorosłem, może mi się w dupie poprzewracało, ale niestety uważam znaczną część społeczeństwa za idiotów, którzy nie powinni brać Apapu bez kontroli. Jeżeli apteki sprzedają codziennie szafy Oscillococcinum, to powiedz mi - jak wyobrażasz sobie, że pełen dostęp do leków może się skończyć dobrze? Tak się zastanawiam - jaki procent osób wie, że można zabić aspiryną cukrzyka? A ile osób zdaje sobie sprawę, co się stanie, jak by zaczęli sobie sami ordynować grube antybiotyki na katarek? Albo jak zadziałają leki babci na serduszka ze specyfikami mamusi na główkę? A może myślisz, że Polacy, z których każdy składa się z Trzech Osób - Premiera, Lekarza i Trenera Kadry, nie korzystaliby z tej cudownej możliwości i nie leczyli się sami? Moim zdaniem pokładanie w to wiary to czysta naiwność.
Zgadzam się z dużą częścią argumentów za tym, żeby trochę poluzować smycz, ale całkowite Polaków z Niej Spuszczenie to, moim rzecz jasna zdaniem, początek końca świata Smile
Alek napisał(a):No właśnie o to mi chodziło. Można posiadać, nie można handlować, więc o żadnym wprowadzeniu na rynek nie może być mowy. Karol - pierwsze słyszę, żeby trawka miała potencjał przeciwbólowy porównywalny z morfiną. Zakładam, że miałaś na myśli działanie miorelaksujące - też coś słyszałem, że jointy pomagają, ale ile w tym prawdy - nie mam zielonego pojęcia. Natomiast nie wiem kompletnie o co chodzi z "histaminogennymi substancjami pomocniczymi".
W kwestiach technicznych dystrybucji - to ja się nie orientuję, do tej pory temat mnie mało interesował Smile. Ale czy samo prawo posiadania nie jest już wprowadzeniem do obrotu? Tak na marginesie: może to nawet dobry pomysł - możesz mieć, możesz zrobić użytek dla siebie na sobie, ale nie możesz na tym zarabiać ani bez odpowiednich uprawnień oddziaływać tym na innych. Przynajmniej teoretycznie.

Miorelaksujące - też, ale czytałam, że pomaga osobom, którym morfina nie służyła. Przyznam, że nie do końca umiem wyjaśnić mechanizm działania. Wiem, że kwas ALA działa regenerująco na nerwy, wiem, że GLA w wysokich dawkach ma działanie p/bólowe (nie pamiętam teraz nazwy tej substancji "wyabstrahowanej" z GLA, ale pamiętam, że jak mówiłam lekarzom, że bardzo wysokie dawki GLA działają na mnie lepiej niż - jak się potem okazało, kosmiczny histaminowyzwalacz, jakim jest morfina, to lekarze pukali się w czoło. A później wyszło, że oczywiście miałam rację). Nie rozumiem jednak, dlaczego ludzie, których historie czytałam, tak sobie chwalili akurat konopie, skoro olej konopny ma znacznie mniej ALA niż olej lniany i GLA niż ogórecznik. Większa biodostępność? Dodatkowe substancje podnoszące efektywność działania? Rozważam przetestowanie, nawet znalazłam odpowiednie strony oferujące już gotowe kapsułki z olejem konopnym, jak się zdecyduję, to zdam relację Smile.

Histaminogenne substancje pomocnicze - jak wiesz, a jak nie wiesz, to apeluję, żebyś się dowiedział, ale z mądrych opracowań zagranicznych, bo Polska HIT nie uznała - dla osób z nietolerancją histaminy groźne są cztery typy substancji (spożywczych, farmakologicznych, chemicznych itp.): zawierające wysokie dawki histaminy, wyzwalające histaminę (wprost lub pośrednio, jak salicylany), inhibitory DAO i inhibitory HNMT. Do takich należą np. maltodekstryna, barwniki, głównie azowe, i masa innych rzeczy, których nie chce mi się cytować. Chyba też laktoza, bo gwałtownie powiększająca się liczba osób z nietolerancją laktozy w lekach, wzrastająca wraz z nasilaniem się obecności "nahistaminizowanej" żywności (np. maltodekstrynę dodaje się nawet do surowego mielonego mięsa), jakoś nie pasuje do profilu osób z "wrodzonym niedoborem laktazy".
Mnie zresztą najbardziej śmieszy i złości to, że w Polsce nawet leki p/histaminowe mają dodatek takich właśnie substancji.
Mnie postawa Lutra dziwi ale z innego powodu. Kiedyś zdarzyła nam się rozmowa na temat narkotyków i gdy powiedziałem zdanie z gatunku:
KN napisał(a):zabronienie powoduje, że rosną w siłę mafie narkotykowe, które zarabiają gigantyczne pieniądze.

Po czym powiedziałem że nic tak mafii nie zaboli jak pełna legalizacja zostałem kulturalnie zasypany argumentami przeciw.
Uważam że wszystko jest dla ludzi a co za tym idzie to co jest dostępne powinno być na sprzedaż. Ilości każdy sam reguluje. Jak mawiał mój pan od P.O. "społeczeństwo jest głupie. cała nasza nadzieja w tym że najwięksi idioci sami się wyeliminują".
Co do zabronienia wódki i papierosów - pewnie by ktoś dał takie hasło ale... polityka. Daj hasło "nie papierosom" a wszyscy palacze z własnej woli siądą Ci na karku i poparcie poleci na łeb. To samo (jak nie bardziej) dotyczy alkoholu.
Reasumując tę część - każdy dorosły powinien mieć prawo kupować co chce (jeśli jest to dostępne) oraz robić z sobą na co ma ochotę. Zaznaczam dorosły gdyż dopalacze były dostępne dla każdego nastolatka co niestety wiem na przykładzie moich kolegów którzy smartshopy odwiedzali dość często.

Co do szczepionek. Uważam że tu powinna być lista szczepień obowiązkowych z dwóch powodów. Pierwszy jest dość łatwy do przewidzenia - zabezpieczenie przed wybuchem epidemii. Drugi jest trochę ciekawszy. Napisałem już że dorosły ma prawo (moim zdaniem) w 100% decydować za siebie. Ale uważam też że nie ma prawa narażać świadomie swojego dziecka na ryzyko. A niewątpliwie niezaszczepienie potomka jest zagrożeniem jego życia.
Alek napisał(a):Bo powiedz mi - dlaczego nie nakazać jazdy z zapiętymi pasami, jeśli statystycznie leczenie gościa z wypadku bez pasów kosztuje 5 razy więcej
W sytuacji, która jest - masz rację, bo wprowadzanie jednych idiotyzmów wymusza wprowadzanie kolejnych. Jeśli bowiem ma miejsce coś tak piramidalnie skandalicznego, jak obowiązkowe ubezpieczenie zdrowotne, na którego zakres i formę klienci nie mają w dodatku żadnego wpływu, to rzeczywiście logiczną konsekwencją tego jest np. nakaz jeżdżenia w pasach bezpieczeństwa czy brak dostępu do narkotyków, a powinien być również zakaz palenia, picia, niezdrowego życia, sprzedaży dopalaczy itd. W układzie, który jest obecnie, skandalem jest nie tyle zamykanie legalnie działających biznesów, co fakt, że coś takiego w ogóle miało miejsce. No bo jeśli państwo niejako bierze na siebie ochronę ludzi przed ich własną głupotą, to jakim cudem dopalacze funkcjonowały i miały się dobrze? Wszystko jest po prostu postawione na głowie.
Alek napisał(a):jeśli obliczono, że zakup jakichś szczepionek będzie dużo tańszy niż leczenie tych, którzy zachorowali, to dlaczego nie sprawić, by szczepienie było obowiązkowe?
Dlatego, że jest to pogwałcenie praw ludzi do samostanowienia. Takie myślenie jest cechą państw totalitarnych. Od tego już tylko krok do dalszych "ulepszeń". Aż strach się bać Big Grin
Alek napisał(a):Zgadzam się z Tobą, że jakiś rodzic może być hardkorem i powiedzieć "nie dam zaszczepić mojego dziecka" i powinien mieć do tego prawo, ale z drugiej strony potem powinien sam wyłożyć kasę na leczenie i rehabilitację. No ale, jak powiedziałem, zakładam, że z tym akurat się zgodzisz...
No oczywiście, że się zgodzę. Dlaczego ktoś inny ma opłacać skutki czyichś decyzji życiowych?
Alek napisał(a):A ja zgadzam się też z tym, że równie dobrze można by zakazać alkoholu. No może nie równie dobrze, ale to samo się narzuca.
Otóż to! To samo się narzuca! Pomysły na dalsze ulepszenia przychodzą zaskakująco szybko!
Alek napisał(a):I masz rację, że szkodliwość społeczna wódy jest o wiele większa niż jarania jointów. Co z tym zrobić? Nie mam pojęcia.
Dlaczego uważasz, że ktoś coś powinien "z tym" robić? Jakim prawem chcesz zabraniać pijakowi chlania? Bo szkodliwość społeczna? To organizacja życia społecznego ma służyć jednostkom czy jednostki organizacji? Pijak jest takim samym człowiekiem jak Ty i ma takie same prawo do korzystania z życia.
Alek napisał(a):Dziwi mnie Lutrze to, że jesteś takim orędownikiem praw jednostki, a przynajmniej w tym kontekście.
A mnie dziwi, że wśród ludzi słuchających Kaczmarskiego aż tylu ma tak silne zapędy totalitarne. To refleksja ogólna, nie przytyk do Ciebie. Pojawia się jednak pytanie: Jak oni go słuchają? Co im się w tych pieśniach podoba? Skoczna muzyka?
Alek napisał(a):Może to ja jeszcze nie dorosłem, może mi się w dupie poprzewracało, ale niestety uważam znaczną część społeczeństwa za idiotów, którzy nie powinni brać Apapu bez kontroli.
Ale dlaczego to, co Ty uważasz ma mieć wpływ na czyjeś życie, a to, co uważa ten ktoś, nie ma mieć wpływu na Twoje życie? Jakim prawem domagasz się specjalnych przywilejów dla swoich poglądów?
Alek napisał(a):Jeżeli apteki sprzedają codziennie szafy Oscillococcinum, to powiedz mi - jak wyobrażasz sobie, że pełen dostęp do leków może się skończyć dobrze?
Ale co to jest "dobrze"? Dla kogoś "dobrze" oznacza na przykład, że może on się do woli nafaszerować lekami, bo to mu sprawia przyjemność. Dlaczego mamy mu tego zabronić?
Alek napisał(a):może myślisz, że Polacy, z których każdy składa się z Trzech Osób - Premiera, Lekarza i Trenera Kadry, nie korzystaliby z tej cudownej możliwości i nie leczyli się sami?
Ale to powinno być przecież ich absolutnie podstawowe prawo - pójść do lekarza lub nie iść, kupić leki lub nie itd.
Alek napisał(a):Moim zdaniem pokładanie w to wiary to czysta naiwność.
Ja nie pokładam wiary w to, że jak każdy będzie sam decydował o sobie, to wszyscy będą robili tak, jak Ty uważasz, że jest dobrze. Wprost przeciwnie - każdy będzie robił ze swoim życiem to, co on uważa za dobre. I o to właśnie chodzi!
Alek napisał(a):Zgadzam się z dużą częścią argumentów za tym, żeby trochę poluzować smycz, ale całkowite Polaków z Niej Spuszczenie to, moim rzecz jasna zdaniem, początek końca świata Smile
Ale jakim prawem jedni mają trzymać innych na smyczy?
Od 21 lat niech sobie robią co chcą. A do tego wymagane podanie składu danego produktu. Brałem, nie zaprzeczę, ale strasznie drogo mają i niewiadomo co. Te substancje można bez większych problemów kupić zza granicy.
Stron: 1 2 3