Luter napisał(a):Zauważyłem już dawno, że nader często dla użytkowników tego forum znacznie ważniejsze jest gonienie króliczka niż sam króliczek we własnej osobie. Satysfakcję sprawia uczestnictwo w akcji szukania, dywagowania, domyślania się, zastanawiania, a nie sam efekt. Wartościowe jest to, czego nie ma, co potencjalnie niedostępne, a kiedy staje się dostępne, przez chwilę jest jeszcze atrakcyjne jako coś, co zostało zdobyte, ale nie samo z siebie, przez swoją zawartość*.
Ale to jest znany od lat mechanizm, w sposób wyczerpujący i po wielokroć opisany przez psychologię. To co wydeptane, wyszukane, niedostępne, ale w końcu zdobyte, wyczekiwane, odnalezione itp., itd., jest w subiektywnym odczuciu bardziej wartościowe od tego, co podane na tacy, od tego, co na wyciągnięcie ręki. Dlatego pewnie współczesnemu Polakowi nigdy takiej radości nie będzie sprawiał nowy samochód, jaką sprawiał Maluch mieszkańcowi PRL. Dlatego być może choremu Kaczmarowi, który nie mógł jeść śnił się po nocach smak chleba z twarożkiem. Śnił się, bo był nieosiągalny, a nie dlatego, że taki pyszny. Przecież ostatecznie Kaczmar w swoim życiu zjadł ze 300 albo więcej bochenków chleba i pewnie z 100 litrów twarogu. I pewnie nigdy wcześniej o tym jedzeniu tak nie marzył, jak w czasie, gdy już nie mógł nic przełknąć.
Mogliśmy, czego nie wolno,
Co wolno - nie chcemy móc
Luter napisał(a):Po kilku latach udało się wreszcie wydać Scenę to dziwną... - pięciopłytowy boks z najcenniejszymi, najlepszymi technicznie i najbardziej wartościowymi artystycznie nagraniami wideo z twórczością Jacka Kaczmarskiego. Czasem zastanawiam się, kto z forumowiczów - gotowych od zaraz rzucić się w poszukiwaniu nieznanych środowisku wywiadów tudzież nieupublicznionych jeszcze koncertowych nagrań - chociaż raz obejrzał cały ten materiał...
Zastanawiałem się, którą odpowiedź zaznaczyć w Twojej ankiecie. Wahałem się między przedostatnią a ostatnią. Bo właściwie fakt obejrzenia całego materiału zgromadzonego boksie "Scena to dziwna" moim zdaniem o niczym nie świadczy. Ale ja akurat nie dlatego nie obejrzałem nigdy całego materiału zgromadzonego w "Scenie". Mnie to zwyczajnie nie było potrzebne bo systematycznie oglądałem ów materiał przez ileś lat. Oglądałem wtedy, gdy poszczególne audycje pojawiały się w mediach i oglądałem nieco później, np. wtedy, gdy Irek Bugajski zgrywał różne materiały na płyty i sowicie obdzielał nimi znajomych. A potem pojawił się boks, który dla mnie wielkiej wartości już nie przedstawiał. Ja w większości te materiały po prostu znałem. Dodatkowo moje emocjonalne zaangażowanie w oglądanie ich najsilniejsze było 10 czy 15 lat temu, czyli w czasach, gdy audycji z Kaczmarem szukało się programie telewizyjnym, systematycznie oglądało zapowiedzi programów, audycji radiowych, w nocy nagrywało na kasety jakieś wywiady. Ot taki kombatancki nieco rys fascynacji tą twórczością, którego nie da się już dzisiaj w żaden sposób już powtórzyć
Ostatecznie więc zaznaczyłem ostatnią odpowiedź w Twojej ankiecie.
Być może, gdyby "Scena" pojawiła się 15 lat temu, rzuciłbym się na nią i któryś z długich weekendów poświęcił na oglądanie od dechy do dechy. Niestety to nie mogło mieć miejsca.
Myślę, że nie pomyliłem się zbytnio, kiedy jakieś dwa lata temu pisałem, że wydanie do kupy wszystkiego naraz jest złym pomysłem. I niezależnie od tego, ile raz jeszcze pośmiejemy się z błędu w użytym przeze mnie wówczas określeniu "wyprztykać", który to błąd stał się w pewnym momencie głównym argumentem przeciw moim poglądom, fakt pozostaje faktem, iż wydanie tak obszernego zbioru w jednej całości było błędem.Dzisiaj wydaje mi się, że nawet błędem podwójnym.
Po pierwsze, od strony marketingowej błąd polegał na rzuceniu na rynek dużej ilości materiału i nie pozostawieniu praktycznie żadnych sensownych rezerw na lata kolejne. Co miało się sprzedać, już się w większości sprzedało. Kto miał kupić - raczej już kupił. A na rynku znów zrobiła się dziura, którą niełatwo w tej chwili zapełnić jakimś rzeczywiście zupełnie nowym kaczmarologicznym wydawnictwem audio, lub wideo. I tej luki w najbliższym czasie prawdopodobnie nie uda się wypełnić. Bo po prostu nie ma czym. Znacznie lepszym pomysłem byłoby podzielenie boksu na części, wydawanie każdej z nich w odstępach powiedzmy rocznych a dopiero ukoronowaniem serii byłby boks, czy zbiór wszystkiego, co wydano wcześniej plus oczywiście jakiś niepublikowany dodatek, aby w prosty sposób nie przepakowywać zawartości poprzednich części. Niestety dzisiaj wydanie zawartości boksu w kilku odcinkach mija się z celem, bo każdy wszystko ma.
Drugi wymiar błędu, jakim była obarczona idea boksu polega właśnie na owym nie uwzględnieniu tej prostej cechy natury ludzkiej, która każde człowiekowi dążyć do tego, czego nie posiada, oczekiwać na to, zbierać, kolekcjonować. Wydanie boksu w kilku częściach byłoby niejako wyjściem na przeciw takiej potrzebie.
Z innej strony patrząc sądzę, że rozumiem Twoją osobistą fascynację pomysłem "Sceny". Rozumiem ją, jako pragnienie pasjonata, miłośnika, kolekcjonera. Rozumiem, że jako główny pomysłodawca, a następnie realizator pomysłu mogłeś swoje potrzeby generalizowałeś, uznając, że takich jak Ty "moc jest i nieprzeliczona rzesza" i owa "nieprzeliczona rzesza" podziela Twoje zaangażowanie w Sprawę. Niestety ta generalizacja była za daleko posunięta. I to nie jest zarzut czy przytyk. Po prostu takich pasjonatów, o takich właśnie jak Twoje względem twórczości JK potrzebach jest bardzo, bardzo niewielu. Nie uwzględnienie odmiennych oczekiwań daje nam jeszcze dodatkowo pewną odmianę błędu, o którym mowa była wyżej.