Borys Pasternak - Noc zimowa
<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.litera.ru/stixiya/authors/pasternak/melo-melo-po.html">http://www.litera.ru/stixiya/authors/pa ... lo-po.html</a><!-- m -->
Zimową nocą hulał wiatr
Po całej ziemi.
Świece zdobiły stołu blat,
Świece płonęły.
Jak w letni wieczór roje ciem
Lecą do ognia,
Tak mroźną nocą sypał śnieg
Do mego okna.
Zamieć lepiła w nim na szkle
Przedziwne sceny.
Świece płonęły jak we śnie,
Świece płonęły.
Na oświetlony izby próg
Padały cienie
Złączonych rąk, złączonych nóg,
Spiętych w milczeniu.
Z mych bosych stóp zsunęły się
Dwa pantofelki,
Świecznik uronił wosku łzę
Na mą sukienkę.
Wszystko ginęło w śnieżnej mgle
W srebrzystej bieli.
Świece płonęły jak we śnie,
Świece płonęły.
Na świece podmuch z kąta wiał
Miłosnym żarem,
Tak jakby anioł złożyć chciał
Skrzydeł ofiarę.
Przez cały miesiąc hulał wiatr,
Po całej ziemi,
Świece zdobiły stołu blat,
Świece płonęły.
Przekład: Dauri
Nareszcie jakiś przekład z rosyjskiego...
Całość bardzo zgrabna, przede wszystkim oddaje nastrój oryginału i nie traci przy tym wierności jemu. To rzadki przypadek, bo przekład na ogół wiąże się z rezygnacją z jednego na rzecz tego drugiego. Duży plus za kluczowe wersy o płonących świecach i za „skrzydeł ofiarę”.
Gdybym miała się czepiać, to tylko bardzo subiektywnie.
Czwarta zwrotka.
Tutaj bardzo szkoda mi oryginalnego: "Скрещенья рук, скрещенья ног, Судьбы скрещенья."
W przekładzie ginie ta "cудьбa" (los, przeznaczenie, dola). I zamiast „złączonych”, bardziej ujęłoby mnie „splecionych”, bliższych oryginalnemu skrzyżowaniu i ładnie nawiązującemu do skrzyżowania losów w ostatnim wersie. Wiem, to wykorzystał w swoim tłumaczeniu Lewandowski.
Na myśl mi przyszło jeszcze jedno ocalenie cудьбы.
„Na oświetlony izby próg
Padały cienie
Splecionych rąk, splecionych nóg-
Wróżby spełnienie”
Traci się jedno „splecenie”, ale za to zostaje „los, wróżba” i pojawia się nowa ciekawa metafora, nieobecna w oryginalnej wersji – nawiązanie do znanej andrzejkowej wróżby rzucania cienia figurkami wylanymi z wosku.
Piąta zwrotka.
Bardzo udana. Pantofelki zdecydowanie lepsze od trzewiczków występujących w konkurencyjnej wersji Lewandowskiego. Trochę zmuszają do zastanowienia te bose stopy, z których zsuwają się owe pantofelki, ale można założyć, że nie chodzi tu o stopy już bez obuwia, ale te nieodziane w żadne wyroby pończosznicze (przecież oprócz świec mógł w tej izbie znajdować się na przykład kominek i było dość ciepło).
pozdrawiam
Nadziejo, bardzo dziękuję za zainteresowanie i cenne uwagi. Niezmiernie miło mi, że Twój powrót na forum po rocznej nieobecności nastąpił przy okazji tego przekładu.
Czwarta zwrotka - mnie też szkoda oryginalnego: "Скрещенья рук, скрещенья ног, Судьбы скрещенья." - to jeden z ładniejszych fragmentów wiersza. Ale w swoich przekładach staram się nie zrzynać pomysłów już wykorzystanych.
Pomysł z wróżbą ciekawy. Rozumiem, że byłaby to andrzejkowa zapowiedź "splecionych rąk, splecionych nóg" i innych przyjemności z tym związanych, co zrealizowało się w lutym. Świadczyłoby to o pewnej opieszałości partnera bohaterki wiersza w tych sprawach - ale czemu nie. Nie wiem, czy zwyczaj lania wosku w andrzejki był praktykowany w Rosji, jeżeli nie, mogłoby być "losu spełnienie". W każdym razie ciekawe, jak by wyglądał odlew z wosku stanowiący ową wróżbę.
W kwestii wyrobów pończoszniczych - mam w planach obejrzenie rosyjskiego serialu "Doktor Żywago" <!-- m --><a class="postlink" href="http://www.imdb.com/title/tt0417319/">http://www.imdb.com/title/tt0417319/</a><!-- m --> , być może też powrócę do powieści. Może się to wyjaśni. Jestem pełen obaw, gdyż coś tam pamiętam, że w jakimś fragmiecie powieści brakowało węgla na opał.
Pozdrawiam serdecznie
dauri napisał(a):Rozumiem, że byłaby to andrzejkowa zapowiedź "splecionych rąk, splecionych nóg" i innych przyjemności z tym związanych, co zrealizowało się w lutym.
Moje skojarzenie było nieco luźniejsze. Powiązały mi się w wyobraźni ten wosk kąpiący ze świecznika, rzucane cienie splecionych ciał i wisząca nad tym wróżba. Można więc powiedzieć, że cały wieczór to były takie andrzejki, z laniem wosku, rzucaniem cieni i spełnieniem wróżby.
dauri napisał(a):Świadczyłoby to o pewnej opieszałości partnera bohaterki
lub samej bohaterki, względnie obojga
dauri napisał(a):Jestem pełen obaw, gdyż coś tam pamiętam, że w jakimś fragmiecie powieści brakowało węgla na opał.
Węglem w kominku? I to jeszcze w taki wieczór? Myślę, że wtedy te "przedziwne sceny" miałyby miejsce nie na szybie, a w izbie.
nadzieja napisał(a):Węglem w kominku? I to jeszcze w taki wieczór? Myślę, że wtedy te "przedziwne sceny" miałyby miejsce nie na szybie, a w izbie.
To prawda. Ale może w tej izbie był piec kaflowy. Gdyby był kominek, to po co im byłaby jeszcze świeca?